Skocz do zawartości
przynęty na klenia     Dragon

Zielan

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    126
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Zawartość dodana przez Zielan

  1. Zielan

    Kołowrotek na start

    Mi natomiast ta okuma inspira padła po miesiącu, fakt nie miała lekko spinningowałem dosyć często. Zaczeła chodzić głośno i ciężko, że nie dało się normalnie łowić. Dragona nie miałem więc nic nie powiem. Admira jak za tak małe pieniądze śmiga mi bez zarzutu, moim zdaniem jest lepsza od tej okumy.
  2. Zielan

    opłaty

    Wróżby i przepowiednie nie w tym dziale. Posiadasz kartę wędkarską? Zezwolenie na wędkowanie? Jeśli tak to wszystko tam powinno się znajdować.
  3. Rodzaj sprzętu* i pełna nazwa: Teleskopowa matchówka Robinson Bluebird Match 4,20m 5-24g Zdjęcie - a: Specyfikacja techniczna: Teleskopowa matchówka Robinson Bluebird Match Ilość sekcji - 7 Długość - 4,20m Cw - 5-25g Dodatkowy osprzęt w zestawie: Pokrowiec Sprzęt posiadam od i jak często używam: W praktyce wędkę Bluebird Match 4,20m 5-24g użytkuję na dwóch łowiskach. Pierwszym z nich jest kilkudziesięcio hektarowe jezioro rynnowe, na którym próbowałem łowić leszcze, te jednak nie chciały zbyt dobrze współpracować. Za to masa krąpi i płoci uwiesiła się na haczyku, który bez problemu posyłałem na odległość 40-50m. Waga zestawu wahała się w granicach 7-8g. Problemów z zacięciem nie miałem, wędzisko jest dość sztywne jak na dobry teleskopowy match przystało. Drugim łowiskiem jest mała rzeka, mocno zarośnięta z trudno dostępną linią brzegową. Tu spisywała się znakomicie. Zestaw końcowy wygląda trochę inaczej niż na jeziorze. Spławik montowany na stałe i krętlik pomiędzy żyłką główną a przyponem ze względu na zawirowania wody jakie występują w wodach płynących. Największą zaletą tego zestawu jest mobilność, wędkowanie długą bolonką bardzo często było niemożliwe z powodu zwisających gałęzi, często tuż nad samą głową. Przejścia pomiędzy stanowiskami są teraz znacznie mniej uporczywe. Wędkę składa i rozkłada się bardzo szybko. Hol pięknych, często 30cm rzecznych płoci to po prostu poezja na tym blanku. Ryby, które nim łowię oraz dzięki niemu, moje największe sukcesy: Łowię głównie płocie w małej rzece lub karasie srebrzyste i karpiki do 3kg w prywatnym stawie. Podoba mi się w nim to, że... czyli + : Lekka, smukła i bardzo wytrzymała matchówka, łatwa w transporcie. Nie podoba mi się w nim to, że... czyli - : To tylko teleskop. Od momentu posiadania działa bez zarzutu: Tak Sprzęt był dawany do naprawy: Nie Gdybym teraz miał kupować inny sprzęt, wybrałbym inny model: Nie Koszt sprzętu: Niewiele, bo zaledwie 170zł Używam w komplecie z: kołowrotkiem Robinson Proffi 256 Inne ewentualne dodatkowe uwagi, wyjaśnienia lub zdjęcia: Wędka Robinson Bluebird Match 4,20m 5-24g okazała się najlepsza. Średniej klasy matchówka idealna dla amatorów spławika jak również początkujących wyczynowców. Proponowane przez upartego sprzedawcę teleskopy typu float to kije bejsbolowe w porównaniu do BlueBird Match. Nie jest to typowy ciężki i nieporęczny teleskop. Wędka jest smukła i lekka a jednocześnie wydaję się bardzo mięsista co sprawia wrażenie mocnego kija co faktycznie przekłada