Skocz do zawartości
tokarex pontony

Łowisz , wypuszczasz czy zabierasz.


Gość Anonymous

Rekomendowane odpowiedzi

przynęty na klenia   Dragon

Nie zabijam, nie cudzołożę, nie kradnę :razz: rybki wszystkie woduję po złapaniu :smile:

Do tego jestem taki sprytny, że staram się nie podbierać suchą ręką, nie kłaść na piasku/ziemi i zawsze mam przy sobie pean :smile:

Robię tak ponieważ jak my sami nie zadbamy o nasze dobra, to kto :?:

Wiem również, że mam całkowite prawo zabrać zdobycz ( jeżeli akurat jest to zgodne z regulaminem PZW ).

Nie znaczy to, że muszę natychmiast z tego prawa korzystać przy każdej okazji :!:

Nie traktuje też składek jako inwestycja, w której zwrotem będą ryby, jak co poniektórzy. Traktuję ją jako opłata za możliwość uprawiania tego pięknego sportu/hobby/pasji.

Pozdrawiam :smile:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość kilerpulawy

Zawsze wypuszczam, a jeżeli chcę zjeść rybkę co rzadko się zdarza idę do rybnego i kupuję filety :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jaki sens ma łowienie, jeśli nie zjadamy złowionych ryb? To po co je łowić? Po co deptać brzegi, zaśmiecać wodę zanętą, opakowaniami po robakach, puszkami po piwie, zerwanymi haczykami i błystkami, kawałkami żyłki?

Jeśli już łowię, to właśnie po to, żeby rybę zjeść i nie łowię więcej, niż zjeść zamierzam. Jak nie mogę ryb zabrać ze sobą, to po prostu nie łowię, żeby bezsensownie nie szkodzić wodzie i rybom.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja [nie mogę] skąd sie biorą tacy ludzie :roll:

Skoro nie widzisz sensu łapania ryb bez zabierania ich do domu to wytłumacz mi jaki jest sens pływania łódką po np wiśle skoro tak naprawdę do nikąd nie płyniesz. Płyniesz i wracasz - po co ? Masz w podpisie "żeglarz wiślany" dlatego odniosłem się do tej łódki.

Widać że dla ciebie wędkowanie to nie hobby tylko sposób na zdobycie pożywienie - naprawde szkoda mi ludzi z takim podejście i oby jak najmniej takich jak ty

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja pie****ę skąd sie biorą tacy ludzie :roll:

Skoro nie widzisz sensu łapania ryb bez zabierania ich do domu to wytłumacz mi jaki jest sens pływania łódką po np wiśle skoro tak naprawdę do nikąd nie płyniesz. Płyniesz i wracasz - po co ? Masz w podpisie "żeglarz wiślany" dlatego odniosłem się do tej łódki.

Widać że dla ciebie wędkowanie to nie hobby tylko sposób na zdobycie pożywienie - naprawde szkoda mi ludzi z takim podejście i oby jak najmniej takich jak ty

[shadow=blue]SQra[/shadow] w pełni popieram twoje zdanie, jeśli ktoś nie widzi sensu w wędkowaniu bez zabierania ryb to niech lepiej zmieni "hobby: :roll:

Rozumiem że można zabrać ryby,jeśli ktoś je lubi jeść ,ale to nie może przesłaniać całkowicie idei tego sportu/hobby czyli obcowania z przyrodą,wypoczynku itd.

Takie podejście"zabrać wszystko do wora" jest po prostu chore.A narzekać na stan polskich wód przecież każdy może :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

J Po co deptać brzegi, zaśmiecać wodę zanętą, opakowaniami po robakach, puszkami po piwie, zerwanymi haczykami i błystkami, kawałkami żyłki?

Skoro dla ciebie łowienie jest nierozerwalnie związane z zadeptywaniem roślinności i zostawianiem po sobie śmietnika to zmień lepiej zainteresowania...

Jeśli na mojej miejscówce widzę walające się śmieci to wędkowanie rozpoczynam od sprzątnięcia łowiska. Nie wyobrażam sobie żebym mógł siedzieć te kilka godzin w syfie, tym bardziej że pozbieranie śmieci zajmuje raptem kilka minut.

