Hehehe - dobre
Jest tylko kilka ale...
Zważcie że było nas 4 + moja żona. 2 młodych ludzi dosyć wystraszonych . Ich może z 30 . Jak myślicie- czy wdawanie się w bójkę z taką grupą wyszłoby nam na dobre , nawet jakbyśmy chcieli uzewnętrznić swoją złość na ich autach to ile szyb by poleciało???
Może 1 ich a nasze 3 auta ucierpiałyby mocniej
Zresztą nie tędy droga tłuc się z durniami . To ostatnia ostateczność . Spokój, ryby to nie jest coś za co można znaleźć się niepotrzebnie w szpitalu .
Inna rzecz to klasa. Myśmy ja w sumie pokazali . A że po kilku godzinach sami się zwinęliśmy - no cóż . Nie musieliśmy .
Za to co zrobili, jak postępowali zagiąłem na nich parol, będę ich tępił inaczej - telefonami na policję , do PSR , Ochrony Przyrody .
Czekam tylko na zmianę informacyjną tablic - zakaz uprawiania sportów motorowodnych . Mieszkam 3 kilometry w lini prostej - codziennie będę nad wodą , samochód zostawię gdzieś daleko . Pójdę pieszo, z telefonem i aparatem telefonicznym To wystarczy . Mi pyska wtedy tak szybko nie obiją , w każdym razie oni też coś by na siebie przyjęli ( absolutna ostateczność) .
Ale utrudnię im życie jak cholera.
A gdy policja będzie to olewała !!!!! No cóż - będę interweniował wtedy wyżej , u ich przełożonych . Ja jestem pewien wygranej .
Warunek - muszą być tablice informacyjne i z zakazami. Zniszczą je - ich problem. Jak wiecie wtedy służby pożądkowe działają tak samo jakby były ustawione . Przy ustawianiu robią teraz zdjęcia że ustawili :gdzie , co i jak .
Tak więc nie bójki, przepychanki ale na zimno - telefony nam pomogą.