Skocz do zawartości
Dragon

KONKURS KONKURS KONKURS


P

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Witam

Po konsultacjach z Adminem, Modami oraz Bogdanem postanowiłem założyć konkurs.

Teraz po tym błyskawicznym wstępie :wink: regulamin:

1. W konkursie może wziąść udział każdy młody forumowicz, górną granicą wieku są 23 lata.

2. Konkurs polega na opisaniu przygody życia związanej z wędkarstwem (najcześciej będą to pewnie jakieś rekordowe połowy :cool: )

3. Praca konkursowa ma być napisana po polsku nie "po polskiemu" (czyli bez błędów) z polskimi znakami tak aby przyjemnie się to czytało.

4. Mile widziane dołączone do tekstu fotki obrazujące opisywaną przygodę.

5. Każdy wędkarz-forumowicz może zamieścić więcej niż jedną pracę przy czym od razu zastrzegam, że "lepiej postawić na jakość a nie na ilość prac".

6. Termin zamieszczania zgłoszeń upływa 1 grudnia 2006 o godzinie 12:00 :cool:

7. Po 1 grudnia zostanie umieszczona ankieta z pracami tak, aby ocenić je mogła forumowa brać i wybrać najlepszą.

8. Po ankiecie 14 dniowej zostaną rozesłane nagrody dla najlepszych.

Teraz o nagrodach :smile:

Stanowią je 3 komplety firmowe haczyka (koszulka+czapeczka) oraz 1 czapeczka haczykowa

Jeśli ktoś chciałby coś dołączyć do nagród tego konkursu proszony jest o kontakt z Tomikiem lub ze mna na priv

Konkurs ogłoszony, czekamy na zgłoszenia.

Zapraszam do pisania.

Pozdrawiam

Edytuje 04.10.2006

Nastepna nagroda to: www w domenie haczyka

Tak wiec pozostaje pisanie prac bo poki co jest ich dosc malo

Jeszcze raz zachecam do pisania i tworczosci

przynęty na klenia   Dragon
Napisano

Panowie ale moze zamiast wpisywac zgloszenia po prostu piszcie i zamieszczajcie tu opowiadania

A ci nieco "starsi juniorzy" niech raczej czytaja i zostawia temat dla tworczosci mlodziezy :twisted:

Wiem wiem marudze :lol:

Napisano

A więc opowiem moją historię:)

W ubiegłym roku w czerwcu(dokładnej daty niepamietam) była to niedziela, wybrałem się na ryby z moim kuzynem rafałem na rzeke Skawinkę . Usadowiliśmy się na kamieniach przy wyżucie ciepłej wody z elektrowni w miejscu gdzie była mała cofka. Jak opowiadał mi kuzyn jest tam prawie karzda ryba więc byłem optymistą. On rzucił kilka kul zanętowych przed siebie i łowił na mały spławiczek,a na haku robaczki białe i barwione.Ja wziąłem z wiadra małą uklejke i zarzuciłem troche bliżej wyżutu wody na żywca gruntowego. I poszło. Pierwszy u mie melduje sie sandaczyk około 20 cm. Następny taki sam. U mojego kuzyna kilka płotek tak z 18 cm. A....... potem ładny okoń 25cm ale odzyskał wolność jak wszystkie dotychczasowe ryby. I znów mam branie.Tym razem sandacz większy , około 30 cm. I znów wraca do wody. Przez jakis czas nic,kompletna cisza w braniach. I nagle spławik mojego kuzyna się zanuża . Wędka się wygina dość ładnie. A ponieważ zyłka była cieńka trzeba było cholowac ostrożnie.I wycholował mój kuzyn,...świnka ponad 40 cm 1,20kg. Co mnie zdziwiło , branie było z toni. I znów zapada cisza w braniach. Ale nie na długo.Mój DS zaczyna swoją prace.Wypuszczam żyłke jak to zawsze robie przy sandaczach żeby sie zażarły,potem zacinam i nic nieczuje. Mój kuzyn mówi żę niebyło brania tylko tak prąd ciągnął troche. Zaczynam kręcić korbką iii....błysk,czyję opór. Mój kuzyn patrzy z niedowierzaniem , kleń. I to duży.podcholowuję go bliżej brzegu . Mój kuzyn instynktownie chce wziąść podbierak ,ale podbieraka niema.Przypomniał sobie że zostawił w samochodzie.Więc biegnie i po drodze w trawie gubi klucze. Ale na szczęście szybko się o tym zorientował i po nie wrócił. Do samochodu było z 80m więc troche mu to zajeło zanim był spowrotem z podbierakiem. W między czasie miałem dwa odjazdy klenia, a że wtedy pierwszy raz cholowałem tak dużą rybe jak dla mnie to ledwo co sobie poradziłem. No i po chwili kleń laduje na kamieniu. Mierzymy: 56cm , waga tak na dobre wedkarskie oko troszkę ponad 2 kilo. I już wiem: to moja ryba życia jak dotąd.Potem jeszcze jedna ładna płoć i z trzema rybami wracamy z pełnej przygód wyprawy do domu. A tam: słowa uznania , bo jakby inaczej dla młodego wędkarza który wycholował taką rybe.

