Skocz do zawartości
Dragon

Czerwony Diabeł

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    134
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Czerwony Diabeł

  1. Witam. Też mam szczypce chirurgiczne. Dobry bajer, ale do szczupaków często nie wystarcza (są nieco za słabe), używam więc kombinerek - multitoola. Przy przebitej kości, zwykłymi szczypcami trudno odpowiednio silnie chwycić hak. Przy głębszych zahaczeniach multitool jest za krótki - zazwyczaj mam jedno i drugie. Staram się czas odhaczania ograniczyć do minimum, im mniej kombinacji z łapaniem haka czy kotwiczki, tym mniej bólu dla rybki. Rusz tylko haczykiem, a spokojna dotąd ryba nagle zacznie się rzucać...
  2. Czerwony Diabeł

    Skuter

    O, przepraszam TGB to nie chinol. To Tajwan Taiwan Golden Bee - sam przetłumacz
  3. Nie mają, a sprowadzenie podobno jest niemożliwe. We wszystkich innych sklepach jakie sprawdzałem to samo. Jeśli jest, to max 2.70. A może komuś zalega w szafie? W zamian dam Daiwe Exceler seatrout MHFS 3.15 15-45g, prawie nową
  4. Czerwony Diabeł

    Skuter

    E tam 251, zwykła 250 była przyjemniejsza do jazdy "po polach i lasach". A i tak bezkonkurencyjny jest "wiejski sprzęt kaskaderski" Swego czasu miałem tego trochę (nawet kilkanaście sztuk), a najlepszy z "ludocykli" to według mnie CZ 350 - wersja z instalacją 12V i obrotomierzem. To były czasy! Teraz na ryby zwykle jeżdżę skuterem TGB Orion. I tęsknię za Cześką... A WSK 125 (1976) mam dalej
  5. Temat super. Osobiście wędkarzyce widuję niezmiernie rzadko. Dla mnie to niemal UFO Ale raz spotkałem się z następującą sytuacją: Na pomoście obok łowi sobie małżeństwo (chyba), wędkami machają oboje, nagle facet coś grzebie przy swoim zestawie. Mija ok 10 minut i dalej bez zmian, kobieta co jakiś czas zerka cóż on tam wyczynia... I nagle wypala: "Boże, co za łajza, nawet haczyka nie potrafi zawiązać, daj to bałwanie!" Po czym błyskawicznie przywiązuje haczyk i podaje gościowi Przyznam bez bicia że jak to usłyszałem to kopara mi tak opadła że długo nie mogłem dojść do siebie. Zacząłem chichotać (wydawało mi się że cicho), i słyszę: "Widzisz, ludzie się z ciebie śmieją!" Autentyczne
  6. Kupię spinning Shakespeare Ugly Stik 3.0 m. Wersja 15 - 40g, do 60g też ok. Ewentualnie proszę o namiary gdzie da się kupić. Nigdzie nie mogę znaleźć, a jak już jest to tylko 2.70
  7. Witam. Jak dla mnie to na 100% sumik karłowaty. W mojej okolicy bierze na wszystko. Kukurydza, kulki proteinowe, żywiec, trupek. Na żywca bierze dokładnie tak jak opisujesz, a jak dłużej poczekasz to obżera rybkę po kawałku, zwykle zaczynając od głowy lub brzucha. Jest to prawdziwa plaga, a przybywa ich w zastraszającym tempie. W ostatnich latach łowię je regularnie na spinning (trzy do pięciu sztuk w tygodniu) Jak to dziadostwo złapiesz, nigdy nie wypuszczaj. Dawno temu na jedną wyprawę z żywcówkami spokojnie wystarczało kilka rybek. Teraz potrzeba kilkanaście, a i to często za mało.
  8. Witam. Tak sobie czytam te posty, i dochodzę do wniosku jakie teraz są wspaniałe czasy . Ja zaczynałem od ojcowego spinningu... Szklanej Germiny z wypadającą szczytówką, połączonej z czechosłowackim Reexem. Później nawet z rileh - rexem. Aż gdzieś tak około piątej klasy podstawówki zdobyłem swój prawdziwy spinning. Radziecki czteroskład (istny travel ), i kołowrotek marki "Katuszka spinningowaja bieziniercjonnaja" (swoją drogą nieźle wyposażony: na ślimaku, zapasowa szpula, rolka kabłąka i nawet sprężyna). Do tego żytomierska trzydziestka, gnom 2 i zdobywana z olbrzymim trudem obrotówka effzett. I to wszystko. A efekty i tak były lepsze niż obecnie. Co prawda spotkania z dużymi mamuśkami były zawsze przegrane, ale pamiętam je do dziś... Wtedy nic innego nie mogłem mieć. Teraz wystarczy iść do sklepu, i wybór że szczęka opada, a większość gratów znacznie lepsza i przyjemniejsza. Przepraszam. Nie mogłem się powstrzymać
  9. Czerwony Diabeł

