Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 30.11.2023 uwzględniając wszystkie działy
-
Im głębiej grzebię na tym Forum, tym więcej ciekawych tematów wygrzebuję. Coś przeczytam i coś mi się przypomina, zaczynam szukać w pamięci, później w "pamiętniku" i mam pretekst, by odgrzać starego kotleta Czerwiec 2011 W piątek umawiamy się z Danielem na nockę. Jego Wujek namierzył jakieś oczko wodne, w którym po zmierzchu zaczynają brać piękne karasie i byczki. Umawiamy się trochę wcześniej, by przed zasiadką zdążyć trochę pospinningować na jednej z opolskich rzeczułek - Stobrawie. W umówionym miejscu melduję się parę minut po piętnastej, Daniel już na mnie czeka. Na początek rozpoznanie. Zostawiamy samochody i przedzieramy się przez łąki. W końcu jest rzeczka. W tym miejscu ma może z pięć metrów szerokości. Gdyby łąka była koszona, nie wiem jak można by było podejść tu jakąkolwiek rybę. Na szczęście nikt jej dawno nie kosił, więc trawy i inne chwasty wybujały do tego stopnia, że do rzeczki można było się przedzierać w pozycji wyprostowanej, a i tak cały ten zielony busz wciąż szumiał nad głową. Kilkanaście metrów niżej widzimy jakiś naturalny przelewik. Idziemy w jego stronę. Widzę kilka płotek stojących poniżej i to wszystko. Daniel jednak ma polaroidy (moje zostały w drugim aucie) i po chwili podaje mi je pokazując gdzie mam patrzeć. No tak - nieco głębiej niż płotki stoi jakaś rybka +30. Ma czerwone płetwy, ale nie mamy pewności, czy to kleń, czy jaź. Ostrożnie wycofujemy się z tego miejsca i wracamy do samochodów po kije. Daniel bierze muchówkę, ja spinning. Wracamy nad rzekę. Daniel ustawia się tak, by odpowiednio podać muchę wypatrzonej rybie, ja natomiast zaczynam grzebać w pudełku szukając czegoś odpowiedniego. Mam z tym problem, nie bardzo wiem co może być naturalnym pokarmem ryb w takim ciurku. Sprawdzające się na Odrze imitacje uklejek, tu mi jakoś nie pasują. Z zadumy wyrywa mnie chlapnięcie - to Daniel oszukał upatrzoną wcześniej rybę. Jednak był to kleń - miał 34 cm. A więc na pewno jedzą owady Zakładam więc wielokrotnie sprawdzonego Salmo Tiny i idę w górę rzeki. To była chyba trzecia miejscówka, którą sobie utorowałem. Podałem woblerka w górę rzeki nieco powyżej wystającej z brzegu kępy trawy. Kilka ruchów korbką i widzę charakterystyczną falkę - coś wystartowało spod tej kępy. Czuję delikatne puknięcie, zacinam i widzę jak taka sama tylko o wiele szybciej rozchodząca się falka wraca z powrotem do kępy. Ukłuł się, czy nie? Otwieram pudełko i po kolei podaję trzy inne Tiny, potem cierniczka Sieka, osę Rapy... i nic. Omijam więc tę kępę dużym łukiem i trochę na czuja wbijam się w przybrzeżny gąszcz tak, by wyjść w odległości rzutu powyżej kępy. Siadam w trawie pół metra od wody, zapalam papierosa i obserwuję kępę. Chcę dać rybie chwilę na zapomnienie. W międzyczasie cicho otwieram pudełko i gapię się na woblerki. Ryba zainteresowała się Tinem w moim ulubionym kolorze, czyli BC. Jedynym zbliżonym wielkością i kolorem woblerkiem w moim pudełku jest Brzulek. Jednak ma on agresywniejszą pracę i co w tym przypadku nie jest bez znaczenia - jest tonący. Nie mogę więc cichutko spławić go w miesce, gdzie prawdopodobnie stoi ryba, muszę od razu podać go możliwie cicho i precyzyjnie, co w tych warunkach proste nie jest. Rozchylam ostatni szpaler roślinności dzielącej mnie od rzeczki, wystawiam kij i rzucam. Udało się. Woblerek spada metr za kępą przy przeciwnym brzegu. Zwijam wolniutko, szczytówka w górze, bo wobler ostro nurkuje, a wody tu za dużo nie ma. Mijam kępę i nic. Próbuję podać woblerka bliżej mojego brzegu, by niemal otarł się o kępę, ale żyłka zaplątuje się w jedną z traw i woblerek spada dwa metry ode mnie. Ostrożnie odplątuję zestaw, wychylam kij jeszcze bardziej i robiąc wahadełko rzucam. Tym razem udało się. Wobler spada przy moim brzegu, pół metra za kępą. Znów wolniutkie prowadzenie, woblerek wpływa pod kępę. Na ułamek sekundy zatrzymuję woblerka w miejscu, a potem ruszam nieco szybciej i w tym momencie czuję walnięcie Sprawdziła się sztuczka z wiosennej Odry. Ryba rysza z impetem w moją stronę, mija