Bo czymrze by było wędkarstwo bez takich przygód , bez tego tego co w wędkarstwie jest przecierz najpiękniejsze .

Pozdrawiam Michał.

Napisano
No i po chwili kleń laduje na kamieniu. Mierzymy: 56cm , waga tak na dobre wedkarskie oko troszkę ponad 2 kilo

No ładnie! Piękna ryba.

Opowiadanie też fajne może poza tymi kwiatkami: "wyżucie, karzda, cholowac, czymrze, przecierz."

A jeden z punktów regulaminu konkursu:

3. Praca konkursowa ma być napisana po polsku nie "po polskiemu" (czyli bez błędów) z polskimi znakami tak aby przyjemnie się to czytało.
Napisano

Jako prawie 12 ,,chłopiec'' nie miałem jeszcze okazji powalczyć z jakąś olbrzymią rybą .Przypominają mi się sierpień 2005.Przyjechałem wtedy do wujka .następnego dnia o ok. 12 ruszyliśmy na rybki .na 1 stawie łowiłem na spławik .Patrzyłem jak z zazdrością jak inni wyciągają małe karaski .Po 2 godz. wędkowania nic nie złowiłem .Pojechaliśmy na łowisko oddalone o ok. 5 km .było większe(tamto to była sadzawka).na oko miał wymiar (ten 2 staw)40m na 15m.po 15 min. wędkowania na spłwaik przerzuciłem się na grunt. wujek wyszykował mi swoją pierwszą wędke-węglówke .Zarzuciłem ;zaczęło się czekanie .Jednak nie trwało to zbyt długo ,bo karasie brały bardzo szybka .Do tego dochodziły karpie o wadze ok. 0,5 kg .Te karpiki odzyskiwały wolność. po 2h wędkowania wędka mocno się zgięła .przyciąłem ,ale wujek odebrał mi przyjemność holu .karp wyskakiwał z wody i ,,fruwał na ogonie" .po wyholowaniu karpia włożyliśmy go do worka do przechowywania ryb .karp miał Ok 2kg.potem miałem tylko jedno branie .był to karaś-mikrus .Przyjechaliśmy do wujka domu zrobiliśmy pare fotek i był grill. :D

macie fote http://img371.imageshack.us/my.php?image=karp2kgin1.jpg

Napisano

I dobrze Ci powiedzieli, bo to Ty masz pisac a nie rodzice. W szkole jesteś i prace domowa masz zadaną? :lol:

Ale nie stresujmy startujących. Na przyszłość mała podpowiedź. W word-zie (.doc) jest funkcja autokorekty i jak sama nazwa mówi ... sama poprawia błędy. Albo po prostu na koniec pisania wcisnij ... sprawdź pisownię ;)

Potem ... kopiuj i na forum ... wklej :cool:

Nie będa się Was juz "czepiać" :mrgreen:

Napisano

Witam

Chcialem aby konkurs byl mozliwoscia dla mlodych wykazania sie i pisania po polsku a nie byle jak (bo dlaczego na forum wedkarskim nie mozna zwracac uwagi na takie rzeczy - wydaje mi sie ze to dla mlodych by dobrze wyszlo - pomijajac juz "wygodnicka" mozliwosc korzystania z worda a swoja droga gdzie tu dyktanda :???: )