    Robinson Marshall

    Możliwe że trafiłem na wyjątkowo badziewny egzemplarz. Jak na razie jest w pełni sprawny (obecnie leży w pudełku), ale komfortu używania nie ma zupełnie... Z całą pewnością, gdybym używał go tak jak slammera, już by się rozleciał.
  10. Czerwony Diabeł

    Robinson Marshall

    Aha, byłbym zapomniał. Nie wiem jak nawija plecionkę. Używam wyłącznie żyłek. Nawija je przeciętnie (tzw. opony na obu końcach szpuli), i w związku z tym tak znienawidzone pętelki pojawiają się nader często. A korbka? Co znaczy z jednego kawałka aluminium? Budowa jest taka sama jak w prawie wszystkich innych kołowrotkach... Pozdrawiam
  11. Czerwony Diabeł

    Robinson Marshall

    Witam. Mam marshala 1130 od lutego ubiegłego roku. Początek sezonu miał bardzo intensywny, po ok dwóch miesiącach miałem (i mam dalej) go dość. Jak dla mnie ma on jedną tylko zaletę: hamulec. Jest znakomity, super płynny, bez zacięć, łatwy do ustawienia - po prostu rewelacja Ale ten kołowrotek ma też i wady: Lakier na obudowie i napisy na szpuli można mocno porysować kładąc spinning w trawę... Aluminiowe, a mimo to wiotkie body. Korbka jak dla mnie sporo za mała, niewygodna. Z pełną szpulą to 410 gram (a ludzie nazywają slammera 360 "ciężkim"). I najważniejsze... Ma niby 10 łożysk, a jakoś zupełnie tego nie czuć. Kręci się ciężko, luzy są wyczuwalne wszędzie. Nie ma mowy o tym żeby korbka "kręciła się pod swoim ciężarem". Wymaga bardzo częstego smarowania rolki kabłąka. A najlepszy jest "efekt betoniarki". Po niecałym miesiącu się pojawił, i narasta w lawinowym tempie. Jest pięć lat gwarancji jak u okumy, i ciekawi mnie czy są takie same problemy z jej wyegzekwowaniem. No cóż, reasumując: punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Gdyby ten sprzęt trafił w moje ręce jeszcze pięć lat temu, pewnie uznałbym go za cud. Dziś nazwę go po prostu złomem. Znacznie tańszy mistrall amundson jest przy tym robinsonie "cackiem"
  12. Witam. Charakterystyczna praca Slammera to drgania na korbce przy większym obciążeniu. Przynajmniej tak jest z moimi młynkami. Nie jest to kołowrotek "niewidzialny" w czasie łowienia - cały czas wiesz czym kręcisz. Dodam że owe drgania nie mają nic wspólnego z tzw. efektem betoniarki. W modelu 460 i 560 też to występuje, ale przy dużo większym obciążeniu. O dziwo to wszystko w połączeniu z niewiarygodnie lekką pracą. Jeśli masz możliwość zrób prosty test: pokręć korbką, i poczekaj aż młynek sam się zatrzyma (tak jak wszyscy robią w sklepach), będziesz w szoku Wrażenie jest takie jakby był czymś napędzany. Obraca się pod ciężarem korbki. Tak u mnie wygląda charakterystyczna praca Slammera. Jeśli oczekujesz "aksamitnych i zmysłowych" doznań, zawiedziesz się. A jeśli nie, przywykniesz, a z czasem polubisz. Model 260 to wielkość na klenio-jazie. 360 do średniego i średniociężkiego spinningu. Bałtyk i ciężka orka to 460 lub 560. Osobiście najczęściej i najchętniej używam 460-tki, to wielkość dla mnie idealna. A zazwyczaj łowię ciężko. Moja opinia na temat Slammera jest taka: To po prostu kołowrotek niemal idealny."Niemal" za brak zapasowej szpuli a więc i konieczność dokupienia takowej. Pierwszego slammerka kupiłem niejako "na próbę", obecnie mam cztery i to jeszcze nie koniec...
