


Shrek
Użytkownik-
Liczba zawartości
143 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez Shrek
-
No to w tym momencie zapytam się - kto mnie zachęci? Nie dość, że będę musiał zrobić jakiś egzamin - bo moje papiery poszły z dymem a w PZW - brak - nie istnieją. Czy w tym przypadku ja jako osoba która wdraża, popularyzuje wędkarstwo - kto mnie do tego zachęci ? Jak na razie to mnie odstraszają jakieś tam podziały na koła i inne pierdoły. Wyliczyłem sobie ile musiałbym wydać pieniążków na cała Polskę - ponad 1400 PLN. To nazywamy popularność czy zniechęcenie - zabawa, hobby dla bogatych? Z tego co policzyłem same zezwolenia i inne koszty to tragiczne koszty. Ja nie mówię o wędce za 50 -100 zł. Ja mówię o sprzęcie za kilka kafli. Patrząc na całokształt to popularyzowanie wśród młodzieży wędkarstwa stoii na słabym poziomie a stare pedagogiczne powiedzenie, że człowiekowi dać wędkę aby zaczął łowić w tym przypadku przechodzi do lamusa. Dzieci, młodzież - oczywiście powinna i jest zwolniona z opłat za egzamin i nawet z opłat członkowskich, ale żeby kobiety były zwalniane z opłat za egzamin - to już przesada. Otworzyłem też temat o uprawnieniach dla osób niepełnosprawnych - jak na razie w nim cisza. Chyba ktoś zapomniał o logice i innych grupach społecznych które powinny być zwolnione z opłat egzaminacyjnych oraz posiadać ulgi w opłatach za zabawę wędkarstwo.
-
Ale to już ktoś zrobił - dałem przykład wyżej. Z tego wynika, ze albo kobiety są tak tępe, że nie potrafią zdać egzaminu albo to dyskryminacja.
-
Ty jako wytrawny wędkarz wiesz więcej i Twój głos obecnie jest najcenniejszy i przemyślany. Dla mnie to co dzieje się w kraju to czysta paranoja. Patrząc na mapę podpisanych porozumień idzie się tylko za głowę złapać.
-
Na siłę kupowanie ojcu coś to głupota. Ktoś na pierwszej stronie podsunął najlepszy pomysł z bonem podarunkowym. Ja osobiście nie byłbym zadowolony jakby ktoś podarował coś do paralotni - jako doświadczonemu użytkownikowi - jakiś mało przydatny prezent. Oczywiście zrobię dobra minę do kiepskiego prezentu. Tak więc - ten bon to najlepsza sprawa. Zapakuj ładnie w kopertę a na wierzchu przypnij jako znaczek maleńką miniaturową ozdóbkę kupioną w pierwszym lepszym sklepie (związane z wędkowaniem - nawet mały haczyk, kawałek łuski - cokolwiek). To naprawdę znakomity prezent - mogę sam sobie wybrać i zawsze będę zadowolony z tego co wybiorę a i zawsze będę pamiętać od kogo dostałem taką szansę - wyboru. Pozdrawiam
-
Nic to nie da - tu chodzi o pieniądze i ich podział. Janosikowe nie wchodzi w grę. Podpisać zawsze można. I tak trzeba spróbować bo kto nie próbuje to się nie dowie.
-
Ostatnio spotkałem się z opinią, że osoby niepełnosprawne są dyskryminowane w szerokim tego słowa znaczeniu. Szukałem w przepisach PZW jakiś informacji odnośnie ulg, uprawnień dla osób niepełnosprawnych i nic nie znalazłem. Tu chodzi mi o rozwijanie pasji - aktywacji osób z niepełnosprawnością. A na bardziej prosty język to chodzi o pomoc osobą niepełnosprawnym w rozwijaniu swoich pasji aby nie zgnuśnieli w domu. Pomoże ktoś w znalezieniu jakiegoś zapisu. Czy ktoś pomyślał o tych osobach. Będę zobowiązany.
-
To jeszcze mam szukać Ale coś mi się wydaje, że PZW w Zamościu dopuszcza się dyskryminacji cyt" OPŁATA EGZAMINACYJNA - podstawowa - 20,00 zł młodzież szkolna i kobiety – zwolnieni są z opłaty egzaminacyjnej. WYSOKOŚĆ SKŁADKI CZŁONKOWSKIEJw 2015 r." link http://www.pzw.org.pl/56/wiadomosci/lista/63/skladki To czysty akt łamania prawa w Naszym pięknym kraju. A czy osoby niepełnosprawne też są zwolnione? Czy transwestyci - też? Śmieszne absurdy PZW. Szukam dalej.
