Skocz do zawartości
Dragon

Ochrona ryb drapieżnych- petycja


Winko

Rekomendowane odpowiedzi

poszlo,

nawet jesli przejdzie taka ustawa to kto to bedzie ja egzekwowal? bedzie tak jak jest teraz z wymiarami ochronnymi jest grupa wedkarzy co je przestrzega ,jest grupa co wypuszcza wszystko ale swolocz co pakuje do siaty wszystko byla, jest i bedzie, mnie w tym roku nikt nie kontrolowal a bylem na rybach jakies 80 razy .

Dlaczego takie nastawienie pesymistyczne? Zawsze lepsze takie coś niżeli wogóle by tego nie było :) Oczywiście poetycja wysłana :grin:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przynęty na klenia   Dragon
  • Odpowiedzi 74
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

DAWID napisał:

Ja już podpisałem jakiś czas temu Oczywiście jestem za, tylko jak Winko mówi brakuje tutaj potokowca chociaż tej ryby wogóle się nie powinno zabijac.

Może nie do końca miałem z tym rację? Prawda jest taka że pstrągom nie tyle jest potrzebny górny wymiar ochronny co tworzenie na odcinkach górskich gdzie one występuję odcinków ,,NO KILL" co jest coraz częściej stosowane. Na takiej wodzie zbędne są jakiekolwiek wymiary :wink: co dotyczy się wszystkich gatunków tam występujących ryb :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U nas za to ta zasada dotyczy wszystkich gatunków :smile: Mam nadzieje że w przeciągu kilku następnych lat ta zasada obejmie również te odcinki rzek gdzie występuje głowacica. Dużo się mówi o jej ochronie a w sumie nie robi się w tym kierunku nic- Po za oczywiście wprowadzeniem śmiesznej dopłaty na połów tych ryb i to tylko dla spiningistów rzecz jasna!!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 9 months later...

Czytam tak sobie te posty i jestem zdumiony :shock: - myślicie że jak podpiszecie petycje i wprowadzą następny restrykcyjny przepis, aby się nam przyjemniej łowiło nad wodą , to od tego przybędzie ryb ? Jak będzie górny wymiar ochronny ? Wy naprawdę w to wierzycie że robicie coś pożytecznego, w tym momencie ? Władze PZW to chyba umierają ze śmiechu :lol::lol: , stwierdzą tak - te przepisy które na nich nałożyliśmy są za mało restrykcyjne, trzeba parę rzeczy jeszcze im wędkarzom dowalić . Otwórzcie umysły i oczy i zadajcie sobie pytanie dlaczego ryb mamy coraz mniej ? Jeśli ktoś odpowie że kłusole , mięsiaże , kormorany , brak częstszych kontroli nad wodą , zanieczyszczenia, bo nie wypełniają rejestrów , to powinien dostać w pysk- bo znaczy że uczestniczy w tym procederze degradacji naszych zbiorników wodnych które są dobrem wspólnym narodu , a kto je drenuje ? Tak pod rozwagę .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tripskajter - troche nie rozumiem co chciales powiedzieć - szczegolnie w kwestii wyjaśnienia problemów połowia ryb.

osobiści nie wierzę ze miesiarze będą sobie coś robić z górnego wymiaru ochronnego ryby, tak jak i najczęściej nie robią sobie nic nawet z dolnego ale wierze ze idea łowienia fair i promocja tego typu działań (obojętnie czy prawo, czy też przykład innych wędkarzy na zmianę "trendu") bedzie sie rozwijać. Małymi krokami do przodu i zmienimy troche oblicze "sportowego połowu ryb" głównie jednak dzieki nastawieniu innych wędkarzy.

Coraz wiecej ludzi w tym i ja nie potrzebują ani wymiarów dolnych ani górnych, ja po prostu w 99% ryby wypuszczam co naprawde często spotyka sie z ogólnym zdziwieniem, niezrozumieniem a nawet pogardą innych wędkarzy jeśli robię to na ich oczach...niestety... ale robię to i mam z tego niesamowita satysfakcję - dużo większa satysfakcję niż jakbym zabrał rybkę do domu i zjadł. Polecam wypuścić taką wieksza rybe do wody i zobaczyć jakie to fajne uczucie, ten kto to raz zrobił wie o czym piszę. Tego samego okonia na małym jeziorku złowiłem dwa razy (nie miał fabrycznie jednej płetwy brzusznej). Ryba dała mi frajdę dwukrotnie i moze jeszcza da fajnie jest o tym pomyśleć ze on gdzies tam pływa. Rozmawiałem z karpiarzami łowiącymi tą samą "mamuśke" bez oka kilka razy, super opowieści z wędkarskich wypraw, smutne jest to że historia o "mamuśce" skończyła się tym ze "dziadki" z jeziora donieśli jak to "heniek - wędkarski bohater" złowił wieelkiego karpia bez oka i miał wyżerkę przez miesiąc. Dlatego jestem za takimi inicjatywami.

