Po tygodniu zdalnej pracy postanowiłem w czwartek przed ochłodzeniem zaliczyć ostatni wypad tej kalendarzowej zimy. Oczywiście wieczorno-nocny
Wybrałem się na odcinek na którym daaawno mnie nie było. Szukałem płynącej wody, ale nurt w tym dniu był raczej niewielki. Po kilku rzutach zameldował się przyzwoity trzydziestak, a że na swojaka to satysfakcja podwójna
Niestety po kilku kolejnych puknięciach brania się skończyły. Postanowiłem przezbroić się na lekką gruntowkę, żeby sprawdzić co tam jeszcze pływa i po kilkunastu minutach zameldował się pierwszy w tym sezonie 40+ ze Ślęzy
Chwilę później urwałem zestaw i dalej łowiłem na woblery - już bez sukcesów.
W sumie na brzegu zawitały trzy klenie. Nad głową kilka razy przeleciały potężne sowy. W rzece baraszkowały norki. Tęskniłem za tym