-
Do tego dotarłem. Raczej to mnie interesuje aby rozkminić: http://www.pzw.org.pl/zgpzw/wiadomosci/71391/63/oficjalna_tabela_skladek_okregowych_na_ochrone_i_zagospodarowani Właśnie. Ceny PZW są straszne. Do wszystkiego zniechęcające. Tak jak to mój kolega mówi - najlepiej pojechać do ośrodka i wynająć domek nad jeziorem. Koszt niewielki a i teren prywatny. żadna kontrola nie wejdzie. Nawet z wody nie mogą kontrolować. To po co płacić jak prawo jest kulawe? Ja osobiście czuję się jak w kraju "debili" - podzielone na okręgi bo inne okręgi nie mogą się dogadać. No jakby nie patrzeć - ubezwłasnowolnienie !!! Smutno mi, że tak jest. Wracając do tematu (po wypłakaniu się) - weźmy mazowieckie 45 pozycja - 218 PLN :shock: Tylko wody nizinne Teraz tak - jadę pod Puławy i co wtedy? Coś komuś dopłacić ? Gdzie tego szukać - jak się w tym orientować ? Gdzie jestem zmuszany do połowu?
-
Strasznie męczący ten wykład. Jakoś trzeba przez to przebrnąć. Wiedza znikoma a paplaniny wiele. Ja raczej bym powiedział, że to nie sprzęt jest taki ważny ale doświadczenie i umiejętność obserwowania wody i danego akwenu. Kiedyś jako młody chłopak zabrany przez swojego brata ciotecznego na ryby (okolice Puław) miałem okazję zobaczenia jak facet z "lasu" robi w konia wytrawnych wędkarzy. A - zapomniałem - były to zawody koła PZW. Przed całą imprezą pokazywanie sprzętu i podziwianie - wpadanie w zachwyt ile to wydano na nie pieniążków itp. Tak więc przybyli wszyscy zainteresowani i w drodze losowania dostali swoje kawałki rzeczki. Siedziałem tam jak mysz pod miotłą i nudziłem się jak mops i co chwilę uciszany przez brata. Całe towarzystwo siedziało i moczyło kija i oczywiście nic - kompletnie nic - zawody okazywały się wielką porażką. Nagle z lasu wyłania się facet z kijem (jakiś urwany z drzewa). kawałek żyłki zawiązany na końcu tego kija. Podszedłem do niego i powiedziałem że tu są zawody a on odpowiedział, że ma to w d.... bo on musi złowić coś na obiad. Przyleciało do niego kilku organizatorów ale nic nie mogli poradzić. Facet z lasu wlazł w zarośla wodne i rzucił. Po chwili - błysk i ryba pierwsza zaliczona. Odpina i o wiadro rybkę traktuje. Następne zarzucenie i po chwili znowu ma rybkę. Tak raz po razie wyciąga z kija rybki. Powstała mała konsternacja. Po około 3 godzinach facet z kilkunastoma rybkami niczym zwierz wylazł z tych szuwarów i tak jak się pojawił ta ki zniknął. Przed tym - zamieniłem z nim kilka sów i przekazał mi wielką mądrość (tak mi sie wydaje). Brzmiała ona - nie sprzęt ale wiedza jest atutem rybaka. Kilka razy po tych zawodach przyjeżdżałem w to miejsce z bratem i czasami go widzieliśmy - sprzedał nam wiele informacji które brat a potem ja wykorzystywałem w łowieniu. Od tamtego czasu brat bogatszy w wiedzę praktycznie zawsze przywoził rybki do domu. Może to co opisałem to jakaś przestarzała i znana każdemu wędkarzowi historia - bo to rozeszło sie po Polsce, ale chodzi mi o sprzęt który ma sie zakupić. Ja praktycznie potrafiłem (jakieś 10 lat temu) z żyłką (bez kija) łowić rybki. Luksusem w tym przypadku jest posiadanie - o, chociażby coś takiego: http://allegro.pl/zestaw-wedkarski-2x-wedka-pokrowiec-na-prezent-z48-i4816498757.html czy http://allegro.pl/zestaw-wedkarski-wedka-splawik-gotowy-tani-wypas-i4804399722.html za 100 lub 50 mamy super sprzęt. Czy ktoś powie mi, że to nie nadaje się do łowienia? Po złapaniu zajawki - oddaje się młodemu chłopakowi - pierwszemu napotkanemu na wsi i leci do sklepu po wypas za 1000 a może i za 3000 EURO. Jakie z tego pożytki - ano proste - chłopak który dostał wędkę nie będzie siedział i kombinował co tu ukraść ale pójdzie nad wodę i pozna fajnych ludzi. Ja mam za to satysfakcję, że coś zrobiłem dobrego dla dzieciaka. Tak na marginesie to jakieś 10 lat temu wpadłem na ten pomysł widząc jak młodzi chłopcy garną się do łowienia lecz ze względu na bidę - nie stać było ich na wędki. Łowili na dziwną metodę - zaganiali szczupaki do zrobionych zatoczek (z piachu). Pojechałem do Chińskiego centrum i dałem skośnookiemu po 5 PLN za 20 wędek (była wędka, kołowrotek, żyłka, spławiki jakiś blaszkowy potwór i jakieś tam głupoty). Pojechałem w to miejsce ponownie i chłopcy dostali wędki. Potem dostawałem listy od ich rodziców, byli szczęśliwi, że ktoś im pomógł a i teraz dzieci przynoszą na obiad jakieś rybki. Pożyteczne i fajne. Dobra - rozpisałem się i zaraz mi się oberwie. To chyba nie ma znaczenia co na początek - najlepiej iść do sklepu - tam są fachowcy - idziesz po haczyk a wychodzisz z zestawem dalekomorskim. :mrgreen:
-
Czy w tym hobby są kobiety? Zawsze jak sobie chodzę po brzegach i patrzę na wędkarzy to nie widziałem nigdy kobiet. Chyba, że te które siedzą za mężami z patelniami czekając na złowione rybki. Obraz jaki zawsze widzę to panowie samotnicy, lub rodziny ale tu zawsze z kijem tylko panowie. Na forum jak do tej pory widziałem tylko mężczyzn. Czyżby tak jak od wieków a nawet od człowieka pierwotnego, że to mężczyzna zdobywa pożywienie a kobieta od krzaczka do krzaczka. A może to ucieczka przed ich zrządzeniem.