Dlatego poki co zachecal bym konkusowiczow do poprawienia opowiadan (funkcja edytuj)

To wiele pracy nie powinno byc a moze was cos drodzy koledzy nauczy

A kolejnych konkursowiczow zachecalbym aby pisali poprawnie w naszym jezyku (zabrzmi moze patetycznie ale nasi ojcowie walczyli miedzy innymi o to aby kazdy z nas mogl pisac i mowic w tym jezyku)

Pozdrawiam

Napisano

Czymś zupełnie innym są "literówki", a czymś innym błędy ortograficzne, jak patrzę na te posty "rególaminowe" to mnie oczy bolą i czytać mi sie odechciewa. Popieram ideę aby pisać po polsku, a nie po "polskiemu", bo czytając te posty, ktos kto zna ortografię, moze sam później robić błędy. Bo jak sie na takie głupoty człowiek napatrzy to później sam takie głupoty pisze.

Po pierwsze mozna każdy tekst poprawic w wordzie, a po drugie przed kliknięciem wyslij przeczytać można tekst , który sie stworzyło i poprawić.

Napisano
P, a może sam dałbyś dobry przykład i poprawiłbyś powyższy post?? :wink:
Chcialem
= Chiałem
mlodych
= młodych

nie wspominając już o kropkach i przecinkach :wink:

Artech nigdy nie ukrywalem na forum ze pisze bez polskich znakow (nie lubie uzywac "alt") i prawie nie uzywam przecinkow za to staram sie na ile tylko potrafie nie strzelac bledow :cool:

Nie mniej jako dobry przyklad post zaczynajacy temat napisalem z polskimi znakami mam nadzieje bez bledow (nie uzywalem worda - nie mam tego w zwyczaju)

Ten post jest celem wyjasnienia w tym temacie i mam nadzieje ze dyskutowac tutaj nie bedziemy bo rozmywany jest caly konkurs :???:

Jesli trzeba to niech ktos zalozy temat "komentarze do konkursu"

A wracajac do tematu czyli czekamy na prace!!

Napisano
Pięknie . Temat załozony dla młodych wędkarzy a tu same "zgredy" harcują :mrgreen::mrgreen::mrgreen:

Hehe no właśnie, ale może znajdą sie tacy których zachęcą nagrody. A jak widać forum się rozrasta, więc może i więcej młodszych wędkarzy będzie.

Napisano

Kwestie formalne i regulaminowe zostały juz wyjaśnione.

Poniżej mojego postu prosiłbym tylko o prace konkursowe.

Gość wobler129
Napisano

Oto moja historia :):

09.08.2006r. miałem jechać z tatą nad Odrę do Nietkowic. Szykuje sprzęt. Myślę czy wszystko jest, czy mam cały sprzęt. Po sprawdzeniu listy, którą zrobiłem pojechaliśmy. Już w samochodzie myślałem: jak prowadzić przynętę, czym łowić itd. W końcu dojechaliśmy. Pierwsze, co zrobiłem po wyjściu z samochodu to wziąłem głęboki oddech i popatrzałem na Odrę. Pięknie-słychać żaby i wiatr. Wyciągnąłem sprzęt z samochodu i poszliśmy. Tata nastawił się na suma. Łowił z gruntu. Jego przynętą była płoć. Ja miałem zamiar spinningować.. Wchodzę po cichutku na pierwszą główkę. Zaczynam rzucać wzdłuż brzegu. Już po 3 rzucie mały sandaczyk. Wziął na małą gumę. Po 1 godzinie obłowiłem całą główkę różnymi przynętami. Nawet okoń nie chciał się skusić. Patrze do skrzynki na co jeszcze mogę porzucać. Są jeszcze woblerki własnej produkcji. Zakładam podobiznę uklei. Parę rzutów i nic. Gdy już chciałem zmienić przynętę powiedziałem "ostatni rzut". Nagle czuję mocne szarpnięcie. Zacinam i ... mówie "zaczep" za chwile odjazd. Siedzi ! Obawy czy wobler wytrzyma. Wołam tatę. Tata wziął podbierak i czeka na rybę. Parę krótkich odjazdów i już ryba była zmęczona. W końcu ją ujrzałem. Szczupak ! Udane lądowanie w podbieraku. Na moje oko ważył około 2kg. Ładnie zahaczony za górną wargę. Sesja zdjęciowa i do wody. Byłem bardzo zadowolony. Później poszedłem na parę innych główek. Bez większych sukcesów. Parę okonków i jeden mały szczupaczek. Po wędkowaniu zrobiłem z tatą grilla. Tata nic nie złowił, ale cieszył się razem ze mną. Zadowoleni pojechaliśmy do domu :)