się na rzeczywistość. Kręgosłup wędziska to średnio-modułowa (IM – Intermediate modulu) mata węglowa IM8. Wykonanie jest perfekcyjne, nie znalazłem żadnej skazy na całej długości wędziska. Lakier położony jest równomiernie i bez zacieków lub też pęknięć. Korkowa rękojeść sięgająca do łokcia zakończona jest neoprenowym korkiem chroniącym przed uszkodzeniami. Jednostopkowe lekkie przelotki slim TS osadzone są bardzo równo, bez nadlewek lakieru. Daleko odsunięte od blanku niwelują problem przyklejającej się żyłki do powierzchni wędziska. Faktycznie podczas łowienia w deszczu lub też w mgliste dni zdarzała się sytuacje kiedy żyłka przyklejała się do blanku. De facto nie miało to negatywnego wpływu na wędkowanie i zdarzało się bardzo rzadko. Jedyny mankament, występuje tylko w sytuacji kiedy głębokość łowiska przekracza długość wędziska, który w rzeczywistości dotyczy większości wędzisk matchowych. Ale tak jak problem szybko się pojawił tak również zniknął. Mianowicie przelotka szczytowa ma małą średnicę wewnętrzną. Zastosowanie zbyt dużego stopera gumowego skutkowało zaczepianiem, blokowaniem się o przelotkę, na szczęście w czasie wyrzutu zestawu nie doszło nigdy to zblokowania. W tej sytuacji najlepiej zastosować stopery sznurkowe lub opcjonalnie mniejsze gumowe. Bo trudno zastąpić ten cudny świergot stopera mknącego między przelotkami „trrrrrrrrrrruu”.Zestawami rzuca się daleko bez wkładania odrobiny siły w wymach. Podczas holu większych okazów kij gnie się do połowy swojej długości, jest to duży plus, który w spokoju pozwoli wyholować większe sztuki.
  4. Rodzaj sprzętu* i pełna nazwa: Teleskopowa matchówka Robinson Bluebird Match 4,20m 5-24g Zdjęcie - a: Specyfikacja techniczna: Teleskopowa matchówka Robinson Bluebird Match Ilość sekcji - 7 Długość - 4,20m Cw - 5-25g Dodatkowy osprzęt w zestawie: Pokrowiec Sprzęt posiadam od i jak często używam: W praktyce wędkę Bluebird Match 4,20m 5-24g użytkuję na dwóch łowiskach. Pierwszym z nich jest kilkudziesięcio hektarowe jezioro rynnowe, na którym próbowałem łowić leszcze, te jednak nie chciały zbyt dobrze współpracować. Za to masa krąpi i płoci uwiesiła się na haczyku, który bez problemu posyłałem na odległość 40-50m. Waga zestawu wahała się w granicach 7-8g. Problemów z zacięciem nie miałem, wędzisko jest dość sztywne jak na dobry teleskopowy match przystało. Drugim łowiskiem jest mała rzeka, mocno zarośnięta z trudno dostępną linią brzegową. Tu spisywała się znakomicie. Zestaw końcowy wygląda trochę inaczej niż na jeziorze. Spławik montowany na stałe i krętlik pomiędzy żyłką główną a przyponem ze względu na zawirowania wody jakie występują w wodach płynących. Największą zaletą tego zestawu jest mobilność, wędkowanie długą bolonką bardzo często było niemożliwe z powodu zwisających gałęzi, często tuż nad samą głową. Przejścia pomiędzy stanowiskami są teraz znacznie mniej uporczywe. Wędkę składa i rozkłada się bardzo szybko. Hol pięknych, często 30cm rzecznych płoci to po prostu poezja na tym blanku. Ryby, które nim łowię oraz dzięki niemu, moje największe sukcesy: Łowię głównie płocie w małej rzece lub karasie srebrzyste i karpiki do 3kg w prywatnym stawie. Podoba mi się w nim to, że... czyli + : Lekka, smukła i