No to mamy lipiec
Po 3 wypadach na sandacze - na zero (brania miałem ale nic nie mogłem zaciąć), postanowiłem się odbić na komercyjnych karpiach. Na łowisku byłem przed 05:00 ale pierwszą rybę złowiłem dopiero koło 9:00. Zacząłem kombinować i szukać ryb. Zanęciłem sobie pod krzakiem z ręki i stawiałem zestaw 1-1,5m od brzegu - z tego miejsca wyciągnąłem większość ryb. Tego dnia 7 karpi, największy 75cm (moje skromne PB w tym gatunku). Kolega złoił mi skórę bo miał tego dnia 12 sztuk.