  13. Łowię na wahadła, obrotówki, gumy, woblery. W odpowiednich warunkach wszystko się sprawdza. Ale jest jedna jedyna i niezastąpiona dla mnie przynęta: srebrna wahadłówka Wydra 23g. Lata daleko, schodzi dość płytko, zielska można się zwykle pozbyć jednym szarpnięciem, ryby (szczupaki) rzadko spadają... Całkiem niedawno trafiła się mamuśka 105 cm. Trzecia metrówka w życiu, i trzecia na Wydrę Czasem tylko sobie marzę, że mogła by występować w kilku rozmiarach, i nikiel mógłby z niej tak nie złazić. Ale... i tak ją kocham
  14. Przypadkiem używałem takiej plecionki. Kupiona na allegro. Według opisu była REWELACYJNA. I co się okazało? Tak ją "polubiłem" że zraziła mnie do plecionek. Co do skakania bombki nie wiem za bardzo o co chodzi więc nie odpowiem. Czy jest mocna? Jest, nawet bardzo. Nie tonie nigdy mimo że bardzo nasiąka wodą. Kolor traci od samego patrzenia... Jest nietrwała, szybko się strzępi. Dosłownie "POŻERA" rolki w kołowrotkach. Bardzo gwiżdże na przelotkach i wspomnianej rolce. Jest względnie okrągła, ale tylko względnie. No i najważniejsze: Nie wiem kto ją mierzył czy też "wyliczał" jej średnicę, ale ta podawana na szpuli to już nawet nie kłamstwo, to BEZCZELNOŚĆ Co powiesz na rzeczywista średnicę na poziomie żyłki 0.45? To nie pomyłka, 0.45! przy tej średnicy żyłka też jest bardzo mocna, ale ze szpuli schodzi wyraźnie lżej. Ta plecionka jest gorsza od wielu bazarowych po 25 zł. za szpulę Mówiąc krótko: jeśli już koniecznie musi być to plecionka, wybierz inną. Odradzam też Tigrex i kevlon kongera. To płaskie tasiemki...
  15. No cóż, zacznę od małego sprostowania: Slammer 560 ma średnicę szpuli 55mm. Ta pomyłka ma chyba związek z pewnym niepasteryzowanym napojem Natomiast 460 którego od niedawna używam 50mm. Podane średnice mierzone na krawędzi spływu linki. Różnice niby niewielkie ale 460 i 560 z racji większej "budy" i pewnie łożyska oporowego, mają szpule u podstawy znacznie szersze od 360 (są też nieco wyższe). 460 od 560 różni się rotorem, szpulką i korbką. Ogólnie sprawia wrażenie bardziej "kształtnego i wyważonego". A co do wagi. Elektroniczna waga wędkarska o dokładności 10gram wskazuje tak: 360 - 380gr. 460 - 570gr. 560 - 610gr. Wszystkie ważone wraz z nawiniętymi żyłkami. Nie wiem czy temat aktualny, ale może się to komuś przyda