Jeśli już łowię, to właśnie po to, żeby rybę zjeść i nie łowię więcej, niż zjeść zamierzam

Czyli jeśli złowisz dostateczną ilość mięsa w pół godziny to składasz manele i idziesz do domu, tak?

Ja łowię po to żeby oderwać się od codziennych spraw i zrelaksować się w ciszy i spokoju w otoczeniu przyrody. Samo przebywanie nad wodą sprawia mi ogromną przyjemność, podobnie jak emocje związane z braniami, holem itd.

Jak nie mogę ryb zabrać ze sobą, to po prostu nie łowię, żeby bezsensownie nie szkodzić wodzie i rybom.

Świadome wędkarstwo powiązane z ideą C&R pozwala w znacznym stopniu te szkody ograniczyć. Najbardziej szkodzą ci, którzy przychodzą po mięso i zostawiają po sobie śmietnik.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie chcial bym zaapelowac do zagorzalych zwolennikow C&R zeby moze zamiast krytykowac,nie mal zdeptac z blotem tych ktorzy przyznaja sie ze od czasu do czasu wezma rybke,skupic sie na ludziach z zarzadow PZW,bo przede wszystkim to dzieki ich braku zainteresowania wodami i rybostanem mamy tak jak mamy :mrgreen: Podam przyklady.Imbramowice (cegielnia)od kilku lat wedkujac na tym zbiorniku,z satysfakcja wypuszczam ryby,a zwlaszcza (misiaczki) i wystarczyla jedna mrozniesza zima,i wszystkie misiaczki szlak trafil,i nie tylko bo i tolpygi po 15kg amury,A wystarczylo by troche wyobrazni i inicjatywy ze strony kola pod ktory ten zbiornik nalezal. Wilczkow,pieknie polozony plytki zbiornik w poblizu Malczyc,kilka ton wegorza i praktycznie wszystka ryba.Gdzie byli ludzie z PZW,za co biora pieniadze,gdzie te zarybiania?polowa auta na zarybienie,druga do zyda :mrgreen: a co po zarybieniu?zadnych kontroli :mrgreen: tydzien i ma ryby,ciagle ci sami po kilka razy kursuja z reklamowkami pelnymi karpikow :mrgreen: Inni truciciele wod.Nastepny przyklad Mietkow,czyz by to pseldo wedkarze zniszczyli ta wode,smiem watpic :shock:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie chcial bym zaapelowac do zagorzalych zwolennikow C&R zeby moze zamiast krytykowac,nie mal zdeptac z blotem tych ktorzy przyznaja sie ze od czasu do czasu wezma rybke,skupic sie na ludziach z zarzadow PZW,bo przede wszystkim to dzieki ich braku zainteresowania wodami i rybostanem mamy tak jak mamy :mrgreen: Podam przyklady.Imbramowice (cegielnia)od kilku lat wedkujac na tym zbiorniku,z satysfakcja wypuszczam ryby,a zwlaszcza (misiaczki) i wystarczyla jedna mrozniesza zima,i wszystkie misiaczki szlak trafil,i nie tylko bo i tolpygi po 15kg amury,A wystarczylo by troche wyobrazni i inicjatywy ze strony kola pod ktory ten zbiornik nalezal. Wilczkow,pieknie polozony plytki zbiornik w poblizu Malczyc,kilka ton wegorza i praktycznie wszystka ryba.Gdzie byli ludzie z PZW,za co biora pieniadze,gdzie te zarybiania?polowa auta na zarybienie,druga do zyda :mrgreen: a co po zarybieniu?zadnych kontroli :mrgreen: tydzien i ma ryby,ciagle ci sami po kilka razy kursuja z reklamowkami pelnymi karpikow :mrgreen: Inni truciciele wod.Nastepny przyklad Mietkow,czyz by to pseldo wedkarze zniszczyli ta wode,smiem watpic :shock:

U mnie w kole podobnie, zarybiają pstrągiem poprad, ci sami co zarybiali 15 minut później idą z wędką i drą na chama wszystko co przed kilkoma chwilami wpuścili do rzeki... dramat... wysoka woda a wszyscy rypią na czerwonego robala pstrąga za pstrągiem... patologia ogólno-polska.. z tym trza walczyc...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie chcial bym zaapelowac do zagorzalych zwolennikow C&R zeby moze zamiast krytykowac,nie mal zdeptac z blotem tych ktorzy przyznaja sie ze od czasu do czasu wezma rybke

A kto tutaj zdeptuje z błotem ludzi którzy od czasu do czasu wezmą rybę? Macie do tego prawo ale wszystko z umiarem... Na małych zbiornikach o dużej presji wędkarskiej każdy większy drapieżnik jest na wagę złota. Nie będę się na ten temat rozpisywał bo każdy świadomy wędkarz wie o co chodzi...

