Skocz do zawartości
Dragon

"To moja kładka, ja tu karmię - proszę stąd zejść"


@Damian

Rekomendowane odpowiedzi

W wyszukiwarkę wbijałem kilka razy, różnie, ale nie uzyskałem żadnych wyników podobnych do mojego tematu.

Na wstępie chciałem zaznaczyć, że z sytuacją taką stykam się nie pierwszy raz, tym razem postanowiłem tu o tym napisać i zapytać was o zdanie.

Sytuacja: przyjeżdżam dziś nad jezioro, zajmuje sobie jedną z wielu kładek nad wodą i zaczynam wędkowanie. Po kilku godzinach dochodzę do wniosku, że gdzieś za ok. 30 min kończę wędkowanie. Jeszcze w momencie kiedy normalnie wędkuję na owej kładce nagle pojawia się inny wędkarz i z brzegu do mnie mówi, tak po prostu:

F: Musisz opuścić te stanowisko, nie musimy się kłócić !

Ja: A to niby dlaczego ?

F: Bo to jest moje miejsce, moja kładka, ja ją zbudowałem i ja tu karmię ! Niech pan stąd zejdzie bo nie będziemy się kłócić.

Ja: A gdzie tu jest napisane że to Pana kładka ?

F: Ma pan stąd zejść, kłócić się nie będziemy. To mojej miejsce i ja tu karmię.

...

(to prawie cały monolog owej dyskusji, uznałem że mimo wszystko zakończę wędkowanie bo na prawdę było mi już bardzo zimno a w dodatku ryby przestały brać).

Moje dotychczasowe postępowanie: jako, że kilka razy już miałem do czynienia dosłownie z taką sama sytuacją, prawie zawsze było tak,że "taki koleżka" przyłaził w czasie mojego wędkowania. Przysparzał mi nerwów, ale nigdy nie dałem sobie żeby wepchał się po chamsku na miejsce w którym łapię. Bywało, że trzeba było okazać odrobinę siły, aby wypchnąć takiego delikwenta z kładki.

Właściwe postępowanie w takiej sytuacji: jakie wg was powinno być postępowanie w takiej sytuacji ?

Jestem wręcz przekonany, że taki człowiek wchodzący lub próbujący w jakiś sposób odebrać nam miejsce w którym łowimy robi to bezprawnie. I nie ma znaczenia czy on tam nie wiadomo ile karmi, czy zbudował tam jakąkolwiek kładkę.

Czy w takim przypadku mamy prawo wezwać policję lub straż rybacką lub inny organ ? Nie jestem zwolennikiem używania siły (chodź czasem trzeba w taki właśnie sposób przemówić niektórym do rozsądku) i wolę stosować środki pośrednie, i mieć czyste konto, niech zajmie się nim odpowiedni organ.

Oczywiście mowa tylko o sytuacji, że taki człowiek nie jest właścicielem łowiska (akwenu) lub nim nie zarządza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przynęty na klenia   Dragon
Sytuacja: przyjeżdżam dziś nad jezioro, zajmuje sobie jedną z wielu kładek nad wodą i zaczynam wędkowanie. Po kilku godzinach dochodzę do wniosku, że gdzieś za ok. 30 min kończę wędkowanie. Jeszcze w momencie kiedy normalnie wędkuję na owej kładce nagle pojawia się inny wędkarz i z brzegu do mnie mówi, tak po prostu:

F: Musisz opuścić te stanowisko, nie musimy się kłócić !

3. Przy wyborze i zajmowaniu miejsca na łowisku pierwszeństwo ma ten wędkarz, który przybył na nie wcześniejœniej. Przy zajmowaniu stanowisk wędkujący powinni zachować między sobą odpowiednie odstępy, określone w rozdziale V Regulaminu. Odstępy te mogą być zmniejszone tylko za zgodą wędkarza, który wczeœśniej zajął dane stanowisko.

mówiąc krótko Sp...bezczelny dziadu

Bo to jest moje miejsce, moja kładka, ja ją zbudowałem i ja tu karmię ! Niech pan stąd zejdzie bo nie będziemy się kłócić.