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tutaj cytat z ,, Polityki '' Będzie odpowiedzią co miałem na myśli .

Mazurscy samorządowcy i wędkarze idą na wojnę z Polskim Związkiem Wędkarskim. Twierdzą, że organizacja rabuje polskie jeziora i wykańcza agroturystykę.

Generał Eugeniusz Grabowski stoi na czele Polskiego Związku Wędkarskiego od 1989 r., kiedy to opuścił resort spraw wewnętrznych (pion polityczno-wychowawczy) i fotel redaktora naczelnego „W służbie narodu”, tygodnika dla milicjantów i członków SB. Przyznaje, że stowarzyszenie obraca grubo ponad 100 mln zł rocznie.

PZW zrzesza 650 tys. wędkarzy, którzy płacą słone składki, wykupują zezwolenia na wędkowanie i karty wędkarskie. Znaczna część pieniędzy pochodzi jednak wcale nie z wędkowania, ale z rybackich, masowych odłowów gospodarczych, prowadzonych na mazurskich jeziorach. Organizacja kontroluje większość wód na Mazurach i Suwalszczyźnie i 40 proc. w kraju. Wyłączność na użytkowanie 220 tys. hektarów jezior, rzek i zalewów to świetny biznes. Szarzy członkowie z kijami do moczenia mają dawać kasę i siedzieć cicho. Aż dziw, że dopiero teraz przestało się to wędkarzom podobać.

Burmistrzowie i radni z powiatu piskiego, członkowie 18 kół wędkarskich protestują przeciwko tej rabunkowej, jak twierdzą, gospodarce, która doprowadziła do spadku atrakcyjności turystycznej regionu. Utworzyli poziomkę (tak w PZPR nazywano zbuntowane struktury poziome): Porozumienie Kół PZW Regionu Mazury. Mają poparcie władz okręgu olsztyńskiego PZW i parlamentarzystów z regionu. Pod petycją do ministra rolnictwa zebrali kilka tysięcy podpisów. W gminie Orzysz podpisali się właściciele wszystkich gospodarstw agroturystycznych.

– Ani lokalna społeczność, ani jej przedstawiciele we władzach samorządowych nie mają żadnego wpływu na użytkowanie wód leżących na ich terenie – mówi burmistrz Orzysza Tomasz Jakub Sulima. – A to jest sprzeczne zarówno z Europejską Kartą Samorządu Lokalnego, jak i z ustawą Prawo wodne.

Punkt 1 ustawy precyzuje, że wody Skarbu Państwa są wodami publicznymi i dobrem ogólnospołecznym. Gospodarowanie na nich powinno uwzględniać zasadę wspólnych interesów, czyli również lokalnych społeczności.

– Tymczasem u nas wszystko odbywa się pod dyktando jednego użytkownika i tylko on czerpie z naszych jezior korzyści – mówi radny powiatu piskiego Robert Barma, koordynator mazurskiej poziomki. – Gminy nie dostają ani złotówki od tzw. użytkowników rybackich, a dochody z turystyki spadają na łeb na szyję.

Cała wina kormorana

Samorządowcy i poziomkowi wędkarze twierdzą, że ryb w jeziorach nie ma, bo PZW (a także inni prywatni użytkownicy jezior) odławia je bez umiaru. Choć zgodnie z obowiązującym prawem. Stary Związek winą za bezrybie obarcza kłusowników i coraz liczniejsze kormorany. Przyrodnicy twierdzą, że ptaków jest coraz więcej, bo – na skutek masowych rybackich połowów – w jeziorach została sama drobnica, łatwy łup dla tych ptaków.

Złapanie ryby na wędkę w mazurskim jeziorze to dziś duża sztuka. W Rucianem-Nidzie w trakcie podlodowych zawodów wędkarskich o puchar burmistrza żadnemu z zawodników, starych wędkarskich wyjadaczy, nie udało się złowić pełnowymiarowego okazu.