Nikt nie czepia się normalnych wędkarzy tylko buraków którzy każdą wymiarową rybę walą w łeb i do wora, przy okazji zostawiając po sobie syf.

Dziwi mnie że niektórzy wyśmiewają zwolenników C&R. Powinniście nam dziękować, bo każda wypuszczona ryba to dla was szansa ponowne jej złapanie.

Co do sytuacji w PZW: Nie mam na to wpływu, jedyne co mogę zrobić to samemu postępować jak należy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miras, ludzie beda brali ryby, bo to nie tylko metalnosc Polala ale w duzej mierze bierze sie to z biedy.Znam z nad wody takiego klienta ktory od lat nie ma pracy(z roznych powodow)i bierze wszystkie wymiarowe ryby a pozniej sprzedaje sasiadom zeby miec na zakup robakow i niezbednych rzeczy do wedkowania.I sam nie wiem co o tym myslec,czy za to mam go potepic?

Co do sytuacji w PZW: Nie mam na to wpływu
A moze zrobic spontaniczna akcje z haczyka i zaczac pisac protesty wlasnie do PZW ,czy kto o tym pomyslal?Napewno jak tylko bedziemy narzekac to nic z tego sie nie urodzi :mrgreen:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widać, że nie wszyscy opanowali umiejętność rozumienia tekstu. Podobnie jest też z samodzielnym myśleniem.

Wędkarstwo, jako sposób na pozyskanie pożywienia jest niezbyt efektywne i kosztowne. Taniej kupić rybę w sklepie.

Dzisiaj wędkarstwo jest po prostu hobby i sposobem na kontakt z przyrodą. Niestety wielu ludzi, zwykle niezbyt rozgarniętych, wymyśliło sobie wzorem programów tv, że sport ten ma polegać na łowieniu możliwie największej ilości ryb i wypuszczaniu ich z powrotem do wody. A ja uważam, że to głupota, zwłaszcza wobec rosnącej "presji wędkarskiej" i ubożenia naszych wód. Łowić powinniśmy tyle, ile rzeczywiście potrzebujemy. Można przyjąć, że nie dotyczy to zbiorników hodowlanych.

Warto wprowadzać w wędkarstwie ograniczenia i zasady wzorem łowiectwa, które stało się sportem niemal elitarnym. Ograniczy to być może szkody wyrządzane przez tłumy rozmaitego buractwa mieniące się wedkarzami.

Co zaś do pływania po Wiśle... Wiesz o tym cokolwiek? Pewnie w ogóle niewiele wiesz, ale gadasz bez opamiętania. Internet rozzuchwala niestety.

Czy idąc jesienią na grzyby też mam je tylko oglądać? Czy może podnieść, zmierzyć i na powrót wetknąć w ściółkę? Wolę zebrać ich tyle, ile rzeczywiście potrzebuję.

A jeśli kilku pijaczków złapie sobie takiego wędkarza i przytopi go na chwilę dla zabawy? Jest w tym coś złego? Przecież to niemal to samo, co taki wedkarz-wypuszczacz robi z rybą. I też tylko dla zabawy. I tak samo bezsensowne.

A skąd się biorą tacy ludzie, jak ja? Ano z głupoty innych, którą obserwują, i która budzi ich sprzeciw. Rozumiesz to?

(...)

Skoro dla ciebie łowienie jest nierozerwalnie związane z zadeptywaniem roślinności i zostawianiem po sobie śmietnika to zmień lepiej zainteresowania...

Jeśli na mojej miejscówce widzę walające się śmieci to wędkowanie rozpoczynam od sprzątnięcia łowiska. Nie wyobrażam sobie żebym mógł siedzieć te kilka godzin w syfie, tym bardziej że pozbieranie śmieci zajmuje raptem kilka minut.