No popatrz, jakoś Nie widziałem tabliczki teren prywatny, nie sforsowałem też żadnego ogrodzenia po drodze.

Robisz sobie od tak samowolnie kładki na nie swoim terenie , bez zgód i pozwoleń?, a potem jeszcze pyskujesz ? , masz tak od zawsze ?, czy idiociejesz tylko na rybach ?

Ma pan stąd zejść, kłócić się nie będziemy.

Nie, no po co się bedziemy kłócić , lepiej od razu dajmy sobie po mordzie, Zacznij pierwszy, żebym miał dobry pretekst do obrony koniecznej.

Czy w takim przypadku mamy prawo wezwać policję lub straż rybacką lub inny organ ? Nie jestem zwolennikiem używania siły (chodź czasem trzeba w taki właśnie sposób przemówić niektórym do rozsądku) i wolę stosować środki pośrednie, i mieć czyste konto, niech zajmie się nim odpowiedni organ.

Policja ani straż nie będzie interweniować w takiej sytuacji.

Możesz zrobić fotki miejscówki dołączyć do pisma (polecony) poprosić pisemnie dzierżawce wody o zlikwidowanie lub zabezpieczenie pomostu samoróbki , nie spełniającego Twoim zdaniem norm bezpieczeństwa ,zanim komuś stanie się krzywda i będzie próbował ich pozwać.

Też to zapewne nie przyniesie ,żadnego efektu , a jak znam życie, to kładkę rozbiorą wędkarze podlodowi , którejś tam zimy, na deski pod buty lub ognisko na brzegu.

cytując klasyka

"chamstwu należy przeciwstawiać się siłom i godnościom osobistom"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie tak jak myślałem :) Oczywiście takie sytuacje nie zawsze będą należeć do przyjemnych bo coś czuję tak jak w dzisiejszej mojej sytuacji, gdybym nie planował zakończenia wędkowania, na pewno bym nie ustąpił, a facet wyglądał na upartego więc z ogromnej przyjemności jaką darzę wędkowanie przemieniłoby się to w prawdopodobnie w sprzeczkę, nawet rękoczyny.

Szkoda, że takie sytuacje mają niestety miejsce :evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stara rzymska zasada superficies solo cedit wpisana w polskim kodeksie cywilnym w art. 191 Własność nieruchomości rozciąga się na rzecz ruchomą, która została połączona z nieruchomością w taki sposób, że stała się jej częścią składową.

Wzniesiony pomost/kładka stał się własnością właściciela gruntu ponieważ został z nim połączony w taki sposób, że stał się jego częścią składową. Wędkarz, który Cię niepokoił nie ma żadnych szczególnych uprawnień ani w stosunku do miejscówki ani do samej kładki- chyba że jest właścicielem gruntu ale z tego co napisałeś to nie wynika.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stara rzymska zasada superficies solo cedit wpisana w polskim kodeksie cywilnym w art. 191 Własność nieruchomości rozciąga się na rzecz ruchomą, która została połączona z nieruchomością w taki sposób, że stała się jej częścią składową.

Wzniesiony pomost/kładka stał się własnością właściciela gruntu ponieważ został z nim połączony w taki sposób, że stał się jego częścią składową. Wędkarz, który Cię niepokoił nie ma żadnych szczególnych uprawnień ani w stosunku do miejscówki ani do samej kładki- chyba że jest właścicielem gruntu ale z tego co napisałeś to nie wynika.

wszystko się zgadza, tylko że sytuacji gdy stoisz face to face z innym gościem co twierdzi że zająłeś jego kładkę przepisy k.c. nic nie znaczą. Oczywiście w sensie prawnym gość nie ma racji, a w ujęciu faktycznym rację będzie miał ten kto będzie większy, silniejszy lub z kolegami:) miałem takie akcje np. na sulejowie i całe szczęście nas było dwóch a samozwańczy właściciel był sam i obroniliśmy miejscówkę na pomoście:)

