Skocz do zawartości
przynęty na klenia     Dragon

Ranking

  1. Budek

    Budek

    Zwycięzca Street Fishing Poland Grand Prix 2018


    • Punkty

      2

    • Liczba zawartości

      1 090


  2. RSM

    RSM

    Użytkownik


    • Punkty

      2

    • Liczba zawartości

      1 094


  3. Darek 1

    Darek 1

    Użytkownik


    • Punkty

      1

    • Liczba zawartości

      285


  4. Luis

    Luis

    Użytkownik


    • Punkty

      1

    • Liczba zawartości

      6


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 07.11.2018 uwzględniając wszystkie działy

  1. Dzisiejszą moją miejscówke okoniową zaatakowały szczupaki 😤 więc musiałem szukać gdzie indziej ale i tak udało się wyjąć 32 cm 😁 pięknie ubarwiony Odnośnie zestawu przynęt który wrzuciłem dla zwycięzcy ligi okoń, jeżeli jakimś cudem będę to ja 😂 zestaw przechodzi na drugie miejsce.
    2 punkty
  2. Musi nastąpić wymiana pokoleń. Stary związkowy beton musi wymrzeć to może coś się zmieni w podejściu do ryby. U siebie o ile widzę wpuszczoną rybę z powrotem do wody po złowieniu to zawsze jest to zrobione przez młodego , lub w średnim wieku wędkarza. Stare dziady wyznają zasadę "co na haku to w plecaku" . Niestety, taka sytuacja jest na wszystkich zbiornikach w Polsce, widzę to na Bystrzycy, gdzie tylko stare berety siedzą i na robala łowią klenie w sporych ilościach....na moje pytanie....po co Panu te klenie przecież to żadna kulinarna ryba, na co odpowiada.....panie, jak się zmieli i posoli to kotlety palce lizać. Czy starsi wędkarze cierpią głód że muszą tak postępować, przecież nie żyjemy w Etiopii. Drugi przykład...znajomy łowi piękną głowacicę 118 cm, podczas całej akcji zebrał się spory tłumek gapiów dopingując znajomego, myślałem że ci ludzie są zainteresowani całym zdarzeniem, lecz prawda jest bardziej przyziemna. Po złowieniu pięknej ryby i kilku fotkach ryba wraca do wody. Kolega został niemal zlinczowany i zrugany przez oglądaczy....że po cholerę łowi ryby skoro je wypuszcza, jak nie chciał jej brać to mógł im dać do zjedzenia. Tu ręce opadają, bo jak możemy mieć piękne rzeki i jeziora pełne ryb skoro jest u nas taki stereotyp myślenia....jak płacę za kartę PZW to ryby zabieram , czego ja nie zjem zje kot. Muszą minąć pokolenia zanim zmieni się myślenie, że te ryby są wszystkich i trzeba dbać o ich przyrost, bo nasze dzieci będą mogły jedynie wspominać czasy gdzie ich ojciec czy dziadek łowił taaaaakie okazy. Pozdrawiam wszystkich co stosują C&R Darek.
    1 punkt
  3. Witam Wstawiam foto z grubym łukiem według mnie tak na 80% sandacz
    1 punkt
  4. Odra zaczyna odkrywać swoje skarby dla tych, którzy odwiedzają ją często. Ja staram się być codziennie, nawet jeżeli miałoby być to ledwie 15min przed lub po pracy. Dzisiaj nad wodą o 4:00. Miejscówkę obserwuję od pewnego czasu. Dłubałem tu okonki, wyciągałem ładne klenie i holowałem ładnego sandacza, który niestety się spiął. Inni wędkarze często obławiają ten odcinek na grubo za sandaczem. Moim planem na dzisiaj był sandacz na woblera przed świtem. Niestety plany to czasem tylko marzenia i nie zaobserwowałem aktywności tego drapieżnika a do obstukiwania dna gumami nie byłem przygotowany. Coś jednak intensywnie spławiało się przy powierzchni ale bez towarzyszącego popłochu drobnicy. Postanowiłem poszperać w górnej partii wody obrotówką, jako dość uniwersalną przynętą. Czarny savage gear w rozmiarze 2 to moja ulubiona blaszka w takich sytuacjach. I nie zawiodła. Już po paru chwilach poczułem skubnięcie i mój kijek do 8g pięknie się ugiął. Kilka krótkich zamortyzowanych odjazdów i mogłem powoli prowadzić rybę jak na smyczy. Musiałem z nią przejść 100m do miejsca gdzie możliwe było podebranie. W tym czasie spojrzałem jak jest zapięta - cała obrotówka w pysku. Doszedłem do miejsca podebrania i delikatnie zagarnąłem rybę do siatki. Nagle widzę, że plecionka lata luzem - obrotówka się zerwała. Szukam w pysku ryby, w podbieraku, na brzegu - nie ma. No mam nadzieję, że nie połknął, bo pyszczek miał duży. A był to śliczny jaź 48 cm - mój pierwszy.
    1 punkt
  5. W niedzielę wybrałem się z synem za okoniem. Wylądowaliśmy na jednej z miejskich zatoczek Odry. Dla nas teren nowy, ale okazało się, że ten niewielki skrawek wody obławia sporo innych wędkarzy. Miejsce urocze - stary port przemysłowy, rozebrane konstrukcje żelbetowe suwnic, widok fajny. Większość łowiła na grubo za dużym drapieżnikiem. My natomiast kajtki i fish up tanty. Okonki dało się delikatnym prowadzeniem oderwać od kryjówek przy dnie, ale rozmiar mikro. Inni wędkarze na 0, przynajmniej w czasie kiedy my byliśmy. Ale najciekawsze było to co działo się na powierzchni wody. Co chwila, w różnych miejscach fruwała drobnica uciekając przed drapieżnikiem. Dla mnie wyglądało to na bolenia, choć przez brak doświadczenia pewny nie byłem. Poniedziałek ciepło. Postanowiłem tą stołówkę odwiedzić ponownie, przygotowany na bolenia. Aktywność podobna, ławice drobnicy rozpraszały się w popłochu. Kilkanaście rzutów soulem huntera. Jakoś zakodowałem czyjąś wypowiedź, że w zimne miesiące wolniej, głębiej i mniejsze przynęty. No nie tutaj. Zmiana na 9cm ghosta przyniosła szybko brania. 4 bolenie w krótkim czasie. Wszystkie małe, poniżej 40cm, ale super satysfakcja, że pierwszy raz celując w bolenia udało się go podejść. Ale teraz pytanie do bardziej doświadczonych z tym gatunkiem. Zatoka z niemal stojącą wodą, dużo drobnicy i żerujące kilka razy w ciągu dnia małe bolenie. To mam ustalone. Czy jest szansa, że krążą tu też większe osobniki, czy raczej stronią od takich miejsc?
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.