Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 14.11.2016 uwzględniając wszystkie działy
-
10 punktów
-
Bardzo ładny zedzik ! Pogratulować Fajnie w tym roku można połowić na mieście. Zauważyłem że ryby wróciły na "stare" miejscówki. Woda płynie i drobnica się grupuje jak należy. W poprzednim roku trzeba było ich szukać daleko od brzegu. A skoro mowa o miastowych irokezach to i ja się pochwalę Pozdrowienia dla wytrwałych...ja uciekam nad rzekę8 punktów
-
13 listopada, za oknem mróz. Godzina 6.00 i dwóch wariatów wsiada do auta...kierunek Bóbr. Jesteśmy po 7 nad rzeką....zimno, bezwietrznie,ani żywej duszy oprócz Nas. Mamy świadomość, że to drugi długi weekend, ryby mocno pokłute po zawodach muchowych . Ale postanawiamy powalczyć. Po 15 minutach mamy kontrolę Psr :-), że im się chciało w taki mróz, ale dobrze że są i pilnują. Obławiamy miejscówki, wieszają się maluchy, na najlepszych stanowiskach brak oznak żerowania a jsk coś skubie to bardzo ostrożnie. Widzę jak Baca co chwilę wyciąga średniaczki, ja mam problemy z termiką i z wiązaniem much. Gdy wracam do wody Baca ciągnie ładną sztukę. Szybką sesja i do wody. Idziemy dalej, dalej i dalej. Same maluchy u mnie. Baca wyciąga średniaczki i maluchy. Czasami widać zbiórki więc posyłam suchary, jednak ryby są naprawdę ostrożne, nie do zacięcia. Dostaje od Bacy mokrą, widzimy aktywność na powierzchni, jednoczesny rzut, dodaję od siebie, że rzuciłem idealnie i nagle łup, siedzi. Hol, podebranie... i szybka sesja. Może nie gigant ale walczył i mnie taki bardzo cieszył. Pogoda się wyklarowała, grzało słonko. Zmiana miejscówki. @Booryss wydzwaniał i nie dał nam łowić Podczas robienia tego zdjęcia ustrzeliłem dublet po krótkim holu jedna ryba spadła, druga nie była godna fotki. Nic się nie dzieje. Postanowiliśmy pojechać w dół rzeki. Na obiecującej rynnie Baca holuje grubasa... Jednak przy pobieraniu spada...to naprawdę była ładna sztuka....Baca wkurzony ale walczy dalej....branie!!!! 3 sekundy hol...spad...nóż kurcze pieczone.....i tak 5 razu pod rząd. zastanawiamy się o co chodzi. Baca sprawdza w końcu muchę...okazuje się że ten grubas rozprostowal hak....Zbliża się zmrok, powoli kończymy...jestem potwornie zmęczony. Przy wyjściu zaliczam kąpiel....ruszamy do auta i do domu. Ustalamy kolejny termin "bobrowania", a ja postanawiam przez kolejny tydzień szkolić się w szybkim wiązania przyponu i much. Wyprawa bardzo udana z mojego punktu widzenia - ładna sztuka, dublet no i przede wszystkim kolejne spędzone godziny nad wodą. Dzięki @bacyk za wyjazd6 punktów
-
Pobudka o 6, kawa i ok 7 melduje sie nad woda. Po jakims czasie zmieniam miejscowke, rzucam na skraj nurtu, branie nie za mocne ale dalo sie wyczuc. Ryba bardzo cieszy, pierwszy tak duzy sandacz i to na spining. Wiem ze to nie do konca zasluga wedki, ale wczesniej lowilem na Dragon Express 2.7 do 40g kilka rybek na niego wyjechalo ale ze sie tak wyraze "bez czucia". W tygodniu doszla paczka z Sakura Sportism SPS 2.33, 7-30, czucie bez porownania, duzo szybszy od Dragona, mimo mniejszego cw czuc w tym kiju moc. Ryba miala ok 74cm i plywa nadal. Przy okazji spotkalem kolegow z forum:)2 punkty
-