Teoretycznie zawsze możesz zadzwonić na Policję gdy zachodzi ryzyko użycia przeciwko Tobie przemocy (siły fizycznej). Jednak to czy przyjadą i kiedy zależy od wielu czynników i o ile cię nie mordują to jest to raczej mało prawdopodobne. Abstrahuję też od faktu, znalezienie przez Policję miejsca nad wodą w którym właśnie jesteś też może być problemowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wędkarz, który Cię niepokoił nie ma żadnych szczególnych uprawnień ani w stosunku do miejscówki ani do samej kładki- chyba że jest właścicielem gruntu ale z tego co napisałeś to nie wynika.

Tak dokładnie, koleś to jakiś przypadkowy przybłęda (tak takich zwę).

wszystko się zgadza, tylko że sytuacji gdy stoisz face to face z innym gościem co twierdzi że zająłeś jego kładkę przepisy k.c. nic nie znaczą

I to mnie drażni najbardziej, że ludzie nie mają skrupułów. Na linii brzegowej w prawo czy lewo było tyle kładek, że jakby zeszło się 20 innych wędkarzy to każdy znalazł by sobie miejsce.

Co więcej, inaczej brzmi sytuacja kiedy taki wędkarz przychodzi i zadaje kulturalne pytanie typu:

- "Czy długo będziemy jeszcze łapać bo chciałby zająć te miejsce"

- "Czy mógłby się dosiąść bo to jego ulubione miejsce" itd. itd.

Wtedy wiele czynników od razu staje się przyjemniejszych;

- moja 35 cm kosa jaką dziś miałem przy sobie znikłaby w moich myślach

- cała wyprawa na rybki zakończyłaby się 100% zadowoleniem

- zjeżony włos na głowie i napięcie mięśniowe gotowe do akcji by znikło

- poziom zakwaszenia organizmu by nie wzrósł

- nie musiałbym wykorzystywać mojego stoickiego spokoju aby opanować solidne wkur.....ie itd. itd.

A tak na prawdę wystarczy być w życiu człowiekiem, i tratować innych jak ludzi. Nie zawsze oczywiście, bo niektórych wychowały wilki, ale ogólnie mówiąc.

Teoretycznie zawsze możesz zadzwonić na Policję gdy zachodzi ryzyko użycia przeciwko Tobie przemocy

I tu się zgodzę, bo wiem że nawet jeśli zdajemy sobie sprawę z tego że policja może po prostu nie przyjechać ( z rożnych przyczyn) WARTO po nią zadzwonić.

W takiej sytuacji jak opisał pewniak, że facet np. przylazłby z innym kolegami i cała ta wataha wilków by groziła (w jakikolwiek sposóB) wędkarzowi, który był pierwszy na danym miejscu to telefon na policje może was uratować:

- po pierwsze każda rozmowa wykonana na policję jest rejestrowana przez ten organ i każde zgłoszenie musi zostać rozpatrzone (pozytywnie lub też nie)

- po drugie wasz operator rejestruje wszystkie połączenia wychodzące i przychodzące więc jest to dodatkowe zabezpieczenie, że dzwoniliście na policję

- po trzecie jeśli mimo wezwania stanie się krzywda wędkarzowi który był pierwszy na stanowisku, został z niego "wyrzucony siłą", ma prawo wezwać pogotowie na miejsce zdarzenia a wtedy policja zostanie wezwana przez pogotowie i będzie musiała przybyć na miejsce gdziekolwiek ono będzie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koledzy wędkarze,

Poruszyliście dość ciekawy dla mnie temat, ponieważ od kilku ładnych dni buduję z kolegą taką "kładkę" (samowolkę). Dokładniej mówiąc, to stawiamy prawie od nowa całą konstrukcję, ponieważ stara uległa zniszczeniu. Opiszę zatem tą sytuację widzianą z drugiej strony :smile:

