Siedzi pijany facet w barze i myśli sobie:
- Mam już dość, idę do domu.
Próbuje wstać, ale upada. Myśli:
- Ok, doczołgam się do drzwi i spróbuję wstać na ulicy.
Wychodzi na ulicę, próbuje wspiąć się na parkometr, ale znów upada. Myśli:
- Doczołgam się do tamtego murku i spróbuję.
Wspina się na murek, ale znowu upada.
W ten sposób, ciągle bezskutecznie próbując wstać, doczołguje się do domu.
Starając się nie budzić żony, wślizguje się do łóżka.
Rano żona budzi go wymówkami:
- Piłeś?!
- Ależ co Ty, skarbie! Ja, piłem?
- Właśnie dzwonili z baru, żeby ktoś odebrał Twój wózek inwalidzki.
Wielki pożar zajął kamienicę. Małżeństwo ucieka z płonącego mieszkania...
Żona mówi do męża:
- Wiesz Zdzisław... Pierwszy raz od 15 lat wychodzimy gdzieś razem.
Rodzice od zawsze mówili mi, żebym żył tak, aby moje wady stały się w przyszłości moimi zaletami...
Myślę, że mój mały penis naprawdę imponuje tym wszystkim ośmiolatkom.
Dziewięcioletni chłopak uratował życie księdzu!
Namacał zgrubienie kancerogenne na jego jądrach.
Po długiej upojnej nocy on zauważył na jej stoliku przy nocnej lampie zdjęcie faceta.
Zaczął się niepokoić.
- Czy to jest twój mąż? - nerwowo zapytał.
- Nie głuptasie - odpowiedziała przytulając się do niego.
- Czy to twój chłopak? - kontynuował.
- Nie, coś ty - odpowiedziała.
- Czy to twój ojciec lub brat? - pytał.
- Nie, nie, nie - odpowiedziała delikatnie gryząc go w ucho.
- A więc kto to jest? - nalegał.
- To ja przed zabiegiem chirurgicznym.