Skocz do zawartości
przynęty na klenia     Dragon

macias

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    372
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez macias

  1. macias

    Sum-Wszystko o sumie !!

    Przez chwilę pomyślał, że żal jest mordować takie smoki, ale z drugiej strony - ile takie sumisko musi zeżreć. Gdyby wszyscy wypuszczali wielkie sumy to chyba nie połowiłoby się już innej ryby. Sum zwłaszcza duży nie ma naturalnego wroga oprócz człowieka, tak więc strach pomyśleć co by się działo z zbiorniku w którym roi się od ponad dwu metrowych drapieżników. Ja już bym dzieciom nie pozwolił się kąpać w takiej wodzie. Nie daleko mnie było piękne łowisko, i było piękne dopóki nie wpuścili suma. Było tam mnóstwo białej ryby. Teraz w tych stawach nie ma tego łapania co dawniej, a lokalni wędkarze wspominają dobre czasy.
  2. A u mnie rano kupili chleb i 3 bułki.
  3. Ja potwierdzę sposób podany przez woblera 129 odnośnie czereśni czy wiśni na klenia. U nas dawniej gdy wody i klenia w rzece było więcej starsze osoby często stosowały te owoce na przynętę na duże klenie. Nawet teraz zdarzy się ktoś kto kontynuuje ten sposób.
  4. Super pomysł.No ale temat nadal sądzę jest niezwykle trudny. Bardzo ciężko będzie zakapować i utrudnić życie osobie, którą znamy i poza rybami jest ok. U mnie ci "złodzieje" jak się z nimi rozmawia są naprawdę w porządku. Jak się z nimi rozmawia na temat ich postępowania mówią, że oni nie wtrącają się do innych i oni by też chcieli by im też dać spokój, bo jak mówią oni nic do innych nie mają. I tu jest mój i pewnie wielu innych problem - być dobrym znajomym a jednocześnie pilnować wspólnego dobra. Ale jak wspomniałem temat spróbuję ruszyć u osób które może coś będą mogły zrobić.
  5. No to Madi nie pomylę się jak stwierdzę, że w twoich stronach i kolegów kilka postów wyżej nie ma takiego problemu jak u mnie. Macie dużo ryby i nikt nie sprzedaje złowionych ryb. W końcu znacie lekarstwo a chcieć to móc. Trochę się poczułem jak płaczek, ale jak powiecie że poruszany problem złodziei już macie za sobą bo wprowadziliście swoje rady w życie, to przyznam się że jestem płaczkiem. Ps. ale fakt zmotywowaliście mnie trochę i w niedługim czasie spróbuję poruszyć sprawę złodziei na jakimś lokalnym zebraniu.
  6. Macie rację. Jakbyśmy się wszyscy w moim kole postawili na tego gościa i jemu podobnym z pewnością pomogłoby to w 100 %. Tylko tu jest problem - 'wszyscy". Mamy lokalnych strażników chyba 6. Znam ich osobiście i oni dobrze znają tych delikwentów a mimo tego oni sami nic z tym nie robią. No ale fakt, nie może być tak dalej. Na zebraniu postaram się poruszyć problem i mam nadzieję że znajdę poparcie u większości, że trzeba to skończyć. Mam nadzieję, że okaże się to tak proste jak to opisujecie. Dzięki za baty i za rady: Maciej
  7. Droga Magdo żeby to było takie proste. Duża grupa lokalnych wędkarzy już się od niego odwróciła. Według tego co piszesz jedynym wyjściem byłoby dla takich pseudo wędkarzy ostre manto w ciemnym miejscu.Ale czy by to pomogło i czy osoby wymierzające sprawiedliwość nie narobiłyby sobie syfu ?. Wezwać straż gdy wędkuje ? - zapłaci 100 zł, a ze złością szybko to odrobi. No według mnie jest różnica. Jak taki gość bez karty z wilczym biletem będzie widział straż to będzie wiał. A tak nawet działając wg. przepisów codziennie może sprzedawać 3 karpie i jeszcze coś tam. Brak karty na pewno takim osobom utrudni "wędkowanie" Myślę, że z przypadkiem pijanego za kółkiem jest trochę łatwiej bo wystarczy jeden telefon w odpowiednim czasie do sumiennego policjanta i prawka nie ma. W przypadku wyżej omawianym jest trochę trudniej i często pozostaje się tylko pożalić. Chyba, że masz inne koncepcje (myślę o takich bez kiereszowania mordy)
  8. Dzisiaj po rozmowie z jednym kolegą wędkarzem uszy mi opadły. Gadaliśmy o wspólnym znajomym, który codziennie chodzi na ryby. Skubaniec jak wie, że ryba bierze to potrafi wziąć wolne w robocie bo jak sprzeda złowione ryby po 10 za kilo to zarobi na dzień tyle samo co w pracy a ma więcej przyjemności z tego zarobku. Łowi z łodzi i potrafi cały dzień siedzieć z przerwą na obiad. Obecnie sprzedaje szczupaki od ledwie miarowych do 3 kilo. Wszyscy znajomi już wiedzą co on robi i gdzie ma wymiary ochronne i limity. I tu mi naszła myśl czy nie ma możliwości wykluczyć takich osób z PZW. Z tego co wiem można wypisać takiego delikwenta z koła do jakiego należy ale może on przejść do sąsiedniego i nadal "wędkować". Jako ciekawostkę podam, że nadużycia w myślistwie wiążą się z groźbą zabrania uprawnień i koniec łowiectwa. Czy nie mogłoby być i tak w wędkarstwie?. Mogłoby być jak z prawem jazdy. Nadużycia to kolejne