Skocz do zawartości
tokarex pontony

Bóbr na spining


pablotor

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Do wędkarzy obławiających rzeki z wieczora i w nocy...

Czy słyszał ktoś z Was lub miał taki przypadek aby bóbr usiadł komuś na kij ?

wiadomo że tych stworzeń jest pełno szczególnie w Wiśle...dosłownie na każdej główce.

przynęty na klenia   Dragon
Napisano

A na Odrze tego pełno ,mam na dwóch łowiskach z jednym nawet toczyłem wojne kilka sezonów ,ale dalem sobiesiana ,bo do niczego to nie prowadzi ,skubaniec strasznie złośliwy był ,a to gałęzie w łowisku ,a to kupka blota na miejscoweczce ,ale teraz rozejm nie przeszkadzamy sobie ,on już nie wali ogonem w wode ,co mnie wkurzalo strasznie ,a ja go nie strasze .Teraz zyjemy w zgodzie on przypływa na gałązki łoziny a ja mam ładną lekcje przyrody no i podziwiam jakie to stworzonko sprytne ,dodam ze podchodzi do mnie na 2-3m ,czyli można żyć w zgodzie z przyrodą ,na wedke nigdy nie siadł i nie chciałbym ,nie chodzi mi teraz o sprzet ,a jedynie o dobro tego milego i cichego "kumpla".

Napisano

Dokładnie :D

Ja całą rodzinke przez około 2 tyg obserwowałem

Ale ostatnio ani jednego nie widzialem...

Kiedys miałem przypadek ze wędka na grunt ustawiona, po 2-giej stronie rzeki bóbr mnie zauwazyl i dal nura :D po chwili bum wędka wypadła z podpórek = ]

Następnym razem jak juz płynoł w miejsce gdzie mialem zarzucone to ściągałem zestaw ;)

Może ich nie widze bo ostatnio mało wędkuje... :)

Krzyś

Napisano

W Rzeszowie w środku miasta są bobry. Rzeka uregulowana , wyczyścili ostatnio brzegi , powycinali krzaczory, drzewka a mimo to te bestie :mrgreen: dają sobie radę. Wcześniej przed wycinką zieleni pod wieczór słychać było jedno wielkie chrupanie i trzeszczenie krzaków . Tak buszowały po krzakach ,że szok. Nie robią oczywiście tam , ale mieszkają w norach wykopywanych w ziemi.Nawet przy jezdni koło zapory jest postawiony znak drogowy "Uwaga bobry".

Raz siedziałem w nocy , wędka na sandacza zarzucona , ja przy drugiej na świecaka łowię a tu sygnalizator jak opętany pipczy . Skok do wędki , patrzę , żyłka zasuwa z kołowrotka aż furczy , kurcze nie ma co czekać tylko trza ciąć . Bach zacięcie ........siedzi . Opór jak cholera , nie zwalnia nawet ,drze z prądem i zatrzymać sie nie daje . Ciemno jak diabli nie widać ile żyłki na kołowrotku zostało , myślę .....trzeba za tym potworem w dół schodzić bo to przecież ...RYBA ŻYCIA !!!! Ale postanowiłem dokręcić mocniej hamulec i przejść na siłowe holowanie . Kilka targnięć dosyć ostrych , zabełtało w wodzie , chlupnęło i pozostał tylko tępy opór . Ściągam do siebie z trudem , ale idzie bez walki . Myślę kurna co jest ??? Ryba na zawał padła i trupa ciągnę ??? :mrgreen: Ale po chwili wyjaśniło sie wszystko. Dociągnąłem do siebie ciężar patrzę a tu z wody wyłażą gałęzie z listkami . Całkiem spory konar wyłowiłem . Okazało sie ,że bobrzysko kolacje targało do domu i zahaczył o mój zestaw . Przy zacięciu to wszystko dodatkowo sie splątało i musiałem kilkanaście metrów żyłki wywalić .

Jednak bobry to bardzo sympatyczne zwierzątka i dobrze ,że zaczepił krzakiem a nie dupą o hak bo szkoda by było go kaleczyć .

Napisano

W Wiadomościach Wędkarskich (nie wiem w jaki numerze) jest opis przygody na Dunajcu.

Dwóch kumpli wybrało się na głowacicę (o ile dobrze pamiętam).

Cały dzień zero brań. Zapadał zmrok, gdy jeden z nich coś zaciął.

Ciął dwa razy (podobno głowatkę trzeba tak zacinać - nie wiem, jeszcze nie łowiłem).

Coś jest. Piękna walka. Zmrok był coraz większy. Coś na haku nie poddawało się.

Było całkiem ciemno, gdy domniemana ryba znalazła się przy brzegu.

