Dziś popływałem trochę po jeziorku z efektem ale poranne biczowanie tylko spitoliło mi nerwy . Na Goliatowego jerka (Goliat ten z wklejonym twisterem ) po godzinnym przerzucaniu wielkie pierdo,,,,,cie i podczepiona łódź podwodna , niestety hol trwał jakieś trzydzieści sekund po czym pęka przypon wytrzymałości dziesięciu kilogramów . K...…a jaki zły byłem , takiego kabana to jeszcze nie miałem na haku a jeszcze bardziej z powodu straty przynęty . Wędka mocna Dam Yagi 220cm 42-120 gr , kołowrotek Daiwa Laguna E 4000 A , plecionka ?? coś tam coś tam jop twoja mać a dałem dupy z przyponem , nic trzeba pogodzić się ze stratą . Odkładam wędzisko na bok i biorę drugi kij ale tym razem już bardziej lekko , do wody idą wobki , blachy , gumki , po dwóch godzinach fajne branie i na gumę wyjeżdża sandałek na 60 cm co mi poprawia humor , sandacz gruby i szeroki i na tym koniec brań na dzisiejszy dzień