mnie i prze dalej w górę rzeki. Jakieś dziesięć metrów powyżej mnie wbija w brzeg i przepływa między nim, a sterczącym z wody kołkiem, zaczepiając o niego żyłką. Nie wygląda to dobrze, żyłka nieruchomo wchodzi w wodę w jednym punkcie, a z kołowrotka wciąż ubywa żyłki. Już się nie kryję, nie chowam, przedzieram się w stronę tego kołka z wysoko uniesionym kijem, wołając jednocześnie Daniela. Próbuję ominąć kołek kijem, ale nie wychodzi. Wokół kołka nazbierała się kupa zielska. Biorę więc ostrożnie żyłkę do ręki i w ten sposób wyrywając kawałek tego zielska uwalniam żyłkę. Znów mam kontakt z rybą. Przychodzi Daniel i pyta co się dzieje. Mówię mu jak sprawa wygląda. W międzyczasie zaczynam podciągać rybę w moją stronę. Pojawia się w końcu pod powierzchnią. To piękny kleń, Daniel ocenia go na porządną pięćdziesiątkę, ja natomiast wiem, że to na pewno życiówka i niestety, że jest delikatnie zapięta jednym grotem w kąciku pyska. Podprowadzam rybę pod wysoki w tym miejscu brzeg, staję jedną nogą na tym nieszczęsnym kołku i sięgam po rybę. Próbuję ją chwycić za kark, jednak nie mogę objąć go na tyle pewnie, by zacisnąć palce. Ryba znowu dostaje kopa i robi ten sam numer, czyli nurkuje między brzeg, a kołek. Pytam Daniela, czy ma podbierak - mówi, że w samochodzie i już pędzi w stronę aut. Trochę to potrwa, bo odeszliśmy kilkaset metrów od miejsca postoju. Znowu z pomocą ręki omijam żyłką kołek i trzymam rybę pod powierzchnią wody na środku rzeczki. Kleń jest już zmęczony i nie robi żadnych numerów. Za chwilę przybiega Daniel z podbierakiem. Pierwsza próba podebrania rybki się nie udaje, druga tak i jak to zwykle bywa, ryba wypina się w podbieraku. Kleń jest po prostu piękny. Bez mierzenia wiem, że to moja życiówka. Szybkie fotki i ryba wraca pod swoją kępę. Kleń miał 49 cm. Oczywiście wieczorem, już w towarzystwie Wujka, dotarliśmy na miejsce nocnej zasiadki. Wraz z zachodem słońca, niebo się zaciągnęło, zaczęło mocno wiać i zrobiło się naprawdę zimno. To chyba wpłynęło na fakt, że ryby nie chciały współpracować. Przesiedzieliśmy nad wodą chyba do pierwszej. W tym czasie chłopaki złowili kilka niewielkich byczków, ja natomiast nie złowiłem nic. Miałem co prawda kilka brań trwających długie minuty, a kojarzących mi się z linowym marudzeniem, ale żadnego z nich nie zaciąłem.1 punkt
-
Widzę, że smoki odpaliły na dobre, gratulacje 👍 Wrocławska Odra ciąg dalszy. Dziś za dnia dość ciekawie, nawet trochę słońca się pokazało. Ciśnienie lekko w dół, a na wieczór prognozowane opady śniegu. No cóż praca do 16, szybkie wyjście na zakupy, tym razem tylko to co potrzebne i konieczna przepustka od Żony 😉 Nad wodą już nie tak ciekawie i przyjemnie, znowu ten wiatr, dla odmiany kierunek wschodni. Może termika trochę lepsza bo w okolicach zera lub +1 stopnia. Wczoraj o tej godzinie nie dało się już łowić. Kilka rzutów i jest okej, nie marznie. Po chwili uderzenie, hol i jest coś fajnego, niestety leszcz za kapotę pod 60 cm. Dobry znak, są leszcze to będą sandacze, to klucz do sukcesu. Nie myliłem się, po odejściu kilku metrów ogromny strzał w opadzie, kija prawie wyrwało i od razu odjazd na kilkanaście metrów. Kij wygięty do granic możliwości, powoli zyskuję dystans i znów odjazd na kilka metrów. Zapięty w porę, docinam jeszcze raz i tym razem już bez zabawy, zdecydowane pompowanie pokazuje przy brzegu z czym mam do czynienia. Nogi ugięte i ten smak euforii, której nigdy się nie zapomina 😄 Guma cała w pysku, można wyciągać na brzeg i ....jest drugi 💪💪💪 Momentalnie gorąco, adrenalina jeszcze będzie długo w obiegu. Strasznie spasiony, ten wczorajszy o wiele lżejszy, dodam, że tak ciężkiego jeszcze nie uświadczyłem, jedną ręką się nie dało podebrać. Tym razem fishhunter 10 cm od Mikado w tygrysich barwach na 10 g ołowiu pokazał moc. Walczymy dalej 👊 1. Elast93 70,5 + 70 + 62 = 202,5 2. Fido Angellus 63+ 64+67= 194 3. Marienty 4. Zbynek1111 5. lechur1 5. jaceen 6. Seba ZG 50 + 80 + 74 = 204 7. RafalWR 64 + 62 + 66 = 192 8. MarianoItaliano85 9. tomek1 10. MARCIN82 80 + 87 = 167 11. Budek 12. jamnick85 50 + 72+ 0 = 122 13. Konrado 64 + 68 + 69 = 2011 punkt