Skocz do zawartości
przynęty na klenia     Dragon

Egeniusz Friede

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    89
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Egeniusz Friede

  1. Interaktywnie. Najczęściej dzwonią to nas klienci. Miejscowi dzwonkiem przy drzwiach wejściowych do sklepu, a internetowi przez telefon. Nieraz zdarza się nietypowy rozmówca. Taki jak Mariusz Surowiec z Ustki. Zapytał, czy może zrobić kilka zdjęć w Muzeum Wędkarstwa? Prowadzi jakiś tam portal w internecie i chciałby je w nim zamieścić. Pomyślałem, że jeszcze jeden nawiedzony. Ale czemu miałbym się nie zgodzić? Jak chce, to niech robi. O umówionej porze pojawił się młody człowiek ze statywem i takim jakimś dziwnym aparatem, przypominającym znane z mojej praktyki zawodowej przyrządy geodezyjne: niwelator i teodolit w jednym. Powiedział, że zrobi zdjęcia panoramiczne? Nie śmiałem pytać, co to takiego? Bo a nuż mój gość pomyśli sobie, że skoro tego nie wiem, to jestem sto lat za murzynami. W miarę szybko uprał się z plenerem. Zapytał o parę rzeczy związanych z Galerią? Podziękował i obiecał przysłać link do strony ze zdjęciami. Oto i ten adres; http://www.jakiepiekne.pl/ustka-atrakcje/muzea-i-skanseny/113-muzeum-wedkarstwa-w-slupsku c.d.n.
  2. Kłusownicy. Któregoś przedpołudnia pod nasz sklep podjechał terenowy samochód. Z auta wysiadło dwóch postawnych panów ubranych w tradycyjne wędkarskie uniformy. Przedstawili się, że są anonimowymi darczyńcami przekazującymi eksponaty do Muzeum Wędkarstwa. Mieli ze sobą spory karton, pełen różnego rodzaju, sprzętu odebranego wędkującym bez stosownych uprawnień i zezwoleń. Część z tego zbiorowiska oryginalnej myśli technicznej kłusowników widać na zdjęciu. Dowody przestępstwa. Uszanuję anonimowość ofiarodawców. Serdeczne dzięki za to, że pomyśleli o wzbogaceniu zbiorów naszego Muzeum. Na jednym z przekazanych kołowrotków, o ruchomej szpuli, nawinięta była żyłka. Zdarza się nieraz, że potrzebuję sprawdzić średnicę oferowanej do sprzedaży żyłki. W tym celu posługuję się mikrometrem Wiadomo, że takim przyrządem można zmierzyć średnicę z dokładnością do 0,01 mm. Dla zmierzenia średnicy żyłki na tym kołowrotku wystarczyła suwmiarka. Wyszło równo 1 mm. Nie daje mi spokoju pytanie, na co z taką grubą żyłką polował kłusol? No i przede wszystkim, jak się taką pancerną żyłką posługiwał? Równo 1 mm. c.d.n.
  3. Znaczki Ryszarda Osmańskiego. Niezwykle życzliwy człowiek i znakomity wędkarz. Zmarł niespodziewanie w sile wieku kilka lat temu. Niezapomniana osobowość. Koledzy i znajomi wspominają Ryśka co roku na zawodach wędkarskich – Memoriale jego imienia. Przy którymś ze spotkań przekazał mi pudełko. Z uzbieranymi przez lata pamiątkowymi znaczkami. Umówiliśmy się, że jak znajdą się na wystawie, to odwiedzi nasze Muzeum. Zabrakło mu na to czasu za życia. Ale człowiek żyje tak długo, jak długo trwa pamięć o nim. Okolicznościowe pinsy. Kończy się tegoroczny karnawał. Ostatnia okazja na huczne zabawy. Znajomy DJ Henio podesłał mi nutę – remix własnej roboty. Dodałem do tego parę fotek Dorki i kilka własnych klipów filmowych. Co z tego wyszło – hit, czy kit? Pozostawiam ocenie słuchaczy i widzów; http://www.youtube.com/watch?v=EpX9TH7FlDE c.d.n.
