Skocz do zawartości
tokarex pontony

Aalbatross

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    136
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    12

Odpowiedzi dodane przez Aalbatross

  1. W weekend udało mi się wybrać do Czorsztyna, gdzie spędziłem wraz z wujkiem fajny dzień na łódce. Fajny, bo okoliczności przyrody były niesamowite ale ryby nie chciały współpracować. Wujek co roku jeździ na szczupaki i sandacze do Szwecji, stąd też rozmiar niektórych przynęt jakie używa do trollingu jest imponujący(największy wobler ma chyba z 40cm). Większość z nich jest wyposażona w 3 kotwice. Czy jest to dozwolone na naszych wodach? Czy można stosować tylko dwie? 

  2. Ja zawsze staram się zamienić kilka słów z wędkarzami nawet jak nie mam wędki. Zawsze się można czegoś dowiedzieć. Czy to by miało działać na zasadzie komunikatora, czy bardziej czatu gdzie wszyscy użytkownicy widzą rozmowę w danym rejonie? Jak dla mnie połączenie tych 2 opcji by było idealne. Nie wiesz gdzie się wybrać na ryby i sprawdzasz czat ogólny, gdzie ktoś pisze, że w miejscu A jest lipa a ktoś inny mówi, że w miejscu B ryby żerują. Do tego dołożyć opcje rozmów prywatnych z aktywnymi użytkownikami w Twoim zasięgu. Wg mnie fajny pomysł.

  3. Ach, co to była za nocka!

    Zimnica straszliwą, miejsce podnęcone, dwa zestawy na koszyczek, jeden na metodę i jeden na żywca. Przez cały czas brania byczków niewiele większych od palca. Koledze zameldował się jaź. U mnie branie byczkowe i udało się złowić mojego pierwszego króla polskich wód -suma. W rozmiarze 10cm :D

    W końcu bardziej energiczne szarpanie wędką i zameldował się drugi sum. Tym razem bestia miała ze trzydzieści centymetrów.

    Wstało słońce, widać było kilka ataków drapieżnika, więc postanowiłem przezbroić drugą wędkę na żywca. W momencie zarzucenia drugiego zestawu znów zupełna cisza. Po 7 rano uzgodniliśmy z kolegą, że jest bryndza i jedynie zmarzliśmy i zarwaliśmy nockę, więc o 8 się zbieramy.

    Godzina 7:50, jeden żywiec podpłynął tuż pod nasze stanowisko, dosłownie 2 metry od brzegu. Zbieraliśmy już graty i nagle jest atak. Spławik pod wodę. Łapie wędkę i czekam na odjazd. Minęło może 10 sekund i spławik wypłynął. Rybka zdjęta z kotwiczki. Szybkie włożenie drugiego zestawu w to samo miejsce. Atak prawie natychmiastowy i sytuacja się powtórzyła. Ostatni żywiec z siatki założony, znów to samo miejsce. Tym razem postanowiłem ciąć od razu w momencie brania. A to nastąpiło od razu. Tnę i siedzi! Podciągam go pod podbierak, łeb już w nim był i wtedy zryw, efektowny wyskok w powietrze i wypięcie się. Szybka decyzja żeby rozłożyć teleskop, dołowienie żywca, to samo miejsce i spławik pod wodę. Postanowiłem poczekać. Spławik się wynurzył i stoi w miejscu. Pewnie znów to samo, więc bez wyciągania zestawu z wody idę łowić żywce. Mam płotkę i mówię koledze, żeby wyjął zestaw z wody. I okazało się, że szczupak tym razem był pięknie wpięty. Niestety nie mieliśmy miarki, ale wyglądał na okolice wymiaru, choć brzuch miał tak wydęty od żywców, że wyglądał wręcz nienaturalnie. Wraca do wody a my łowimy kolejne przynęty. Zestaw kładziemy jakieś 3-4 metry obok brania, również blisko brzegu, po 2 stronie stanowiska. Sytuacja wyglądała podobnie. Jeden żywiec zdjęty, jeden szczupak zapięty, ale się uwalnia. Przekładamy zestaw kolejne kilka metrów, spławik pod wodę i tnę bez czekania. Siedzi! Tym razem już jakiś solidny. Nie mogę go oderwać od dna. Po kilkunastu sekundach zestaw wystrzelił z wody. Wypiął się. Od tego momentu cisza. 

    Kilka brań w niecałą godzinę, 2 metry od brzegu, na szerokości 10 metrów brzegu i tylko jedna ryba na brzegu. Dobra lekcja pokory. Wnioski na następny raz - sztywniejsze wędki i jakieś zabezpieczenie kotwiczki, żeby szczupłe nie miały darmowej wyżerki. Powinny przynajmniej zgodzić się na pamiątkowe zdjęcie!

    Już powoli planuję rundę drugą tej potyczki!