2016-11-10 Odra Miałem jechać w piątek, ale nastąpiła zmiana planów. Zabrałem kilka silikonowych gum, nowo nabyte woblery i w drogę! Przed trzynastą byłem nad Odrą. Walczyłem ponad dwie godziny i byłem bez żadnego skubnięcia. Nawet nie zaobserwowałem życia w wodzie. Przed zmierzchem kilka ryb pokazało swoje stanowiska i zdążyłem coś ugrać dla siebie. Na agrafkę zapiąłem 8cm/6g wobler (Spinnerman). Woblery pod lekkie łowienie, które jest bliższe mojemu stylowi. Większe modele na tej wodzie się sprawdzały, to miałem nadzieję, że z tymi będzie podobnie. Pierwsze rzuty i nastąpił atak. Niestety chybiony. Cierpliwie czekam aż drobnica w panice pokaże miejsce drapieżnika. Za którymś razem udaje się. Posyłam przynętę i po chwili Da Vinci amortyzuje odjazdy bolenia. Z tego miejsca miałem jeszcze dwa ataki ryb. Później założyłem gumę Lunker City. Z ostrogi udało się ściągnąć kolejnego chlapaka. Guma była prowadzona z nurtem po skosie, żeby w ostatniej fazie znalazła się przy szczycie ostrogi. Branie zdecydowane i po kilkunastu sekundach można robić fotograficzną dokumentację. Wszystko pięknie i ładnie, ale przyjechałem w to miejsce, aby połowić sandacze. Przeszedłem na wygodną główkę. Będę łowił już w nocnych warunkach. Ponownie zakładam woblera. Obławiam okolice główki. Wielki wir i wędka mocno się wygięła. Trwało to kilka chwil i luz. Ciekawe, co miałem na kiju? Jeszcze daję sobie 30 minut i zwijam się do domu. Ustawiłem się u podstawy i obławiałem odcinek wzdłuż brzegu na cofce. Wszystkie ataki były gdzieś obok. Dokładnie nie widziałem, bo było wyjątkowo ciemno. Od dwóch godzin pada deszcz. Jest! Piękne branie przy szczycie główki z takim chlupnięciem. Sandacz? Taaak, to on! Wygląda po walce, że fajna sztuka. Między tymi wydarzeniami, łowiłem gumkami z podbicia w warkoczach. Sporo skubnięć, ale coś nie mogłem się dopasować z przynętą. Taktyka łowienia przybrzeżnych drapieżników okazała się skuteczniejsza. Sprzętowo po staremu: Mikado travel do 25g; pletka 0,14; kręcioł Sahara Shimano 4000. pzdr.2 punkty
-
Gdy zapada zmrok, dzieci pójdą spać, temperatura spada poniżej 0 uaktywnia się zmysł łowcy wczoraj zmysł zawiódł albo poprostu nie brały rybka że zdjęcia do Złowienia zakładników nie biorę1 punkt
-
1 punkt
-
Nie taki znowu potwór ale już fajna rybka Wobki zawodziły i te płytko i głęboko schodzące więc wyciągnąłem gumę od Odysa, co było trafną decyzją w 3 rzucie delikatne pstryknięcie kwituję mocnym zacięciem i siedzi Sandaczyk 69 cm radochy1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
U mnie dziś -6*C parę kilometrów się zrobiło , ale wróciłem o kiju łowienie nie było komfortowe za sprawą zbyt małych przelotek w Mikado Inazuma Flash Zander - szybko zarastały lodem , jednak na taką pogodę trzeba brać wędkę z większymi przelotkami. Gratki panowie - ja już raczej zakończyłem sezon teraz czekam na lód1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
To ja dorzucam swojego 38cm PB. Rybka w super kondycji wróciła do wody na co dowody posiada Booryss.1 punkt
-
