Kończymy marzec. Poszukiwałem klenia, ale wraz z synem szukałem innych opcji, bo przy tak wysokim ciśnieniu, z mojego doświadczenia, można jedynie wyczekać pojedyncze branie, często sporego osobnika, ale małe szanse na dużą ilość agresywnych brań. Ja mam odczucie, że klenie stoją wyżej w toni i inne metody niż gruntowa zyskują przewagę.
Przy dnie natomiast świetnie czują się spore krąpie i to wykorzystaliśmy w zabawie na miejskim kanale.
Próbowaliśmy też powodziowy. Leszcze z szybkiej wody, informacje o sukcesach innych, dawały nadzieję. Trafiliśmy jednak na przełom, uciąg ostro zmniejszony, potem woda spuszczona z niesionymi szczątkami roślin. Słabo, ale i tak coś wyskubaliśmy.
A dalej wpadliśmy na spontaniczny popołudniowy wypad na karpie. Różne miejsca i techniki, żeby sprawdzić na ile już jest wiosennej odwagi a na ile zimowego wycofania. Zarówno wiosenne jak i jeszcze zimowe strategie dały ryby. Cieszy, że wreszcie trafił się 5+ kg, po wielu maluszkach formatu "wigilijnego" :
To już w sumie był pierwszy kwietnia. Ale nie zaczynam jeszcze nowego tematu bo myślami byłem jeszcze marcowy.
Testowaliśmy dodatkowo z synem nowy zakup - krzesła elektrostatyk z dodatkowym podnóżkiem, dającym opcję transformacji w łóżko karpiowe. Fajny gadżet, będzie praktyczny.