  4. Pamiątkowe znaczki. Najliczniejszą kolekcję przekazał Marian Wypych ze Słupska. Miałem nie lada kłopot z ustaleniem klucza dla uporządkowania zbioru. Ostatecznie posegregowałem je jako organizacyjne; zagraniczne, ogólnopolskie, okręgowe i kół PZW oraz okolicznościowe; upamiętniające rozgrywane zawody sportowe. Rzut oka na planszę z powpinanymi pinsami to również przekaz historyczny. Widać jak na dłoni, że przykładowo rozgrywki o Puchar Wojewody Słupskiego zostały zorganizowane siedmiokrotnie, a Zimowy Turniej Spinningowy 6 razy. Znaczki Mariana Wypycha. Kilka lat temu pobrałem, do rozprowadzenia w sklepie, odznaki naszego Związku. Ostatnie, jakie były w Zarządzie Okręgu. Nie miały specjalnego wzięcia. Ale znalazł się sposób. Na koniec zakupów zadawałem klientowi niewinne pytanie: czy ma znaczek PZW? Zaskoczony przeważnie odpowiadał pytaniem na pytanie: a dlaczego pytam? Na moją odpowiedź, że wędkarze dzielą się na tych co znaczki mają, i tych co nie mają…. większość dobierała ów drobiazg do swoich zakupów. Zmieniły się czasy, zmieniła moda. Hitem jest nie znaczek w klapie marynarki, a naklejka z wędkarzem na samochodzie. c.d.n.
  5. Przy różnych okazjach powtarzałem i powtarzam, że uznaję za słuszne wybory innych co do 1%. Nie rozumiem tyko tych z mentalnością "psa ogrodnika", co sami nie zjedzą, ale drugiemu też nie dadzą.
  6. Kalendarze YORK. Nazwałbym je zabytkami najświeższej daty. Dwa widoczne na zdjęciu zostały wydane przez Firmę Meduza Spółka Jawna w Szczecinie na rok 2008 i 2010. Na jednym i drugim skąpo ubrane modelki reklamują znak towarowy YORK. Do figury nic, do ubioru.... nic. Spora gama produktów opatrzonych tym znakiem jest oferowana w naszych sklepach. Są to artykuły, podobnie jak Jaxon-a, w większości produkowane w Chinach. Podobne, ale z pewnymi wyjątkami, jakby toporniejsze. Robione przez ten drugi sort Chińczyków, czy co? Kalendarz na 2008 rok jest plonem mojej bytności na Targach w Poznaniu. Na początku tegoż roku przebywałem w Sanatorium Kujawiak w Inowrocławiu. Stamtąd do Poznania jest o rzut kamieniem. Grzechem byłoby nie pojechać na taką imprezę. c.d.n.
  7. APEL i PROŚBA. Bez pieniędzy nie da się zrobić i utrzymać profesjonalnego Muzeum Wędkarstwa. Oprócz eksponatów potrzebna jest cała otoczka: wystawy, publikacje, multimedia, reklama, itp. To niestety kosztuje. Idea zachowania dla potomności, obiektów wędkarskiej kultury materialnej, jest bliska sporej rzeszy kolegów po kiju. Dlatego też zwracamy się z prośbą o poparcie. Można to zrobić przekazując 1% podatku na KRS 00 00 17 23 87 i wpisując cel: Słupia - Muzeum.