bardzo wytrzymała matchówka, łatwa w transporcie. Nie podoba mi się w nim to, że... czyli - : To tylko teleskop. Od momentu posiadania działa bez zarzutu: Tak Sprzęt był dawany do naprawy: Nie Gdybym teraz miał kupować inny sprzęt, wybrałbym inny model: Nie Koszt sprzętu: Niewiele, bo zaledwie 170zł Używam w komplecie z: kołowrotkiem Robinson Proffi 256 Inne ewentualne dodatkowe uwagi, wyjaśnienia lub zdjęcia: Wędka Robinson Bluebird Match 4,20m 5-24g okazała się najlepsza. Średniej klasy matchówka idealna dla amatorów spławika jak również początkujących wyczynowców. Proponowane przez upartego sprzedawcę teleskopy typu float to kije bejsbolowe w porównaniu do BlueBird Match. Nie jest to typowy ciężki i nieporęczny teleskop. Wędka jest smukła i lekka a jednocześnie wydaję się bardzo mięsista co sprawia wrażenie mocnego kija co faktycznie przekłada się na rzeczywistość. Kręgosłup wędziska to średnio-modułowa (IM – Intermediate modulu) mata węglowa IM8. Wykonanie jest perfekcyjne, nie znalazłem żadnej skazy na całej długości wędziska. Lakier położony jest równomiernie i bez zacieków lub też pęknięć. Korkowa rękojeść sięgająca do łokcia zakończona jest neoprenowym korkiem chroniącym przed uszkodzeniami. Jednostopkowe lekkie przelotki slim TS osadzone są bardzo równo, bez nadlewek lakieru. Daleko odsunięte od blanku niwelują problem przyklejającej się żyłki do powierzchni wędziska. Faktycznie podczas łowienia w deszczu lub też w mgliste dni zdarzała się sytuacje kiedy żyłka przyklejała się do blanku. De facto nie miało to negatywnego wpływu na wędkowanie i zdarzało się bardzo rzadko. Jedyny mankament, występuje tylko w sytuacji kiedy głębokość łowiska przekracza długość wędziska, który w rzeczywistości dotyczy większości wędzisk matchowych. Ale tak jak problem szybko się pojawił tak również zniknął. Mianowicie przelotka szczytowa ma małą średnicę wewnętrzną. Zastosowanie zbyt dużego stopera gumowego skutkowało zaczepianiem, blokowaniem się o przelotkę, na szczęście w czasie wyrzutu zestawu nie doszło nigdy to zblokowania. W tej sytuacji najlepiej zastosować stopery sznurkowe lub opcjonalnie mniejsze gumowe. Bo trudno zastąpić ten cudny świergot stopera mknącego między przelotkami „trrrrrrrrrrruu”.Zestawami rzuca się daleko bez wkładania odrobiny siły w wymach. Podczas holu większych okazów kij gnie się do połowy swojej długości, jest to duży plus, który w spokoju pozwoli wyholować większe sztuki.
  5. Za 200 zł (na allegro) polecam Ci kołowrotek matchowy Robinson Proffi 206, który osobiście eksploatuję nad wodą. Jest lekki, posiada dwie aluminowe szpule, jedna typowo matchowa do dalekich rzutów druga stnadardowa. Jest jeszcze trzecia grafitowa. Posiada bardzo precyzyjny hamulec.
  6. Akurat mam osobiście ten kołowrotek robinsona (quartz). Podczas mojego eksploatowania głównie jeziora, czasami rzeka nie pojawiło się nic niepokojącego. Linkę układa bez zastrzeżeń. Hamulec pracuje równo i płynnie oddaje plecionkę. Czy coś więcej potrzeba?
  7. Cześć Za tę cenę polecam Ci uniwersalny kijek Robinson Tritium Trout Spin. Idealny na okonie i szczupaki w jeziorach i małych rzekach. W kwestii kołowrotka na myśl przychodzi mi Admira 307 o którym pisałem na łamach tego forum.