Zwiedzamy sobie z Tatą co tydzień inne zbiorniki. Zawsze łowiliśmy na rzekach w tym roku postanowiliśmy to zmienić. Wybraliśmy się dziś na sandacze. Wytypowaliśmy zbiornik, fajny, średniej wielkości, dość głęboki. Meldujemy się nad wodą z samego rana. Klasycznie szukamy spadów, górek, głęboczek, stoków i innych ciekawych miejsc. Na pierwszy ogień Tata trafia sandacza ot, taka 50siątka. Za jakiś czas u mnie meldują się dwa również małe, takie do 60sięciu. Przestawiamy się na kolejne miejsce. Stajemy na 4,5 metra. Przed sobą mamy dołek 8 metrów z górką po środku na 6 metrach. Zmieniamy zestawy na okoniowe. Plecionka Octabraid 0,08 i fishunterki 2-jki 7,5 cm w kolorze okonia. I zaczyna się ... Łowie pasiaka ze zdjęcia w następnym rzucie zacinam kolejnego. W tym czasie Tata łowi dwa okonie. Biorą co rzut. Łowię kolejnego, kaban Złowiłem jeszcze oprócz tego, jeszcze jednego - 44 cm. Montuje filmik jak będzie gotowy to wrzucę Brania trwały 15 minut, trafiliśmy, odpowiedni czas i miejsce :)!1 punkt
-
Panowie jak tak patrzę na Wasze wyniki to ja prawdziwie jestem Januszem wędkarstwa, od zlotu nie mogę złowić nic dobrego choć trochę czasu nad wodą spędzam.. Trochę krótkich klenikow i średnich okonkow. Na pewno jednak broni nie składam !1 punkt
-
Gratulacje Dawid za lipasy i garbusy, widać u Ciebie już zaczęły gryźć te konkretne, u mnie jeszcze z nimi cisza. Widzę też, że i Wernicjusz znalazł czas, ruszył się nad wodę i od razu wynik jest - też gratki. Ja wróciłem z tygodniowego pobytu na wschodzie, może w fotkach oddam choć trochę klimatu jak to wyglądało. Tereny "pola walki" wyglądały mniej więcej tak: Z pogodą bywało przeróżnie od przepięknej..... po masakryczną.... aczkolwiek jedna i druga była z uporczywym bardzo silnym wiatrem. Jednak co tam pogoda jak w okół takie piękne dziewicze tereny... nie było mowy o zważaniu na pogodę... Rybki dopisały, widać że na tamtych terenach jesień w pełni i drapieżniki zaczynają się opychać. Biorą lecz trzeba się za nimi trochę uchodzić i nakombinować, czego dowodem są opinie miejscowych, którzy narzekają na prawie całkowity brak brań i mówią o sporadycznych rybkach i to nie za dużych. Mi coś tam się udało przechytrzyć....1 punkt
-
Mam już 3 bobinki i nie chcę wydawać kasy na kolejne ale denerwuje mnie zmienianie ciągle szpul. Więc zrobiłem sobie sam bobinke koszt 10 groszy - do max 1 zł zależy co kto ma w domu. Jak ktoś ma ochotę sam zrobić to podpowiadam. Co będzie potrzebne: drut 1mm około 15-20 cm, patyczek od patyczków do ucha albo po lizaku, nić, jakieś 2 koraliki (ja użyłem klocków lego) klej kropelka ale niekoniecznie. 1. Dwa kawałki drutu przykładamy do patyczka i przywiązujemy sznurkiem sami dobieramy sobie długość patyczka i drutu, najlepiej użyć za wzór bobinkę. 2. Można teraz wzmocnić nić klejem, ja posmarowałem szelakiem 3. łapiemy szczypkami poniżej patyczka i odginamy drut na boki 4. Zakładamy na drut koraliki, ja podebrałem dzieciom z klocków lego. Przymierzyłem i ładnie wchodzi w otwory w szpulę nici. W koralikach zrobiłem dziurki na wylot za pomocą szpikulca i zapalniczki. Po nałożeniu koralików na drut, użyłem zapalniczki żeby rozpuścić plastik i koralik pewnie siedzi, można użyć kropelki. 5. Ustalamy odległość i wyginamy kolanko 6. Sprawdzamy czy szpula pasuje i czy się kręci z odpowiednim oporem. 7. jeśli jest ok, ucinamy drucik na końcu i mamy bobinke Testowałem i super się sprawuje. Pozdrawiam1 punkt
-
