Ostatni tydzień lutego był dość ciekawy. Odwiedziłem Odrę i dwa stawy. Na jednym z nich nigdy nie łowiłem. Z ciekawszych akcji, to złowiłem na ripperka klenia około 45 cm. Kolejnym razem wyśrubowałem wynik w ilości wzdręg. Po pięćdziesiątej przestałem liczyć. Nie były duże, ale próbowałem dobrać przynęty i ciężar, by sprawniej szło łowienie.
W nowym dla siebie łowisku było już trudniej. Staw był całkowicie wolny od lodu i mogłem cały obejść i rozejrzeć się za dogodnymi stanowiskami.
Rybki nie były chętne się ujawniać, ale czasami dawały o sobie znać. Wyglądało na ciągłą wędrówkę. Konkretnych brań było pięć. Jedno nie do zatrzymania. Trafiłem największą wzdręgę w tym sezonie i pierwszego na lekki spinning karpia. Tego, to już w ogóle się nie spodziewałem.
Przynętami były Tanty 35 mm na gołych hakach lub z obciążeniem z koralików do 0,3 g.
Dla klenia nie ma za dużego kawałka pieczywa. Kroję nie mniej niż 10x10 mm.