Dwa lata temu Jezioro Wierzbińskie w gminie Orzysz rybacy z PZW przeczesali niewodem. To system sieci obciążonych łańcuchem, ustawionych przy brzegach dookoła całego jeziora, zaciąganych do środka zbiornika. – Na tak płytkim jeziorze łańcuch szoruje po dnie i zbiera wszystko, nie tylko ryby, ale i tarło – mówi Arkadiusz Siemieniuk, architekt, od niedawna prezes koła wędkarskiego w Orzyszu (zbuntowanego). – Po zniszczeniu tarła nic się nie da złowić przez wiele lat. To gorsze niż łowienie prądem, co także jest zgodne z prawem i praktykowane na Mazurach.

Wiceminister rolnictwa Kazimierz Plocke, odpowiedzialny za rybołówstwo, przyznaje: – Mazurskie jeziora są wytrzebione z ryb. Są miejsca, gdzie ta eksploatacja była nadmierna.

Za gospodarkę rybacką na Wierzbińskim i 129 mazurskich i suwalskich jeziorach odpowiada Gospodarstwo Rybackie Suwałki, podlegające bezpośrednio prezesowi Grabowskiemu i zarządowi głównemu PZW. Dyrektor gospodarstwa Robert Stabiński nie chce ujawnić ani przychodów za zeszły rok, ani ilości wyłowionych ryb, zasłaniając się tajemnicą handlową. – Zarobiliśmy, ale naszym celem nie jest zysk – mówi. Dyrektor zapewnia, że większość zarobionych pieniędzy przeznacza na inwestycje i zarybianie: – Prowadzimy racjonalną gospodarkę rybacką.

Mazurskie śledzie, duńskie łososie

O tym, jak wygląda racjonalna gospodarka w wykonaniu zarówno PZW, jak i prywatnych spółek, można poczytać na wędkarskich forach internetowych:

„Dzierżawcy wód są największymi kłusownikami na jeziorach mazurskich. Swego czasu organizowałem rejsy żaglowe poza sezonem letnim. Wczesną wiosną, gdy jest tarło, wszystkie przesmyki między jeziorami, cyple, były tak obstawione sieciami, że ryba naprawdę nie miała szans” – pisze Drzazy na mazury.pl.

Łowienie w okresie ochronnym to najczęstsze przewinienie rybaków. Wędkarze próbują ich pilnować. W listopadzie zeszłego roku władze koła PZW Orzysz złożyły skargę do marszałka województwa na rybaków odławiających sielawę w okresie ochronnym. Straż rybacka znalazła jednak tylko wiadro świeżych bałtyckich śledzi. Jak wyjaśnił jeden z rybaków, kupionych dla kolegi.

Wędkarze oskarżają rybaków o oszustwa przy zarybianiu. „To fikcja, wrzucą trochę drobnicy, nie sposób skontrolować, gdzie jaki narybek wpuszczono” – pisze na forum mazury.pl Sławek. Zarybianie to też świetny pretekst do odławiania ryb w okresie ochronnym. Do wyhodowania narybku potrzebne są przecież osobniki w trakcie tarła.

Arkadiusz Siemieniuk należy do zbuntowanej poziomki z poczucia społecznego obowiązku. Bo na ryby już od lat jeździ do Szwecji albo Norwegii. Co dwudziesty rzut – szczupak, i to nie byle jaki. Ale tam ryby hoduje się w stawach, a w naturalnych zbiornikach siecią łowić nie wolno. Raj dla wędkarzy. Wakacyjne miejscówki trzeba rezerwować z dwuletnim wyprzedzeniem.

Z Danii można przywieźć nawet 350 sztuk łososi. Co złowione ponad limit, trzeba wypuścić. W Polsce także prowadzony jest program restytucji łososia, na który z budżetu idą miliony, ale u nas złowienie łososia na wędkę to wydarzenie sezonu.

– To prawda, że na Zachodzie praktycznie nie istnieje rybactwo śródlądowe – przyznaje Antoni Kustusz, rzecznik PZW. – Ale my mamy dzikie, naturalne wody i trochę inną tradycję. Rybactwo śródlądowe to ważny element wyżywienia narodu.