Żeby wykonać ten projekt musieliśmy zgromadzić dość pokaźną stertę materiałów począwszy od dębowych kołków, żerdzi, palet, desek i materiałów łączących. Żeby zbudować pomost (3x4 palety) należało najpierw zbudować dojście przez trzciny (ok 40 metrów). We dwóch przez kilka dni, ubrani w wodery, walczyliśmy z różnego typu przeciwnościami losu (utopiony młotek, przypalona wkrętarka, różnego rodzaju warunki klimatyczne itd.). Musimy poświęcić jeszcze jeden pełny dzień, aby w końcu rozpocząć sezon w naszym wymarzonym i samodzielnie zbudowanym raju. :mrgreen: W miejscu, gdzie budujemy ten pomost są bardzo trudne warunki dostępu do wody, ponieważ prawie całe jezioro obrośnięte jest kilkunastu metrową linią trzcin. Wcześniej jak nie mieliśmy "własnego pomostu", wielokrotnie korzystaliśmy z innych tego typu stanowisk (na tym jeziorku wszystkie pomosty zostały zbudowane przez prywatne osoby), ale zawsze czuliśmy się trochę jak intruzi i stąd pomysł na własny pomost. Według mnie, podczas łowienia powinno się relaksować a nie walczyć o miejsce, dlatego podczas budowy zrobiliśmy kawałek składanego dojścia co uniemożliwia wejście na pomost. W ten sposób mamy święty spokój i nie musimy nikomu nic tłumaczyć. Oczywiście zdarzają się przypadki, że i składane dojście nie pomaga i jakiś kamikadze, brodząc w mule po pas wdrapie się na pomost i łowi :mrgreen: Dwa lata temu miałem właśnie taką sytuację, przychodzę, otwieram dojście i się pytam - jak panowie tu weszli :mrgreen: Panowie zaczęli się śmiać i opowiedzieli całą przeprawę, co zakończyło się sporą dawką śmiechu z obu stron.

Podsumowując:

Wydaje mi się, że jeśli ktoś zbudował sobie kładkę i jej odpowiednio nie zabezpieczył to będzie się bardzo często spotykał z sytuacją, że ktoś ją po prostu będzie zajmował. Mogę się założyć, że w 99% wystarczy zwykła uprzejma informująca rozmowa i każdy normalny wędkarz zrozumie, że ktoś włożył w to sporo czasu, niekiedy pieniędzy i pracy i poszuka sobie innego stanowiska do łowienia. Ale jeśli ktoś przychodzi z przysłowiowym ryjem i każe spieprzać mówiąc, że on to robił, to chamstwo należy tępić :grin:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taka sytuacja to pewnego rodzaju próba dokonania rozboju. Zapytałbym człowieka, czy użyje przeciwko mnie siły, jeśli nie zgodzę się zejść z kładki. Na odpowiedź twierdzącą zagroziłbym wezwaniem policji. Sama sugestia, że gość będzie próbował zrobić mi krzywdę jest wystarczająca do wezwania służb. Oczywiście za telefon na policję raczej bym nie złapał, no chyba że faktycznie gość by przegiął i coś mi próbował zrobić/zrobił.

Sytuacja trudna, bo czasami trzeba na szybko oszacować, czy faktycznie stawanie okoniem się opłaca. Nie opłaca się moim zdaniem nawet wtedy, gdy mamy pewność że fizycznie z idiotą się uporamy, bo cywilizacyjnie takie rozwiązania nie powinny już mieć miejsca. Najlepiej jest znaleźć argument, który gościa jednak schłodzi. Może po prostu wytłumaczenie jednym zdaniem że to co próbuje zrobić jest całkowicie niezgodne z prawem a na sygnał agresji wyciągnąć telefon i zagrozić policją?