(...)

Czyli jeśli złowisz dostateczną ilość mięsa w pół godziny to składasz manele i idziesz do domu, tak?

Ja łowię po to żeby oderwać się od codziennych spraw i zrelaksować się w ciszy i spokoju w otoczeniu przyrody. Samo przebywanie nad wodą sprawia mi ogromną przyjemność, podobnie jak emocje związane z braniami, holem itd.

Jak nie mogę ryb zabrać ze sobą, to po prostu nie łowię, żeby bezsensownie nie szkodzić wodzie i rybom.

Świadome wędkarstwo powiązane z ideą C&R pozwala w znacznym stopniu te szkody ograniczyć. Najbardziej szkodzą ci, którzy przychodzą po mięso i zostawiają po sobie śmietnik.

Ilu jest "świadomych wędkarzy"? Ilu takich jest tutaj? Treść i forma wielu wypowiedzi nakazuje wątpić w ich "świadomość", w inne przymioty też.

Ilu wędkarzy sprząta nie tylko zastany śmietnik, ale po prostu po sobie?

Jeśli złowię zbyt dużo "mięsa" w pół godziny, to po prostu odpoczywam sobie nad rzeką, a owo mięso czasem warto przyrządzić właśnie na łowisku.

Szczęśliwie z wiekiem osiągnałem nieco lepsze warunki do relaksowania się. Nie muszę złowić wszystkiego i jak najszybciej. Wypływam wprost ze środka miasta, wygodną kabinówką i oprócz łowienia dysponuję innymi możliwościami relaksu. Ale to temat na inną rozmowę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego Maciej C., jakie masz podejście do wędkarstwa to jest twoja sprawa, nie musisz odrazu ze wszystkich którzy uznają zasadę C&R robić bandy nierozgarnięty ludzi którzy podniecili się filmami wędkarskimi. Nie czepiam się kogoś kto od czasu do czasu zabierze kilka ryb żeby je zjeść, ma do tego prawo i tak samo nie chcę żeby ktoś czepiał się mnie że wypuszczam ryby, bo też mam takie prawo i zamierzam z niego korzystać. :evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety wielu ludzi, zwykle niezbyt rozgarniętych, wymyśliło sobie wzorem programów tv, że sport ten ma polegać na łowieniu możliwie największej ilości ryb i wypuszczaniu ich z powrotem do wody.

Myślę że w tym przypadku trochę przesadzasz. Jestem przekonany, że dla większości wędkarzy, podobnie jak dla ciebie i dla mnie najważniejszy jest kontakt z przyrodą i relaks. Zgodzisz się ze mną, że satysfakcja jest większa jeśli przy okazji ryby dobrze biorą. Dzięki C&R więcej ryb zostaje w naszych wodach i właśnie to z wędkarskiego punktu widzenia jest najważniejsze. Nie chodzi tutaj o jakąś ideologię typu "nie zabijaj" tylko o to, żebyśmy mieli rybne łowiska. Jeśli celem jest łowienie samo w sobie, to wędkarz dba o ryby i przyrodę, bo chce by to łowienie było jak najprzyjemniejsze. Natomiast jeśli celem jest pozyskanie mięsa to czyste łowisko, okresy ochronne itd. schodzą na dalszy plan.

Nie jestem jakimś ortodoksem, po prostu uważam że ludzie którzy zabierają każdą rybę do której mają prawo sami podcinają gałąź na której siedzą.

Warto wprowadzać w wędkarstwie ograniczenia i zasady wzorem łowiectwa, które stało się sportem niemal elitarnym. Ograniczy to być może szkody wyrządzane przez tłumy rozmaitego buractwa mieniące się wedkarzami.

Dużo skuteczniej tego typu szkody ograniczy propagowanie odpowiednich zachowań nad wodą. Dzięki takim stronom jak to forum liczba buractwa powoli, choć sukcesywnie się zmniejsza. Internet to wspaniałe narzędzie. Propagujmy zostawianie po sobie czystej miejscówki (bez względu na to w jakim stanie była wcześniej) czy wypuszczanie większości złowionych ryb a na pewno wiele zmieni się na lepsze.