  8. Cześć! Moja propozycja dla Ciebie do ciekawa i fajna teleskopowa odległościówka Matchowa Robinson Bluebird Match. Wklęję Ci fragment tekstu, który opisuje to wędzisko. Wędka Robinson Bluebird Match 4,20m 5-24g okazała się najlepsza. Średniej klasy matchówka idealna dla amatorów spławika jak również początkujących wyczynowców. Proponowane przez upartego sprzedawcę teleskopy typu float to kije bejsbolowe w porównaniu do BlueBird Match. Nie jest to typowy ciężki i nieporęczny teleskop. Wędka jest smukła i lekka a jednocześnie wydaję się bardzo mięsista co sprawia wrażenie mocnego kija co faktycznie przekłada się na rzeczywistość. Kręgosłup wędziska to średnio-modułowa (IM – Intermediate modulu) mata węglowa IM8. Wykonanie jest perfekcyjne, nie znalazłem żadnej skazy na całej długości wędziska. Lakier położony jest równomiernie i bez zacieków lub też pęknięć. Korkowa rękojeść sięgająca do łokcia zakończona jest neoprenowym korkiem chroniącym przed uszkodzeniami. Jednostopkowe lekkie przelotki slim TS osadzone są bardzo równo, bez nadlewek lakieru. Daleko odsunięte od blanku niwelują problem przyklejającej się żyłki do powierzchni wędziska. Faktycznie podczas łowienia w deszczu lub też w mgliste dni zdarzała się sytuacje kiedy żyłka przyklejała się do blanku. De facto nie miało to negatywnego wpływu na wędkowanie i zdarzało się bardzo rzadko. Jedyny mankament, występuje tylko w sytuacji kiedy głębokość łowiska przekracza długość wędziska, który w rzeczywistości dotyczy większości wędzisk matchowych. Ale tak jak problem szybko się pojawił tak również zniknął. Mianowicie przelotka szczytowa ma małą średnicę wewnętrzną. Zastosowanie zbyt dużego stopera gumowego skutkowało zaczepianiem, blokowaniem się o przelotkę, na szczęście w czasie wyrzutu zestawu nie doszło nigdy to zblokowania. W tej sytuacji najlepiej zastosować stopery sznurkowe lub opcjonalnie mniejsze gumowe. Bo trudno zastąpić ten cudny świergot stopera mknącego między przelotkami „trrrrrrrrrrruu”.Zestawami rzuca się daleko bez wkładania odrobiny siły w wymach. Podczas holu większych okazów kij gnie się do połowy swojej długości, jest to duży plus, który w spokoju pozwoli wyholować większe sztuki. W praktyce wędkę Bluebird Match 4,20m 5-24g użytkuję na dwóch łowiskach. Pierwszym z nich jest kilkudziesięcio hektarowe jezioro rynnowe, na którym próbowałem łowić leszcze, te jednak nie chciały zbyt dobrze współpracować. Za to masa krąpi i płoci uwiesiła się na haczyku, który bez problemu posyłałem na odległość 40-50m. Waga zestawu wahała się w granicach 7-8g. Problemów z zacięciem nie miałem, wędzisko jest dość sztywne jak na dobry teleskopowy match przystało. Drugim łowiskiem jest mała rzeka, mocno zarośnięta z trudno dostępną linią brzegową. Tu spisywała się znakomicie. Zestaw końcowy wygląda trochę inaczej niż na jeziorze. Spławik montowany na stałe i krętlik pomiędzy żyłką główną a przyponem ze względu na zawirowania wody jakie występują w wodach płynących. Największą zaletą tego zestawu jest mobilność, wędkowanie długą bolonką bardzo często było niemożliwe z powodu zwisających gałęzi, często tuż nad samą głową. Przejścia pomiędzy stanowiskami są teraz znacznie mniej uporczywe. Wędkę składa i rozkłada się bardzo szybko. Hol pięknych, często 30cm rzecznych płoci to po prostu poezja na tym blanku.