Skandynawowie obliczyli, że jeden 10-kilogramowy szczupak, złowiony przez wędkarza, przynosi 500 euro dochodu, bo wędkarz nie tylko moczy kij w wodzie, ale je w restauracjach, wynajmuje domek lub pokój w pensjonacie, robi zakupy, tankuje paliwo i często przyjeżdża z rodziną, która nie tracąc czasu na wędkowanie, wydaje jeszcze więcej pieniędzy. – U nas mogłoby być tak samo – przekonuje Siemieniuk. Zwłaszcza że turystyka opłaca się znacznie bardziej niż połowy rybackie. Z jeziora Orzysz odłowiono w zeszłym roku około 7 ton ryb. Odliczając prowizję dla rybaków (gospodarstwo rybackie PZW podpisuje umowy z prywatnymi firmami, które w ramach wynagrodzenia zabierają 40 proc. uzysku), związek wyciągnął z jeziora około 25 tys. zł. A w jednym tylko punkcie, w sklepie Ochotka w Orzyszu, sprzedano zezwoleń na wędkowanie na jeziorze Orzysz za ponad 50 tys. zł. Tyle że turyści wędkarze coraz częściej się awanturują i żądają zwrotu pieniędzy. Mirosław Nazaruk, właściciel Ochotki, wątpi, czy zniechęceni wrócą do Orzysza. Już nie sprzedaje zezwoleń wędkarskich. Podpisał się pod protestem poziomki, więc PZW uznało za stosowne ukarać buntownika.

W gospodarstwach agroturystycznych wokół jeziora turystów z roku na rok mniej. Poza sezonem w Orzyszu, Rucianem, Piszu, Węgorzewie – pustki. – Wędkarz nie musi mieć dobrej pogody, jeżeli ryba bierze – mówi radny Robert Barma. – Turystyka wędkarska – poza okresami ochronnymi – jest całoroczna. Zimą łowi się spod lodu. Lecz rybacy nawet zimą nie odpuszczają, na Jezioraku ciągną wielkie sieci samochodami.

Żegluga z przeszkodami

Turystyka jest jedyną szansą na rozwój Mazur i Suwalszczyzny, twierdzą samorządowcy. Przede wszystkim agroturystyka, turystyka wędkarska i wodniacka. A gospodarka rybacka PZW to uniemożliwia.

Żeglarze i motorowodniacy zaplątują się w sieci. Nic dziwnego, skoro za prawidłowe oznakowanie sieci przyjęto przezroczystą plastikową butelkę. W sezonie rybacy zdejmują sieci tylko na weekendy.

Burmistrz Orzysza wiązał wielkie nadzieje z projektem przyłączenia gminy do Szlaku Wielkich Jezior. Nawet jeśli się uda i powstanie trzykilometrowy kanał (na co są duże szanse, bo w projekcie bierze udział także 13 gmin powiatu ełckiego), i tak nigdzie z Orzysza nie da się popłynąć. Od tego roku na wszystkich rzekach i kanałach powiatu piskiego, na przewężeniach jezior i w zatokach, rybacy PZW postawią tzw. przestawy – sieci, przez które nawet węgorz się nie prześliźnie. A co dopiero łódka czy żaglówka. Większość przestaw ma być całodobowa. Zdejmowane będą tylko na okres ochronny dla węgorzy, od połowy czerwca do połowy lipca. Zgoda na przegradzanie cieków wodnych, wydana przez starostwo piskie dla Gospodarstwa Rybackiego Suwałki, jest ważna na 12 następnych lat.

Wędkarze od lat próbują reformować swoje stowarzyszenie. Udało się chyba tylko w Toruniu. Wybrano tam nowe władze okręgu i zakazano połowów gospodarczych. – Po czterech latach bez masowego odławiania sytuacja bardzo się poprawiła – mówi Tomasz, jeden z członków toruńskiego koła. – Zwłaszcza w Porcie Drzewnym – największym tarlisku sandacza na Wiśle, który był prawie bezrybny. Skończyło się odławianie tarlaków, są tylko odłowy kontrolne, a ich terminy podajemy do wiadomości, więc wędkarze patrzą rybakom na ręce.