  16. Jeśli jeszcze nie nabyłeś slammera, to wybierz 460 lub 560. Mam dwa slammery: 360 i 560. Różnica miedzy nimi w wielkości i wadze ogromna. Ale 560 zapewnia o wiele dalsze rzuty (średnica szpuli 360 - 48mm; 560 - 59mm) , i zdecydowanie nie lubi cienkich żyłek czy plecionek. 460-tki nie posiadam, ale z tego co wiem niewiele się różni wagą i rozmiarem szpuli. Natomiast 360 nazwałbym maleństwem. przy sumowym spinie wyglądałby niepoważnie. Wbrew pozorom to dość mały kołowrotek. Sporo mniejszy i lżejszy niż np. Robinson Marshal 1130 O wadze 560 powiem tak: jeśli połączysz go z dobrym i dobrze wyważonym wędziskiem, jego waga w niczym nie przeszkadza. Swoich slammerków używam do spinningu i je po prostu kocham. W tej cenie nie ma lepszych kołowrotków Mają swoje dziwactwa (brak możliwości wyłączenia blokady i aż jednotarczowy - za to doskonały hamulec), ale za to zapewniają to rozkoszne uczucie solidności... Aha i jeszcze jedno: 560 mimo mniejszego przełożenia niż 360, dzięki większej szpuli jest znacznie szybszy i nawet lżej pracuje.
  17. Tyle tu pozytywnych komentarzy o daiwie infinity duo, że aż się boję odezwać. No cóż, po prawie sezonie jej używania, z całą odpowiedzialnością powiem, że to żadna rewelacja. Średnica 0.36, a w rzeczywistości coś zdecydowanie bliżej 0.40. Początkowo zaskoczyła mnie wytrzymałością. Po dwóch miesiącach "osłabła" o co najmniej jedną trzecią... Lubię miękkie żyłki, a ta taka jest. Niestety szybko się skręca (przy wywózce, przy rzutach znacznie mniej). Kiedy jest już mocno skręcona, jej wytrzymałość jest żałosna. Na szczęście tonie, ale niezbyt szybko (mogło by być lepiej). Krótko mówiąc, to żyłka całkiem przyzwoita, ale są lepsze. Używałem wielu żyłek i polecam coś "innego": Cormoran Profiline uwaga, uwaga... Szczupak Tylko nieco twardsza, nie przegrubiona, śmieszna cena, równie wytrzymała, znacznie szybciej tonie, no i dłużej zachowuje swoje właściwości. A że nie jest "karpiowa"? Mnie to nie przeszkadza
  18. zajac222- z całą pewnością. Gdy strażnicy ją znaleźli, we wspomnianych trzcinach, stała tam zakotwiczona
  19. W sezonie 2010 jak zwykle "troszkę" urwanych przynęt; i kradzież łódki. Zawsze stała przypięta łańcuchem do pomostu, i podobno strzeżona. Aż pewnego dnia przyjeżdżam na ryby, a po łódce tylko wolne miejsce i obcięty łańcuch na dnie... Na szczęście znalazła się po trzech tygodniach na drugim końcu jeziora. W trzcinach. Cóż, że się znalazła, to dobrze. Pech polegał na tym, że to były ostatnie trzy tygodnie do końca DROGIEGO zezwolenia. Zaś z brzegu nie ma tam gdzie łowić (trzcinowiska dookoła). Najprawdopodobniej łódka postanowiła się trochę przewietrzyć. Łańcuch jej przeszkadzał więc go przegryzła, i bujała się swobodnie po 145 hektarach wody. Niestety zapomniała przypłynąć z powrotem, albo zwyczajnie nie pamiętała jak wrócić A tak poważnie to może dobrze że nie spotkałem "pożyczającego", bo pewnie teraz bym miał kilka lat na wspominanie za kratami "jak to drzewiej bywało"