  9. Rodzaj sprzętu* i pełna nazwa: Kołowrotek spinningowy Robinson Admira 307 Zdjęcie - a: Specyfikacja techniczna: Przełożenie -5,2:1 Pojemność szpuli 0,30mm-170m 7 łożysk kulkowych łożysko oporowe przemienna rączka (lewo/prawo) multitarczowy mechanizm hamulca aluminiowa szpula mosiężna przekładnia komputerowo wyważony rotor pokrętło z pianki EVA Dodatkowy osprzęt w zestawie: Grafitowa szpula zapasowa Sprzęt posiadam od i jak często używam: Kołowrotek posiadam od maja 2013r. Wiosną i jesienią służy mi przy łowieniu okoni i szczupaków na małe i średnie przynęty w płytkich rozlewiskach i małych rzekach. Częstoltliwość użytkowania nie regularna, w sezonie jesiennym nawet 4 razy w tygodniu po kilka godzin. Latem zakładam go do bolonki. Ryby, które nim łowię oraz dzięki niemu, moje największe sukcesy: Są to zazwyczaj okonie do 30cm, szczupaki i wszelkiej maści białoryb . Największy wyholowany okaz to szczupak 68 cm z małej rzeki. Podoba mi się w nim to, że... czyli + : Kultura pracy, aluminiowa szpula. Fajny perłowy desing. Lekki korpus w systemie slimbody. Nie podoba mi się w nim to, że... czyli - : Zapasowa grafitowa szpula, której niegdy nie użyję. Od momentu posiadania działa bez zarzutu: Tak Sprzęt był dawany do naprawy: Nie, ale do naprawy oddawałem inny tańszy kołowrotek Robinsona i jestem bardzo zadowolony z serwisu sprzętu. Gdybym teraz miał kupować inny sprzęt, wybrałbym inny model: Nie, ten kołowrotek jest moim zdaniem idealny do średniego i lekkiego spiningu. Koszt sprzętu: Są to naprawdę małe pieniądze, za które dostaje się całkiem porządny sprzęt. Kosztował mnie 130zł w stacjonarnym sklepie wędkarskim. Używam w komplecie z: Bolonka Robinson Dynacore Bolognese 5m, Dragon Milenium HD Pike Inne ewentualne dodatkowe uwagi, wyjaśnienia lub zdjęcia: Kołowrotek w mniejszych rozmiarach idealnie wpasuje się do zestawów ultra lekkiego i lekkiego spiningowania. Służy mi bez żadnych zastrzeżeń i mam nadzieje że tak pozostanie jak najdłużej. Należy pamiętać o konserwacji, nie smarujesz nie pojedziesz. Robinson Admira znajduje się w jednym z niższych segmentów cenowych. Lekki korpus, zaprojektowany w systemie Slim Body. Przeznaczony do finezyjnego spinningowania. Wskazany jest dla tych wędkarzy, którzy dopiero zaczynają przygodę i do końca nie są pewni, która metoda będzie tą główną kierunkową. Jestem zdania, że nie warto inwestować grubych pieniędzy w droższe i solidniejsze serie dopóki, dopóty nie określimy swojej specjalizacji wędkarskiej.
  10. Zielan

    Zestaw do bolonki

    Robię dokładnie tak samo jak wy, dociążam jedną oliwką i ewentualnie jedną lub dwoma małymi śrucinami. Spławik montowany na stałe i obowiązkowo krętlik do przyponu.
  11. Rozmiar 2000 będzie optymalny.
  12. Zielan

    Robinson Diaflex Spin

    Użytkuję Diaflexa od trzech sezonów do łowienia szczupaków w jeziorach i średnich rzekach. Ten kij jak i cała seria( miałem okazję oglądać prawie wszystkie wędziska) to perełka w super jakości. Za te same blanki Dragon życzy sobie dwa razy tyle co Robinson.
  13. Zielan

    Sztyca Podbieraka VDE

    Sztyca o którą pytasz to porządny produkt. Cena jest adekwatna do jakości jaką prezentuje. Bardzo wytrzymała, kamieniste brzegi nie są dla niej straszne. To co sobie cenię to sztywność, nie leje się, nie jest bananowata. A najważniejsze jest lekka i operowanie jedną ręką nie sprawi problemu nawet młodym zawodnikom.
  14. Kup sobie wyczynową 4 metrową siatkę Robinsona, haczyki nie czepiają się mocno, bez problemu odhaczam jeśli się uczepi. Materiał jest miękki, mocny a przedewszystkim szybko wysycha. Podkreślić należy, że siatka jak na swoje rozmiary jest bardzo lekka. Jednak jeśli chcesz coś mniejszego to powyższe siatki są ok. http://lowisko.net/siatka-wyczynowa-4m-robinson.html
  15. Posiadam tylko miłe doświadczenia z tymi haczykami, mocne kute haki, którym ufam i nie martwię się podczas holu ryby, że coś pójdzie nie tak. Jedynym minusem jest brak małych rozmiarów, najmniejsze to 12, które są dość spore.