punkty i po przekroczeniu dozwolonych prawko myt. Ja z tego jeziora gdzie on pozyskuje ryby w tym roku zabrałem chyba 3 szczupaki ok 60 cm i kilka wypuściłem takich od 40 cm do 50 parę cm. I tu mi gul skaczę jak pomyślę, że prawdopodobnie ten palant złowił te moje rybki i sprzedał. Wypuściłem je by było na tak zwane zaś, a tu masz. Ale żebyście źle nie pomyśleli o mnie, że żałuję wypuszczania ryb dodam, że bardziej mnie cieszy pozytywna opinia u tych co w moich stronach szanują wspólne ryby. I tu by było właśnie lekarstwo dla tych co zabierają wszystko by nie dać innym. Wielu jeszcze myśli, że po co ma wypuszczać jak przyjdzie drugi i zabierze. Jak ludzie zobaczą, że można nie brać wszystkiego co się da złowić kiedyś sami może też tak zaczną robić ?. No ale taki jak wcześniej opisany złodziej na pewno nic się nie nauczy a jedyne lekarstwo dla niego to zabranie uprawnień wędkarskich, a jak chce żyć z połowu ryb to niech się zatrudni jako rybak.
  9. Dzięki "Elemencie 52" Myślę, że jak się postaram to załapię o co biega i co jakiś czas też coś ciekawego wkleję na forum.
  10. Ja niedawno kupiłem z myślą o morzu coś jakby wielki riper Sthorma. Waga tej gumowej rybki z wewnętrznym obciążeniem to 115 gram, a długość 20 cm. Na opakowaniu widniała marka Yad. Może ktoś już tą przynętę sprawdził nad morzem ?. Zamieściłbym fotkę bo niedawno żona kupiła dobrą cyfrówkę ale najpierw muszę zapoznać się z techniką wklejania fotek. Pozdrawiam wszystkich: Maciej
  11. I jeszcze jedno. Co z czego wynika?. Problemy z malejącą ilością ryb z powodu zabierania ryb?, czy zabieranie każdej ryby bo jest jej coraz mniej?.
  12. Aby mentalność zmienić trzeba wiele więcej niż samo gadanie. Jak wytłumaczycie ludziom co dorabiają na życie z kłusownictwa. Niestety jest ich bardzo wielu i z pewnością będzie nam trudno wczuć w ich tok myślenia by skutecznie ich przekonać. Czasami sądzę że ilość ryby w wodzie nie tylko zależy od tego ile tej ryby się odławia, tylko od tego jakie ma ona warunki do rozmnażania i życia w danym zbiorniku. Tu znaczącą rolę odgrywają: poziom wody, roślinność wodna i nadbrzeżna itd. Wody się zmieniają i niestety na gorsze. Są coraz płytsze i surowe. Przykładem jaki podam jest hodowlany staw sąsiada. Jeszcze 20 lat temu w tym stawie było tyle złotego karasie że łowiłem je gołymi rękami przy brzegu. Nikt ich zbytnio nie odławiał bo to prywatny staw, a mimo tego w ciągu 10 lat wymarły do zera. Tak samo może być z rybami w innych wodach. Po prostu nie wycierają się tak jak dawniej. Nie jestem ichtiologiem ale jak by posłuchać starszych to wspominają tyle ryb że łowili pełne kosze i tych ryb nie ubywało bo co roku ich liczba się odnawiała. A teraz? Na koniec chcę dodać że zgadzam się że trzeba szanować to co z ryb zostało i każdemu powinno być szkoda zabić rybę grubą od ikry. Każdy powinien zdać sobie sprawę, że zabicie takiej 1 ryby to pozbawienie łowiska może więcej niż 1000 przyszłych okazów. W niektórych przypadkach mentalności my wędkarze nie zmienimy. Zaczniemy siłą to już spokojnie nie połowimy z obawy by nie dostać kołkiem od tylca. Muszą sprawniej działać odpowiednie władze. A za brak wędkarskiego zachowania zabieranie uprawnień i ostre kary.
  13. Niestety koledzy rzeczywistość jest inna niż byśmy chcieli by była. Złapanie kłusownika wymaga natychmiastowej reakcji bo kłusol nie będzie czekał. Częściej straż chodzi na kontrole w pogodę spacerową niż jest skłonna do interwencji w mniej komfortowych okolicznościach. Dla przykładu dodam, że 2 lata temu mieliśmy na lokalnej rzece plagę śniętych ryb i znajomy natychmiast postanowił to zgłosić. Było to popołudniu i po wielu próbach jedyne co osiągnął to wysłuchanie automatycznej sekretarki. Ciągnąc dalej ten temat popieram zmianę mentalności co do zabierania każdej ryby z łowiska. Mentalność to ważna sprawa ale ważniejsze od niej może okazać się poprawa polityki zarybieniowej. Wiele osób biorących na zapas, przestanie brać ryby jeżeli dostrzeże to, że jak pójdzie z tydzień to też będzie miało szansę na złowienie ryby. No ale by to osiągnąć oprócz nie zabierania ryb trzeba wprowadzić odpowiednią ich ilość do łowiska. Mówiąc na przykładzie pobliskich łowisk, zbyt wiele błędów popełnia się przy zarybianiu. Chodzi mi o kolejność wpuszczania poszczególnych gatunków. O ich wielkość i proporcje. Przykładem tu może być moje najbliższe mnie jezioro. Najpierw wpuścili mnóstwo szczupaków od małych do 2 kilo a po paru miesiącach kroczka karpia i sandacze jak palec. Spowodowało to że nie ma teraz ani tych karpi ani sandacza. Teraz jak komuś by się udało złowić jakiegoś sandacza to wątpię by go wypuścił wiedząc że drugiego w tym roku może nie złapać.
  14. macias

