Nie w dół, chodziło mi o zakręt w górę rzeki. Wypatrzyłem tam kilka średnich kleni. Trochę niemrawo podpływały do żuka aż rzuciłem spory kawałek obok ich stanowiska i nastąpiło zebranie. Poczułem dwa bujnięcia kija i wielkie cielsko przewaliło się robiąc niezły gejzer wody. Okazało się, że zbyt mocno chciałem przytrzymać rybę i rozgiął się druciak. Szkoda, bo była to spora ryba. Jedna z większych na muchę w tym sezonie. Byliśmy dzisiaj w trójkę. Booryss testował nowy spinningowy nabytek a ja z Bacykiem wojowaliśmy muchami.