Wiadomo też, że w takiej sytuacji u każdego faceta rodzi się testosteron i adrenalina, stąd ciężko opanować emocje i zadziałać w pełni racjonalnie, zgodnie z kodeksem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś kojarzę jednak podobny temat...

Wszystko zależy od tego co to za łowisko , jeśli powiedzmy ,że prywatne (komercyjne) to według tego co wiem to musisz w try miga opuścić stanowisko.U mnie nie używają siły w takich sytuacjach , zawsze na wodzie jest kilka osób ( czasem ktoś z zarządu zbiornika) idzie się ew. telefonuje się do prezesa i delikwent traci dożywotnio uprawnienia do wędkowania na tym akwenie , oczywiście łącznie z opłaconymi składkami na dany rok. Kilka razy byłem w takiej sytuacji bo nie ma wykupionej ,,budy" i zawsze jednak kończyło się to tym ,że gość widząc mnie wybierał inne miejsce (pomimo ,że łowiłem na jego miejscu) , mówiąc mnie ,żeby został bo przecież mam zanęcone. Więc wszystko zależy od ludzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja uważam, że jeżeli ktoś zrobił sobie miejscówkę ; wybudował kładkę, oczyścił dno, czy powyrywał zielsko, to w dobrym tonie i oznaką dobrego wychowania jest odpuścić- mi jakoś nawet do głowy by nie przyszło, żeby podsiadać komuś miejscówkę, pomijam fakt, czy to jest zgodne z prawem, czy nie ale to po prostu zwykle chamstwo jest- w moich stronach takie zachowanie jest delikatnie mówiąc...... mocno naganne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja uważam, że jeżeli ktoś zrobił sobie miejscówkę ; wybudował kładkę, oczyścił dno, czy powyrywał zielsko, to w dobrym tonie i oznaką dobrego wychowania jest odpuścić- mi jakoś nawet do głowy by nie przyszło, żeby podsiadać komuś miejscówkę, pomijam fakt, czy to jest zgodne z prawem, czy nie ale to po prostu zwykle chamstwo jest- w moich stronach takie zachowanie jest delikatnie mówiąc...... mocno naganne.

Interesuj mnie temat, ponieważ czasami łowię z pomostów-samoróbek. Podejście może i dobre tylko skąd mamy wiedzieć że upierdliwy delikwent jest budowniczym danego pomostu? obstawiam że w większości przypadków ten drugi wędkarz ma takie same prawo (moralne) do kładki co ja. Osobiście nie miałem większych problemów z przypadkami o których mowa w temacie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś byłem po raz kolejny na tym samym miejscu/stanowisku, na tej samej kładce. Tym razem po ponad 3 h łapania przyszedł inny facet z 2 dzieciakami swoimi i nawet się nie odzywając zaczął wchodzić na tę kładkę. Wstałem i pytam:

Ja: co Pan wyprawia ? Kładka jest zajęta!

F: to moja kładka.

... i monolog ten sam

Jak się okazało, facet po prostu się "przysiadł" i bezczelnie zapytał czy się przesunę, co więcej zaczął rzucać obok mojego spławika. Oczywiście z racji niedzielnego wypoczynku w promieniach słońca i tego że był z dzieciakami nie chciałem robić scen awanturniczych itd. Pouczyłem delikwenta słownie, że nie ważne ile kładek nabuduje nie będą jego własnością, że łamie w ten sposób RAPR itd. Ewidentnie go zatkało i się nie odzywał.

Zdałem sobie sprawę, że nie warto psuć sobie wędkowania przez jakiś niekulturalnych typków i uznałem, że więcej nie skorzystam z tej kładki. Dookoła jest wiele innych.

ps. jezioro należy do PZW i nazywa się Lubniewsko

Robert_R oraz maniek72 jak najbardziej podzielam wasze zdanie, że jeśli budujemy i przygotowujemy miejsce do wędkowania chcielibyśmy mieć je tylko dla siebie. Wiem również, ile wymaga to wkładu pracy, czasu a niekiedy pieniędzy - to wszystko dla dumy i satysfakcji.