  8. Ponad partykularnymi interesami. Jak by nie kombinował, nie da się bez kasy zrobić profesjonalnego Muzeum Wędkarstwa. Oprócz eksponatów potrzebna jest cała otoczka; wystawy, publikacje, multimedia, reklama, itp. To niestety kosztuje. Sądząc po zainteresowaniu cyklem artykułów o Muzeum Wędkarstwa w Słupsku, zamieszczonych w różnych forach wędkarskich widać, że idea zachowania dla potomności obiektów wędkarskiej kultury materialnej, jest bliska sporej rzeszy kolegów po kiju. Znalazłem sposób, żeby bez wyciągania z kieszeni kolegów wędkarzy nawet złamanego grosza, zgromadzić niezbędne środki potrzebne na ten cel. 1% odpisu od podatku! Wpłacony (z dopiskiem Muzeum)na nr KRS 000007122 Zarządu Okręgu PZW w Rzeszowie. Jedynego Okręgu w Polsce, posiadającego wymagany do tego celu status Organizacji Pożytku Publicznego. Napisałem stosowną prośbę. Zarząd Okręgu w Rzeszowie ma ją rozpatrzeć na posiedzeniu w dniu 24 stycznia 2013 roku. Jaka będzie decyzja? Jak znam życie, najprawdopodobniej jak zawsze wezmą górę partykularne interesy własnego podwórka. Kto to może zmienić? Szczególne użytkownicy Podkarpackiego Serwisu Wędkarskiego. To wasi koledzy będą podejmować w tym temacie decyzję. Możecie sprawić, żeby była zgodna z waszymi oczekiwaniami. Ponad partykularnymi interesami poszczególnych działaczy i struktur PZW. Wszak wszyscy wędkarze to jedna rodzina. Wnuczka Weronika w Muzeum Wędkarstwa w Słupsku. c.d.n.
  9. Sport Rybołówstwa Wędkowego. Ta niewielka książeczka prawie anonimowego autora, podpisanego literą B, została wydrukowana w 1904 roku we Lwowie. Jest 984 pozycją z cyklu Biblioteka Powszechna wydaną przez Księgarnię Wilhelma Zukerkandla. Cena 24 halerzy. Na okładce znalazł się spis wszystkich publikacji serii wydawniczej. Były to dzieła klasyków literatury i innych twórców, zapomnianych przez minione sto lat. Z tej pierwszej grupy wymienię dla przykładu: Mickiewicz, Ibsen, Szekspir, Goethe, Krasiński, Fredro, Słowacki, Orzeszkowa, Konopnicka. W drugiej grupie: Morgenbesser, Grillpauzer, Klonowicz, Feldmann, Rawita, Wężyk, Sue, Schnitzler. Nie wiem, jak czytelnikom, ale mi nic nie mówią te nazwiska? Autor zestawił również literaturę, z której korzystał pisząc swoją publikację. Wśród trzynastu wymienionych, tylko dzieło Józefa Rozwadowskiego jest po polsku, pozostałe tytuły są obcojęzyczne. W zasadniczej części książki, na kilkudziesięciu stronach zostały opisane przybory do wędkowania, przynęty i sposoby łowienia. Znalazły się tam również ówczesne przepisy prawne dotyczące rybołówstwa, wraz z kalendarzykiem zawierającym okresy ochronne wybranych gatunków ryb i raków. Jasny dowód, że już nasi pradziadowie martwili się o to, żebyśmy teraz mieli co łowić. c.d.n.
