Mnie nic innego nie przychodzi na myśl, tylko zła jakość wody w Odrze. Nie sama fala powodziowa, ale coś w tej wodzie musiało mocno okoniom dokuczyć. Nie bez powodu w niektórych miastach czuwają nad jakością małże i narybek okoni. Może inne ryby sobie poradziły, a okonie swoją wrażliwością dają sygnał, że coś jest nie halo?
Żeby nie było, że tylko narzekam. Lubię łowić okonie i żal mi, że coś się z nimi dzieje. Przecież one nie są wędkarsko wymagające. Oczywiście te duże, to inna liga, ale dłoniaki są łatwe do złowienia. Zawziąłem się i kolejny raz zrobiłem na nie wyprawę. Pojechałem na znany kanał. Woda spowolniła i opadła. Pogoda dobra. W pierwszym rzucie mam branie i okonia do tabeli.
Nie wiedziałem, czy zawijać się do domu:), czy jednak to zapowiedź udanego dnia. Zdarzało się, że pierwsza ryba w pierwszym rzucie jest zarazem ostatnią danego dnia:) Okazało się, że było całkiem znośnie. Brań nie brakowało. Jednak ciężko było przebić się przez 20 cm. W 90% ryby wydłubane z opaski. Gumka Westin 2"/2,5 g prowadzona dość szybkim tempem tuż przy brzegu, gdzie głębokość nie przekraczała 0,5 m.
Szkoda, że kilka ładniejszych spadło. Może wypełniłbym nimi tabelę? Skończyło się na dwóch po 22 cm i kilkunastu około dwudziestki.