Ale jak sobie wyobrażacie, zachowanie wędkarza, który pierwszy raz przyjeżdża nad wodę i wybiera akurat kładkę zbudowaną przez was ? Ja byłem właśnie takim wędkarzem, przyjechałem w miejsce nad jeziorem gdzie nigdy dotąd nie byłem, z pośród kilkunastu kładek wybrałem sobie jedną i tam zasiadłem. Po kilku godzinach, ktoś przychodzi i chce mnie zwalić bo on akurat ma kaprys łapania ryb na "niby"jego kładce. Postawcie się w takiej sytuacji.

Co innego jeśli "niby" ten budowniczy kładki kulturalnie pyta z chęcią dołączenia obok. Czyż nie ?

Oczywiście sprawa ma się jaśniej i znacznie łatwiej jeśli łowisko jest prywatne jak napisał Łukasz789. Mamy namiar na właściciela, a wieżę że w takiej sytuacji zareagowałby na pewno.

Kolejna sprawa to taka, która poruszył Nowakowy. Skąd mam wiedzieć przyjeżdżając pierwszy raz na łowisko, że jakiś przybłęda próbujący mnie zgonić z kładki jej jej konstruktorem ?

Wszystko jednak sprowadza się do jednego: próba "wygonienia" wędkarza, który znajduje się na danym stanowisku przez innego wędkarza twierdzącego, że to jego kładka jest ewidentnym łamaniem RAPR i nie podlega żadnej dyskusji.

Niestety świadomość wielu ludzi jest jeszcze bardzo zacofana.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aaaa sytuacja gdzie jeziorko ma tylko niewielka ilość wejść na łowiska i w każdym kładka/samoróbka i wszędzie jakiś pseudo właściciel mający działkę wyżej nad tym jeziorkiem (z reguły emeryt bytujący na działce), woda PZW a Ty chcesz sobie połowic i co jesteś z każdej przeganiany... bo jeden emeryt krzyczy:

....... ooo to kładka mojego dobrego sąsiada on zaraz przyjdzie łowić lepiej nie siadaj... i tak oto na wodzie gdzie masz teoretyczna możliwość łowić nie połowisz... teraz wszyscy "okładkują" jeziorka tak jak nad jeziorkiem Kromszewickim(woj. kujawsko-pomorskie), gdzie na kładkach są furtki z "decyzją starosty" i skutecznie nie połwisz na tym jeziorku z brzegu... czy tego chcecie...? aha jeziorko ma działki "łodziaków/zgierzaków" dookoła wybudowane...

- co Wy na to?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

próba "wygonienia" wędkarza, który znajduje się na danym stanowisku przez innego wędkarza twierdzącego, że to jego kładka jest ewidentnym łamaniem RAPR i nie podlega żadnej dyskusji.

AMEN.

... teraz wszyscy "okładkują" jeziorka tak jak nad jeziorkiem Kromszewickim(woj. kujawsko-pomorskie), gdzie na kładkach są furtki z "decyzją starosty" i skutecznie nie połwisz na tym jeziorku z brzegu... czy tego chcecie...?

Proponuję bliżej przyjrzeć się tym "Decyzjom Starosty" pod kątem zgodności z prawem administracyjnym :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu nie ma dyskusji, czy ktoś specjalnie podsiada sypiącego daną miejscówkę.. Jeśli tak jest, to panowie się przynajmniej z widzenia znają i w takiej sytuacji rzeczowa dyskusja jest na miejscu.