    • Super 2
  4. Wieczorem usiadłem z żywcami na drugich barkach na Odrze we Wrocławiu. Były ze dwa odjazdy ale przynęta została porzucona. Trafił się jeden wymiarowy szczupak, pięknie zapięty w pysku (małą kotwiczką). Co ciekawe miałem żywce od 3cm do może 12 i ryba wzięła na tego największego. Nie było klasycznego odjazdu. Spławik zniknął pod wodą i wynurzył się ponownie w tym samym miejscu. Gdy znów ruszył zaciąłem. Ryba niewielka, ale w dobre kondycji. Po wypuszczeniu zamiast zamykać na środek wody uciekł pod brzeg.

    IMG_20200903_195713.jpg

    IMG_20200903_193813.jpg

    • Super 4
  5. 18 godzin temu, jaceen napisał:

    Nie dajmy się zwariować. Okazy trafiają się sporadycznie. Zanim ktoś złowi tego jednego, czy kilka w sezonie, to trzeba przerzucić trochę średnich ryb. Często tych średnich też brakuje. To, że znany wędkarz, tester marki, celebryta wędkarski  wrzuci do sieci piękną i dużą rybę, nie znaczy, że łowi je na zawołanie. Inna sprawa to trzeba poprawnie ocenić i docenić różnicę w gatunkach. Co może znaczyć dla karpiarza przyłów sporego klenia lub leszcza? Dla stacjonarnego łowcy sumów kleń 40+ cm będzie tylko żywcem. Dla wielu z nas złowienie takiego będzie sukcesem, że dobraliśmy przynęty, wędkę, miejsce i odpowiednią porę na jego złowienie. 

    Między innymi o Tobie pisałem w kontekście okazów, bo przynajmniej raz w tygodniu wrzucasz zdjęcie ryby o której ja na chwilę obecną mogę tylko pomarzyć. 

    Ale nie poddaje się, zbieram doświadczenie, tracę masę przynęt. Dziś dwie obrotówki i gumę w niecałą godzinę. Wiem, że za kilka lat będzie mi dzięki temu nieco łatwiej dobrać się do większych okazów. 

    Dzisiaj wszystkie 3 przynęty zostały na tym samym kawałku gałęzi zatopionym w wodzie. Zastanawiam się nawet, czy nie wrócić tam z karpiowką i na grubej plecionce nie wytargać tej gałęzi z wody, żeby odzyskać przynęty. 

    Byłem w tym samym miejscu co wczoraj, godzina podobna, przynęty te same i chciałem sprawdzić czy wczorajsze szczupaki nadal tam są i czy będą aktywne dzień po ich złowieniu. Niestety żadnego szczupaka nie udało się skusić, wpadły natomiast 3 okonki. Wszystkie mniej więcej tej samej wielkości. 

    To jest niesamowite jak inna jest czysta Widawa o niskim stanie w porównaniu do tej wysokiej sprzed kilku tygodni. Miejsca, gdzie łowiłem szczupaki i okonie mają teraz niewiele więcej wody niż do kostek i są maksymalnie zarośnięte. Fajnie widać rynny, miejsca wolne od roślinności, fragmenty z głębsza wodą. I masę ryb. Głównie maluszków, ale kilka kleni takich które bym chętnie zapoznał też było. 

    IMG-20200729-WA0001.jpeg

    • Super 5
  6. U mnie ze spinem jest też na dwa razy. Są wyjścia jak dziś, że w 45 min kilka kontaktów z rybą, a są dni, że po kilka godzin biczuję wodę i nawet okonek się nie zainteresuje. Używam wszystkich typów przynęt jakie mam, w wodzie widać aktywność, czasem bolki prawie zatrzymują się na brzegu a ja nie mam nawet trącenia. 

    Nie ma co się poddawać. Ja łowię dopiero od tego roku, za dzieciaka nigdy nie łowiłem na spinning, więc uczę się wszystkiego i mimo kilkunastu wyjść na zupełne zero się nie poddałem i powoli jakieś wyniki się zaczęły pojawiać. 

    Jak widzę okazy jakie niektórzy z forum regularnie wyławiają to na prawdę nie mam pojęcia jak to robią. Pełen szacunek!

    • Super 1
  7. Widawa mocno opadła i się wyklarowała. 

    Przerwa w pracy, więc wyskoczyłem na 45 min nad wodę. Drugi lub trzeci rzut i na obrotówkę melduje się szczupak. Niestety wchodzi w zielsko i się wypina. Łowiłem w innym miejscu nic na tym zdjęciu i przy brzegu jest gęsto zarośnięte 2-3m wody. Zmiana przynęty na twisterka i po kilku minutach znów szczupak, tym razem udaje się go wyjąć na brzeg. 

    Na sam koniec mały okonek wypiął się gdy wyciągałem go z wody. 

    Były jeszcze jakieś 2 puknięcia, których na wędce nie czułem, ale widziałem jak przyteta była atakowana. Niestety nie wiem przez co. Szkoda, że brzegi takie zarośnięte, bo można by było fajnie tam połowić. Za rok zakupie spodniobuty i myślę, że wyniki będą fajne. 

