kadziul
Użytkownik-
Liczba zawartości
313 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Informacje o profilu
-
Lokalizacja
Inowrocław
Ostatnie wizyty
Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.
kadziul's Achievements
58
Reputacja
-
Przyszedł czas na podsumowanie wyjazdu na Turawę. Od samego początku jakieś fatum ciążyło nad tą wyprawą i do samego końca pech atakował każdego z nas. Najmniej oberwało się mi. Największymi pechowcami okazali się Mateusz i Wojtek, którzy jeszcze dobrze się nie rozgościli na Turawie, a już musieli wracać do Inowrocławia. Paweł rozwalił telefon, zgubił ulubiony kijek, ponadto dwie największe ryby wyprawy spięły się mu podczas holu. Tomkowi i Michałowi zdefektowało autko i musieli zostawić prawie cały sprzęt z samochodem w Turawie. Na szczęście mogli liczyć na Sylwka, przepakowali najważniejsze rzeczy i ruszyli wspólnie w powrotną drogę. Ojciec w drodze na Turawę narzucił ze 100 km, a na powrót złapał kapcia w przyczepce. Ponadto wędkarsko wyprawa była najsłabsza od wielu lat. Rybki słabo żerowały. Pogoda była bardzo zmienna od tropikalnych upałów, poprzez burze i szkwały, aż do chłodnych i pochmurnych dni. Przez te parę dni udało mi przechytrzyć parę rybek, które poprawiały mi humor. Wszystkie rybki złowiłem na piórka, gramatura różna od 12 gr po 25gr, o dziwo najczęściej wieszały się szczupaczki w przedziale 45 - 60 cm. Ponadto jak zwykle mogłem liczyć na kolegów i nasze wieczorne wspomnienia, opowiadania z poprzednich wypraw. Za to właśnie lubię takie wyjazdy, ten klimat i tą wspólną pasje. No cóż wyprawa bardzo pechowa, ale i takie się zdarzają. Mam nadzieję, że kolejne okażą się szczęśliwsze, bo jak mówią po największej burzy przychodzi słońce, i tego życzę moim kompanom z tej wyprawy.
-
Pierwsze tegoroczne spotkanie z Wisłą - królową polskich rzek. Celem były bolenie i okonie. Rapki nie pierwszy i nie ostatni raz okazały się sprytniejsze ode mnie. Za to właśnie kocham te rybki. Okonki - jak zwykle - na pocieszenie, fajnie gryzły, choć mogły by być troszkę większe. Najważniejsze, że parę godzin spędziłem nad wodą. Być może uda się w przyszłym tygodniu powtórzyć wypad, a później już szykowanko na rozpoczęcie sezonu sandaczowego. Standardowo parę dni zaliczę na Turawie.
-
Na początku witam kolegów z haczyka po ponad rocznej przerwie. Niestety od dłuższego czasu wolnego czasu na rybki i przeglądanie forum mam jak na lekarstwo. Jakimś cudem ostatnio udało mi się wybrać na kilka godzin w bory tucholskie, gdzie płynie mała rzeczka i w tym czasie można powojować z klenikami, jaziami, a czasem uwiesi się jakiś pstrążek. Rybki nie są duże, ale bardzo lubię tam spędzać wolny czas. Po takiej wyprawie baterie mam naładowane po brzegi. Wędkowanie zacząłem pechowo, bo w pierwszym rzucie zerwałem ulubionego wobleka. Później już tylko było lepiej , więcej strat nie zaliczyłem. Rybki wspaniale współpracowały, pogoda dopisała. W dodatku mogłem się raczyć bajecznymi widokami. Na filmiku pokazałem tylko mały skrawek tej wspaniałej przygody wędkarskiej, życzę miłego oglądania.
-
Pora podsumować w paru słowach nasz kilkudniowy wypad spinningowy na zbiornik turawski. I tak prawdę pisząc mam mały niedosyt. Niby było sporo brań, ale większość rybek to były małe sandaczyki nieprzekraczające 40 cm. Tylko kilka rybek była godna uwagi. Hol życia zaliczył nasz kolega Sylwek Kot. Na wklejkę do 15 gr zaliczył suma 166 cm. Królem Turawy został Paweł Brończyk który przechytrzył 5 miarowych sandaczy. Każdy z naszej siódemki zaliczył jakieś rybki. Jak dobrze pamiętam padło 15 sandaczy, 1 sum, 1 okoń i 1 podhaczony karaś. Ogólnie mogło być lepiej z rybkami. Najważniejszy jednak był ten klimat, wspólne całodniowe sandaczowanie, wieczorne spotkania, podczas których były wspomnienia i wspaniała zabawa. Już planujemy kolejny wypad na rozpoczęcie sezonu sandaczowego 2017. Poniżej wstawiam parę zdjęć, i filmik z holu suma.
-
Taki cwaniaczek się wczoraj uwiesił, trzy razy go podchodziłem. Za każdym razem rybek zostawiał ślad na ogonku. W końcu zmniejszyłem rozmiar przynęty i się skusił.
-
Piękny sandacz GRATULACJE !!!