W Łomżyńskiem zmiana warty się nie powiodła: zarząd główny PZW po prostu rozwiązał okręg, wcielając koła do Mazowsza, podległego centrali. Na Mazurach zagrywka była jeszcze bardziej finezyjna. Gdy wędkarze z okręgu Suwałki zaczęli protestować przeciwko masowym połowom rybackim, wszystkie koła przeniesiono do Olsztyna, a sam okręg rozwiązano, tworząc w jego miejsce Gospodarstwo Rybackie, podległe bezpośrednio zarządowi głównemu. Teraz władze PZW chcą rozwiązać poziomą strukturę, a być może i 18 zbuntowanych kół. – Reguła subordynacji jest jedną z głównych zasad organizacji – mówi Antoni Kustusz, rzecznik PZW. – Porozumienie kół jest nielegalne w pojęciu związku i niezgodne ze statutem. A ich działania przynoszą szkodę. Piszą skargi, oskarżają o łamanie prawa i w Gospodarstwie Rybackim bez przerwy są kontrole.

Polowanie na szczupaka

Chodzi o pisma do marszałka województwa, Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej (RZGW), w końcu do ministra rolnictwa. Nazbierał się cały skoroszyt. Razem z odpowiedziami, w których urzędy zapewniają, że wszystko jest zgodnie z prawem.

– Użytkownicy rybaccy wyłaniani są w konkursach ofert, organizowanych przez dyrektorów zarządów regionalnych – wyjaśnia Janusz Wrona, wicedyrektor departamentu rybołówstwa w Ministerstwie Rolnictwa. – Ocenia się doświadczenie, wartość deklarowanych zarybień i zgodność oferty z tzw. operatem rybackim danego obwodu. Wartość zarybień musi stanowić przynajmniej 15 proc. dochodów z odłowów.

Samorządowcy postulują zmiany ustawowe. Chcą całkowitej rezygnacji z odłowów gospodarstw rybackich na Mazurach i pozostawienia jezior dla turystów, wędkarzy i wodniaków. Na razie osiągnęli tyle, że Ministerstwo Rolnictwa zauważyło problem i zaprosiło samorządowców z mazurskiej poziomki na spotkanie. Senator Marek Konopka z Pisza (PO) zapowiedział, że posiedzenie senackiej komisji rolnictwa poświęcone rybołówstwu śródlądowemu odbędzie się w Orzyszu z udziałem mazurskich samorządowców. – Władze samorządowe chciałyby mieć większy wpływ na to, co dzieje się z jeziorami – przyznaje wiceminister Plocke. – I przy współpracy Ministerstwa Środowiska chcemy dać więcej kompetencji samorządom.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz rozumiem kontekst - Oczywiście ze jest to racja i to dotyczy wielu jezior eksploatowanych gospodarczo a obowiązek zarybiania jest czesto realizowany na papierze. Problem jest i to oczywisty ale też uwazam ze wędkarze tez powinni sie uderzyć w pierś. Nalezy caly czas pamietać, zę jest także mnóstwo jezior które nie maja gospodarki rybackiej a ten sam problem... braku dużych ryb ( czy wogole wiekszych ryb) które stanowią nie tylko istotny element ekosystemu ale też zabezpieczają utrzymanie gatunku i bezwzględnie powinien być zakaz ich połowu w wyznaczonych górnych granicach wymiaru.

Kolega wpuścił zeszła jesienią szczupaki do jeziorka które dzierżawi (12ha) i w kórym byla do tej pory tylko masa karaśka, około 20kg ryby w tym roku już łowi sztuki mające po 60-70 cm i to po kilka na jedno posiedzenie ale on ryby wypuszcza. Szczupaki tez sie wytarły i widzi narybek który za pare lat bedzie już "okazem" z za rok juz pewnie osiągnie 50cm i sam bedzie po tarle. KArasiom równiez wielka krzywda sie nie stała - ot taka równowaga biologiczna sie ukształtowała. Ten przykłąd doskonale ilustruje fakt, że jesli choćby połowa wędkarzy bedzie uznawała zasadę "złów i wypuść" choćby w części ryb i nie zabierałaby większych ryb z łowiska to nie bylo by narzekania na to ze ryba nie bierze w tym konkretnym przypadku szczupak. Nie mówiąc juz o okoniu bo zabieranie z łowiska w którym nie ma tych ryb za wiele okazów powyzej 35cm to juz barbarzyństwo. A przeciez w wędkarstwie chyba o to chodzi zeby brało a na samym końcu żeby zapełniać zamrażarki...

Dziwi mnie też inne podejście - jak wędkarze narzekają na jazgarze, okonie obwiniając je za straty w pogłowiu - obwinia się wszystko a samych siebie się pomija. KAzda ryba to element ekosystemu, taki jazgarz oprócz tego ze moze i jest drapieżnikiem redukującym w jakims tam raczej małym stopniu narybek ale co wazniejsze stanowi też doskonały pokarm.

