Skocz do zawartości
tokarex pontony

kadziul

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    313
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez kadziul

  1. kadziul

    Sandacze 2016

    Taki cwaniaczek się wczoraj uwiesił, trzy razy go podchodziłem. Za każdym razem rybek zostawiał ślad na ogonku. W końcu zmniejszyłem rozmiar przynęty i się skusił.
  2. kadziul

    Sandacze 2016

    Kolejne 2 rybki, które połakomiły się na gumisie. Ale żeby uświadomić wszystkim, ile trzeba poświęcić i się wycierpieć to opiszę w telegraficznym skrócie ostatnie dwa tygodnie, bo tyle właśnie minęło od ostatniej przechytrzonej rybki, 25 września trafił się mi rekord sezonu. Niestety tego dnia odmówił posłuszeństwa nasz silnik, więc na powrót trzeba było powiosłować i przypomnieć sobie jak to się kiedyś robiło. Części do silnika zamówiłem i czekałem na paczkę, ale w między czasie nie wytrzymałem i pod koniec września zaliczyłem z ojcem mały maratonik spinningowy, ponad 12 godz. na wodzie : wiosłowanie i obrzucanie każdego centymetra jeziora. Efekt : rybki na zero, my natomiast złapaliśmy jesienne przeziębienie, które rozłożyło nas na kolejny tydzień. Trzeba było się podleczyć i zamontować nowe części do silnika. I tak w końcu mogliśmy znowu wyruszyć na wędkarskie podboje, niestety tym razem pogoda torpedowała nasze plany : ulewy, silny wiatr a zwłaszcza przebyte niedawno przeziębienie zmusiły nas do kapitulacji. Wczoraj w końcu dojechaliśmy nad wodę i tu też mała niespodzianka. Ktoś porozrzucał szkła w miejscu gdzie wodujemy łódkę. Kilka minut porządków, wodujemy łajbę i zaczynamy. Pierwsze godziny bez brania. Ja w końcu zaliczam jakiś kontakt, ale rybka zostawia tylko odcisk swojego uzębienia na gumie. Dwa kolejne przesunięcia i trafia się mi maluszek z pierwszego opadu, i to na tyle. Zbliżała się godzina powrotu i zaczęło się 20 minut szczęścia. Najpierw ojciec zaliczył pierwszego sandacza z tego jeziora w tym sezonie. Nie za duży, ale miarka pokazuje niecałe 55 cm. Ja natomiast po kolejnym przesunięciu zaliczam piękne branie tuż pod łodzią. Ekspresowy hol i melduje się sandacz 64 cm. Oczywiście na powrót znowu na brzegu witają nas porozrzucane szkła, małe porządki i do domciu. A raczej do pracy bo nocka mnie jeszcze czekała. Jestem ciekaw tylko komu tak bardzo się naraziłem, bo raczej jestem spokojnym, mało konfliktowym człowiekiem. No nic i tak będę musiał rozwiązać ten problem, w końcu czekają na nas kolejne przygody wędkarskie. Może znów trafi się te kilka minut szczęścia, bo po to właśnie bywamy między innymi nad wodą.
  3. kadziul

    Sandacze 2016

    Seria trwa, poprawiony rekord sezonu o kolejne 2 cm. Ogólnie rybki za bardzo nie współpracowały, sporo łodzi na jeziorku, a większość wędkarzy zakończyła dzień na zero. Kolega sandacz skusił się na 12,5 cm ripera, łupnął tak, że ślepy by zaciął. Guma łyknięta w całości, więc teoria aby łowić sandacze małymi przynętami nie do końca się sprawdziła.
  4. kadziul

