Jakiś czas temu w wiadomościach podawali, że pomimo tego, iż do zimy daleko to nadchodzą opady śniegu. Wiadomo jak mocno zasypie to przydał by się jakiś przyrząd do odśnieżania. Wiele się nie namyślając w pierwszej wolnej chwili ruszyłem po zakup „łopaty”. Najlepszym sklepem w okolicy jest market o nazwie „Wisła”. Podobno nocami jest największy wybór i najmniej kupujących więc można na spokojnie poprzeglądać egzemplarze.
Po przybyciu na miejsce okazało się, iż rzeczywiście nocą nie ma zbytniego tłoku i można swobodnie spacerować. Zdarzają się nieliczni podchmieleni klienci, którzy w bełkocie mówią o niemożności znalezienia jakiegokolwiek towaru ale ogólnie panuje spokój. Cóż wieczór weekendowy więc każdy na swój sposób odreagowuje znoje dnia codziennego.
Dość szybko zlokalizowałem towar po, który przybyłem. Pierwszy egzemplarz nazwijmy łopatką, gdyż wielkoścą niestety odbiegał od rozmiaru, którym by się łatwo odśnieżało. Ot taki 40 cm, z braku laku dało by się używać ale trzeba było by się sporo namachać.
Kolejne egzemplarze, które trafiały w moje ręce były trochę większe - jednak jakoś w każdym czegoś mi brakowało,
Niektóre modele były w promocjach po dwie sztuki, jednak i te nie spełniały moich oczekiwań.
W pewnym momencie uwagę moją przykuło jakieś takie dziwne „coś” między łopatami. Ni to łopata, ni to szufla jakieś takie grubawe….
i za ciężkie trochę, więc też nie to czego szukam.
Dalsze przeglądanie asortymentu obfitowało we wszelakie „łopaty”, jedne grubsze - drugie cieńsze, jedne długie - drugie krótsze… jedne srebrne - drugie miedziane… itd. Itp.
Po długich i żmudnych poszukiwaniach oraz przerzuceniu sporej ilości produktów oczom mym ukazała się jedna, ale jakże odpowiednia można by rzec nie łopata a szufla. Była odpowiedniej wielkości, szerokości, wagi i koloru. Pomyślałem taką to będzie można bez problemu zająć się odśnieżaniem i w mig uwinąć z zalegającym śniegiem.
Jednak po chwili przez głowę przewinęła się myśl… : „jak będzie „szufla” to będzie trzeba szuflować, zamiast poświęcać wolne chwile na przykład na swoje wędkarskie hobby”.
Oooooo NIE !!! Nie ma takiej możliwości! Po co mam sobie dokładać obowiązków i prac w tym i tak zabieganym życiu. Czym prędzej odłożyłem szufle na swoje miejsce i zacząłem kierować się do wyjścia. Będzie spory problem z wytłumaczeniem nie zakupienia żadnego narzędzia do odśnieżania ale co tam - coś się wymyśli. Wychodząc z marketu wpadłem na pomysł iż powiem, że było nieczynne albo inwentaryzacja… lecz w tym momencie spojrzałem w górę na niebo i oczom mym ukazał się....… świt!
Szybkie sprawdzenie zegarka… no tak miałem wyjść na godzinkę a tu minęło prawie 10….
Ciężko będzie wytłumaczyć po tylu godzinach nieobecności, że było zamknięte… trzeba będzie szukać innej wymówki i liczyć na wyrozumiałość domowników.
Ehhh jak ten czas szybko minął w tym markecie.