I właśnie takie bolenie najczęściej są przyłowem lub polowem w łowisku w którym jest tych ryb sporo. Niestety te większe, które napewno tam są i przyprawiają nas prawie o palpitację, bardzo trudno przechytrzyć. Ja swoje największe Bolenie (53, 57 i mój życiowy rekord 65 cm) złowiłem na srebrne blaszki obrotowe i to prowadzone w średnim tempie, takim raczej okoniowym i wpołowie wody. Kiedyś, gdy nastawiałem się na bolenia, wybierałem małe srebrne lub srebrno czarne blaszki obrotowe i ściągałem je, tak jak przykazuje literatura wędkarska, w ekspresowym tempie tuż pod powieżchnią wody. Teraz robię trochę inaczej. Używam mniej więcej takich blaszek jak na rysunku (lub na zdjęciu tu lepiej widać: http://haczyk.pl/forum/viewtopic.php?t=1234 ), wielkości nr 3 i pozwalam takiej blaszce opaść do dna potem unoszę wędzisko prawie pionowo do gory i zaczynam ściągać w średnim tempie. W ten sposób można spenetrować łowisko od dna do powierzchni i ocenić gdzie są ryby, oczywiście częstym przyłowem są okonie ale kiedy udeży boleń napewno każdy rozpozna jego branie - uczucie jakby koń w wędkę kopnął. Aby rozpoznać na jakiej mniej więcej głębokości stoją bolenie po poderwaniu blachy z dna zaczynam liczyć obroty korbką i potem zapamiętać na jakiej wysokości był atak. W następnym rzucie kiedy dojdę do tego momentu opuszczam wędzisko do poziomu nie zwalniając tempa prowadzenia przynęty. Czasami dobre efekty daje nagła zmiana pracy przynęty, przyśpieszenie lub zwoznienie przy czym przyśpieszenie jest lepsze na bolenia przy nagłym zwolnieniu najczęściej na haku meldował się okoń. Już dzisiaj znów zamierzam te moje teoretyczne wywody zastosować w praktyce i mam nadzieję że przyniosąefekty na nowym łowisku.