  10. Doniesienie karne. Największą partię archiwalnych dokumentów przekazał Marian Wypych. Przez wiele lat był Dyrektorem Biura Zarządu Okręgu PZW w Słupsku. Zawodowe obcowanie z moczy kijami prawdopodobnie spowodowało przesyt wędkarstwem. Po przejściu na emeryturę zaczął więcej czasu poświęcać działce, niż pierwotnemu hobby. Spotkaliśmy się kiedyś przypadkiem na jego osiedlu. Od słowa do słowa zeszło na temat Muzeum Wędkarstwa. Zaoferował przekazanie swoich prywatnych pamiątek do muzealnej kolekcji. Jakimi ścieżkami wędrowały otrzymane od niego dokumenty, nie wiem. Większość związana jest z działalnością Towarzystwa Sportu Wędkowego i Rybackiego w Kętach. Na załączonym zdjęciu widać kopię wniosku z 1923 roku, złożonego w miejscowym Sądzie Powiatowym, o ukaranie Antoniego Kotlarczyka oraz jego synów Leopolda i Franciszka, za łowienie podrywką ryb w rzece Sole. W uzasadnieniu zgłoszenia czytamy: Prawo łowienia ryb na tym terenie przysługuje Towarzystwu Sportu Wędkowego i Rybackiego w Kętach. Szkoda wyrządzona Towarzystwu nie da się oznaczyć, gdyż świadkowie nie mogli dokładnie skonstatować ilości ułowionych ryb. Jaka kara spotkała kłusowników? O tym nie ma nic w przekazanych dokumentach. Ale jak przystało na galicyjskie tradycje, niewątpliwie był dotkliwa. c.d.n.
  11. Faktycznie scan nie jest najlepszej jakości. Przepraszam. Czytelniej jest na stronie Zarządu Okręgu PZW w Słupsku; http://pzw.slupsk.pl/strona.php?strona=Oplaty2013
  12. Zezwolenia korespondencyjnie. W piśmie widocznym na zdjęciu, datowanym na dzień 29 kwietnia 1930 roku, Zygmunt Maksay, dzierżawca firmy „Record” z Oświęcimia, występuje o przesłanie okresowego zezwolenia na wędkowanie. Widać, że już przed wojną można było bez nerwów załatwić wszystkie formalności, związane z legalnym pobytem z wędką nad wodą. Jak to wygląda dzisiaj? Miejscowi wędkarze, zezwolenia na łowiska w swoim okręgu, opłacają w macierzystych kołach PZW. Dla większości jest to zresztą jedyny przejaw aktywności związkowej w ciągu roku. Przyjezdni najczęściej szukają możliwości uiszczenia stosownych opłat w czas weekendu, gdy już wszyscy zatrudnieni w wędkarsko-związkowej administracji są po pracy. Mam pewną propozycję. Korzystając ze sprawdzonych przedwojennych wzorców, oferuję możliwość korespondencyjnego uzyskania zezwoleń na wędkowanie na wodach okręgu słupskiego. Wyspecyfikowanych w tabeli poniżej. Zainteresowanych proszę o kontakt pod adresem: eufriede@wp.pl c.d.n.
  13. Opowieść NA RURZE można przeczytać w temacie Wielkie Łuki w Forum Jaxon Club; http://jaxonclub.slupsk.pl/forum/viewtopic.php?f=32&t=59 Życzę przyjemnej lektury.
  14. Wędkarstwo. Miesięcznik Wędkarstwo w podtytule ma napisane Międzynarodowy Magazyn Wędkarski. Na okładce drugiego numeru z lutego 1998 roku widać wędkarza w stroju zimowym z dorodnym okoniem w ręku. Na odwrocie tejże strony urocza wędkarka w stroju Ewy reklamuje firmę D*A*M. Dalej już na poważnie. Piękny apel Pawła Mireckiego o poszanowanie środowiska naturalnego i walkę z kłusownictwem. Tekst aktualny tak samo wtedy jak i dzisiaj. W numerze zimowym nie mogło zabraknąć artykułu o łowieniu okoni spod lodu. Również praktycznych rad, jak podejść tego drapieżnika? Z zainteresowaniem przeczytałem opowieść Christopha Schueringa zatytułowaną Stare roczniki. Już w pierwszym zdaniu autor zapisał znamienne stwierdzenie: Stare wędziska i kołowrotki są jak wino, w miarę upływu czasu stają się coraz cenniejsze…. . Co jeszcze wpadło mi w oko? Materiał o wędkowaniu w Południowej Afryce, rozważania w temacie: jakie cechy powinien mieć dobry nóż? I reklama niezapomnianych wędzisk węglowych Jaxona: FUTURA i VIP. Gazeta ma naszą sygnaturę: MWS-53-8. Na tej podstawie w Głównej Książce Inwentarzowej znalazłem, że do zbiorów Muzeum Wędkarstwa w Słupsku przekazał ją Jacek Pawiński . c.d.n.