    Kutry

    Ja pływam wyłącznie w Darłówku na "Skarpie". Okazów jeszcze nie miałem możności połowić i u innych też nie widziałem ale armator to gość z klasą, który doskonale wie jak traktować klienta. Kompetentny i słowny. Załoga kutra też na wysokim poziomie, sympatyczni i dobry gulasz dają do zjedzenia. Polecam.
  15. macias

    Miętus-metody połowu

    Ja dodam że ostatnio jak byłem w sobotę z myślą o późnowieczornym spiningowaniu na pobliskiej małej rzece (Prosna) kolega z robali złowił takiego ok 25 cm miętuska. Jako ciekawostkę powiem, że ten sam kolego w lipcu jak był nagły przybór wody po deszczach złowił na pęk rasów jednej nocy 3 sztuki i to ponadwymiarowe. To był akurat taki traf, że nagły wzrost wody może wypędził miętusy z letnich kryjówek i przy okazji pogryzały nieco. Obecnie pora się zbliża na miętusy i lada dzień zaczną nieźle brać ale u mnie niestety od 2 lat jak stoi elektrownia, która manewruje poziomem wody jak jej pasuje - miętus to rzadkość. A jeszcze niedawno można było sobie nieźle połowić - głównie gruntówka i rosówa lub dwie na haku 1/0.
  16. macias

    morze (plaża )