  16. Biorąc pod uwagę miejsce i czas, który przeznaczam na wędkowanie bezapelacyjnie jego większość spędzam w wodzie brodząc. Akweny płytkie z niezwykle bujną roślinnością pływającą i zanurzoną uniemożliwiają swobodne wędkowanie z brzegu. Daleko wdzierające się w wodę pasy trzcin lub tataraku, odcinają całkowicie dostęp do wymarzonych miejscówek. Spodniobuty Pros - SB 01 Strong Penetracja brzegów, jest niemożliwa gdy całą linię brzegową porastają drzewa. Użycie łodzi i pontonu często nie wchodzi w grę nie tylko z kwestii ekonomicznych ale i ze względu na położenie łowiska, do którego dojazd jest wykluczony. W wielu przypadkach, droga do wędkarskiego eldorado prowadzi przez tereny podmokłe, bagna i szuwary. A w niej czekają często przykre niespodzianki. Na pewno zgodzicie się, że najczęstszą przyczyną dziurawych spodni są zalegające konary na dnie, na pewno też nie raz z was rzucał mięsem w niebiosa rozpruwając wodery lub spodniobuty w czasie dojścia do łowiska o gałęzie, druty lub inne mniej przyjazne rośliny takiej jak jeżyny, kolczasta dzika róża czy inne ostrokrzewy. Wiele do życzenia mają materiały użyte przy produkcji, najgorszą ich wadą jest niska wytrzymałość na zginanie i uszkodzenia mechaniczne oraz stosowanie wierzchnich warstw wsiąkających wodę. Obniża to komfort termiczny oraz jest przyczyną nieprzyjemnych zapachów, szczególnie latem. Połowa z was wyciera ręce o siebie, chyba nie muszę pisać jak pachnie rybi śluz w aucie w 30 stopniowych temperaturach. Cofając się w czasie o kilkanaście sezonów, kiedy ze względów finansowych a może bardziej z ludzkiej pazerności w ramach pozornej oszczędności wybierałem produkty najtańsze. Nie upłynęło dużo czasu kiedy doceniłem dołączony do spodniobutów zestaw naprawczy. Mikro pęknięcie na zgięciu, czuję wilgoć na nodze po zaledwie czterech godzinach brodzenia. Dostawały ostry wycisk, kiedy przedzierałem się przez krzaki lub wpadałem w nory wykopane przez bobry. Słabość materiału dawała się bardzo we znaki a liczba przyklejonych łatek rosła w zastraszającym tempie. A na to wszystko wierzchnia warstwa pochłaniająca wodę, która potęgowała dyskomfort termiczny . O ile wodę przeciekającą w buty dało się znieść w lato, to wraz z nadejściem jesieni, brodzenie w przeciekających spodniach stawało się nie do zniesienia. Miałem już dość zabawy w wulkanizatora. Całkowicie niespodziewanie stałem się posiadaczem spodniobutów marki Pros o numerze katalogowym SB 01 Strong. Kuszony przez marketingowe hasła zachwalające spodniobuty i wodery o niespotykanej dotąd wytrzymałości na uszkodzenia mechaniczne, oraz zginanie w bardzo niskich temperaturach (nawet do -50 stopni poniżej zera), niecierpliwie czekałem na przesyłkę. Byłem miło zaskoczony po pierwszych oględzinach spodniobutów. Znalazłem tu kilka drobnych niedociągnięć lecz są to detale, które nie mają większego wpływu na ogólną ocenę. Solidne i wytrzymałe, te słowa cisnęły mi się na usta. Od razu widać, że są „ strong”. Dokładnie obejrzałem elementy łączeń i szwy, wszystko wykonane jest z największą starannością, a newralgiczne miejsce łączenia kaloszy z spodniami jest dodatkowo wzmacniane. Stali użytkownicy spodniobutów potwierdzą, że jest to najczęstsze miejsce przecieków. W tym przypadku producent marki Pros, uwierzcie mi skutecznie wyeliminował ten problem. Zewnętrzna warstwa wodoodporna o grubości 0,7mm to PVC która pokrywa wewnętrzną 0,2mm warstwę poliestru. Bez trudu zniesie otarcia o kamienie w zimnej górskiej rzece, zginanie, zgniatanie czy spacer w gąszczu krzaków nad urokliwym nizinnym kanałem. Poczucie komfortu termicznego jest nieco większe niż w standardowych modelach spodniobutów. Materiał jest na tyle sztywny, że nie przylega mocno do ciała i odczucie chłodu w jesienne dni jest mniej odczuwalne. Niestety, żeby w 100% obronić się przed chłodem nie obędzie się