  15. Wędkarstwo moje hobby. Redaktor Wosiek nie darowałby mi, gdybym nie wspomniał o jego czasopiśmie. Poznaliśmy się przy okazji Festiwalu Filmów Wędkarskich. Propozycja WMH co prawda nie zmieściła się na pudle, ale otrzymała wysokie noty od jurorów i festiwalowej publiczności. Jedyny drukowany egzemplarz miesięcznika pozostający w naszych zbiorach to nr 3 (41) z 2009 roku. Dołączone do niego były 2 filmy DVD. Na okładce do zdjęcia pozuje dziewczyna z karpiem. Nie wiem jak czytelnicy, ale ja widzę niewiarygodne podobieństwo w wyrazie ich twarzy? Wydatne usta, duże oczy? Inne cechy tożsamości niestety nawzajem sobą zasłaniają, lub pozostają w domyśle pieśni biesiadnej Wszystkie rybki mają…. ? Pisząc takim żartobliwym tonem liczę na poczucie humoru Marcina i jego kolegów z redakcji? Wewnątrz numeru wielki świat. Relacja z wyprawy wędkarskiej na daleką Kamczatkę. I nazwy łowionych tam ryb: malma, kundża, kiżucza. Nigdy wcześniej o nich nie słyszałem. Jest artykuł sponsorowany o norweskich błystkach do połowu troci z morskiego brzegu. Na innych stronach Jean-Jackues Chaumet przedstawia najistotniejsze dodatkowe składniki zanęt, dzięki którym zwiększa się szanse na udane połowy w każdych warunkach. Dalej porady dla spinningistów, spławikowców, muszkarzy. Bogata oferta sprzedaży wysyłkowej filmów na DVD. Znalazłem również tekst mojego znajomego zatytułowany Karp z wiosennego rozlewiska. Wypada jedynie życzyć ekipie dalszych sukcesów. c.d.n.
  16. Wędkarz Polski. Na wierzchu leżał nr 6 (64) z czerwca 1996 roku. Na okładce wydrukowano dwie ceny, starą 27.000 zł i 2,70 zł po denominacji. Takie były na ten czas wymogi. Muzealny egzemplarz. W stopce znalazłem informację, że siedziba redakcji mieściła się we Wrocławiu, zaś nakład to 120.000 egzemplarzy. Na czołówce opublikowano list Do Wędkarzy Polskich, w którym pobrzmiewa spór pomiędzy Polskim Związkiem Wędkarskim Zarząd Okręgu w Krakowie i Krakowskim Towarzystwem Sportu Wędkarskiego, o użytkowanie rzeki Rudawy obwód nr 12? Z najbardziej dla mnie interesującej tematyki, w dziale Historia Wędkarstwa, znalazł się artykuł Wojciecha Olszewskiego zatytułowany Nie taki włos prosty. W niezwykle zajmujący sposób autor opisuje doskonalone przez wieki sposoby wykonywania linki wędkarskiej z końskiego włosia. Z taką linką w dzieciństwie rozpoczynałem swoją przygodę z wędkarstwem. Jak się tym łowiło? Średnio. Na stronach Parada Rekordów znalazł się słupski akcent napisany przez Jacka Czyżyk-Markiewicza. Ciekawa opowieść o złowieniu na miejskim odcinku Słupi troci długości 88 cm i wadze 7,10 kg. Pod artykułem znalazła się informacja, że szczęśliwy łowca otrzymał od redakcji nagrodę miesiąca za najlepsze zdjęcie. c.d.n.