W przypadku, gdy sypię sobie jakieś miejsce, przyjeżdżam i siedzi tam obca osoba - mówi się trudno, połowię tym razem gdzie indziej. Nawet jeśli byłby to mały chłopiec z bambusową wędką nie ma żadnego moralnego uzasadnienia w próbie wyproszenia człowieka z zajmowanego stanowiska. Aspekt prawny jest już chyba jasny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja uważam, że jeżeli ktoś zrobił sobie miejscówkę ; wybudował kładkę, oczyścił dno, czy powyrywał zielsko, to w dobrym tonie i oznaką dobrego wychowania jest odpuścić- mi jakoś nawet do głowy by nie przyszło, żeby podsiadać komuś miejscówkę, pomijam fakt, czy to jest zgodne z prawem, czy nie ale to po prostu zwykle chamstwo jest- w moich stronach takie zachowanie jest delikatnie mówiąc...... mocno naganne.

W tym co napisałeś jest bardzo dużo racji ale nie bez znaczenia jest nastawienie osoby "upominającej" się o miejscówkę. Jeżeli delikwent kogoś arogancko wygania przypisując sobie bezwzględne i wyłączne prawo do łowienia w danym miejscu, nie będąc jego właścicielem to dlaczego ktoś miałby reagować na takie zachowanie uprzejmością i takie miejsce opuszczać. Usunął roślinność, oczyścił dno, zbudował kładkę..? OK ale zrobił to w miejscu, w którym każdy wędkarz ma prawo przebywać i powinien był się z tym liczyć i wiedzieć, że licząc na pierwszeństwo będzie musiał polegać tylko i wyłącznie na uprzejmości innych i dlatego sam powinien na takową uprzejmość wykazać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sytuacja stara jak świat ale ciężka do roztrzygnięcia. Sam parę razy miałem tak, że ktoś podsiadał mi nęconą miejscówkę, sam też parę razy kogoś przypadkowo czy nie podsiadłem. Tak więc rozumiem racje obydwu stron. Jeśli ktoś jak człowiek podszedł i wytłumaczył sytuację to wypada ustąpić miejsca, w moim przypadku zwykle kończyło się to wspólnym wędkowaniem. Jednak przy takim przypadku jak opisałeś to na pewno nie zszedłbym z kładki, na chamstwo trzeba niestety odpowiadać chamstwem :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Załóżmy, że zjawiam się na łowisku o godzinie 15. Jest lato, nastawiam się na lina. Wybieram stanowisko (niezależnie od tego czy jest tam kładka, czy nie ma). Zaczynam przygotowania. Starannie gruntuję dno, wybieram pole łowienia i nęcenia. Rozkładam majdan, przygotowuję zanętę. Jest godzina 17. Do zachodu słońca zostały jakieś 3 godziny. O 17:30 starannie nęcę wyrzucając 80-90% przygotowanej zanęty. I tak naprawdę za jakieś 30-60minut rozpocznę właściwe, zaplanowane łowienie.

O 18 zjawia się "właściciel stanowiska". Jeśli mu ustąpię to mogę w zasadzie jechać do domu bo z racji pory i wywalonej zanęty już nic mądrego nie skonstruuję. Oczywistym jest, że będę się starał odesłać gościa na drzewo, niezależnie od tego, jak bardzo przywiązany jest do stanowiska, któremu przecież ja całe dziś poświęciłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdą sytuację trzeba chyba po prostu oceniać indywidualnie. W moim przypadku wszystko zależałoby od zachowania "właściciela pomostu". Gdyby kazał mi się po chamsku wynosić, pewnie zignorowałbym go, gdyby zaś normalnie podszedł i zagadał to pewnie bym ustąpił ewentualnie zaproponował wspólne wędkowanie gdyby nie było już sensu szukać nowego miejsca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tomek1, co w związku z tym ? :)

....

O 18 zjawia się "właściciel stanowiska". Jeśli mu ustąpię to mogę w zasadzie jechać do domu bo z racji pory i wywalonej zanęty już nic mądrego nie skonstruuję. Oczywistym jest, że będę się starał odesłać gościa na drzewo, niezależnie od tego, jak bardzo przywiązany jest do stanowiska, któremu przecież ja całe dziś poświęciłem.

Dokładnie o takie sytuacje chodzi ! Znów wracam do RAPR, kto pierwszy na stanowisku na wodzie PZW ten "lepszy" czyli ma pierwszeństwo.