e025e64a7e853819.jpg2a6840608de27c82.jpg

Napisano

Było to szesnaście lat temu, gdy trawa była zieleńsza, słońce mocniej grzało, a ja miałem zaledwie pięć lat. Pewnego letniego dnia ojciec skompletował dwa zestawy spinningowe i zabrał mnie ze sobą nad jezioro. Mówić chyba nie muszę, że byłem bardzo szczęśliwy i zadowolony.

Gdy tylko dotarliśmy na miejsce i wyszedłem z auta, poczułem się jak w bajce. Jezioro położone było między górami. Nad jego powierzchnią leniwie unosiła się poranna mgła, leciutko tańcząca przy podmuchach wiatru. Promienie słoneczne uparcie przebijały się między konarami drzew nad naszymi głowami. Ledwo co zbudzone ptaki zaczynały poranne serenady.

Zeszliśmy po stromej skarpie na piaszczysty brzeg jeziora, zanurzając się w mlecznobiałą mgłę. Po około pięciu minutach w dłoniach miałem już przygotowaną do połowu wędkę. Na końcu żyłki wesoło kołysał się biały twister. Po krótkiej lekcji wiedziałem już jak należy zarzucać i przystąpiłem do „zabawy”. Mocno zaabsorbowany połowem, nie zauważyłem iż zostałem na cyplu sam.

Mgłę rozwiał w końcu wiatr i nie pozostał po niej żaden ślad. Zarzuciłem twisterem kolejny raz i przystąpiłem do zwijania. W pewnym momencie poczułem mocne szarpnięcie, które o mały włos nie wyrwało mi wędziska z ręki. Przestraszony nie na żarty zacząłem krzyczeć:

- TATO! RYBA!

Chwyciłem wędkę z całych sił i powoli, w miarę możliwości zacząłem zwijać żyłkę. Opór był straszny. Po chwili, nie spiesząc się, zza zakrętu wyszedł ojciec. Popatrzył na mnie z dezaprobatą że krzyczałem. Przyjrzał się uważnie mojej wędce, która mocno zginała się przy kolejnych zrywach ryby i powiedział żebym wybrał ile dam radę, a on wejdzie do wody i wyciągnie ją rękami (nie wzięliśmy ze sobą podbieraka). Ryba straszliwie walczyła, w nadziei iż uda jej się zerwać, czy też co było bardziej prawdopodobne, wciągnąć mnie do wody razem z wędziskiem. Ostatkami sił kręciłem korbą kołowrotka. W pewnym momencie, w odległości około półtora metra od brzegu przemknął sporych rozmiarów cień. W chwilę później, już nieco bliżej, spod wody błysnęły srebrzyste łuski. Ojciec wszedł do wody i już miał wyciągnąć „olbrzyma”, gdy poczułem mocne szarpnięcie. Po chwili dotarło do mnie, że już po wszystkim. Ryba zerwała się w odległości pół metra od brzegu i skryła się w głębinach.

Była to moja największa przygoda wędkarska, którą pamiętam jakby to było wczoraj. Kilka lat temu, gdy wspominałem pierwszy połów, doszedłem do wniosku iż nic nie daje takiej przyjemności jak walka z rybą, nawet zakończona naszą porażką :)

:)

Napisano

Dodam i ja coś od siebie :smile: :