To i ja wstawię kilka fotek z Poniedziałkowego sznurowania:) Odys uśmiechnięty od ucha do ucha gdy ciągał pierwsze Lipasy I Patryk też się cieszył swoimi zdobyczami Wypad jak zwykle udany pogoda dopisała i ekipa również:)1 punkt
-
Dzisiaj w doborowym towarzystwie zawitaliśmy na Bóbr - Borys, Baca, Patryk i ja Droga zleciała szybko, gdyż każdy podzielił się niesamowita opowieścią wędkarską. Szybka kawa na Orlenie, oraz sławna zapiekanka i byliśmy gotowi moczyć jajka cały dzień. Pogoda dopisała. Na początku woda była spokojna więc łowiło się komfortowo. Obrałem sobie cel, złowić chociaż jednego lipienia, mojego pierwszego. Ruszyliśmy. pierwsze 20 minut i małe zdziwienie, nic nie bierze. Strach w moich oczach, co z tymi lipieniami. Jednak starzy wyjadacze dali mi do zrozumienia, że zaraz się nałowię, to tylko kwestia czasu. I mieli rację. Lipienie wpadły w szał, wyciągaliśmy jeden za drugim, były sytuacje , że w jednej sekundzie 3 z nas miało branie. Furia trwała około 1.5 godziny i nagle okazało się, że nurt jest tak silny , że nie możemy ustać w miejscu....otworzyli tamę. Pada hasło, no to połowiliśmy. Szybka narada - jedziemy w dół rzeki. Była to dobra decyzja. Na nowej miejscówce połowiliśmy ładne lipienie, ale wiedzieliśmy , że fala niebawem i tu dotrze więc nie było czasu na pamiątkowe foty, buźki i do wody. Lawina liści i tam w końcu dotarła, więc pojechaliśmy na kolejne miejsce. Ten akapit powinien nosić tylko jeden słuszny tytuł "Żniwa" po zejściu fali, lipienie żarły jak w transie - mokra, sucha nimfa. Wszystko było skuteczne. Mnie osobiście cieszy , że połapałem na moje ukręcone muchy ale te , które dostałem od chłopaków też były bardzo łowne - klasa. Tu podziękowania za muszki. Nie było czasu na fotki, tempo narzucił Bacyk i Borys ja podpatrywałem mistrzów brodząc trochę za nimi. Patryk wyławiał to co my ominęliśmy i bardzo dobrze mu szło, co się obejrzałem on holował piękna sztukę. Na początku wyprawy padło hasło, kto dziś pierwszy zaliczy "Patryka"(wpadnie po szyję do wody) ale o tym za chwilę Nasza wyprawa dobiegała końca, Borys i Patryk już ruszyli do auta a ja z Bacykiem jeszcze chwilę łowiliśmy. Dostałem od niego solidne wskazówki odnośnie rzutów, much i całej sztuce muszkarsrtwa. Podczas instruktażu były agresywne brania i wyholowaliśmy ładne sztuki, co dało mi poczucie spełnienia. Telefon od Borysa, za 5 minut jedziemy bez Was Branie za braniem aż nie chciało się wracać. Ale co zrobić, siła wyższa. Szybkim krokiem ruszyliśmy rzeką do brzegu no i tu miałem wspomnieć o pobiciu Patryka. Baca zaliczył nurka Dobrze , że auto było 100m dalej. Szybkie przebieranie i wracamy do domku. Dzień bardzo udany, jeden z najfajniejszych pobytów nad wodą. Muszkowanie z taką ekipą to zaszczyt. Chłopaki gratulowali mi każdej zdobytej ryby bo wiedzieli , że to mój pierwszy raz padły moje osobiste rekordy. Wpadłem po uszy. Dziękuje chłopakom za wyprawę. Było niesamowicie. Miałem iść spać ale chyba zaraz ukręcę sobie muchę Do następnego....1 punkt
-
-1 punktów
-
W sobotę po pracy skoczyłem na Zofiófkę pod Łodzią. Dwie godziny rzucania wahadłówką i coś się udało wydłubać. Olbrzymy to nie są ale zawsze cieszą http://www.fotosik.pl/zdjecie/cadba4627afd5596]-1 punktów