Bardzo spóźniona relacja z wczasów nad Bałtykiem.
Jak zwykle wybrałem się na wczasy na zachodnie wybrzeże. Oprócz rodzinnego wypoczynku oczywiście celem było wędkowanie.
Dorsze. Zaliczyłem dwa wypłynięcia- pierwsze na kutrze Shanon. Mozolne poszukiwanie ryb zaczynając od 20 metrów długi czas nie przynosiło efektu. Koło południa wreszcie trochę łowimy, ale bez szału. Każdy coś połowił, ale wielkość i ilości ryb nie powalają. Poznaję za to Macieja Łopatę, właściciela firmy Gold Projekt i świetnego wędkarza, który tego dnia zdystansował wszystkich w ilości ryb.
Kolejnego dnia spotykamy się przy okazji połowów w porcie i od słowa do słowa umawiamy się na wypłyniecie małą łódką. Zachęcają doniesienia o rybach łowionych blisko brzegu nawet na 11 metrach. Już następnego dnia płyniemy łódką Emiliada III. Wcale nie taka mała, ale zapewniająca minimum warunków socjalnych łódka robi na mnie dobre wrażenie. To mój debiut na tego typu jednostce.
Szybko okazało się, że brania na płyciznach to już przeszłość. Szyper Adam przeszukuje kolejne łowiska w poszukiwaniu ryby. Długo nie przynosi to efektu. Dopiero 28 mil od brzegu i na głębokości powyżej 60 metrów około godziny 11 trafia w sedno! Raz po raz na pokład wjeżdżają przyzwoite jak na nasze warunki dorsze 3-4 kilogramowe. Dublety nie należą do rzadkości. Największa ryba na łódce ma 5,6 kg.
Kolejne napłynięcia cały czas przynoszą efekty, choć już ryby nieco mniejsze. Na morzu flauta ale humory dopisują, bo już do końca wędkowania sukcesywnie łowimy ryby. O 14 trzeba wracać, bo do brzegu 2 godziny drogi.
Muszę przyznać, że spodobało mi się takie łowienie. Mobilność, szybkość przemieszczania po łowisku, aktywne poszukiwanie ryb bez młócenia powietrza jak często na kutrze. Czasem stawaliśmy na jeden rzut- dwie minuty próbowania i już lecimy dalej. Częste i precyzyjne napłynięcia. Słowem myślenie za sterem i wiedza.
Za wiele nie zarejestrowałem, ale parę ujęć z łódki jest.
Surfcasting. Tu niestety całkowita porażka. Mimo wielu prób bez efektu poza małą fląderką. W pierwszym tygodniu fale sypiące piaskiem a w drugim zimna (10 stopni) woda nie zachęcały leszczy a tym bardziej węgorzy do żerowania. W porcie z gruntu też mizerne efekty pomijając żarłoczne babki.
Śledzie. Zimna woda nie sprzyja połowom z plaży, ale za to sprzyja połowom śledzi. Poranne próby bez efektów. Największe zaskoczenie miałem kiedy po przyjściu na główkę przed 3 rano zastałem tam już 8 wędkarzy Wieczorne połowy dużo lepsze, całkiem ładnie można było się pobawić. Możliwość złowienia kilku ryb na raz i aktywna metoda łowienia sprawia, że śledziowanie działa jak narkotyk. Poniższy film oddaje dość dobrze atmosferę tych nietypowych połowów- łowienie ramię w ramię, tłum kibiców za plecami, którzy ciągle włażą pod haki przy rzutach, ale też piękne widoki.
Reasumując wakacyjne połowy- było całkiem sympatycznie- dorsze i śledzie dopisały, mały niedosyt pozostawił brak efektów na plaży. Może w przyszłym roku będzie lepiej?