od ciepłej odzieży. A ubrać można się naprawdę grubo, Prosy są przy moim rozmiarze kalosza 45 są na tyle szerokie, że bez problemu ubierałem na siebie kalesony, grube zimowe spodnie robocze, dwie pary bawełnianych skarpet i zimową kurtkę. Nie czułem się ściśnięty, moje ruchy nie były ograniczone a uczucie ciepła w wodzie, która ma zaledwie kilka stopni jest bezcenne. Kalosze są super, naprawdę super. Nie tylko mają ładny wygląd, czerwień kontrastująca z czernią dodaje swoistego uroku. Najważniejsze jest to, że spełnia swoją funkcję ochrony stopy celująco. Solidny protektor utrzyma nas pionowo w zróżnicowanych warunkach terenowych. Oczywiście mam na myśli podłoże typu piasek, ziemia, glina, błoto. Gorzej radzi sobie w „ mniej naturalnych warunkach”. Radzę uważać na starych pomostach, na mokrych deskach można wywinąć zająca. Ale na to bodajże nie ma mocnych. Kolejna rzecz, która mnie urzekła w kaloszach to ich sztywność a zarazem elastyczność. Ten kto brodził latem gołą stopą lub w cienkich skarpetach w spodniobutach made in china, na bank miał poobcierane kostki. Uczucie ściskania na większych głębokościach sprawia spory dyskomfort przy wędkowaniu. W tych butach szczerze mogę zagwarantować, że to nieprzyjemne zjawisko was nie dotknie. Szelki są elastyczne i miękkie, proste w regulacji, nie jakieś sztywne parciane, które trudno regulować i obcierają ramiona. Zatrzaski trzymają mocno, nie ma problemu z ich zapinaniem i rozpinaniem. Wewnątrz znajduje się wygodna kieszeń, dość spora, idealna na schowanie dokumentów lub ulubionych przynęt. Mam do niej zastrzeżenia, producent poszedł na łatwiznę. Przykleił kawałek materiału i zadowolony, nie, nie, nie Panowie z AJ Group dla mnie to wielka kaszana, która wymaga poprawki. W razie nalewki wszystko co znajduje się w środku będzie mokre. Uważać też trzeba przy pochylaniu, z niezabezpieczonej kieszeni be trudu wypadają rzeczy w niej umieszczone. Moim zdaniem kieszeń powinna być zamykana na suwak lub rzepy, tak aby przedmioty znajdujące się w środku były dodatkowo zabezpieczone przed wodą lub wypadnięciem np. przy upadku. Obecny model spodniobutów na klatce piersiowej posiada ściągacze (mój, który otrzymałem do testowania takowych nie posiada), które uchronią nas przed niekontrolowanym nalaniem się wody. Detal niezaprzeczalnie potrzebny, ale zbyt mocne zaciągnięcie ściągacza odetnie jedyną drogę ujścia pary wodnej. Niestety coś jest kosztem czegoś. spodniobuty nie są „oddychające”. Więc albo chcemy towar wytrzymały albo oddychający. Osobiście problemów z poceniem nie mam, w rzeczywistości wszystko zależy od nas samych. Jak ubierzemy się na cebulkę to i oddychacze nie pomogą. Latem pod spodniobuty ubieram tylko, cienkie skarpety, spodenki i koszulkę, czasami cienką bluzę, co by mnie moskity nie zjadły. Pocą się tylko stopy. Tak naprawdę to najbardziej pocę się poza wodą, w czasie spaceru nad jezioro albo rzekę, nie w czasie brodzenia w wodzie, która latem daje miłe uczucie chłodu. Jesienią z faktu na niskie w tym czasie temperatury stosowanie odpowiedniej odzieży ograniczy wydalanie potu i zapewni komfort cieplny. Wiadomo, skarpety prawie zawsze będą mokre, w gumowym kaloszu stopa ma małą przestrzeń uniemożliwiając wydalenie pary wodnej. Istotną wadą, która części wędkarzy może uprzykrzyć wędkowanie to waga. A nasze ubranko trochę waży, cóż jest to cena którą trzeba ponieść za ich wytrzymałość. ps :Producent podjął decyzję o poprawie ferelnej kieszeni, za miesiąc wejdzie do produkcji już poprawiona konstrukcja.
  17. Jeśli chodzi o powyższy kołowrotek to rozmiar 2009 lub 2250 będzie idealny. Ja do swojej matchówki podpiąłem Robinson proffi 256, który jest świetnym kręciołkiem do metody spławikowej.
  18. Cześć, mam na imię Łukasz, wędkuję od 7 lat. Wędkuję głównie metodą spławikową. Nie stronię też od spinningu jesienią.