17.09.06r wybrałem się wraz z moim tatą i jego kolegą na zbiornik o nazwie " Bahury ". Pobudka o 6.30 i o 8.00 byliśmy juz na miejscu. Znaleźliśmy sobie dobrą miejscówkę i zaczęliśmy rozkładać sprzęt. Na spławik założyłem białego robaka, lecz po ok. 30 minutach ściągnąłem zestaw bo była ogromna fala. Od przyjścia do godziny 12.00 miałem jedno "puknięcie", ale za to takie, że rozgięło się kółeczko łączące blachę z kotwiczką. O godzinie 12.05 powiedziałem dla taty, że zamierzam przejść się ze spinningiem naokoło zbiornika. Odszedłem ok. 10 metrów i postanowiłem rzucić tak ze trzy razy. Po pierwszym rzucie, przy samym brzegu coś stuknęło w przynętę, lecz nie udało mi się zaciąć. Po drugim rzucie - zaczep, skutkiem czego zerwana przynęta. Smutne, przynajmniej dla mnie, gdyż to była moja ulubiona blacha ( czyt. na którą złowiłem swojego pierwszego szczupaka). Wróciłem się do naszego "obozu" i założyłem nowy przypon wraz z nowiutką błystką. Była ona od spodu czarna, a na górze widoczny był odcień zieleni, jasnego różowego i czerwieni. Niestrudzony różnymi przeszkodami poszedłem w te same miejscu gdzie miałem zaczep ( z myślą o tym czymś co mi czmychło przed samym brzegiem). Zarzuciłem ww. blachę na ok. 30 metrów. Nie zdążyłem nawet przekręcić korbką trzy razy, a już poczułem silne uderzenie, jakby coś chciało mi wyrwać wędzisko z rąk. Instynktownie zaciąłem i..... siedzi!! Wędka gnie się w pałąk a , hamulec gra najmilszą dla ucha melodię. Nigdy nie zapomnę tych silnych odjazdów. Krzyczę - Bartek ( tam ma na imię kolega taty), chodź tu szybko z podbierakiem bo coś mam!! Bartek spokojnie, bez nerwów łapie podbierak i ślamazarnym krokiem zaczyna się do mnie zbliżać. Gdy zauważył ze kolana mam zgięte, jakbym szykował się juz do kąpieli , zaczął biec. Po ok. 10 minutach holu, ryba była w podbieraku. Był nim szczupak o wadze 2 kg i miał 63 cm długości. Następnie zaczęły się gratulację, od ojca, i pobliskich wędkarzy. Mnie bolały ręce i dłonie. Ryba trafiła do sadzyka, a ja na trawkę odpocząć, i przeżyć to jeszcze raz w myślach. Potem do godziny 19 złapałem jeszcze szczupaczka 47 cm, na tę samą przynętę, w tym samym miejscu. Wracając, wymienialiśmy poglądy wraz z tatą. A w domu? Zdjęcia, gratulacje i ogólny zachwyt rodziny:) Poniżej zamieszczę zdjęcie, abyście i wy mogli nacieszyć oko

widokiem tej pięknej ryby. A ja osobiście mogę powiedzieć jedno - to była ryba mojego życia.

http://img101.imageshack.us/my.php?image=p2060087qz1.jpg

Napisano

hehe ,,,,dzisiaj byłem na rybkach rowerkiem, podjechałem po lekcjach na odre ze spiningiem . Zaczynam z główki walić do przodu w nurt różnego rodzaju kogutami (małe,duże,jaskrawe,matowe) i przyszedł czas na małego szarego brzydkiego i chyba najbadziewniejszego z moich kogutów ,zaczołem biczować ciągnołem z dynamicznego opadu . i nagle .......podryw opad podryw opad i coś dziwnego sie stało ,otóż nagle masakrycznie duży luz na żyłce ja prubuje ten luz ściągać a ona jeszcze szybciej do mnie płynie ,nagle patrze a żyłka odjeżdża troche na lewo udało mi sie ją napiąc i w miare mocno zaciąć .Czuje opór jakby drzewo w wodzie leżało taki mocny... ale przecież drzewo tak szybko nie pływa i nie skręca,,,zaczołem szarpać chyba po 30 sekundach zaczeło płynąc bardzo powoli ....to był taki kolos że nie mogłem nawed na moment zmienić jego kursu a miałem hamulec na maxa przykręcony a żyłka główna 0.33 i wolframowy przypon .Wiedziałem że to ryba i to chyba nie mała dlatego z podjarania dre sie na pół odry żeby tata przybiegł z podbierakiem. po 20 minutach można by to nazwać rozpaczliwego holu ponieważ po drodze kompałem sie do kolań w wodzie i popażyłem sie pokrzywami bo wpadłem w nie przez jeden nie właściwy krok udało mi sie chyba tą rybe zmęczyć zaczeła już ulegac moim pociągnieciąm w kierunku podbieraka i wypłyneła prawie na powierzchnie, kiedy już udało mi sie wciągnąć ja w podbierak ..zobaczyłem wąsy ,.....okazało sie że był to sum 6,10 kg ,byłem tak zaskoczony faktem że na szarego małego brzydkiego koguta udeżył taki sumek że jeszcze przez 10 minut myślałem że to jakas inna ryba ......

