będąc na wczasach na j Gople, troszkę przetestowałem tą metodę. metoda dobra jak każda inna. Po pierwszym dniu łapania byłem zachwycony. Ojciec łapiąc tradycyjnie na troczek,nie mógł zaciąć okonków brania miał delikatne,trudne do zacięcia. Ja natomiast metodą drop shota, miałem brania gwałtowne,każde zamieniałem na okazałe oknie ok30 cm. Kolejny dzień mnie wyprostował ,górą tym razem był ojciec łowiąc tradycyjnie(troczek i drugi kijek na obrotóweczkę).I tak przez całe wczasy. Jedyny plus to ,że okonki jeżeli już brały,to brania były bardzo wyraźne odczuwalne na kiju i widoczne na szczytówce i żyłce. najlepsze brania miałem,prowadząc przenęte delikatnymi podnoszeniami przynęty od dna. Brania następowały zazwyczaj, gdy przynęta(a raczej ciężarek) stykała się z dnem lub w momencie podrywania przynęty.