W przypadku, gdy sypię sobie jakieś miejsce, przyjeżdżam i siedzi tam obca osoba - mówi się trudno, połowię tym razem gdzie indziej. Nawet jeśli byłby to mały chłopiec z bambusową wędką nie ma żadnego moralnego uzasadnienia w próbie wyproszenia człowieka z zajmowanego stanowiska. Aspekt prawny jest już chyba jasny.

Po raz kolejny uważam bardzo "dojrzała" wypowiedź kolegi maryaChi. Odmienne zachowanie uważam dosłownie za nienormalne. Powiem więcej, kiedy sam kiedyś nad jeziorem w swojej miejscowości z kole wędkarskim wybudowaliśmy kilka kładek, każdy z nas się cieszył i nawet nie myślał o tym, aby w jakikolwiek sposób (nawet "słownie") przywłaszczyć sobie takie miejsce.

Chyba każdy jest w stanie zrozumieć, że jeśli faktycznie jezioro jest ubogie w kładki i na sporym akwenie stoją 3 kładki na krzyż w tym 1 na wpół zatopiona, a wiemy, że porządna kładka na której siedzimy jest zbudowana przez jakiś ludzi to chyba nawet bez gadania sam może nie tyle zszedł z miejsca co wpuścił danego wędkarza obok siebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może troszke mnie ponioslo, bo nie dostosowałem sie do sytuacji u Was. U mnie - na moich łowiskach wszyscy się znają- przyjezdnych brak :grin: I każdy wie, która miejscówka jest czyja, juz nawet nie piszę o pomostach tylko o miejscówkach w ogólę; czyli miejscach przystosowanych do łowienia; z wyciętymi krzakami, oczyszczonym dnem, i raczej się nie zdarza, zeby ktoś kogos podsiadł, bo od razu wieśc się roznosi i idzie za nim "zła opinia" :grin:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tomek1, co w związku z tym ?

Przepraszam, musiałem nacisnąć wyślij podczas pisania posta a potem coś mnie oderwało od komputera. Cała wiadomość poniżej.

Rozwiązanie jest tylko jedno - basebal lub kibicowska maczeta położona w takim miejscu by "właściciel kładki"ją zauważył nim cokolwiek powie

Rozwiązanie jest tylko jedno- wzajemne zrozumienie. Bezdyskusyjnym faktem jest gwarancja dostępności do każdego stanowiska nad wodą. Decyduje o tym moment jego zajęcia. Z drugiej strony rozumiem ile zachodu trzeba aby stworzyć stanowisko w trudnym terenie, bo nie raz poświęcałem na to kilka dni- a przecież mogłem iść na łatwiznę i zająć stanowisko nad którym zmęczył się ktoś innny. Nie robiłem tego bo rozumiem i szanuję trud i koszty jakie trzeba w to włożyć.

Dziś byłem po raz kolejny na tym samym miejscu/stanowisku, na tej samej kładce.
jedną z wielu kładek nad wodą

Rozumiem, że Twoim celem było doprowadzenie do konfrontacji podczas tej kolejnej zasiadki. Mając do dyuspozycji wiele innych stanowsk świadomie znowu zająłeś tą sporną.

Reasumując, najważniejszy jest zdrowy rozsądek. Oczywiście przepisy mówią o swobodnym dostępie do stanowisk, ale świadome "podsiadanie" innych wędkarzy uważam za przejaw cwaniactwa- szczególnie na łowiskach o określonej, stale spotykającej się liczbie wędkarzy. Niekoniecznie dotyczy to przypadku Damiana, ale wszyscy wiemy, że cwaniaków nie brakuje nad wodą.

Co do proponowanych siłowych rozwiązań- trzeba pamiętać, że zawsze na końcu są to tylko ryby- zdrowie i bezpieczeństwo nie jest warte żadnej ryby.

Szanujmy się nawzajem nad wodą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.