  17. Wędkarski Świat. Spotkanie z prasą współczesnej jakości zawdzięczam firmie Kolporter. W ramach poszerzania oferty towarowej prowadzonego przez kilkanaście lat wielobranżowego sklepu osiedlowego, pojawiły się w nim również gazety. W tym miesięczniki wędkarskie, które stanowiły naturalne uzupełnienie dyżurnego zestawu innych artykułów dla moczy kijów. W zależności od dnia tygodnia, zaopatrywało się u nas od kilku do kilkunastu wędkarzy. Mało kiedy udawało się któregoś z nich namówić na kupno periodyku. Archiwalny egzemplarz. Spośród egzemplarzy będących w naszej kolekcji wziąłem do ręki Wędkarski Świat z października 2006 roku. Okładka magazynu zadrukowana na kredowym błyszczącym papierze, ozdobiona kolorowymi zdjęciami, no i jakby inaczej, reklamami. Wewnątrz na 96 stronach, czytania a czytania. Jest apel o ominięcie przy budowie drogi Via Baltica Doliny Rospudy, wędkarski kalendarz brań, artykuł Piotra Motyki o wędkowaniu w Kanadzie i wiele, wiele innych bogato ilustrowanych tekstów. Sporo miejsca zajmują anonse różnych firm, a także oferta sklepiku internetowego WŚ. Wśród autorów publikacji znalazłem znajomych: Mateusza Pożogę i Czarka Karpińskiego. Jaki ten świat jest mały. W sklepie osiedlowym. Wracając do wspomnianego wcześniej sklepu osiedlowego, to oprócz szarej codzienności i złodziejskich a nawet bandyckich zdarzeń, miał miejsce inny przypadek. Naszym sympatycznym klientkom (matce i córce) zdarzyło się w tym samym czasie być w ciąży. Wszystko skończyło się szczęśliwie. Córka urodziła córkę, a babcia swojej wnuczce rówieśniczkę ciocię. Co tylko pozornie jest skomplikowane. c.d.n.
  18. Wiadomości Wędkarskie. Najliczniej w naszym Muzeum są reprezentowane Wiadomości Wędkarskie. W związku z rozpoczynającym się w Nowy Rok sezonem trociowym wybrałem egzemplarz ze zdjęciem wędkarza, z przytroczoną do pasa rybą tego gatunku. Miesięcznik ów datowany jest na październik 1980 roku. Tematyka publikowanych w nim artykułów jest niezwykle różnorodna. Miałem nie lada dylemat z wyborem czegoś specjalnie frapującego. We wstępie do tekstu zatytułowanego Obowiązek kołatania autor podpisany literami SB napisał: Jak opowiadają najstarsi mieszkańcy, a także jak o tym mówią zachowane do dziś dokumenty, gdy Galicja z cesarsko królewskiej woli znajdowała się pod rządami habsburskiego arcyksięcia, zezwolenie na połów pstrągów w Sole kosztowało tyle, co dojna krowa. Za kradzież ryb z arcyksiążęcej rzeki groziła kara paroletniego więzienia. O prewencyjnych skutkach takich kar przekonywać nie trzeba. Dowodzi tego pozostały do dziś w świadomości tych najstarszych nawyk poszanowania cudzej własności. Obok wielu poważnych pozycji w tym numerze znalazł się również dowcip: Zdobycz - Czy wiesz, jak duża była ryba, którą złowiłem wczoraj? - Myślę, że o połowę mniejsza. c.d.n.
