Wyskoczyłem dzisiaj na Odrę za okonkiem, na godzinę przed pracą. Westin czerwony bloodteez 5,5cm i plan pogrania przynętą przy dnie na kamiennej opasce. Miejsce nie jakieś wybitnie okoniowe, ale kilka sztuk mniejszych tam miałem ostatnio a ponieważ blisko pracy, to czemu nie. Dodatkowo w ostatnich dniach kwietnia miałem tam przyłów fajnego szczupaka (też na bloodteeza), dlatego miejscówka rozbudza wyobraźnię, czym mnie jeszcze zaskoczy. Kij DAM microflex 2,7m do 7g.
Nad wodą lekkie rozczarowanie. Uciąg wody znacznie większy niż ostatnio. Lekka główka ledwo schodzi do dna. Rzucając na kilkanaście metrów, przynęta szybkim wachlarzem schodziła mi do brzegu i dopiero w płytszej części opaski zbliżała się do dna. Zacząłem rozważać co zmienić, gdy w trakcie właśnie spływania wachlarzem nastąpiło uderzenie w toni. Początkowo klocka nie mogłem ruszyć a lekka wędka weszła w pełne ugięcie. Hamulec wypuszczał wszystko co próbowałem pompować. Lekko dokręciłem i zaczęło iść.
Nie spodziewałem się tego osobnika, bo w pobliżu nie ma miejsca typowego na tarło (a może już są po?), ale i tak ucieszył bo to pierwsza 50 w tym roku