Taka idea podejścia całościowego mam wrażenie przyświecała autorom petycji i ja sie z tym całkowicie zgadzam, problem nie jest jedkak we wprowadzeniu kolejnych ograniczeń i przepisów tylko w zmianie mentalności. Waro przeczytac uzasadnienie do tej petycji a nie tylko samą propozycje wprowadzenia zmiany przepisów

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Canninbalus Ty chyba nadal nie rozumiesz kontekstu . Wędkarze mogą być jak najbardziej etyczni i postępować wspaniale, lecz PZW robi swoje i główne ich przychody to połowy ryb, a nie składki wędkarskie które też są nie małe 100 mln. W tym artykule miałeś świadectwa jak to się robi, ICH nie obowiązuje żaden limit , wymiar czy sposób łowienia.Dlatego takie petycje to o kant d..py rozbić , ONI wasz górny wymiar ochronny i tak wyłowią sieciami,prądem,niewodem.I to przy całym szacunku do Kolendowicza inicjatora akcji , którego miałem okazję poznać osobiście.Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rozumiem ale ja odnosże sie do zbiorników na kórych nie ma żadnej gospodarki rybackiej a te same problemy z brakiem ryb
No i tutaj dochodzimy do sedna sprawy.Nie chodzi tu jeden , dwa zbiorniki ;w Polsce nie ma żadnej gospodarki rybackiej . Jak jest to tylko rabunkowa . PZW jest największym drapieżnikiem w tym zakresie gołoci wszystko do końca, także kieszenie wędkarzy. W zamian daje nam co ? Regulamin Amatorskiego Połowu Ryb i wodę bez ryb . Wędkarze mają najbardziej restrykcyjne prawo ustalone w stosunku do siebie . Kormorany , kłusole to tylko temat zastępczy do ogłupiania wędkarzy . PZW organizacja rodem z PRL dawno nie powinna istnieć , lecz oni mają się dobrze podsuwają wam tematy zastępcze tak jak kiedyś stonkę i dywersantów podsuwała władza ludowa a pożyteczni idioci w to wierzyli jak w aksjomat . ORMO już dawno nie istnieje ale w strukturach PZW mamy takie cudo jak SSR . Wystarczy zabronić przemysłowych połowów ryb w akwenach śródlądowych - natura da radę . PZW rozgonić, a akweny przekazać samorządom jako gospodarzom okręgów. Wtedy każdy wędkarz będzie gospodarzem swojej wody i będzie o nią dbał.Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rozumiem ale ja odnosże sie do zbiorników na kórych nie ma żadnej gospodarki rybackiej a te same problemy z brakiem ryb
No i tutaj dochodzimy do sedna sprawy.Nie chodzi tu jeden , dwa zbiorniki ;w Polsce nie ma żadnej gospodarki rybackiej . Jak jest to tylko rabunkowa . PZW jest największym drapieżnikiem w tym zakresie gołoci wszystko do końca, także kieszenie wędkarzy. W zamian daje nam co ? Regulamin Amatorskiego Połowu Ryb i wodę bez ryb . Wędkarze mają najbardziej restrykcyjne prawo ustalone w stosunku do siebie . Kormorany , kłusole to tylko temat zastępczy do ogłupiania wędkarzy . PZW organizacja rodem z PRL dawno nie powinna istnieć , lecz oni mają się dobrze podsuwają wam tematy zastępcze tak jak kiedyś stonkę i dywersantów podsuwała władza ludowa a pożyteczni idioci w to wierzyli jak w aksjomat . ORMO już dawno nie istnieje ale w strukturach PZW mamy takie cudo jak SSR . Wystarczy zabronić przemysłowych połowów ryb w akwenach śródlądowych - natura da radę . PZW rozgonić, a akweny przekazać samorządom jako gospodarzom okręgów. Wtedy każdy wędkarz będzie gospodarzem swojej wody i będzie o nią dbał.Pozdrawiam.

Nie tylko PZW jest najgorszym drapieżnikiem, bo wszystkie związki które się zaczynają na "PZ" powinny być poprzekształcane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w ogóle nie za bardzo rozumiem po kiego czorta istnieje coś takiego jak rybołówstwo śródlądowe?

