Skocz do zawartości
przynęty na klenia     Dragon

z żoną na rybach...


trini

Rekomendowane odpowiedzi

shogun_zag,

Ślązacy mają taką dziwną przypadłość. Mój ojciec ze szwagrem z Rybnika wypuścili się kiedyś nocką na "Zalew Rybnicki" na sandacza. Mgła jak cholera a w dodatku woda ciepła paruje no i po trzecie przed wyjściem rozpracowali po jakieś 0,75 na twarz. Rano jak się obudzili żywce leżały w trawie a wodę mieli dokładnie za plecami. :mrgreen:

Do dzisiaj z wujasa drą łacha jak to sandacze na łące poławiał. :grin:

Wyobrażam sobie jaki ubaw musieli mieć jego znajomi jak przychodzili nad wodę a oni spali przy wędkach zarzuconych na łąkę. :grin::grin::grin:

To ciekawe, bo z tego co wiem na tym zbiorniku od dawna obowiązuje zakaz połowu z łodzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przynęty na klenia   Dragon
To ciekawe, bo z tego co wiem na tym zbiorniku od dawna obowiązuje zakaz połowu z łodzi.

Adasiu a czy ja gdzies napisałem, że to było na łodzi :?:

ale wydaje mi się że to było przed od "dawna"

oj to na pewno. Wydarzenie miało miejsce z 18 lat temu albo i lepiej. Wtedy jeszcze nik nie myślał, że popularne betony po stronie mola zostaną jedna wielką komercją.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na jednej ze wspolnych wypraw wedkarskich malzonka poinformowana o zasadach(badz cicho,nie przeszkadzaj a najlepiej "idz gdzies" :smile: ),starala sie z nich wywiazac.Do tego stopnia ze "gdzies poszla" :!:.Przy ktoryms zarzucaniu zaczepiam o cos za plecami.Co jest mysle ,przeciez nie ma drzew ani krzaczorow :!: .Ogladam sie i widze moja luba z haczykiem wbitym w ....powieke :!:.Adrenalina poszla mi w gore bardziej niz przy jakimkolwiek braniu. Jak sie latwo domyslic lubej znudzilo sie "zwiedzanie" i chciala zobaczyc jak to sie lowi a miejsce za moimi plecami wydalo sie jej do tego najlepsze :twisted: .Pozdro-Radek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O matko boska, ale nic jej się nie stało ?

Dobrze , że mocno nie zarzucałeś ś, bo licho by się to skończyło.

Aż mi się włosy zjeżyły na głowie.

Moja by mnie ugotowała na miękko za to :razz:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uważam że zabieranie na ryby kogokolwiek (niezależnie czy żona czy kolega) nie zainteresowanego połowem lub luźno zainteresowanego nie ma najmniejszego sensu. Ja się męczę i on(ona) się męczy. Jak kto chce iść na ryby to proszę bardzo a jak popatrzeć czy poasystować do dowidzenia! :idea:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adasiu a czy ja gdzies napisałem, że to było na łodzi :?:

Nie wyobrażam sobie jak mogli tak robić łowiąc z brzegu w stronę łąki więc treść zrozumiałem po swojemu - wybacz. A wracając do nich to rzeczywiście musieli się nieźle spić.

Cóż z takich zabawnych sytuacji też mogę przytoczyć jedną która przydarzyła się nie tak dawno. Pojechałem z kolegą który nie ma jeszcze karty wędkarskiej na komercyjne stawy.

Wybrany przez nas stawik hodowlany był mały z pełnym dostepem z brzegu lekkim zestawem spławikowym.

Kolega choć dopiero zaczyna łowić oczywiście uważa że wszystko wie najlepiej. I pomimo że sugerowałem aby łowił na spławik uparł się na swoją nową gruntówkę, którą wtedy pierwszy raz używał.

Pierwszy silny rzut jaki wykonał i sprężyna urwała się, wylądowała przy drugim brzegu strasząc siedzących tam razem wędkarzy (nie odbezpieczył kabłąka).

Nastąpiła oczywiście rekonstrukcja zestawu gruntowego, by za chwilę spróbować ponownie.

Drugi silny rzut i sprężyna przeleciała nad stawem, nad wędkarzami z przeciwka, nad ogrodzeniem i wpadła przez otwarte okno do Passata który właśnie odjeżdżał. Kierowca z VW z nerwów urwał od razu sprężynę. Cóż kolega 195 cm wzrostu ma siłę ale zero wyczucia.

Dwóch wędkarzy z przeciwka którzy zobaczyli jak mój kolega wiąże na nowo 3 zestaw gruntowy dla bezpieczeństwa przeniosło się od razu na nasz brzeg.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ważam że zabieranie na ryby kogokolwiek (niezależnie czy żona czy kolega) nie zainteresowanego połowem lub luźno zainteresowanego nie ma najmniejszego sensu. Ja się męczę i on(ona) się męczy. Jak kto chce iść na ryby to proszę bardzo a jak popatrzeć czy poasystować do dowidzenia! :idea:

no widzisz Tomaszek to tak nie do końca łatwo...co prawda swoją małżonkę nauczyłem trochę łowić i jak idziemy czy płyniemy gdzieśna ryby to ona też łowi, tyle że jeszcze nie do końca jej to idzie więc....różnie z tym bywa, ale postępy są :mrgreen:

a wracając do nie zabierania wyobraź sobie, że jedziesz na rodzinne wakacje nad jezioro (w końcu wygrałeś, bo ONA wolałaby w góry) i przez cały urlop widujecie się sporadycznie bo ty albo łowisz albo nęcisz, albo... krótko mówiąc nieszybko zdażyły by się następne wędkarskie wakacje ( o ile nadal miałby być wspólne), więc coś za coś, albo rybka albo akwarium :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogladam sie i widze moja luba z haczykiem wbitym w ....powieke :!:

Zwykle kobieta sądzi, że ukryta za swym mężczyzną jest bezpieczna.

Wędkarstwo to chyba jedyny taki sport, który obala takie założenie :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zwykle kobieta sądzi, że ukryta za swym mężczyzną jest bezpieczna.

To wyjasnia upodobanie "pieska" :!::mrgreen:,oraz tego ze w czasie gdy mezczyzna manewruje na wstecznym kobieta bedaca na zewnatrz stara sie (z uporem maniaka)byc zawsze z tylu pojazdu :!::twisted:.Pozdro-Radek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.