Skocz do zawartości
przynęty na klenia     Dragon

Ranking

  1. dawid7123

    dawid7123

    Użytkownik


    • Punkty

      2

    • Liczba zawartości

      73


  2. wasyl1968

    wasyl1968

    Użytkownik


    • Punkty

      1

    • Liczba zawartości

      1 100


  3. cinek146

    cinek146

    Użytkownik


    • Punkty

      1

    • Liczba zawartości

      199


  4. mlody11

    mlody11

    Użytkownik


    • Punkty

      1

    • Liczba zawartości

      175


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 08.08.2016 uwzględniając wszystkie działy

  1. Nie wiem co mogę wam teraz napisać bo zrobił się duży problem, szczerze mi to obojętne czy powiem komuś na co łowie, przecież pinka to żadna tajemnica, a wybrać składniki do zanęty żeby było "grubo" to żaden problem szczególnie że owsianka kukurydza to nic niezwykłego a pellet sami oceńcie, od kiedy zacząłem łowić nigdy nie napisałem o miejscu w którym łowie. Nie chcę żebym musiał chodzić za stanowiskiem, bo wszystko zajęte, owszem łowie dość ładne leszcze, bo teraz ciężko o jakąś dużą sztuke, ale 40cm mi wystarcza. Zostały jeszcze 2 sprawy do wytłumaczenia, a mianowicie nie jestem z rybaczówki, po pierwsze dopiero skończyłem gimnazjum, a po drugie jak już pisałem nie potrzebuje wysypu nad wodą. Miewam brania na 2 wędki, przecież każdy chyba wie że leszcz lubi wejść stadem. Jeszcze pytanie po co mam jeździć na jakieś pojezierze mazurskie.. Zapore mam 6km od domu. A jeżeli chodzi o to czy faktycznie tak dobrze biorą i zdjęcia... Dla mnie zaczyna się tu problem, owszem często robię zdjęcia złowionym rybą, mam też te o których pisałem wyżej, ale podejrzewam że od razu zaczęłyby się komentarze.. (smacznego, gdzie mata i wiele innych zbędnych i mylnych), no nic tyle mogę powiedzieć na teraz, wygląda na to, że lepiej się nie chwalić wynikami, bo zaraz jakiś za przeproszeniem idiota zacznie mnie obrażać bez podstaw, do zainteresowanych zdjęcia zawsze mogę wysłać. Dziś też byłem nad wodą, ale to nie istotne nie będę się chwalić spostrzeżeniami i relacją z nad wody, skoro tak sprawa wygląda. No to po raz kolejny.... Połamania !
    2 punkty
  2. Dzisiaj kolejny wypad na leszcza. Wrocławska Odra nie obdarowała mnie złotymi łopatami ale za to na 3biale robaki trafił się sandacz
    1 punkt
  3. Tak jak pisze kolega wyżej nie ma co się przejmować, relacje jak najbardziej dalej umieszczaj przynajmniej coś ruszy w tym temacie. Dzisiaj byłem od 6 do 10 brań sporo, dwa się większe trafiły 43cm a tak to głównie drobnica do 20cm ludzi mało jak przystało na poniedziałek ale zabawa fajna rybki pływają dalej.
    1 punkt
  4. Nie przejmuj się wędkarzami-nieudacznikami. Rób dalej swoje, łów dla przyjemności. Narzekających na Goczały jest sporo, czasami sam jestem zdegustowany i sobie pod nosem przeklnę. Jednak jezioro potrafi oddać bezrybne dni i na niektórych zasiadkach da się nieźle połowić. Ci, którzy mają efekty zazwyczaj nie piszą tu nic. Jednak moim zdaniem ktoś, kto nie potrafi złapać ładnego leszcza czy karasia, którego jest tu zatrzęsienie, chyba powinien zrezygnować. No ale jeżeli ktoś zajmuje tylko swoją upatrzoną, ulubioną miejscówkę, a nie spróbuje w innej części zbiornika, to potem może narzekać. Ryba lubi się przemieszczać. W jeden weekend starsi panowie siedzący obok nas mieli, każdy po 12 leszczy powyżej 45 cm. Tydzień później tylko kilka, a zanęta i przynęta ta sama. Ja już przestałem nastawiać się na te ryby, bo tak jak pisałeś czasami jest branie za braniem i nie da się wędki zarzucić, bo na drugiej już bombka do góry. Teraz próbujemy coś grubszego połapać ostatnio przyłowem były np. 45 i 50 cm jazie. Dla mnie największym problemem jest np. złowienie sandacza. Jeszcze mi się nie udało W zeszłym roku miałem debiut z trupkiem, ale woda tak zeszła, że ryba chyba razem z nią do środka jeziora. W tym roku w czerwcu przesiedziałem dwie nocki, ale też bez efektu. Połapałem kilka krótkich sandaczyków na Wiśle poniżej zapory na spining, ale największy miał 40 cm... Jednak nie rezygnuję i od września znów siadam z trupkiem w końcu musi się chyba udać Również połamania. I myślę, że ze sowich relacji nie powinieneś rezygnować. Miło się czyta i nie trzeba tylko słuchać narzekania
    1 punkt
  5. Trafiłem go wczoraj o 23.30 w okolicach policji wodnej na Tynieckiej 67cm.
    1 punkt
  6. czas na podsumowanie, dwa tygodnie szybko minelo pod wzgledem wedkarskim frycowe trzeba placic,nie odpuszczam tego jeziora i nie psiocze,troche poplywalem cos sie dowiedzialem w przyszlym roku bedzie lepiej ,rodzinnie bardzo udany wypad , noclegi bardzo przyzwoite i najwazniejsze jest wi fi 😁 rybki moze nie dopisaly ale jak ktos ma ochote to mozna kupic tak jak to dzisiaj zrobiłem, pstrągi,sielawki i sieja . pozdrawiam i Cdn w przyszlym roku
    1 punkt
  7. 3 sierpnia wybrałem się na rzeczkę w mojej okolicy powalczyć z japońcami i płociami. Nęciłem zanętą lorpio płoć czekolada. Początkowo nie brało nic oprócz okonków i kiełbi. Po około godzinie moja zanętę odnalazły japońce brały sztuki 20+ brały jak szalone. Później na chwile się uspokoiły brania, żeby po chwili wziął karp. trochę zabawy z nim było gdyż łowiłem na bata z linka główna 0.16 i przyponem 0.12. Na szczęście z pomocą przybył wędkarz łowiący obok i pomógł mi go podebrać miarka pokazała 30cm. Zaczęły znowu brać japonce, i znów czuje silne kopnięcia na bacie i widzę znowu karp, taki sam jak poprzednik. Na koniec wziął linek niestety do największych nie należał jedyne 18cm. Jest to mój pierwszy lin złowiony na rzece która znam od dzieciaka. Jakość zdjęć nie powala ale to jedyne moje pamiątki po rybach które rosną dalej
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.