    IMG-20200727-WA0003.jpeg

    IMG-20200727-WA0001.jpeg

    • Super 2
  8. Dzisiaj miałem się nigdzie nie wybierać, ale w końcu się zebrałem na drugie barki. Chciałem spróbować na żywca i na trupka. Wcześniej w sklepie kupiłem trupki w zalewie, bo nie byłem pewien złowienia ich na miejscu. Nad wodą zorientowałem się, że nie zabrałem pinek, nie miałem żadnej przynęty oprócz białych robaków ze słoika w zalewie, które kiedyś kupiłem na test. Chciałem złowić mała uklejke, więc musiałem pociąć takiego robaka na 3 czesci, gdyż łowiłem na haczyk rozmiaru 22. Niestety jak się spodziewałem tylko jedna uklejke udało mi się złowić.

    Do ok 21:30 zupełnie nic się nie działo, więc spakowałem gruntówki i postanowiłem chwilkę porzucać na spina, bo woda ożyła. Najpierw guma - nic, później obrotówka - nic, na koniec wobler boleniowy i było kilka trąceń aż w końcu trafił. Dość blisko brzegu, ale i tak fajna zabawa na ultralighcie była. Przy próbie odhaczenia kotwiczka zatopiła się w moim palcu, ryba potelepała i obawiałem się, że będę musiał wracać z boleniem uczepionym do palca. Na szczęście udało się wyszarpać kotwiczke z palca i wypuścić rybę. O 22 zakończyłem łowienie. 

    IMG-20200724-WA0020.jpeg

    • Super 1
  9. Właśnie wróciłem z Rędzina. Najpierw feeder i masa leszczyków, ale rozmiar mizerny. Na koniec ok pół godzinki ze spinningiem i jeden mały pistolecik. 

    Kupiłem dziś jakiś środek na komary. Był tylko jeden, trochę słaby bo 30% DEET. Może ugryzień było na początku nieco mniej, ale byłem cały czas otoczony setkami komarów. Później już nic sobie z tego środka nie robiły i musiałem się zawijać do domu. A nie oszczędzałem i zużyłem cały spray. Macie jakieś sposoby, żeby można było spędzić wieczór nad wodą? 

    Mam też nadzieję, że samolot który latał nisko w okolicach Odry rozpylał coś na te stworzenia. Nic co prawda nie widziałem żeby się z niego wydostawało, ale może jest to na tyle delikatne pryskanie, że z odległości nie widać. Inna opcja to to, że mógł to być jakiś lot zabytkowym samolotem, bo jak go zobaczyłem to wyglądał trochę jakby jakimś tunelem czasoprzestrzennym niemiecki samolot z czasów wojny nagle się pojawił na niebie. 

    Macie może jakieś miejscówki z nieco mniejszą ilością komarów? Do niedzieli rodzinka wyjechała, co oznacza, że mogę połowić wieczorami/nocą. Szkoda by było nie wykorzystać takiej okazji, szczególnie, że pogoda sprzyja. 

  10. Karasie, liny, plotki - to udało mi się dziś tam złowić. Bardzo zarosnieta łowisko. Niestety wielkość ryb pozostawia sporo do życzenia. Nie wiem czy cokolwiek przebiło 10cm. Łowiłem na białe i czerwone robaki. Ani jednego okonia. Nie widziałem też aktywności drapieżników, więc całkiem możliwe, że ich tam nie ma i ryby karłowacieją. Inna możliwość jest taka, że populacja ryb się tam dopiero odradza. Albo trafiłem po prostu na taki dzień. Wybiorę się tam w najbliższym czasie jeszcze kilka razy, żeby zweryfikować moje przypuszczenia. 

    • Dzięki! 1
  11. Wczoraj przed wyborami wybrałem się nad Widawe w 3 miejsca, ale teraz to chyba za trudna rzeka dla mnie. W międzyczasie byłem chwilkę w Zajaczkowie na dużym stawie i złowiłem dwa małe okonie na obrotówkę. 

    Dziś byłem chwilę na drugich barkach. Zacząłem od łowienia na grunt. Jedna wędka z koszyczkiem a druga na metodę. Przez godzinę jedno pociągnięcie, więc zdecydowałem odnieść sprzęt i wrócić z lekkim śpinem. 

    W wodzie sporo się działo, ale ja jakoś nie miałem szczęścia. Kilka skubniec na twisterka i na obrotówkę, jeden mały okoń spadł pod nogami. Jedyna ryba na brzegu, to ten niespełna 30cm sumik. Szkoda, że to taki szkodnik, bo fajnie walczył na delikatnym zestawie. 

     

    IMG-20200629-WA0007.jpeg

    • Super 3
  12. Za dzieciaka ojciec zaszczepił we mnie miłość do wędkarstwa. Sam przestał łowić ok 20 lat temu. Udało mi się go namówić, żeby mnie w końcu odwiedził i zabrałem go dziś na ryby. 

    Polowilismy z 15 karpików i mieliśmy naprawdę fajną zabawę. Wielkość może nie powalająca, ale wszystkie dawały przyjemność podczas holu. 

    Kto wie, może udało mi się znów rozbudzić w ojcu pasję wędkarską :)

    • Super 2
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.