jaceen Napisano 1 Października 2020 Share Napisano 1 Października 2020 Spodobało mi się takie stwierdzenie, że okazy ponad przeciętne są zbyt cenne, by złowić je tylko raz. Osobiście nie przypominam sobie bym po złowieniu ryby stwierdził u niej objawy wspomnianej barotraumy. Łowię na płytkich wodach w górnych warstwach, wręcz powierzchniowo. Niewiele czasu poświęcam jigując. Jak już, to głębiej niż 5 m prawdopodobnie nie przekraczam. Zainteresował mnie ten temat, bo jako zwolennik wypuszczania niewiele wiedziałem o rybach, które po złowieniu mają wypchane pęcherze gazem do takiego stopnia, że wypychają wątrobę z pyska, lub podczas uwalniania nie potrafią odpłynąć. Zapewne więcej mogą powiedzieć wędkarze łowiący na głębokich akwenach. Mało się o tym mówi. Może czas to zmienić? Jeżeli zwolennikom zasady C&R zależy, by więcej ryb przeżywało, to warto od czasu do czasu uświadomić wędkarzy, na co zwracać uwagę. Z różnych informacji można wnioskować, że wypuszczanie każdej ryby nie jest równe 100% przeżywalności. Jestem świadomy tego, jednak będę dalej postępował według swoj zasady i sumienia. Teraz, po dawce teorii o barotraumie u ryb, łowiąc umownie poniżej 8-10 m, mocno bym się zastanowił, czy uparcie stosować zasadę wypuszczania. Albo bym nie łowił poniżej tej głębokości, albo z góry bym zakładał, że łowię na kolację. W każdym razie warto poszukać informacji i być świadomym z czym możemy się spotkać. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Elast93 Napisano 1 Października 2020 Share Napisano 1 Października 2020 Godzinę temu, jaceen napisał: Spodobało mi się takie stwierdzenie, że okazy ponad przeciętne są zbyt cenne, by złowić je tylko raz. Osobiście nie przypominam sobie bym po złowieniu ryby stwierdził u niej objawy wspomnianej barotraumy. Łowię na płytkich wodach w górnych warstwach, wręcz powierzchniowo. Niewiele czasu poświęcam jigując. Jak już, to głębiej niż 5 m prawdopodobnie nie przekraczam. Zainteresował mnie ten temat, bo jako zwolennik wypuszczania niewiele wiedziałem o rybach, które po złowieniu mają wypchane pęcherze gazem do takiego stopnia, że wypychają wątrobę z pyska, lub podczas uwalniania nie potrafią odpłynąć. Zapewne więcej mogą powiedzieć wędkarze łowiący na głębokich akwenach. Mało się o tym mówi. Może czas to zmienić? Jeżeli zwolennikom zasady C&R zależy, by więcej ryb przeżywało, to warto od czasu do czasu uświadomić wędkarzy, na co zwracać uwagę. Z różnych informacji można wnioskować, że wypuszczanie każdej ryby nie jest równe 100% przeżywalności. Jestem świadomy tego, jednak będę dalej postępował według swoj zasady i sumienia. Teraz, po dawce teorii o barotraumie u ryb, łowiąc umownie poniżej 8-10 m, mocno bym się zastanowił, czy uparcie stosować zasadę wypuszczania. Albo bym nie łowił poniżej tej głębokości, albo z góry bym zakładał, że łowię na kolację. W każdym razie warto poszukać informacji i być świadomym z czym możemy się spotkać. Według mnie to raczej efekt zbyt forsownego siłowego szybkiego holu ( mowa o drugim filmie ). Byłem kilka razy w życiu na bardzo głębokich zbiornikach jak jezioro Czorsztyńskie, łowiliśmy ryby nawet z głębokości powyżej 20 m i takich sytuacji nie miałem ani ja ani żaden ze znajomych.. Kolega z którym bardzo często łowię w zeszłym roku złowił prawie metrową głowacicę z głębokości 26 m w podwodnym korycie