-
Te składki są rzeczywiście spore. NIe zawsze człowiek wie czy pojedzie i nie pobawi się - ot, tak dla samego posiedzenia nad wodą - z dala od bab
-
Tak jak w temacie. Jakie zniżki i komu się należą? Na stronie PZW znalazłem tylko i wyłącznie opłaty i tam tabelki w których są rożne składki. Jednak komu się należą i za co? Straszna jest ta strona PZW - wygląda na to, ze kto wstanie to nią zarządza.
-
No to mnie zasmuciłeś - ja jestem raz tu a potem tam. Raz nad morzem a raz w górach. Chyba trzeba będzie potrzeba uzbrajać się w szybkie buty. Przygodo, przygodo - jak było fajnie za czasów komuny. Komuno wróć Na początek jakiś sprzęt z aledrogo za 40 PLN-ów. Są zestawy naszych przyjaciół za wschodu (dalekiego wschodu). Czyżby mi Wisła zostawała ? A takie fajne tereny są koło Puław a to chyba inny rejon niż Warszawa. Straszna kicha z tej demokracji. Prawa własności itp, itd. Dobro narodowe podzielone na sektory - ale się nawyrabiało. Piszesz o dokupowanych opcjach - skąd ja to znam - chyba teraz człowiek musi kupić sobie zestaw podstawowy a potem dokupować ale jest to tak zrobione, że dokupujesz coś co całkowicie ci nie jest potrzebne, bo w pakietach taniej. A ja tylko chcę zabrać spławik, jakiś spining i nic więcej. Posiedzieć nad wodą i popatrzyć się tępym wzrokiem w pływający spławik. Ot - czy to tak dużo ? Chyba moje wymagania nie są duże?. Załamka. Chyba się ze mnie malkontent zrobił - cóż wiek
-
Dzięki. Rany - teraz muszę sobie zobaczyć jak wyglądają ryby ostatnio to tylko te z lodówki. A jak jest z tymi akwenami - gdzie wolno mi łowić - kiedyś to miałem całą Polskę a teraz to podobno już coś się zmieniło i to na gorsze. Jakieś zniżki? Jakie opłaty na rok? Jak dowiedzieć się do kogo należy woda - czyżbym miał latać po gminach i sprawdzać?
-
Jak teraz jest w Eldorado? Jakie ceny i co ze złowionymi rybkami?
-
Pogubiłem się całkowicie a w szczególności po odwiedzinach w niektórych sklepach wędkarskich. Otrzymuję sprzeczne informacje i Was chciałem się zapytać co i jak załatwiać. Chodzi mi o pozwolenie na siedzenie z kijem nad wodą (nie koniecznie z haczykiem na końcu ) Jak załatwiać i co opłacać (egzaminy, opłaty i takie tam sprawy). Kiedyś jako młody chłopak miałem kartę wędkarską i łowiłem w całej Polsce i nie było problemu a teraz słyszałem, że coś się pozmieniało. Starej karty niestety nie mam (była wyrabiana gdzieś na śródmieściu - woli koło wielkiego sklepu z wędkarskimi sprzętami a nawet tam na ulicy była giełda - tyle pamiętam). Tak więc: co mam zrobić aby legalnie łowić?
-
Witam. Zaryzykowałem i się zarejestrowałem bo chyba czas na zdobycie kilku informacji a może i podzielenie się swoimi doświadczeniami. Łowiłem kiedyś jako młody chłopak i to jeszcze na kij leszczynowy i potem otrzymaną od wujka pierwszą bambusową wędkę. Potem dużo nauki i pracy i wszystko poszło w zapomnienie. Teraz sporo wolnego czasu i chęć powrotu do zabawy. Uwielbiam rybki - szczególnie te które są jadalne