Kolega doskoczył z latarką, aby podebrać rybę...i poleciał do tyłu na dwa metry. W świetle latarki zalśniły dwa fosforyzujące ślepia. Zagadka się wyjaśniła. Bóbr odzyskał wolność (był zaczepiony za ogon), a z tego co podbierał, śmiano się do rana (podczas imprezy wędkarskiej).

Napisano

Tak Was pytam o te bobry bo ostatnio przytrafiła mi się pewna przygoda...

Wybraliśmy się z kumplem na nocnego sandacza. Gdy słońce schowało się za horyzont a niebo zaczęło pokazywać pierwsze najjaśniejsze gwiazdy weszliśmy na pierwszą główkę. Kumpel za 3 rzutem wyciągnął małego sandaczyka, który od razu powędrował z powrotem do wody. Potem cisza...następne główki i następne bezskuteczne obławianie łowiska...woda kompletnie zamarła a my traciliśmy nadzieję, że coś się jeszcze wydarzy. Ciszę przerywały tylko pojawiające się dość często...bobry...

Noc ciemna, kolejna główka z założeniem że będzie to już przedostatnia na ten wypad. Założyłem twistera z leciutką główką, tak aby dało się go prowadzić tuż pod powierzchnią. Któryś rzut z kolei...chlup do wody...wtedy zauważyłem, że prosto w miejsce gdzie spadła przynęta płynie futrzasty kumpel. Nie robiąc nic czekam aż przepłynie w nadziei że guma pójdzie na dno a bóbr spokojnie bez robienia zbędnego hałasu przepłynie sobie dalej. Ok - przepłynął. Zaczynam zwijać żyłkę i po chwili poczułem lekki opór. Myślę sobie - zaczep. Lekko zaciąłem kijem i czuje jak odpuścił...zwijam dalej i czuje jak opór znowu się pojawia...mało tego zaczyna być coraz mocniejszy...odruchowo zaciąłem, ale czuję, że stoi w miejscu. Nagle kij wygina mi się do samej ziemi a żyłka ucieka z kołowrotka jak opętana. Mówię - jest! Kumpel aż wstał jak zobaczył co się dzieje. Chwilowe podciągnięcie kończy się wyciąganiem żyłki. Przeszło mi przez myśl że to może ten bóbr! Coś na chwilę wynurzyło się przy główce. Było ogromne. Patrze na kumpla jak ten z brodą przy samej ziemi mówi - ale sztuka! Ja na to, że to chyba bóbr bo płynął niedaleko ale słyszę odpowiedź - co ty gadasz, przecież bobra nie można złapać na kij! Z nadzięją że to ryba próbuje walczyć. Niestety ewidentna przewaga przeciwnika powoduje tylko utratę żyłki. Po chwili wyłonił się w spokojnej wodzie między główkami. Kumpel przysiadł z wrażenia a mi się nogi ugięły. To jest bóbr! K***a! nie wierzę! Chciałem go podciągnąć pod główkę ale...ani ja ani kumpel nie dalibyśmy chyba rady uwolnić go z żyłki, a po drugie walka musiała by trwać chyba pół nocy...nie mogłem ani kawałka go podciągnąć. Padła decyzja aby przerwać żyłkę. Tak też zrobiliśmy...

Potem z niedowierzaniem przez kolejne pół godziny patrzyliśmy na siebie siedząc w tą letnią noc na główce przy rzece Wiśle...

Szok! ...i szkoda zwierzaka, ale cóż zrobić...był naprawdę silny i waleczny...

Mam tylko nadzieję że nie mając oporu wyplątał się biedak z tej żyłki,bo że nadział się na hak - nie sądzę. Myślę, że przepływając musiał się zaplatać po prostu.

  • 2 weeks later...
Napisano

ja byłem dzis na rybach nad rzeka krzna i idac wzdłuz rzeki zauwarzyłem martwego bobra miał duza dziure w karku i nie miał połowy głowy lezał w wodzi przy brzegu wsrud ziela. jak myslicie prez co zgina brzez człowieka czy zaatakowało go cos innego ??

Napisano

Nie wiem czy coś żywi się bobrami...żeby był to jakiś zwierzak to chyba musiałby być nieco większy i dość waleczny...tak myślę...

Pewnie to ingerencja człowieka...pierwsze co mi przychodzi na myśl to jakaś może motorówka czy coś ale jak widzę w necie ta rzeka jest mała ? Może jakiś pies to był ? Pit-bull czy coś... Tak czy owak szkoda zwierzaka.

Napisano

szkoda ale gdyby to był pies to gdzie by sie podziała głowa tego bobra i z kad ta dziura w karku dzis byłem na rybach i dalej tam lezał. a rzeka zeczywiscie jest waska płytka i wolno płynie

  • 3 weeks later...
Napisano

Posłuchajcie tego !

