Byłem w poniedziałek spróbować z centerpinem i wypuszczanką. Wciąż "kaleczę" tę metodę więc wyniki do tej pory mizerne i frustracji też sporo ale naoglądałem się filmików na utubie jak brytole łowią ogromne klenie właśnie w taki sposób i nie odpuszczam.
Pierwsza miejscówka, przynosi tylko złość na siebie bo nie jestem wstanie "dorzucić" zestawu pod drugi brzeg. Odpuszczam.
Druga miejscówka jest mi znana i wiem, że biorą tam uklejki i małe płoteczki. Używam spławika 6.5g i zastanawiam się czy brania tak niewielkich ryb będą widoczne. Już w pierwszym rzucie trafiam małą płoteczkę a potem jeszcze kilka uklejek. Idę dalej.
Trzecia miejscówka ciekawa, gołym okiem widoczne pasy szybkiego i wolniejszego nurtu. Staję na skarpie między drzewami i wypuszczam zestaw na skraju obu nurtów. 10 metrów nic, 20 metrów nic, 30 metrów spławik znika, zacięcie. jest!...15 cm płotka xD Ryba wielkością nie powala ale fakt zacięcia jej z ponad 30 metrów daje mi dużo satysfakcji i wiary w tę metodę. Kolejne rzuty i kolejne płotki w przedziale 15 -20 cm jedna 25 cm Praktycznie co rzut to płotka. Zauważam, że brania następują coraz bliżej miejsca, z którego zaczynam. Pewnie efekt rzucania kilkoma białymi przed każdym rzutem. Rybki niewielkie ale zabawa świetna i już dobrą chwilę temu minął czas, który zamierzałem przaznaczyć na wypad. Postanawiam, kilka rzutów i do domu. Zestaw ląduję w wodzie, prowadzę sprawdzoną trasą, co chwila przytrzymując. Zestaw mija miejsce, w którym złowiłem pierwszą płotkę i po krótkim przytrzymaniu nurkuje pod wodę, zacinam i już wiem, że to co zaciąłem to nie płotka. Ryba szaleje a ja kciukiem kontroluję pina żeby tylko nie zerwać. Domyślam się, że to kleń ale nie mam pojęcia jakich rozmiarów bo to pierwszy na tę metodę. Ściągniecię go z tych 30 metrów chwilę trwa ale ostatecznie ląduje w podbieraku. 35cm to pewnie niewiele ale radość i satysfakcja ogromne.