SORY ,za to że skopiowałem :oops: nie chciało mi sie przepisywać ,a forma była dobra dla tematu ,dlatego czemu nie :mrgreen:

Napisano

a byłem na rybach już dawno dlatego to zdanie ,,że dzisiaj byłem na rybkach" prosze potraktować jako moje niedopatrzenie w kopiowaniu swojego posta z innego tematu :wink:

  • 2 weeks later...
Napisano

Drogie Panie (przynajmniej jedna jest na forum) i Panowie ktorych dotyczy konkurs piszcie prace

Publikujcie nawet wiecej niz jedna :cool:

Temat i konkurs jest dla was

Dla informacji doszla kolejna nagroda

I Tomik w ktoryms z postow wspominal o jakiejs niespodziance ale nie wpisywalem tego akurat bo nie wiem o co chodzi

Zachecam do pisania i publikowania prac

Pozdrawiam

  • 3 weeks later...
Napisano

Papinos proponuje przeczytac UWAZNIE pkt3 (dotyczy twojej pracy) i pkt6 dotyczy terminu konca konkursu

Wszystko jest jasno napisane wystarczy pocztac

A ciebie Szogunie (lub innego moda) jesli moglbym prosic o oczyszczenie tematu tak aby poza pracami i ewentualnymi postami wnoszacymi cos do tematu pokasowac reszte (prosze nie kasowac mojego posta z dopiskiem o nagodzie-stronie www)

Przypominam ze czekamy na kolejne prace bo termin jeszcze jest tylko mlodym cos chyba checi brakuje

Pozdrawiam

Napisano

A tu coś kolejnego wprost ode mnie :grin: :

20.09.05 r. wybrałem się z tatą i jego kolegą ( wspominanym Bartkiem) na zbiornik Siemianówka. Celem naszego połowu był oczywiście szczupak. Jednak tym razem nie łowiliśmy „normalnie”. Przyjaciel ojca miał takie coś . Jak się później dowiedziałem tą tajemnicza metodą łowienia był trolling.

Na łódkę wsiedliśmy o godz. 7.30 . No i się zaczęło. Jaką tu by przynętę założyć? Może gnoma, algę, krwistoczerwonego riperka? Wybór padł na 8 cm woblera z tygrysim grzbietem schodzącego na 1,5 m, na którego nota bene, jak się potem dowiecie , złowiłem szczupaka. Wracając do tekstu, wobler na przyponie, hamulec ustawiony więc możemy zacząć łowic.

Po ok. 50 m trollingowania poczułem duży opór. Poleciłem aby Bartek wyłączył silnik. Nagle ryba, z szybkością rakiety, zaczęła wybierać żyłkę. Byłem bardzo podekscytowany. Moje myśli rozwodziły się nad tym, jaka to ryba. Sum!? Nie to nie możliwe. Hol był bardzo ekscytujący. Do dziś zresztą pamiętam te szaleńcze, kilkunastometrowe odjazdy. Następnie 5 minut to było zwyczajowe „pompowanie”. W końcu, gdy ryba ukazała się na powierzchni, nogi się pode mną ugięły . Był to, jak dla mnie wtedy ogromny, szczupak . Ważył 1 kg i miał 51 cm . Rybę podebrał mój tato. Do godziny 12.30 miałem jedno „puknięcie” ale niestety nie zdążyłem w porę zaciąć. Jeżeli ktoś kiedykolwiek złowił na Siemianówce, to wie, że są tam nieliczne wysepki. Na jedną z takich i my zeszliśmy. Opróżniliśmy pęcherze, zjedliśmy kanapki i w ruszyliśmy w dalszą drogę. Po ok. 1 godz. zaciąłem kolejnego zębacza, ale niewiele większego bo 52 cm . Hol , musze przyznać, był bardziej ekscytujący od poprzedniego. Jeszcze większe „ucieczki”, zrywy. Do końca jednak nie wierzyłem, że uda mi się wyciągnąć taką rybę. Pewnie domyślacie się na co go złowiłem. Tak!! Na tego samego woblera co pierwszego szczupłego. Do końca wyprawy nie miałem już żadnego brania, ale i tak byłem bardzo szczęśliwy. Załączam również zdjęcia szczupaczków z moją skromną osobą.