  19. Od jakiegoś czasu lubię coś napisać, zazwyczaj publikowałem swoje owoce pracy na innym portalu. Postanowiłem jednak podzielić się tym również z wędkarzami tu obecnymi. Co jakiś czas będę publikował na łamach forum swoje teksty. Trzeba dobrze się przyjrzeć, aby zobaczyć wydeptane ścieżki, w rzeczywistości „wydeptane” to wąski tunel w ściśle rosnącej wysokiej trawy, pokrzyw i trzciny. Zanika po kilku dniach, tak jakby nigdy nikogo tu nie było, nikt tędy nie szedł. Gąszcz utrudnia i zniechęca do wędrówki wzdłuż brzegu rzeczki, którą momentami trudno dostrzec wśród zielonego dywanu.. Dziwna to rzeka, nie uświadczy na tym odcinku jazia czy klenia. Mnóstwo tu płoci, wzdręgi okonia i szczupaka, rzadko na haczyku zagości kiełbik. Bardziej to kanał, woda wręcz stoi, płynie leniwie tak od niechcenia. Co roku inna, zmienna jest mocno, na rutynę nie ma tu miejsca. Płoć z małej rzeki Nie odpuszczam, żadnej wolnej chwili. W wtorkowy poranek, w końcu mogę powędkować w dziczy . Tym razem jadę prędzej, w ciemnościach, z myślą a nuż może z samego ciemnego ranka złowię okazałe płocie. Krople porannej rosy wsiąkają w odzienie. Rześko, wilgotno i mglisto, urocze są lipcowe poranki. W takiej oto aurze przyjemnej i przyjaznej z maniakalnym uparciem zmierzam w kierunku dziewiczej rzeki. Ekwipunek to niezbędne minimum, wędka Robinson Dynacore Bolognese 5 m, bolonka pozwala precyzyjnie operować zestawem na tak małej i zarośniętej rzece gdzie wędkuje czasami daleko od brzegu wody. Bez problemu biorę na klatę płocie po 20-30 deko, jest to mocne wędzisko a podbierak w tych warunkach tylko jest zbędny. Dwa wiaderka, zanęta MVDE Super Crack Roach z dodatkiem MVDE Special Roach, na haczyk ochotka oraz mady białe i kolorowe. Zbliżam się ostrożnie, po cichu zajmuję stanowisko. Dwie kule z robakami wrzucam na środek powolnego nurtu. Na haczyk Titanium Masu 120 BN nr 12 zakładam trzy tłuste kolorowe robaki. Spławik powolnie spływa w dół rzeki, nie zdążył przepłynąć kilkudziesięciu centymetrów, znika w mętnej wodzie. Gruba rzeczna płoć melduje się na haku. Świetny początek wzbudza we mnie jeszcze większą ochotę. Co przepływ łowię płotki, okonie sporo drobnicy ale co kilka minut zawiesza się solidna tłusta płoć. Woda daje mi satysfakcje, wschód słońca to wszystko umila. Przechodzę dalej, pod wyschnięte drzewo. Próbuję łowić bez zanęty, nic się nie dzieje, kombinuję z przynętami. To też nie przynosi zamierzonego efektu. Jednak muszę sypnąć trochę smakołyków. Tu nęcę inaczej, na skraju nurtu przy kępie rogatka. Kule zanęty pracują intensywnie, unoszące się drobinki zanęty pochłaniane są przy powierzchni przez drobne płoteczki. Przynętę kładę na gruncie, spływając powoli szura dnie. Łowię pod rząd kilka dużych płoci, później znów drobnica, kogel mogel. Zanęta kolejny raz potwierdza swoją skuteczność. Wszystko dookoła ma niebywały urok, jest bajecznie, zielono, w powietrzu czapla siwa i biała. Gdzieś dalej słychać skrzek żurawia. Pełna życia przyroda odkrywa swe najpiękniejsze oblicze. Tu śnieżnobiały łabędź przypłynie, tam kaczka się schowa. Bobry ciężko pracują, wierzby przewracają . Przez pałkę wodną koziołek się przeciska, tylko rogi wystają z szmaragdowej trzciny. A ryby wciąż biorą, bez chwili wytchnienia. Jak dobrze, że nikogo tutaj oprócz mnie nie ma.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.