Prawdziwe wędkarstwo także jest sportem elitarnym. Zakłada szacunek dla przyrody, uczy pokory i wymaga nieustannego doskonalenia umiejętności. Do pewnych rzeczy dochodzi się latami. Aby świadomie łowić konkretne gatunki w określonych porach roku trzeba dokładnie poznać daną wodę. Perfekcyjne opanowanie różnych metod także nie przychodzi bez trudu. Przyjechanie nad wodę na gila i piwko i zarzucenie przy okazji wędki wędkarstwem na pewno nie jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łowić powinniśmy tyle, ile rzeczywiście potrzebujemy

Ale ja w ogóle nie potrzebuję, wole ryby morskie, bo są zdrowsze. To co, powinienem zmienić hobby, mimo że kocham wędkarstwo? Czy powinienem się zmuszać i zabijać i zjadać te ryby na siłę, chociaż mogę pozwolić im dalej cieszyć się życiem?

Nie wiem czy kolega słyszał o hakach bezzadziorowych? Albo o tworzonych coraz częściej w naszym kraju łowiskach "no kill", na których trzeba wypuścić złowione ryby, po to żeby było ich więcej do złowienia? Albo o tym, że są udokumentowane w różnych krajach przypadki wielokrotnego łowienia tej samej ryby, np karpia, który jest za każdym razem coraz większy i w świetnej kondycji?

Wg kolegi te wszystkie rzeczy nie mają sensu, bo co się złowi to w łeb i do wora, a jak ładnie biorą to po półgodzinie nad wodą wracamy do domu, do stresu i codzienności - bo już mamy obiad?

A teraz od strony logiki - jak kolega godzi swoja filozofię z obowiązkiem wypuszczania niewymiarowych ryb? Wypuszcza je kolega, prawda? A jak ktos złowi jakiegoś niewielkiego, ościstego krapika, to też ma go zabrac do jedzenia, choc niesmaczny? Wszystkie malutkie jazgarki mają wędkarze zabierać, i co, męczyć się z robieniem zupy rybnej? Czy też kolega dopuszcza tutaj niekonsekwencję, czyli ryby niesmaczne i niewielkie, będace przyłowem można wypuszczać, ale większe i smaczne już nie?

Ale dlaczego te drugie mają miec gorzej...?

No i te większe i smaczne na ogół sa celem naszych połowów, czyli chcielibyśmy żeby było ich jak najwięcej. Ale jeżeli będziemy każda zabierać, to będzie ich coraz mniej... Kolega zdaje się postrzega nasze wody jako jakiś nieprzebrany róg obfitości :neutral:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łowić powinniśmy tyle, ile rzeczywiście potrzebujemy

Poza tym, skoro chodzi tylko o pozyskanie kolacji, to po co wydawać pieniądze na przynęty, sprzęt, paliwo na dojazd, nie lepiej iść do sklepu ? Taka zasada zda egzamin ale w dolinie Amazonki, bo tam faktycznie to sposób na przetrwanie następnego dnia.

Ilu wędkarzy sprząta nie tylko zastany śmietnik, ale po prostu po sobie?

Po sobie sprząta każdy wędkarz, syf zostawiają śmieciarze (bo to nadużycie nazwać takie "osobistości" wędkarzami).

A jeśli kilku pijaczków złapie sobie takiego wędkarza i przytopi go na chwilę dla zabawy? Jest w tym coś złego? Przecież to niemal to samo, co taki wedkarz-wypuszczacz robi z rybą. I też tylko dla zabawy. I tak samo bezsensowne.

Nie stawiajmy człowieka i ryb czy grzybów na równi. To człowiek od wieków poluje na zwierzęta a nie odwrotnie. A sytuacja z "pijaczkami" to czysty wandalizm i naruszenie.

Widzę, że masz niewyobrażalnie wręcz inne podejście do wędkarstwa niż większość wędkarzy, u których, jak napisałeś, obserwujesz głupotę.

