Skocz do zawartości
Dragon

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 23.01.2018 uwzględniając wszystkie działy

  1. Dzięki Panowie! @Goliat różnie - czasem daje akryl, czasem nie. Idealnie nie jest. Zauważyłem że niektóre barwniki np. czerwony częściej spływają i akcenty jak np płetwy zabezpieczam. A czasem coś spłynie. Jak przypatrzysz się moim pstrągowym to widać na większym popatrz na kropki a na mniejszym popłynął mi żółty (był tylko pod gardłem). Jakoś z tym żyję Generalnie im grubsza warstwa barwnika (dotyczy też farb akrylowych) to większe prawdopodobieństwo że popłynie. Najlepiej cienko farby czy markera i w lakier Jeśli chodzi Ci o szczegóły typu podpis, podkreślenie skrzeli czy płetw to polecam cienkopisy techniczne jak UniPin czy Rystor. Daj im wyschnąć, nie dotykaj bo się rozmażą, ale pod poliuretanem nie spłyną. Za to pod akrylem spłyną
    1 punkt
  2. @Goliat, @jaceen postaram się pokazać jak to robię krok po kroku przy okazji malowania kolejnych przynęt. Najlepiej było by nagrać film, ale marne szanse że mi wyjdzie Może spróbuje, ale dopiero po feriach. Co do markerów to używam ProMarker (firma Winsor&Newton, wcześniej Letraset). Tymczasem pokażę jeszcze kilka wymalowanych tą techniką. Najprostsze malowanie - rysunek ołówkiem na podkładzie, potem w okonku markerem nałożony jeden odcień zielonego i czerwone akcenty, w płoteczce jedynie pasek boczny i trochę drobnego brokatu. Mały 5cm jerk okoń - folia alu na to markerami kolor, paski, akcenty - kilka warstw. Pstrągowe kiełbiki 5 i 7 cm, rysunek ołówkiem na to markery w kilku warstwach i kolorach, trochę perły i brokatu Ten zły to pierwszy zrobiony tą techniką 3,5cm będzie kosił klenie jak zły Uklejka 5cm - delikatny rysunek ołówkiem, niebieski marker na grzbiet, akcenty i perełka. I na koniec już w tradycyjnym malowaniu pijawko-kijanka, która chyba gościła w tym wątku, ale udało mi się zrobić fajne zdjęcie
    1 punkt
  3. „Zimowy rekonesans rzeki Izera na nartach biegowych” - Jedziesz na narty do Jakuszyc w niedzielę? - Spytała żona -Chyba nie, w sobotę jadę posznurować, pewnie będę ledwo żywy -No jak chcesz….. Eh, trzeba z drugą połówką trochę pobyć, a przecież w pobliżu jest odcinek muchowy Izery ! - Wiesz co jednak pojadę – z radością oznajmiłem układając sobie w głowie plan wyprawy nad Izerę. Około 10 rano przyjechaliśmy na Polane Jakuszycką. Błyskawicznie wypakowałem narty. Po krótkiej przymusowej sesji zdjęciowej oznajmiłem, że jadę nad Izerę i spotykamy się w Orlu na gorącej herbacie. Ruszyłem w kierunku Rozdroża pod Cicha Równią, tłumy ludzi jak zwykle o tej porze roku, biegłem co sił w nogach, żeby tylko być z dala od nich. Dalej Skierowałem się w stronę schroniska Orle, które było po drodze nad Izerę. Około 1000m od schroniska jest przejście graniczne, którędy przepływa rzeka i jest tam mostek z którego to właśnie chciałem obserwować wodę i okolicę. Po drodze mijam mniejsze ciurki. Zbliżając się do granicy, przy szlaku wypatrzyłem rzekę i szybciutko zboczyłem z trasy aby się jej przyjrzeć. Widok był przepiękny. Biały puch okalał okolice a rzeka sobie po prostu płynęła, otoczona wspaniałym lasem. Dno jest koloru torfowisk, których jest pełno w okolicy . Po krótkiej przerwie na sesję fotograficzną dotarłem na granicę, gdzie zrobiłem kilka ciekawych zdjęć. Patrząc z góry na rzekę, oczami wyobraźni widzę siebie na kamieniu z muchówka w ręku, holującego pstrąga koloru „torfowiska” . Oczywiście chciałem wypatrzeć ryby i spoglądałem w dół dobre 5 minut Odwiedziłem jeszcze pepików z południa. Pierwsza zagraniczna wycieczka w 2018 roku zaliczona jeszcze kilka fotek Izery a to PSR Izery Zafascynowany widokami postanawiam udać się w dół rzeki. Biegnę około 2km, gdzie jest dużo otwartej przestrzeni. To dobre miejsce na suchą i mokrą muszkę. "W drodze nad Izerę " Można zabrać ze sobą rodzinę i skierować ich na ścieżkę edukacyjną, a w tym czasie spróbować swoich sił ze sznurem. Zachwycony tą urokliwą rzeczką, wracam do schroniska Orle, gdzie po dobrze wykonanej pracy, pozwalam sobie na złocisty napój albo dwa...bo była długa kolejka Wyjazd bardzo udany, aktywnie spędziłem czas . Odwiedzę to miejsce latem i nie po okazałe pstrągi tylko na kolejną muchową przygodę w znakomitej scenerii. trochę statystyk: ja 18km w nogach, żonka ponad 32....trochę wstyd zjedzone 6 kabanosów, duża kostka czekolady, 3 kawałki własnoręcznie przez żonę zrobionego bloku - takie ciasto - @tom@ha jadł więc może się wypowiedzieć wypite dwa trunki złociste, tu pokonałem żonę a to mapka do wglądu
    1 punkt
  4. Kolejny spacer "na sucho", tym razem jakieś 30km od Wrocławia. Ta rzeka coraz bardziej mnie fascynuje, aż boję się pojechać tam z kijem, bo ewentualne rozczarowanie może być tym bardziej bolesne .
    1 punkt
  5. Wczoraj z towarzyszem Bacą wybraliśmy się poturlać nimfą na górską rzeczkę. Pogoda była idealna. Były ryby. Wyprawa udana. Kto został w kapciach niech żałuje. kilka ryb spadło przy holu, jedna moja locha nie zmieściła się do Bacy podbierka (trzeba kupić większy przed Wahem) Spotkaliśmy sympatycznego muszkarza, który obiecał nam wspólne sznurowanie i oprowadzenie po najlepszych miejscówkach. Ps. Ozon, nornica, kondor, procent co tam jeszcze było w tym roku... ale Padawan wczoraj przebił wszystko. Dziękuję Ci " Gruzinie" Dziś robiłem rekonesans " nowej rzeki muchowej" właśnie wracam , zdam relację późnym wieczorem.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.