W tamtym roku na przełomie lipca i sierpnia wybraliśmy się z kumplami nad odrę w okolice Malczyc . Na Mietkowie nic się nie działo,więc może nad rzeką będzie lepiej . Skwar do wieczora był niemiłosierny i oczywiście zero nawet najmniejszego puknięcia . Po kolacji około dwudziestej pokrzepieni,wróciliśmy na swoje główki i... nagle słyszę ...MAM...MAM...SUM!!! To był głos jednego z moich kolegów,oddalony o kilka główek -...KTOS MI POMOżE ...SAM SOBIE NIE DAM Z NIM RADY...,wciąż ten sam kolega , głosem pomieszanym euforią z przerażeniem . Ile sił w nogach wszyscy ruszyli mu na pomoc . Wreszcie coś się dzieje . Rzeczywiście , na żywo i z bliska wyglądało to imponująco , wycie kołowrotka i odjazdy,takie o jakim się tylko cicho marzy a wędka wygięta jak łuk Odyseusza. RYBA ZYCIA ,tak dodawał sobie odwagi zmagając się z tym sumem . Po kilkudziesięciu minutach takich zmagań sum wszedł do zatoki między główkami i zaszył się pod starym konarem leżącym w wodzie . Sum, bo to nie mogło byc nic innego według naszego kolegi , nie dawał się ruszyc z miejsca przez dłuższy czas. Postanowił żeby któryś z nas wypłoszył go z pod konaru . Wszedł tam inny wędkarz który przyglądał się temu wszystkiemu i mówi...Proszę Pana on ma ogon - ...no i co! -...on ma ogon i sierśc , to jest bóbr !!! Staliśmy jak wryci i nikt nie chciał w to uwieżyc -...naprawdę panowie to jest bóbr!!! Ktoś nie wytrzymał i zaczął się chichot a chwilę potem leciały już łzy i brakowało tchu. Tylko nasz kolega stał i nie mógł się z tego otrząsnąc . Skończyło to się uwolnieniem biednego nieszczęśnika , kolega dokręcił hamulec i zdecydowanym ruchem wyrwał przynętę . Na szczęście hak nie tkwił głęboko w pysku i obyło się bez większych ran. "Sum" wzioł na 5cm rippera Manns-a , srebnego z czarnym grzbietem w zatoce przed główką pod innym konarem . Przeciągnął kolegę przez całą zatokę na główkę, a dalej już wiecie . Kiedy przypadkowo i zobaczyłem ten tytuł na forum ,postanowiłem pomimo póznej pory zarejestrowac się i opowiedziec tą historię ... TAK, BOBRY BIORA NA SPINNING !!!

Pozdrawiam, Mirrcus

Napisano
TAK, BOBRY BIORA NA SPINNING !!!

Pod warunkiem że wobler jest drewniany :mrgreen:

Bóbr jest roślinożercą i to że zaczepił go na spinning to czysty przypadek a nie atak na przynętę .

Napisano
Bóbr jest roślinożercą
:idea::idea::idea:

Dzięki za tą oświecającą lekcję zoologii. Większośc opisanych wyżej historii jest jakąś sumą przypadków, tak samo było z moim kolegą. Zut w odpowiednie miejsce , w odpowiednich okolicznościach i zawisł biedny futrzak na haku (zapięty za pysk). Co nim kierowało? Napewno tego nie będziemy wiedzieli,no chyba że historia się powtórzy w wigilię Bożego Narodzenia. Wtedy może przemówi i powie o co mu chodziło. Intencją moją było przytoczenie komizmu i niewiarygodnej przypadkowości tego wydarzenia a nie dostarczenie pożywki do polemik ,czy to był atak z opadu, czy przez zaskoczenie.

TAK, BOBRY BIORA NA SPINNING !!!

Pod warunkiem że wobler jest drewniany :mrgreen:

Zakładam ESSOX że ręce nie masz z drewna a nie wiem czy byś się odważył pogłaskac takiego roślinożernego futrzaka.

Pozdrawiam, Mirrcus

Napisano

Ja tam wolę głaskać inne futerka :mrgreen:

A ostatnio to bóbr siedział w odległości 5-7 metrów ode mnie i za pierona nie chciał odpływać . Chrupał jakiegoś patyka i tylko łypał oczami , nawet wymachy kijem przy zarzucaniu go nie płoszyły. A kilka lat temu wystarczyło tylko kaszlnąć lub coś mruknąć aby po bobrze który siedział ze 20 metrów dalej został tylko lej na wodzie i potężny plusk .

Jeszcze ze 3 lata i można je będzie na smyczy prowadzić . :mrgreen:

  • 3 weeks later...
Napisano

Bóbr jest roślinożercą i to że zaczepił go na spinning to czysty przypadek a nie atak na przynętę .