Skoro łowienie ryb postrzegasz jako nieetyczne i męczące lub nawet zabójcze dla ryb to co powiesz o polowaniu w lesie? Tam nie można wyciągnąć haczyka i puścić zwierza, a jest spora część polujących, którzy polują tylko dla samej przyjemności mierząc przez lunetę do wszystkiego co się rusza. Przecież gdyby chodziło im tylko i jedzenie to upolowaliby jednego jelenia i podzielili na kilka rodzin, bo mięsa z pewnością wystarczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wczoraj jak bylem na rybach inny "wedkarz" zrobil sobie zasiadke na karpie. Mieszka obok z tego co zauwazylem poniewaz, zlapal karpia ok 2,5kg i poszedl gdzies z nim, potem zlapal drugiego takiego samego i tez gdzies poszedl z nim. Zwinal sie. wrocil w nocy zlapal okolo 3kg i poszedl gdzies:O. Dobra zlapal ostatniego ok 22 mniej-wiecej 3,5kg. Menda wyczerpała dzienny limit poszedlem i wrzucilem tego karpia do wody. Zly stary dziad myslac ze moze mi cos zrobic hahah, smutny troszke pobijany wrocil do domu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam o tyle dobrze (jeśli można to tak nazwać), że jestem uczulony na rybie mięso, nie moge jeść a nawet zapach smażonej ryby sprawia, że zaczynam się dusić, ot piepszona alergia, nie wiem nawet jak ryba smakuje :lol: dlatego raczej zawsze wypuszczam :) oczywiście jakąś większą sztuką bym nie pogardził :) ogólnie ryby mają ze mną dobrze haha

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość FALUBAZ_ZG

Koles moj to ma, a raczej sie u niego na to zanosi, bo mu lekarz powiedzial, ze ryby ma do geby nigdy nie pchac, bo sie udusic moze i to bynajmniej nie od osci...

Co do C&R

Deuuu, zauwaz, ze w tym watku jestes moze nie odosobnionym, ale wyjatkiem. Ty podchodzisz do tematu normalnie i nie masz nikomu za zle jak wezmie rybe. Jak to forum znalazlem to jeszcze zanim sie zarejestrowalem przewalkowalem kilka tematow w calosci, w tym ten. Sam pewnie widziales co wypisywali fanatycy C&R o innych normalnych wedkarzach wrecz im ublizajac. Potem jeden z nich okazal sie niezrownowazony do tego stopnia, ze sam sie przyznal, ze specjalnie prowokowal, bo chcial zobaczyc jakie reakcje wywola.

Problem i tak lezy gdzie indziej.

Bedac rok temu nad pewnym jeziorem. Jeden z nas wyjal wielkiego wegorza i poszedla spac. Ja z kumplem dalej lowilem i na zywca wyjelismy po dwa szczupaki w rozmiarze "pistolet", ze dwa z nich moze otarly sie o wymiar. Potem jak wegorz poszedl na grilla przyblakal sie jakis miejscowy typ co sobie wszystkie kladki oblawial. Podszedl do nas zaczela sie gadka. Wiadomo, pierwsze pytanie co zlowilismy. No to na dowod naszych polowow dostal kawal wegorza na smaka, dosiadl sie i dalej wypytuje czy cos jeszcze zlowilismy. No to mu wtedy mowie, ze jeszcze 4 pistolety. To on sie pyta gdzie je mamy. Ja mu na to, ze w wodzie tam gdzie ich miejsce. No to on sie pyta czemu wypuscilismy, bo z takich malych najlepsze mieso. No to mu mowie, ze po co mi taki szczupak, gdzie polowe ciala stanowi paszcza, a poza tym male to wypuscilem bo mi ich szkoda bylo. Na to on mowi, ze nic by sie nie stalo, bo ja przyjade raz na miesiac i jak wyjme nawet kilka malych szczupakow to woda nie zubozeje, a po drugiej stronie jeziora mieszka typ co stawia siaty, sznury i pupy i ten to dopiero jest zagrozeniem dla jeziora. Teraz to ja zadalem pytanie czemu go nikt nie podpieprzy odpowiednim organom. Pada odpowiedz, bo ma ziecia w PZW i i tak mu nic nie zrobia.

Pomijam juz tutaj to czy ten nasz rozmowca mial racje ze te nasze pistolety nie zrobilyby krzywdy jezioru. Zwracam jednak uwage, ze problem malej ilosci ryb w naszych wodach nie lezy w wedkarstwie. Sa o wiele powazniejsze zagrozenia z ktorymi sie nic nie robi. Uwazam zatem, ze obwinianie wedkarzy za cale zlo jest po prostu nie na miejscu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.