    Ja bym polecił jako dobrą przynętę na plażę filecik z śledzia lub tobiasza. Można na niego złowić flądrę i jak słyszałem węgorza. To pierwsze sam osobiście łowiłem z plaży w miejscowości Dąbie (niedaleko Ustki). Jako sprzęt do łowienia urzyłem federa 3,3 m do 70 gr i karpiówka 3,6 m 2,75 lb. Osobiście do rodzaju wędek nie mam wielkiego ale, lecz kołowrotek lepiej żeby był dobrej firmy lub najlepiej morski. Sam zajechałem po kilku dniach prawie nowy karpiowy kręciołek. Do końca nie wiem co bardziej mu zaszkodziło: mikroskopijny pył na plaży czy jedna wyprawa krórą odbyłem wtedy na kutrze za dorszem. Tam gdze byłem miejscowi opowiadali o pięknych leszczach z plaży, ale niestety biorą one sezonowo i ja niestety byłem nie wtedy co trzeba. No ale co tam, wakacje bez wędki to dla wędkarza nie wakacje. Dlatego czy ryba weżnie czy nie wędkę należy zawsze przy sercu nosić.
  17. No i zobacz niby Jaxon a fajny. Może niektórzy mieliby uprzedzenia do tego kijka ( z racji marki) ale co tam się może popsuć, a przecierz nieźle w ręce leży więc dlaczego by nie?. Druga sprawa w tych pieniądzach chyba nic mądrzejszego byś nie kupił.
  18. I to jest to o czym mówiłem. W przypadku tej samej ceny za Okumę i Jaxona to świadczy, że Okuma prawdopodobnie była wersją słabą, a Jaxon full wypas przystowowaną do przeciążeń i słonej wody. A propos kołka pod multik, widziałem nie dawno w sklepie kij Jaxona (był tylko kilka dni i poszedł) nie pamiętam nazwy tylko wiem że kosztował mniej niż 200 zł, 1,9 m długości, ważony dolnik tak że wędka trzymana przy kołowrotku trzymała poziom. Miał nawet mocowanie do pasa z zaślepką gdy jest nie używane. Niby Jaxon ale naprawdę fajny i czuję że na niego można by było diabła z piekłą za rogi wyciągnąć. A uprzedzenie do Jaxona i innych marek tańszych pewnie się bierze z tego, że produkują masowo sprzęt dla mniej zamożnych ludzi, co niesie z niższą ceną niską jakość. No ale jak się kupi Jaxona wypasiony model to też się można z niego ucieszyć. Dobrym porównaniem może tu być Scoda Octawia i Passat. W cenie najuboższego pasata można kupić spasioną Octawię, która może za wyjątkiem prestiżu przebije VW.
  19. Najlepszy sposób porównania Jaxona z inną firmą np Okumą jest wzięcia obu maszynek do ręki. Okuma czy shimano napewno są o wiele droższe od Jaxona i Robinsona, ale jak się ma na to kasę to warto za markę zapłacić. Z drugiej strony jeśli z kasą jest krucho, to lepiej kupić Jaxona z górnej półki niż np Okumę itp. z najniższej.
  20. Kiedyś ktoś mądrzejszy od nas powiedział "przepisy są dla człowieka, a nie człowiek dla przepisów" i tak samo nie przepisowe jest zabranie więcej niż 7 dorszy i wyprzedzanie ciągnika w miejscach niedozwolonych. Obydwa naruszenia są z jednej strony piętnowane i z drugiej strony usprawiedliwiane, ale kto ma rację ?. Polska to ciężki przypadek i więcej w niej ograniczeń niż możliwości. Przykład znowu droga. Jedziesz np 500 km przez Polskę i 500 km przez Niemcy. Jak chcesz w miarę sprawnie przejechać w Polsce to musisz kilka przepisów złamać. W Niemczech w terenie zabudowanym można spokojnie jechać nawet 30 km/h bo sobie można później odbić to na autobanie. Tak samo ludzie w Niemczech więcej zarabiają, więc dla nich wędkowanie może być bardziej sportowe, a niestety u nas dla wielu z 4 zmiany jest to swego rodzaju chleb czy "butelka chleba" Przepis to przepis i nie nam go podwarzać. 