Połów sandaczy na żywca to akurat jest "branża" w której mogę się trochę powymądrzać.
Sandacze łowię na żywca głównie z gruntu. Wędka bez znaczenia, kołowrotek bez znaczenia- mają zapewnić tylko w marę dobry komfort holu ryby a jak wiemy sandacz walczakiem raczej nie jest. Ciężarek "samolot" na rurce około 50 gramów. Żyłki główne stosuję min 0,25 mm a zwykle 0,30. Przypon z reguły około 0,28. Jeżeli zarzucam wędki już wczesnym popołudniem to zakładam przypon wolframowy ze względu na możliwość spotkania ze szczupakiem. Niektórym stosowane żyłki mogą się wydać grube, ale na moim łowisku jest duże prawdopodobieństwo złowienia suma...
Rybki na żywca: najlepsza płoteczka, mały leszczyk. Zakładam za grzbiet na pojedynczym sporym (ale bez przesady) haku. Niektórzy zakładają za pyszczek ( co nie jest według mnie dobrym pomysłem) a inni jak mój ojciec przebijają przez grzbiet i jeszcze przez ogon co poprawia mocowanie ale ogranicza ruchliwość rybki.
W przypadku braku żywych rybek dobry będzie np. filecik z martwej rybki lub mała zamrożona rybka (można śmiało wrzucić prosto z zamrażarki!).
Zarzucam zestaw kabłąk otwarty, sygnalizator włączony, na żyłce mały sztywny papierek w razie wiatru można go nawet docisnąć małym kamykiem- sandacz go bez problemu wyszarpnie w momencie brania. Nie polecam wolnej szpuli bo mimo wszystko daje spory opór. Ma rację Szogun mówiąc, że sandacz jak poczuje opór to puści przynętę (dlatego napisałem sztywny papierek, bo miękki lubi się zamotać w przelotkę i nici z ryby).
W momencie brania zdejmujemy papierek i czuwamy nad prawidłowym wyciąganiem żyłki z kołowrotka. No a teraz to co tygryski lubią najbardziej- branie. Emocje można porównać chyba tylko z braniem na spinning albo braniem pstrąga z powierzchni.
Szogun nie masz racji mówiąc o typach brań sandacza. Wyciągałem duże (jak na nasze warunki) sandacze które jechały jak głupie i maluchy które wyciągnęły 0,5 metra. Według mnie podział jest inny. Jest to moja prywatna teoria i ktoś ją może uznać za bzdurną ale trudno. Otóż ja dzielę sandacze na polujące i czatujące.
Sandacz polujący pływa po zbiorniku i aktywnie poszukuje pokarmu często w stadku. Łapie ofiarę i pędzi dalej zabijać. Brania sandacza polującego jest gwałtowne i charakteryzuje się szybkim i jednostajnym wyciąganiem żyłki. Sandacz polujący kłapie pyskiem i już ma rybkę w żołądku. Przy takim braniu czekam uwaga- nie dłużej niż 10 sekund i zacinam. Jeszcze nigdy się nie pomyliłem- rybka zawsze głęboko połknięta.
Natomiast sandacz czatujący siedzi w swojej kryjówce i jak zgłodnieje rozgląda się za żarłem w pobliżu swojej siedziby. Łapie rybkę i wraca do swojej nory. Stąd branie jest zupełnie inne. Uderzenie w rybkę i potem wyciągnięcie nieznacznej ilości żyłki i potem często żyłka się zatrzymuje. Tu trzeba odczekać trochę dłużej bo sandacz nie połyka tak łapczywie.
Zacięcie. Przy braniu sandacza polującego zamykam kabłąk i dwa-trzy obroty korbką i zacięcie. przy braniu czatującego lubi powstać nieco luzu na żyłce dlatego zamykam kabłąk chwytam ręką za żyłkę i delikatnie sprawdzam luz podkręcam parę obrotów i znowu sprawdzam po poczuciu lekkiego oporu zacinam.
Hol ryby raczej rzadko dostarcza emocji. Najlepsza pora według mnie to w czerwcu godziny od 20 do 24 (czasem są brania również około 2 w nocy). W październiku stosownie wcześniej tj od 15 do 20.
Pamiętajmy o małej odporności ryb na przebywanie na powietrzu. Małego sandacza który głęboko połknął natychmiast odcinam jak najbliżej pyska i delikatnie wypuszczam przytrzymując przez chwilę w wodzie aż dojdzie do siebie. Nie prawdą jest że sandacz złowiony i wypuszczony nie przeżyje. W zeszłym roku złowiłem sandacza minimalnie ponad wymiar i mój haczyk był uwaga- trzecim w jego żołądku! Dwa poprzednie już były mocno starwione. Nie wpłynęło to na jego żerowanie bo moją rybkę połknął głeboko. Podobnie rybę którą chcę zabrać natychmiast uśmiercam. To ważny temat, bo nie mogę patrzeć na ludzi którzy grzebią konającemu drapieżnikowi w brzuchu.
Trochę się rozpisałem ale sandacze to moje ulubione ryby. Doświadczeni wędkarze wszystko to znają ale jest też sporo początkujących i może komuś się przydają te moje wywody. Bardzo chętnie poczytam o waszych doświadczeniach w tej dziedzinie. A oto parę zdjęć z wczorajszego wędkowania zakończonego złowieniem sandacza czatującego 63 cm
i na koniec ładne widoczki z wczorajszego wieczoru
Zdjęcia są autorstwa mojego kolegi, który był pierwszy raz na rybach i juz chyba złapał bakcyla.