  20. Amur 104cm 15,03kg, kulka proteinowa (konopie). Karp 87cm 13,6kg, kulka proteinowa (kukurydza). Szczupak 109cm 10,2kg, wahadłówka Wydra 23g. Łowisk nie podam - są ściśle tajne
  21. Używam sprzętu różnych firm, (ale raczej tych z niższej półki) oprócz jaxona. Z za najlepsze uważam: z żyłek - cormoran, wędziska - mistrall, kołowrotki - nie wiem które, osprzęt - mistrall. Generalnie mistrall, z racji przywiązania do pewnego zaprzyjaźnionego sklepu Z kołowrotków za zdecydowanie najlepszy; (ale nie bez wad) uważam Rileh Rex 64. Jest niezniszczalny... Moje zdanie jest takie: NIE SPRZĘT ŁOWI RYBY - ŁOWI JE WĘDKARZ Często widzę sytuacje jak wędkarze z "gratami" za parę tysięcy nie mogą pokonać w wynikach "miejscowych", ze sprzętem za kilkadziesiąt złotych. Nawet mnie się udało bazarowym Viraxem z kołowrotkiem mistrall hi-tech carp 4000 złowić metodą spinningową szczupaka 109 cm, i 10,2 kg wagi
  22. Przypon wolframowy jest bardzo dobry, ale niestety nietrwały. Szybko się strzępi i zwija w sprężynę. Za najlepszy na szczupaka uważam stalowy w otulinie, ale po małej przeróbce: zamianie agrafki na kółko łacznikowe. Przynętę czy hak zakłada się dłużej, ale za to nie zdarza się rozgięcie agrafki. No i przy ulubionej metodzie, czyli żywcu agrafka (a zwłaszcza mała] bardzo usztywnia połaczenie haka z przyponem. Z kółkiem jest znacznie lepiej Stosuję długości od 35cm. Mnie się to nie zdarzyło, ale kilkakrotnie byłem świadkiem sytuacji, gdy przypon 15-20cm okazał się za krótki
  23. Zdecydowanie łódkę do wywożenia zestawów i zanęty. Na moim tajnym łowisku wolno łowić tylko z brzegu. No i uniknę sytuacji jak w tym sezonie, gdy rozeszło się że złowiłem amura: Przychodzę na pomost, a tu dwóch "wędkarzy", i siedem wędek. I wszystkie w moim nęconym od miesiąca miejscu... W następnym sezonie łowię na odległościach niedostępnych dla "towarzystwa"
  24. W ubiegłym roku złowiłem dwie kaczki krzyzówki na kukurydzę. Podczas jednej zasiadki Oczywiście obie wróciły do wody A Miałem też taką przygodę: Zestaw na trupka na grunt, lekkie podciągnięcie, nie zauważone No nic, ściagam zestaw. Zobaczę, czy płotka jeszcze się trzyma na haku. I Jeest Ale bydlę! To dopiero jest sandacz Miejsce było dość zarośnięte, więc żyłka 0.35, dam radę Baardzo wolno idzie, a czasem ostre kopnięcia. Pompuję, dokręcam hamulec, bez zmian. I po długim czasie mam swoją upragnioną zdobycz... Sadzyk wędkarski Prostokątny, o obręczach z grubego drutu Niestety pusty Ktoś z łódki pewnie zgubił
  25. Witam wszystkich Mam na imię Marcin i mam 29lat. Wędkuję od kiedy pamiętam... Próbowałem prawie wszystkich metod, ale ulubione to spławik, grunt i czasem spinning. Sukcesów parę było (zwłaszcza w tym sezonie), a mogło być więcej Łowienie to moja pasja i chcę to robić coraz lepiej. Dlatego tu jestem
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.