    Sandacze 2016

    Season Best, a mogło być jeszcze lepiej. Ojciec na kiju miał większego , ale sandacz zrobił sobie rundkę wokół łodzi i na koniec wjechał w linkę od ciężarka i się spiął. Trafił się jeszcze maluch i każdy z nas miał jeszcze po kilka podejrzeń. Chyba rybki wyczuły nadchodzącą jesień i zaczynają żerować
  5. Toć to jakaś zaraza ogólnopolska . Mam nadzieję że odbiję to sobie na jesień ( urlop jeszcze cały do wykorzystania). Już nie mogę się doczekać. A w niedzielę (w chwili wolnego, po roboczej nocce i przed) zaliczyłem debiut w zawodach gruntowych, zająłem 5 miejsce na 21 zawodników, więc całkiem przyzwoicie.
  6. Wczoraj mój mały debiut,tym razem gruntowy. Koledzy z koła dopięli swego, męczyli mnie kilka ładnych latek abym wystartował w innych zawodach niż spinningowe. I stało się, zapisałem się na zawody gruntowe, kupiłem pickerka Mikado, parę akcesoriów i ruszyłem na podbój. Nigdy wcześniej nie próbowałem swoich sił w tej odmianie wędkarstwa, więc trzeba było chociaż raz potrenować. Zobaczyć z czym to się je. Szału nie było, brał dość intensywnie sam drobiazg. Sporo wniosków wyciągniętych i mam nadzieję że w zawodach nie będę ostatni. Poniżej krótki filmik z treningu.
  7. Piękne wobki, ja już dawno nie strugałem i w pudełkach mam braki. Chyba będzie trzeba zabrać się do roboty.
  8. Czekam na kolejne wpisy. Jezioro jest rzeczywiście piękne, zwłaszcza ta część najdalej od miasta. Połamania kija, na rybie oczywiście, a jest na czym. Ja co roku staram się chociaż na parę dni odwiedzić te przepiękną cześć Polski.
  9. kadziul

    Sandacze 2016

    Dzięki , rzeczywiście ładnie ubarwiony Wysłane z mojego SM-A300FU przy użyciu Tapatalka
  10. kadziul

    Sandacze 2016

    Po dłuższej przerwie udałem się z ojcem na sandacze. udało się jednego przechytrzyć.
  11. Kiedyś pisałem chyba na forum, że już nigdy nie rozpocznę sezonu na Turawie. Nie podoba mi się wędkowanie w tłumie, ale koledzy spinningiści i ojciec skutecznie mnie przekonali do tej wyprawy. I tak dotarłem ostatniego dnia maja nad zbiornik. Zameldowaliśmy się w rybaczówce i byłem przerażony. Pierwszy widok to rekordowe tłumy wędkarzy i wiedziałem że na wodzie jutro będzie tłoczno. Zakwaterowaliśmy się w domku, zwodowałem łódkę i przyszykowałem sprzęt. Na wieczór umówiliśmy się na wspólną kolacyjkę z kolegami. Były wspomnienia i wspaniała zabawa. Lubię takie spotkania, to dlatego zgodziłem się na tą wyprawę. Przyszła pora na krótki sen i rozpoczęcie sezonu. Pobudka dość późno o 4.30, zerkam na wodę a tam chyba z 300 łodzi. Trudno, będzie trzeba szukać miejsc troszkę mniej zatłoczonych. I ta taktyka, a raczej ucieczka o tłumów, przyniosła niezłe wyniki, przez 4 dni wędkowania ojciec złowił 8 sandaczy w przedziale 58 - 66 cm do tego dorzucił szczupaka 72 cm, ja łowiłem pechowo udało doholować do łodzi 2 sztuki 64 i 60 cm, miałem 3 spady i kilka brań niezaciętych. Udało mi zaliczyć również pierwszego w życiu sumka 92 cm. Wyprawę uważam za udaną i chyba byliśmy w tej grupie nielicznych wędkarzy którzy ładnie połowili. Poniżej wstawiam parę fotek z wyjazdu.
  12. Kolejna udana wyprawa spinningowa, tym razem z ojcem. Rybki nie za duże, ale każda cieszyła.
  13. W zeszłym tygodniu z kuzynem zaliczyłem pierwszy raz w życiu wypad spinningowy typowo na klenie. Jechaliśmy na nową miejscówkę trochę w ciemno. Pierwszy widok nas przeraził, niski stan wody, rzeczka która miała mieć kilka metrów szerokości, okazała się ciurkiem. Natychmiastowa decyzja, wsiadamy w auto i jedziemy w dół rzeczki. Po kilku minutach dojeżdżamy na miejsce. Tu rzeczywiście rzeczka jest szersza, co prawda trochę mało wody, ale nie po przejechaliśmy te kilkadziesiąt kilometrów, aby bez walki się poddać. Jakieś rybki w ciągu kilku godzin udało się przechytrzyć, choć nie powalały rozmiarem. Wyprawę uważam jednak za udana. Zaliczyliśmy fantastyczną przygodę wędkarską i na pewno odwiedzimy te rejony jeszcze nie jeden raz.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.