Takie rozmowy to bezsensowne bicie piany. Historia życia na Ziemi to kilka miliardów lat a o ile mnie pamięć nie myli homo sapiens(człowiek rozumny) to okres oznaczony przez naukowców w przedziale 100-200 tysięcy lat czasu "panowania". Osobiście bawią mnie te proporcje czasowe bo patrząc na to obiektywnie,jesteśmy tylko kolejnym gatunkiem który ma na Ziemi swoje pięć minut i jak wiele innych gatunków zwyczajnie znikniemy. Mówienie że człowiek to największy drapieżnik to już po prostu kpina. Jako gatunek jesteśmy absolutnie wszystkożerni. Od płetwy rekina w konwaliowym sosie aż po chipsy z biedronki jemy absolutnie wszystko. Ciekawe jest z kolei to że bodaj jako jedyny gatunek wykazujemy się konsekwentnym działaniem w kierunku wyginięcia. Rozmowy o ekologii to puste słowa. Natura doskonale poradzi sobie z reklamówkami i butelkami po napojach i piwie.Nie za milion to za dwa miliony lat powoli konsekwentnie rozłoży wszystkie dowody ludzkiego bytowania. Kończy się właśnie pierwszy rok w mojej karierze wędkarskiej w którym tylko raz byłem nad wodą-poszedłem z wędką i wróciłem po kilkunastu minutach a wędki poszły w kąt. Bądźmy uczciwi wobec siebie samych. Na dnie naszych rzek i jezior są pewnie tysiące ton ołowiu z naszych ciężarków , stali z błystek i koszyczków, gum i innych wynalazków "wędkarskiej braci". Kilometry żyłek. Kilka a może kilkanaście pokoleń wędkarzy,wiele miast,województw.krajów i kontynentów. Każdy o coś na dnie zaczepił i coś zerwał. Trochę jak misie panda-jesteśmy zbyt głupi by przeżyć więc wcześniej czy później sami siebie wyeliminujemy. Naprawdę wystarczy policzyć kto co na dnie zostawił i ile petów wrzucił do wody itd.