Witam,
planuję wybrać się w najbliższy weekend na kilkugodzinną zasiadkę z feederami nad Odrą w okolicach Ścinawy.
Tej zimy zaliczyłem cztery wypady, dwa z nich poskutkowały rybami.
Pierwszy wyjazd to efekt obejrzenia w WMH filmu Mariana Firleja "Zimne klenie".
Nad odę wybrałem się z jednym feederem i kukurydzą, żadnej sypkiej zanęty, w miejsce koszyka - oliwka. Skutek poniżej:
Drugi wypad to woda podniesiona o ponad 2 metry, zalane główki i ogólnie woda niezbyt zachęcająca do łowienia, wynik na zero. Trzeci wyjazd podobnie, z tym że woda już schodziła i to dosyć znacznie.
Czwarty wyjazd zaowocował leszczem:
Użyłem już wówczas sypkiej zanęty, grochu oraz kukurydzy.
Obydwie zimowe rybki złowiłem w okolicy godziny 10:00.
Chciałbym teraz poznać Wasze zdanie na temat łowienia feederem, zimą, w rzece.
Czy stosować sypką zanętę? Jeżeli tak, to jakie aromaty?
Czy jest sens używać robaków o tej porze roku?
W jakich miejscach w rzece szukać ryby?
Woda aktualnie z powodu roztopów znacznie się podnosi, czy warto jechać nad wodę, gdy ta winduje do góry?
Ostatnie już pytanie to sens przecierania zanęty przez sito, jeżeli zamierzam nęcić wyłącznie koszykiem na rzece. Większość filmów, które miałem okazje obejrzeć, pokazuje konieczność przecierania, ale raczej w wodach stojących.
Byłbym wdzięczny, jeżeli ktoś zechce ze mną podyskutować na temat ww kwestii
Pozdrawiam