  19. Wigilia A.D.2012 Zazdroszczę autorom, którym pisanie przychodzi łatwo. Ja muszę sporo poskreślać, zanim różne rozstrzelane myśli ubiorę w logiczny ciąg wyrazów. Tak samo było z redagowaniem apelu o utworzenie Muzeum Wędkarstwa w Słupsku. Warto było się jednak natrudzić. Treść odezwy skutecznie trafiała do serc kolegów po kiju. Ba, znalazło się dla tej idei miejsce, nawet w konkurujących ze sobą na co dzień, sklepach wędkarskich w naszym mieście! Powiększająca się sukcesywnie kolekcja wymusiła dokonanie zmian w ekspozycji. Jesienią tego roku przeprowadziłem remont wnętrza Muzeum. Po niezbędnych konserwacjach eksponaty znowu cieszą oczy zwiedzających. Malowanie, odkurzanie, uzupełnianie opisów, na tyle wyczerpało mój zapał do sprzątania, że z przedświątecznymi porządkami w pozostałej części domu żona została sama. O skutkach takiego stanu rzeczy, dla naszych wzajemnych relacji, lepiej nie mówić. Na szczęście we wszelkich kontrowersyjnych sytuacjach, to do nas – mężczyzn – należy ostatnie słowo. Wiadomo jakie: PRZEPRASZAM! Z muzealnymi eksponatami ruszyłem na podbój Internetu. Równocześnie w kilkunastu forach wędkarskich. Wybranych; a to z uwagi na dużą ilość użytkowników, na aktywny udział w nich zaprzyjaźnionych internautów, lub na otrzymane zaproszenie. Kilkanaście dodanych dotychczas postów zostało ogółem wyświetlonych 17.211 razy. Średnia na jeden portal wyniosła 2.151 odsłon. Każde z wybranych do publikacji miejsc w Internecie ma swój regulamin. Nastawiony głównie na tępienie konkurencji. W jednym z portali admin z moich tekstów usunął wszystkie nazwy znaków towarowych. Ale posty zostawił. Przypomniało mi to dowcip o Stalinie: tylko zabrał dziecku lizaka, bo był dobrym człowiekiem? A mógł przecież zabić! W opiniach czytelników tematu, przewija się motyw lokalnego patriotyzmu. Myślę, że nie wszystko musi być w Stolicy. Kolumna Zygmunta niech zostanie w Warszawie, Wawel w Krakowie, a muzealną stolicą wędkarstwa i rybołówstwa może być Słupsk i Ustka. Co mnie boli? Siermiężność muzealnej wystawy. Wynikająca w głównej mierze z możliwości finansowych naszych sponsorów. Mam w związku z tym prośbę do administratorów i moderatorów forów, w których piszę. Żeby nic nie robili. Jeżeli przez pomyłkę w którymś z moich postów znajdzie się coś, co we współczesnym języku medialnym nazywa się lokowaniem produktu. Dla wprowadzenia świątecznego nastroju dodaję rodzinne zdjęcie przy choince. Zrobione kilka lat temu, gdy mieszkaliśmy razem pod jednym dachem . Fot.Aneta Friede. Bardziej współczesny jest film: WSZYSCY WSZYSTKIM ŚLĄ ŻYCZENIA; c.d.n.
  20. To bardzo popularny w swoim czasie model produkowany w różnych wersjach w byłym ZSRR. Wielu wędkarzy posługuje się nimi do dzisiaj. Szczególnie przydatne na bieżącej wodzie. Duży gabaryt szpuli pozwala na wygodne wypuszczanie zestawu z prądem rzeki.
  21. Vademecum Wędkarza. W stopce redakcyjnej tego czasopisma znalazłem informację, że jest to Wydawnictwo Specjalne Wiadomości Wędkarskich. Przedmiotowy wiosenny numer został wydrukowany w 1987 roku w nakładzie 150.000 egzemplarzy. Kilka ciekawostek znalezionych w owym nieperiodyku; - Do1932 roku ryby w Polsce poławiano na podstawie ustaw obowiązujących w poszczególnych zaborach. Od tej daty zasady połowu ryb w naszym kraju ujednoliciła Ustawa o rybołówstwie w śródlądowych wodach Polski… . - Choć współczesnym, zwłaszcza młodszym wiekiem wędkarzom może się to wydać dziwne, żyłka w wędkarstwie jest czymś względnie nowym…(…)Wcześniej do połowu ryb na wędkę używano sznura konopnego, odpowiednio cienkiego, plecionki z włosia końskiego( z ogona ), a w wędkarstwie muchowym także sznura plecionego z jedwabiu… . - ...Krokodyl, który z zimną krwią pożera ofiarę, w chwilę potem zaczyna ją obficie opłakiwać. Stąd zresztą wzięło się powiedzenie krokodyle łzy jako symbol fałszywego współczucia… .