Mam wrażenie,że popyt w sklepach jest głównie na ryby morskie. A ten na ryby słodkowodne mógłby być z powodzeniem zaspokojony przez obręby typowo hodowlane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w ogóle nie za bardzo rozumiem po kiego czorta istnieje coś takiego jak rybołówstwo śródlądowe?

Mam wrażenie,że popyt w sklepach jest głównie na ryby morskie. A ten na ryby słodkowodne mógłby być z powodzeniem zaspokojony przez obręby typowo hodowlane.

jak to - nie jadles nigdy na kaszubach czy mazurach wędzonego węgorza? lina w śmietanie, sielawy, siei, okoniowych paluszków itp rarytasów którymi turyści zapełniaja swoje brzuchy w każdej knajpie, smażalni czy sklepie na rogu? ;D ;D

tylko fakt faktem, ze gospodarka prowadzona wybiórczo i z głowa a nie nastawiona na grabież miala by sens i zadowolila by rynek. ale to juz schodzimy troche na offtopa ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak to - nie jadles nigdy na kaszubach czy mazurach wędzonego węgorza? lina w śmietanie, sielawy, siei, okoniowych paluszków itp rarytasów którymi turyści zapełniaja swoje brzuchy w każdej knajpie, smażalni czy sklepie na rogu? ;D ;D

Okonia owszem zjem raz na ruski rok,ale tylko dlatego,że nie mogę go od jakiegoś czasu sam sobie złapać.

Poza tym te wszystkie rarytasy można by wyhodować bez problemu w stawie. Zwłaszcza lina.

Ja tam optuje za całkowitym zaprzestaniem odłowów rybackich,zwłaszcza na jeziorach zagrożonych zupełnym bezrybiem.

Generalnie wzór skandynawski to dobry wzór.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak to - nie jadles nigdy na kaszubach czy mazurach wędzonego węgorza? lina w śmietanie, sielawy, siei, okoniowych paluszków itp rarytasów którymi turyści zapełniaja swoje brzuchy w każdej knajpie, smażalni czy sklepie na rogu? ;D ;D

Okonia owszem zjem raz na ruski rok,ale tylko dlatego,że nie mogę go od jakiegoś czasu sam sobie złapać.

Poza tym te wszystkie rarytasy można by wyhodować bez problemu w stawie. Zwłaszcza lina.

Ja tam optuje za całkowitym zaprzestaniem odłowów rybackich,zwłaszcza na jeziorach zagrożonych zupełnym bezrybiem.

Generalnie wzór skandynawski to dobry wzór.

zgadzam się całkowicie.

Wzór skandynawski to dobry wzór ale dobrze jest również aby wędkarze z niego korzystali - chodzi mi o zasadę "złów i wypuść". W tym względzie dzielimy sie bowiem caly czas na poskomune dla której normą jest up...nie rybie głowy na trofeum i kraje europy zachodniej gdzie zdecydowana większość ludzi ryby wypuszcza szczególnie te okazałe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co, mam wrażenie,że gdyby wędkarze trzymali się limitow to problemu nie będzie. Nie jestem ortodoksyjnym zwolennikiem C&R. Wszak rybkę czasem chętnie zjem. Oczywiście zabieranie duzych ryb jest całkowicie bez sensu,bo smak to żaden a zabija się dobry materiał rozrodczy.

Pozbądźmy się kłusoli i odłowów rybackich a wędkarze zabierający jedna czy dwie sztuki nie wytrzebia populacji na pewno.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co, mam wrażenie,że gdyby wędkarze trzymali się limitow to problemu nie będzie. Nie jestem ortodoksyjnym zwolennikiem C&R. Wszak rybkę czasem chętnie zjem. Oczywiście zabieranie duzych ryb jest całkowicie bez sensu,bo smak to żaden a zabija się dobry materiał rozrodczy.

