Przepraszam, musiałem nacisnąć wyślij podczas pisania posta a potem coś mnie oderwało od komputera. Cała wiadomość poniżej.
Rozwiązanie jest tylko jedno- wzajemne zrozumienie. Bezdyskusyjnym faktem jest gwarancja dostępności do każdego stanowiska nad wodą. Decyduje o tym moment jego zajęcia. Z drugiej strony rozumiem ile zachodu trzeba aby stworzyć stanowisko w trudnym terenie, bo nie raz poświęcałem na to kilka dni- a przecież mogłem iść na łatwiznę i zająć stanowisko nad którym zmęczył się ktoś innny. Nie robiłem tego bo rozumiem i szanuję trud i koszty jakie trzeba w to włożyć.
Rozumiem, że Twoim celem było doprowadzenie do konfrontacji podczas tej kolejnej zasiadki. Mając do dyuspozycji wiele innych stanowsk świadomie znowu zająłeś tą sporną.
Reasumując, najważniejszy jest zdrowy rozsądek. Oczywiście przepisy mówią o swobodnym dostępie do stanowisk, ale świadome "podsiadanie" innych wędkarzy uważam za przejaw cwaniactwa- szczególnie na łowiskach o określonej, stale spotykającej się liczbie wędkarzy. Niekoniecznie dotyczy to przypadku Damiana, ale wszyscy wiemy, że cwaniaków nie brakuje nad wodą.
Co do proponowanych siłowych rozwiązań- trzeba pamiętać, że zawsze na końcu są to tylko ryby- zdrowie i bezpieczeństwo nie jest warte żadnej ryby.
Szanujmy się nawzajem nad wodą.