rzeki na zaporówce i również rybie nie było nic. Osobiście również prawie od początku mojej przygody z wędkarstwem wypuszczam wszystkie złowione okazy, jednak gdybym miał sytuację gdzie ryba duża jest na tyle wymęczona holem / straciła dużo krwi, a zgodnie z regulaminem mogę ją zabrać ze sobą to bym to zrobił.. Nigdy nie byłem i nie będę w 100% "No Killowcem" trzeba mieć swój rozum i potrafić rozróżnić kiedy ryba ma szanse na przeżycie, a kiedy nie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
andrutone Napisano 1 Października 2020 Share Napisano 1 Października 2020 Powiem Wam, że im więcej widzę takich obrazków, tym częściej myślę, że mamy kiepską rozrywkę. Gdzieś przeczytałem, że gdyby ryby miały głos i mogły krzyczeć podczas wyciągania ich z wody, toby już nikt ich nie łowił. Ponoć w Niemczech jest prawo, że złowione ryby trzeba zabierać w ramach dozwolonego limitu, a po jego wykorzystaniu trzeba zakończyć łowienie i już nie haratać więcej ryb. Coraz częściej myślę że ma to sens, zwłaszcza w kontekście duszących się długo ryb - żeby fota dobra wyszła, wyrzucanych potem w stanie agonalnym do wody, bo przecież "ja tego nie jem, tak jak cała reszta tych przebrzydłych mięsiarzy". Żeby jednak nie było - sam z wędkarstwa nie rezygnuję, zdjęcia rybom robię i zdecydowaną większość wypuszczam, biorąc w roku może tylko kilka sztuk. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Ventus Napisano 1 Października 2020 Share Napisano 1 Października 2020 A wystarczyłoby by na czas sesji foto łowca-zdobywca wstrzymał oddech tak długo jak ryba jest poza wodą, byłoby ciekawie 🤪 1 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
jaceen Napisano 2 Października 2020 Autor Share Napisano 2 Października 2020 O tym jest mowa, że wypuszczając ryby, nigdy nie będziemy pewni, co z nią się stanie za 5 minut, godzinę, czy kilka dni. Człowiek po wypadku również może w początkowej fazie zachowywać się w miarę normalnie. Po czasie może się okazać, że obrażenia wewnętrzne doprowadziły do katastrofy. Każdy głos w tytułowej sprawie odbieram jako zainteresowanie i chęć pomocy w zrozumieniu, że z rybami powinniśmy postępować bardzo ostrożnie. Nawet zastanowić się, czy jest sens łowić w danym łowisku, bo dla ryb będą małe szanse na przeżycie mimo wypuszczania. Zainteresowałem się sprawą, gdy doczytałem o zawodach, bodajże w Rosji, gdzie zawodnicy, by dostarczyć żywe ryby do pomiarów, nakłuwali im pęcherze. Już wiem w jakim celu. Okazuje się, że są miejsca na świecie, gdzie posiadanie takiego przyrządu jest obowiązkowe. Wypuszczając rybę, mogę ogłaszać, że odpłynęła w dobrej kondycji. Tylko tyle. Dalej nie jestem w stanie nic zrobić. Nie jestem w stanie sprawdzić, jak sobie radzi po spotkaniu z wędkarzem. Stąd warto zaglądnąć w wolnej chwili do komentarzy i wypowiedzi ludzi, którzy więcej wiedzą z racji zawodu, doświadczenia i spotykają się z tym zjawiskiem w rzeczywistości. Do mnie dociera wiadomość, że ryby przeżywają. Nawet te holowane z większej głębokości. Też do mnie dociera głos wędkarzy, którzy mówią o tym, że np. szczupaki z większej głębokości padają, jak muchy, bez istotnych uszkodzeń ciała. O sandaczach z wypchanymi oczami i napompowanymi brzuchami też trochę słyszałem. Powiedzmy sobie szczerze, kto publicznie o tym będzie wspominał? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.