Pozbądźmy się kłusoli i odłowów rybackich a wędkarze zabierający jedna czy dwie sztuki nie wytrzebia populacji na pewno.

racja ale tez nie należy w sytuacji jak jest źle zwalać winy na wszystkich innych uzytkowników wód poza sobą a niestety jak rozmawiam z wędkarzami to mam wrażenie ze obwiniają wszystko od jazgarza przez suma kończąc na kłusownikach, motorówkach zanieczyszczeniu i rybactwie a zapominaja o sobie. Doskonale to widac np na mniejszych zbiornikach jak po zarybieniu karpiem brzegi zapełniają sie wędkarzami jak mrówkami a ludzie łowią na zasadzie ze złowi komplet a za plecami czeka juz kolega zmianiajacy go na stanowisku, to przykre, bardzo przykre ale doskonale ilustruje obłudę niektórych - nazwe ich wprost tak jak na to zasługują - mięsiarzy. To samo z zarybieniem szczupakiem i łowieniem go na zywca czego jestem zagorzałym przeciwnikiem w cąłej rozciągłości. Cynk o zarybieniu działa jak cycki na okładce playboya. Wczoraj bedąc nad wodą dwóch amatorów żywca zajęło 4 stanowiska na połowie brzegu zbiornika. Oczywiście żywce były kupowane i zmieniane co jakieś 15 min. Zwróciłem uwagę oczywiście ale jak grochem o ścianę... Skąd sie bierze ta chytrość na te ryby to nie wiem...

Tez nie jestem ortodoksem zasady C&R bo złapałem w tym roku kilkadziesiąt sztuk drapieżnika różnych rozmiarów i nie powiem bo wziąłem do domu słownie trzy średniej wielkosci ryby (szczupak) i jednego jazia którego wpuściłem do stawu ojca. Reszta posżła do wody - niestety są wędkarzektórzy przez to wytykają mnie palcami "ooo idzie ten civl co wypuscił szczupoka 70tke" słysze z pogardą w głosie (autentyk).

Oczywiście takie osoby będa miały za nic górne wymiary ochronne ale zanim taki ktoś walnie rybe pałką w łeb zastanowi sie moze nad swoim sumieniem ze moze popełnia wykroczenie i moze ktoś go ukarac i najeść sie wstydu w kole.

pozdróweczki

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doskonale to widac np na mniejszych zbiornikach jak po zarybieniu karpiem brzegi zapełniają sie wędkarzami jak mrówkami a ludzie łowią na zasadzie ze złowi komplet a za plecami czeka juz kolega zmianiajacy go na stanowisku, to przykre, bardzo przykre ale doskonale ilustruje obłudę niektórych - nazwe ich wprost tak jak na to zasługują - mięsiarzy. To samo z zarybieniem szczupakiem i łowieniem go na zywca czego jestem zagorzałym przeciwnikiem w cąłej rozciągłości. Cynk o zarybieniu działa jak cycki na okładce playboya. Wczoraj bedąc nad wodą dwóch amatorów żywca zajęło 4 stanowiska na połowie brzegu zbiornika.

Jak w wielu dziedzinach musi nastapić w PL zmiana pokoleniowa. Wędkarze wychowani w PRL (gdzie swoją drogą ryb było więcej) powoli będą odkładać wędki na półkę a młodsze pokolenia, znające "trendy" europejskie zaczną hołdować zasadzie C&R i traktować wędkarstwo jako sport i formę rekreacji a nie wyprawę do sklepu rybnego, w którym płaci się tylko raz (do 30.04) a potem się zabiera z półek wszystko jak leci.

Nie dotyczy to oczywiście połowów dorsza,bo tam się bierze ile tylko da się radę unieść. A limit 7 sztuk to martwy,nomen omen, przepis. Nie wiem czy to dobrze czy źle, bo trzeba by policzyć ile w sumie wędkarze zabierają z morza i jaki to odsetek populacji w stosunku do odłowów rybackich. Może okaże się,że nie ma o co kopii kruszyć...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



Dodaj link lub baner - >


Polecamy

TOKAREX - super oferta pontonów firm Honda, Bush, Fiord, Kolibri, YRT, CHINEE oraz silniki i akcesoria do nich
Dragon
https://www.iparts.pl/
Pomocnik wędkarza
przewodnicywedkarscy.pl
Blog Zwędkowani
TOKAREX - super oferta pontonów firm Honda, Bush, Fiord, Kolibri, YRT, CHINEE oraz silniki i akcesoria do nich

Pontony - TOKAREX - super oferta pontonów firm BUSH, Fiord, YRT i HONDA

Akumulatory żelowe i AGM; Zamów online! do łodzi, jachtów, silników, echosond itp.
www.akumulatory-zelowe.pl






Dodaj link lub baner - >


Partnerzy

Corona-fishing.pl - sklep wędkarski



Telefony, smartfony, tablety - jaki kupić, jaki wybrać?





  • Ostatnio przeglądający

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.