Ciekawe, czy wszyscy, co się deklarują tutaj bawić, w rzeczywistości przyłączą się do GP?;)
Zanim Tomek utnie nasze paplanie i przyklepie obowiązujące zasady na 2017, to jeszcze sobie poględzę:)
Jednak wolałbym ogarniać moje wyniki. I tak teraz to wygląda, że łowię, tak jak wspomniałeś, a ktoś wcześniej wstał i poszedł na rybki i dostaje jakiś z sufitu bonus. Złowi większą rybę od mojej i nie dość, że otrzyma więcej punktów, to jeszcze mi ( lub komuś bardziej ambitnemu) podetniecie skrzydła również jakimś dodatkowym bonusem. Zaczyna wyglądać to, jak w skokach. Wywalił chłopina skok masakra, policzyli metry i lądowanie a drugiemu trochę w dupę powiało i za to punkty doklejają. Jest cały sezon, aby udowodnić rzeczywistymi wynikami swoją pozycję, bez ratowania się bonusami. Tutaj dam dużo uśmiechów:))) żeby nie wyglądało, że jestem przejęty i mocno poważny w tym, co tu wypisuję:)
Zdecydowanie mam odmienne zdanie. Na Ślęzie początkowo było ograniczenie do trzech ryb. Słuchamy się nawzajem i wynikła potrzeba modyfikacji. Doszliśmy do wniosku, że nie ma potrzeby na jednym łowisku ograniczać ilość zgłaszanych gatunków. A macie we mnie przeciwnika takiego podejścia w GP. Z uporem maniaka będę namawiał do ograniczenia. Nie byłoby takiego podejścia, że idę i cokolwiek złowię, nadaje się i wrzucam. Liczą za mnie i ma być pięknie i przyjemnie. Jak biorę udział, to chociaż troszkę powinienem pomyśleć, że biorę w tym udział. Mam zaszczyt rywalizować z kolegami po fachu. Jeżeli ma być wrzucanie, jak do wora ze śmieciami, to zastanawiam się, czy warto. Szanujmy się, proszę:)
Czy kleń 40 a troć 50 więcej emocji przysporzy? Zapraszam na ślumpę i zobaczymy, czy ta kluska będzie miałka w stosunku do troci:)
To świadczy, że może być coś nie tak. Tu powinni wypowiedzieć się wszyscy zainteresowani. Niekoniecznie jest mus uczestnictwa. Czasem głos z boku też warto posłuchać:)
A ja wypomnę tym, co tu się deklarują, że wezmą udział, a nie wezmą
Tym samym podsumowując chcę powiedzieć, że nie docierają do mnie argumenty, że można równorzędnie połowić w takiej wersji GP. Byłoby to możliwe na jednym łowisku, gdzie wszyscy łowimy w podobnych warunkach. Niestety, ale szczupaka, nie wspomnę o sandaczu, czy sumie, nie połowimy przez pełne tury, jak wzdręgę, klenia, leszcza, itd. Tu trzeba by bardzo ograniczyć ilość gatunków, które można by zgłaszać. Dosłownie do kilku najbardziej uniwersalnych. Albo do kilku, które mogą występować w rejonach wędkarza uczestnika. Mieszkaniec wód pstrąga i lipienia przykładowo rzeźbi wynik na pstrągu, lipieniu, troci, kleniu i coś jeszcze do koszyka. Wędkarz wód nizinnych rzeźbi w leszczu, szczupaku, sandaczu, kleniu, okoniu? Ktoś, kto ma dostęp do wszystkiego, może wybierać do woli, ale nie więcej, jak te kilka gatunków. Czy to będzie cztery, pięć, czy sześć, to kwestia prób i dopasowania. Wiem, że za pięć gatunków mogę maksymalnie uzbierać jakąś ilość punktów wynikającą z wyliczenia i dążę do maksa. W tym pomyśle GP, według mnie, brakuje ograniczenia. Aż się prosi o taki zabieg. Pamiętacie sytuację jak koledzy powstrzymywali się przed wstawianiem swojego dorobku? W wymienionej przeze mnie sytuacji nie powinno to mieć miejsca. Przypuszczalnie najlepsze okazy leciałyby do tabeli. Fakt, byłby limit, ale to tylko zabawa:)))
Więcej nie będę zabierał głosu, bo wyjdę na pieniacza. Ja do wora byle czego nie będę wrzucał;)
PS
Mogę być źle zrozumiany. Nie chodzi mi o ograniczenie ilości zgłaszanych gatunków, tylko liczenie końcowej punktacji z ograniczonej ilości zgłoszonych ryb. Jak pisałem we wcześniejszych postach, łowię np 15-tą, czy 20-tą rybę i później pozostaje rzeźbienie wyniku. Łowię ile chcę, jednak do wyniku liczy się maksymalnie wspomniany limit. Czy to będą w tym dwa sumy, osiem leszczy, pięć okoni, itd., ale maks np. 20 wszystkiego.
Wyłączam kompa i biorę się za ważkę, hej!;)