Po wizycie na Okoniu mam mieszane uczucia. Od 6 rano nie działo się nic. Skubaly okonki wielkości palca. Żaden karpik nie zainteresował się ani kuku, ani białym. W zasadzie żadna ryba się tym nie interesowała. Koło południa sytuacja się odwróciła i necenie od rana pelletem i kuku przyniosło efekt. Najpierw branie na spławik. Zaciecie i nic. Pusto. Drugi raz to samo. Wreszcie zmiana haczyka na większy . Branie. Zaciecie i wrażenie jakbym miał zaczep. Ale skąd tam zaczep? Jednak ryba. Niestety nawet jej nie zobaczyłem, bo zylka 0,16 strzeliła po 5 minutach zmagań. Za 20minut branie na grunt. Zaciecie i podobnie jak poprzednio zaczep, który ruszył. Na szczęście tu miałem 0.28,więc po kilku odjazdach oczom mym ukazał się jesiotr. Oczywiście nie mieścił się w żadnym z okolicznych podbierakow. Jakoś jednak udało się go wyciągnąć. Nie zdążyłem zmierzyć ani zwazyc, ale pani z łowiska oceniła na 10kg. I faktycznie lekki nie był. Mieszane uczucia polegają na tym, że na takich lowiskach jest kwestią czasu zlapanie takiej ryby. Fajnie poczuć ciężar na kiju , ale w dzikich warunkach na pewno cieszyło by bardziej. Oczywiście nie jesiotr, ale np karpik.
Rybka wzięła na kuku.