  22. Dwutygodnik Wędkarz. Jeden z kilku posiadanych egzemplarzy dwutygodnika Wędkarz datowany jest na 1-15 sierpnia 1991 roku i oznaczony numerem 15/34. Ile razy biorę do ręki któreś z wędkarskich czasopism, nasuwa mi się myśl o ponadczasowości zawartych w nich treści. Z pewnymi wyjątkami. W opisywanym numerze w stopce redakcyjnej podane zostały ceny ogłoszeń: za słowo 4 tys.; za 1 cm2 czarno-białe 15 tys.;kolor 25 tys.; za kolumnę 15 mln; pół kolumny 8 mln. Takie to były wtedy pieniądze. Na stronach 10 i 11 znalazły się kartki z urlopowego pamiętnika małżonków Ani i Wicia. Przytoczę zapiski Ani z trzeciego dnia: Człowiek musi całe życie pokutować za jeden błąd. A przecież mamusia już na długo przed ślubem ostrzegała, ze lepiej wyjść za pijaka niż za wędkarza. Pijak marudzi wprawdzie wieczorem, ale przynajmniej rano śpi jak aniołek. A ten naobiecywał, naprzysięgał, a i tak jak zwykle zbudził mnie o świcie z najgłębszego snu….(…) A tak marzyłam o wyspaniu się na tym urlopie…. . Czy coś się od tamtego czasu zmieniło? c.d.n.
  23. Dyplomy Antoniego. Jeden z naszych stałych klientów zostawił dwa dyplomy Antoniego Trompetelera. Kolega Antoni za zasługi dla słupskiego wędkarstwa został uhonorowany Dyplomem Uznania w 1954 roku. Powtórnie, również dyplomem, w 1956 roku wręczonym mu z okazji jubileuszu X lat Koła PZW w Słupsku. Szczególnie ten na dziesiątą rocznicę powstania Koła robi wrażenie. Kolorowy druk na czerpanym papierze, w formacie A-3, z pięknie wykaligrafowanym imieniem i nazwiskiem wyróżnionego wędkarza. Powagi dokumentowi dodają zamaszyste podpisy członków Zarządu Koła i Komitetu Obchodów X-lecia. Trochę szkoda, że żaden z dyplomów nie został oprawiony w ramki i powieszony na ścianie. Dotrwały by do teraz w lepszym stanie. Jak wskazują ślady po dziurkaczu i zgięcie na środku na większym z nich, na pokazanie w Muzeum czekał zapewne wpięty w jakąś teczkę z aktami? Lata powojenne na Ziemiach Odzyskanych to okres szczególny. Wiele rzeczy działo się tutaj po raz pierwszy. c.d.n.
  24. Profesor J. Rozwadowski. Poradnik dla miłośników sportu wędkowego czyli sztuka łowienia pstrąga, lipienia i łososia na wędkę napisany przez Józefa Rozwadowskiego, przez wiele, wiele lat był jedyną polską publikacją dotyczącą wędkarstwa. Egzemplarz pozostający w naszych zbiorach jest reprintem wydania z 1900 roku. Mimo upływu ponad stu lat, uwagi i rady profesora są ciągle na czasie. Fragment książki: Ogół nas do dziś dnia rozumie pod wędkarstwem przejaw indolencyi, której towarzyszą robak, woda, nudne apatyczne wysiadywanie na brzegu i drobiazg rybiego rodu(…) Że na wędzisko cieniutkie jak bacik chłopięcy i muchę z pierza uwitą największego łososia złapać można, o tem się w szerokich kołach naszej publiczności nie wie wcale… . Pierwszy poradnik. c.d.n.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.