Ta wyprawa nauczyła mnie jednej rzeczy, którą będę pamiętał do końca życia, a mianowicie :trzeba się cieszyć z każdej ryby. Nie ważne czy to stynka, czy amur 12 kg .

Więc panowie i panie , cieszmy się z KAŻDEJ ryby.

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/398785ce8608cd6d.html

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/3948d412679bbcab.html

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/aa1fa1c64717e32d.html

( Przypominam- to było rok temu, teraz jestem o dobre 2,5 głowy wyższy :grin: )

Napisano

Hmm dobra to ja też dam swoje opowiadanko

Miałem wtedy 10 lat, i były to moje początki wędkarskiego życia, wybrałem się z dziadkiem na ryby nad Odrę, wiał przyjemny wiaterek, było jeszcze wcześnie, i słońce tak nie przygrzewało, więc zdecydowaliśmy się zająć miejsce bez cienia, zaraz na wjeździe, na tak zwanym „betonie”.

Mówiąc bez ogródek była totalna nędza, nikt nic nie łowił, ja wtedy byłem jeszcze nowicjusz, więc mi się wydawało normalne, że nie mam sukcesów ( nie złowiłem do tamtego czasu jeszcze ani jednej ryby), ale że starzy wyjadacze, którzy codziennie nad odrą ślęczą, i łowią na DS naprawdę ładne sztuki ( dodam, że były to czasy, kiedy leszcze ponad kilogram były normą, powiem więcej nawet 1.5 kg też się spokojnie łowiło, i jeszcze wypuszczało, nie to co dzisiaj, ćwierć kilo leszcz leci do torby foliowej… ), też siedzą bez sukcesu, to było dla mojej osoby zupełną innowacją.

Czas leciał, a ja, i inni wędkarze bez ryby, myślę sobie, „no to chyba wrócimy o kiju”, robiło się coraz cieplej, co było zupełnie normalne, w końcu był czerwiec, pewnie byśmy się już zwijali, ale patrzę, a tu buch, buch moja szczytówka wali jak szalona, podbiegam, zacinam, i zaczynam kręcić, no ale jakoś mi to idzie, tak jakbym chciał, a nie mógł, kręcę tak jakby skokowo, dziadek się denerwuje „ co ty korbką kręcić nie umiesz”, wreszcie podszedł zobaczyć co jest, bierze wędkę próbuje kręcić, i zdziwienie „ co jest z tym kołowrotkiem”, dziadek zerka, i już wiadomo o co chodzi, otóż żyłka przecieła rolkę ( był to stary prekser, i po prostu padł, a do tego żyłka na kołowrotku była normalnie jak na karpia, na cieńszych zrywałem przy zarzucaniu )…,no i co robić, ale i na to znalazła się rada, wziąłem żyłkę w rękę, i ciągnę, i w ten sposób doholowałem leszcza do brzegu, patrzymy „ kurcze ale wielki” okazuje się, że to leszczysko coś ponad 2.5 kg !!!, moja pierwsza ryba.

Wróciliśmy do domu, ja dumny, babcia zdziwiona, słowem wszyscy zadowoleni.

Zdjęć niestety niemam, gdyż wtedy o tym nie myślałem.

  • 1 month later...
Gość wobler129
Napisano

MagnuM rzeczywiście. Tak szybko przeleciało... :roll:

PS ostatnio mnie nie było na forum bo net mi padł :sad: Ale już nadrabiam zaległości :lol:

Napisano

Mnie też nie było długo :wink: ale teraz to już częściej będe bo mnie ciekawią wyniki :lol:

Napisano

Witam

Faktycznie termin juz minal

Postaram sie w ciagu najblizszego czasu dodac ankiete aczkolwiek obecnie mam go malo (zrobie co w mojej mocy aby dac ja dzis lub jutro)

Pozdrawiam

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.