-
Kolejne 2 rybki, które połakomiły się na gumisie. Ale żeby uświadomić wszystkim, ile trzeba poświęcić i się wycierpieć to opiszę w telegraficznym skrócie ostatnie dwa tygodnie, bo tyle właśnie minęło od ostatniej przechytrzonej rybki, 25 września trafił się mi rekord sezonu. Niestety tego dnia odmówił posłuszeństwa nasz silnik, więc na powrót trzeba było powiosłować i przypomnieć sobie jak to się kiedyś robiło. Części do silnika zamówiłem i czekałem na paczkę, ale w między czasie nie wytrzymałem i pod koniec września zaliczyłem z ojcem mały maratonik spinningowy, ponad 12 godz. na wodzie : wiosłowanie i obrzucanie każdego centymetra jeziora. Efekt : rybki na zero, my natomiast złapaliśmy jesienne przeziębienie, które rozłożyło nas na kolejny tydzień. Trzeba było się podleczyć i zamontować nowe części do silnika. I tak w końcu mogliśmy znowu wyruszyć na wędkarskie podboje, niestety tym razem pogoda torpedowała nasze plany : ulewy, silny wiatr a zwłaszcza przebyte niedawno przeziębienie zmusiły nas do kapitulacji. Wczoraj w końcu dojechaliśmy nad wodę i tu też mała niespodzianka. Ktoś porozrzucał szkła w miejscu gdzie wodujemy łódkę. Kilka minut porządków, wodujemy łajbę i zaczynamy. Pierwsze godziny bez brania. Ja w końcu zaliczam jakiś kontakt, ale rybka zostawia tylko odcisk swojego uzębienia na gumie. Dwa kolejne przesunięcia i trafia się mi maluszek z pierwszego opadu, i to na tyle. Zbliżała się godzina powrotu i zaczęło się 20 minut szczęścia. Najpierw ojciec zaliczył pierwszego sandacza z tego jeziora w tym sezonie. Nie za duży, ale miarka pokazuje niecałe 55 cm. Ja natomiast po kolejnym przesunięciu zaliczam piękne branie tuż pod łodzią. Ekspresowy hol i melduje się sandacz 64 cm. Oczywiście na powrót znowu na brzegu witają nas porozrzucane szkła, małe porządki i do domciu. A raczej do pracy bo nocka mnie jeszcze czekała. Jestem ciekaw tylko komu tak bardzo się naraziłem, bo raczej jestem spokojnym, mało konfliktowym człowiekiem. No nic i tak będę musiał rozwiązać ten problem, w końcu czekają na nas kolejne przygody wędkarskie. Może znów trafi się te kilka minut szczęścia, bo po to właśnie bywamy między innymi nad wodą.
-
Seria trwa, poprawiony rekord sezonu o kolejne 2 cm. Ogólnie rybki za bardzo nie współpracowały, sporo łodzi na jeziorku, a większość wędkarzy zakończyła dzień na zero. Kolega sandacz skusił się na 12,5 cm ripera, łupnął tak, że ślepy by zaciął. Guma łyknięta w całości, więc teoria aby łowić sandacze małymi przynętami nie do końca się sprawdziła.
-
Season Best, a mogło być jeszcze lepiej. Ojciec na kiju miał większego , ale sandacz zrobił sobie rundkę wokół łodzi i na koniec wjechał w linkę od ciężarka i się spiął. Trafił się jeszcze maluch i każdy z nas miał jeszcze po kilka podejrzeń. Chyba rybki wyczuły nadchodzącą jesień i zaczynają żerować
-
Toć to jakaś zaraza ogólnopolska . Mam nadzieję że odbiję to sobie na jesień ( urlop jeszcze cały do wykorzystania). Już nie mogę się doczekać. A w niedzielę (w chwili wolnego, po roboczej nocce i przed) zaliczyłem debiut w zawodach gruntowych, zająłem 5 miejsce na 21 zawodników, więc całkiem przyzwoicie.
-
Wczoraj mój mały debiut,tym razem gruntowy. Koledzy z koła dopięli swego, męczyli mnie kilka ładnych latek abym wystartował w innych zawodach niż spinningowe. I stało się, zapisałem się na zawody gruntowe, kupiłem pickerka Mikado, parę akcesoriów i ruszyłem na podbój. Nigdy wcześniej nie próbowałem swoich sił w tej odmianie wędkarstwa, więc trzeba było chociaż raz potrenować. Zobaczyć z czym to się je. Szału nie było, brał dość intensywnie sam drobiazg. Sporo wniosków wyciągniętych i mam nadzieję że w zawodach nie będę ostatni. Poniżej krótki filmik z treningu.
-
Galeria przynęt spinningowych własnoręcznie wykonanych
kadziul odpowiedział roman gawlas → na temat → Przynęty sztuczne
Piękne wobki, ja już dawno nie strugałem i w pudełkach mam braki. Chyba będzie trzeba zabrać się do roboty. -
Czekam na kolejne wpisy. Jezioro jest rzeczywiście piękne, zwłaszcza ta część najdalej od miasta. Połamania kija, na rybie oczywiście, a jest na czym. Ja co roku staram się chociaż na parę dni odwiedzić te przepiękną cześć Polski.
-
Dzięki , rzeczywiście ładnie ubarwiony Wysłane z mojego SM-A300FU przy użyciu Tapatalka