Kurcze kończy się maj a ja nokilowiec pełną gębą, jeszcze ani jedna ryba nie zginęła z mojej ręki i wszystkie z siaty wróciły do wody czyli dzisiaj totalna lipa na Cegielince.
O 4 rano byłem na miejscu, zająłem pomost i pełnia szczęścia. Leszcze nie chciały współpracować a zato leszczyki żyletki i krąpie nadrabiały za łopaty i płocie które też gdzieś się wyniosły może to wina dużej wody Woda podniosła się ok. pół metra.
Udało mi się złowić jedną łopatę ok 50 cm ale wypuściłem ją szybko bo leszczu był pokancerowany przez kosiarza więc szkoda mi się go zrobiło. Jak wyzdrowieje i podrośnie to go trafię Z metod połowu to feeder zawiódł na całej lini i to na wszystkich pomostach, u mnie zero trafień za to match jak zawsze dał radę i była zabawa z drobnicą. Nawet ten większy leszek trafił się na odległościówkę ok 6 m od brzegu.
Żałuję że nie mam przy sobie spina bo bolki co jakiś czas trenowały na uklejach w zasięgu rzutu