2 lata wstecz tak tłumaczyłem bratu który chciał brać niewymiarowe sandacze (40 parę cm) z pobliskiego jeziora. To było mniej niż rok przed jego spuszczeniem. Brat mówił że i tak to jezioro spuszczą i ryby pójdą albo do żyda albo na śmieci. Ja nie brałem takich opcji do wiadomości i nadal go skłaniałem do wypuszczania tych ryb. Przyszedł czas spuszczania wody (sierpień) no i brat miał rację - co nie sprzedali to pozdychało ze smrodem. I taką miałem satysfakcję z mojej przepisowości. mimo wszystko fakt ten nie zmienił mojego zachowania i nadal sądzę że postępując przepisowo dziłamy dla wspólnego dobra. Ale uważam też,że nadgorliwość jest jak w powiedzeniu gorsza od faszyzmu i dlatego nie da się żyć zawsze w zgodzie z zasadami.
  21. Ja 2 czy 3 lata wstecz byłem kilka dni na wakacjach nad pewnymi jeziorami. W czasie wędkowania szczerze sobie pogadałem z wędkarzem z sąsiedniego stanowiska, którym był akurat strażnik PZW. Oprócz tematu jak tam ryby, poruszyłem temat "mądrego" zakazu połowu na żywca i pozyskiwanie go podrywką. Wtedy akurat ten zakaz obowiązywał więc spytałem co o tym przepisie osobiście on sądzi. Zaśmiał się i powiedział że to nikt z świata wędkarskiego nie wymyślił tylko niewtajemniczony urzędas. Na tyle się z tym nie zgadzał, że jakby przyłapał kogoś na "łamaniu tego zakazu" najchętniej machnął by ręką, bo jak mówił to przewinienie jest niczym w porównaniu do tego co się dzieje na górze PZW. Dodał jeszcze, że jak tam pracuje i jest świadomy tego co się tam dzieje (zwłaszcza z kasą) to przestaje być dumny z tego, że tam pracuje.
  22. Jeszcze jedno Wiesławek. Jak już kupisz tego kongerka to podziel się opinią na jego temat, może ułatwi to decyzję kolejnej osobie planującej kupić sobie coś dobrego na morze.
  23. Wiesławek - miałem przyjemność w sklepie pomacać kongera baltica 2,40 do 200 gr (130 zł) no i ci powiem, że bajeczka. Na kutrze jak byłem to członek załogi też zachwalał kije kongera tylko polecał mi 2,7. Ale z 2,4 też się ucieszysz. Jest naprawdę lekki i szybki.
  24. Darioushs pewnie ma rację, że do połowów morskich jest najlepszy multipikator, ale wielu z nas kupując kołowrotek na morze będzie patrzeć wykorzystać go również do połowu nie tylko w nim. Mam tu na myśli zasiadka na suma, czy polowanie z dużym żywcem na szczupaka. Niestety z tego co wiem łowienie multipikatorem nie jest łatwe i dlatego dla osób żadko łowiących w morzu kołowrotki o stałej szpuli są bardziej uniwersalne. Do tego dochodzi kasa. Dobry multik i dobry kij do niego, jest droższy od zwykłego sprzętu.
  25. Przed chwilą obejrzałem cormoranka i tego robinsona. Robinson - nie, Cormoran - tak. Ten Cormoran to bajeczka. A przesadna ilość łożysk to tylko bajer. Dawnie nie było tyle łożysk i kołowrotki też długo służyły. 550 gram kołowrotek to jest to!!!!!!!!!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.