Bóbr nie tylko żywi się roślinnością potrafi również zaatakować ryby. Udałem się miesiąc temu na pobliską główkę, założyłem sporą ulkeję na żywca i czekam brania. Nagle jak targnęło i spławik zaczął odpływać Zacięcie i myśle mam rybe życia. Nagle dziwne zachowanie, kołowrotek gra żyłka leci metrami a ta "ryba" zaczyna uciekać mi w gałęzie a później na brzeg Zahaczyłem takiego byka za pysk. Lekko przyciąłem i na szczęście wypięła się kotwiczka bo chyba kilka tygodni by głodował. Kotwiczka do zbrojenia uklei była bowiem odpięta z Gnoma 3 Więc myśle że i na spining trzeba na te zwierzaczki uważać

Napisano
Bóbr jest roślinożercą i to że zaczepił go na spinning to czysty przypadek a nie atak na przynętę .

Ale temat fajny :lol: Teraz mi się przypomniało jak wkurzałem znajomego - wyciągną suma 10kg i mówił że większe mu zestawy zrywają to zażartowałem z niego i mówiłem że to bobry a nie sumy :lol::lol::lol:

  • 5 weeks later...
Napisano

A mi kolega opowiedział pewną historię może nie o bobrze ale o szczuże wodnym czy siakiejś tam kunie:

Siedzi w nocy nad jeziorkiem i patrzy na świetliki ... na haku pęczek białych nagle jeden spławik pyknął i ucieka w dno - kumpel zacina i zaczyna walczyć ... idzie mocno odkręca hamulec i dalej walczy ... "ryba" idzie mu wzdłuż trzcin kotłuje - świetlik szaleje w trzcinach

i nagle zapina po skarpie pod górkę i wio w pole ...

kumpel zanim zczaił o co chodzi na moment osłupiał :)

Napisano
A mi kolega opowiedział pewną historię

Mi kolega opowiadał historie, ale nie o szczurze wodnym ani o bobrze tylko o...

Nie ma co sie rozpisywac. "Spininguje sobie rano, żucam tu i tam, zwijam, zwijam jest siedzi, no i zaczoł sie hol. Myślał że jakieś "bydle" z 5 kg, przy brzegu patrzy kaczka za noge (łape, nie wiem jak sie nazywa u kaczki :oops: )." Podziobała go, podrapała ale odchaczył no i popłyneła sobie :cool:

  • 3 weeks later...
Napisano

W te wakacje byłem z rodzinką w unieściu. to wioska między jeziorem a morzem. Łowiłem w jeziorze jamno z zapoznanym tam kumplem z krakowa. Pewnego dnia wybraliśmy się nad kanał łączący jezioro z morzem ze spinningami,bo miały tam lepiej ryby brać :neutral: . Rzucałem dużą wachadłuwą i po kturymś rzucie za blachą przypłynęła mi prawie pod nogi....FOKA :shock: . Nie wiem co by było jakby walnęła :mrgreen: . Pooglądaliśmy ją troche bo nie chciała zabardzo odpływać, chyba czekała ,że jej wrzucimy jakieś żarcie. Wogle sie nie bała.

  • 5 months later...
Napisano
Nie wiem czy coś żywi się bobrami...żeby był to jakiś zwierzak to chyba musiałby być nieco większy i dość waleczny...tak myślę...

jestem więcej niż pewien że jak by on leżał na brzegu to lis miał by kolację bo ten zjada każdą padlinę :grin:

  • 1 year later...
Napisano

Odnośnie tematu ,złapać na spinning to Ja żadnego Bobra nie złapałem,ale parę razy to już prawie przez tych koleżków na stojąco w ZBROJĘ narobiłem :lol: .Wędkuję zwykle sam i bardzo często nocą (wyobrażnia ludzka nie zna granic :mrgreen: a i strach ma wielkie oczy :shock: ) . Co się nawywracałem przez" rękodzieło" tych jegomości to też Moje.Kolega jak kiedyś wpadł do nory to nawet głowy nie było widać (podczas chodzenia na rybach ,dosłownie pod nogami zarwała się ziemia-wbrew pozorom jest to bardzo niebezpieczne,bobry w takich norach mają często ,,zmagazynowane" różnego rodzaju badyle-wyobrażcie sobie czym grozi taki upadek z wysokości ok.1,5m na taką kupę sterczących gałezi).Moim skromnym zdaniem zacięcie Bobra na spinning ,w miejscu gdzie występuje ich stosunkowo duża populacja jest raczej czymś normalnym-w podobny sposób "mięsiarze-szarpakowcy" łapią sumy w Wiśle(ryba stojąca w nurcie jest po prostu często ,,najeżdzana" sprzętem i ,,podchaczana'' :???: .

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.