Skocz do zawartości
tokarex pontony

Ranking

  1. Marienty

    Marienty

    Moderator Grand Prix haczyk.pl


    • Punkty

      19

    • Liczba zawartości

      1 554


  2. michalvcf

    michalvcf

    Moderator


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      709


  3. lechur1

    lechur1

    Użytkownik


    • Punkty

      2

    • Liczba zawartości

      213


  4. feederalny

    feederalny

    Użytkownik


    • Punkty

      1

    • Liczba zawartości

      194


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 21.05.2017 uwzględniając wszystkie działy

  1. Pod koniec października zeszłego roku udało mi się ustanowić nową życiówkę klenia – równe 60cm. Byłem wtedy świadomy, że nie prędko będę miał okazję zmierzyć się z podobnym przeciwnikiem bo przecież na takiego klenia człowiek potrafi czekać całe życie i się nie doczekać. Los bywa często okrutny ale potrafi również uśmiechnąć się do człowieka więcej niż raz. No ale od początku… Ile razy było już tak, że po tygodniu ciężkiej pracy nadchodził ten jeden dzień, w którym można sobie pozwolić na dłuży wypad i regenerację a wtedy co? A i owszem! Załamanie pogody. Nie inaczej było tym razem. Cały tydzień piękna pogoda a przychodzi sobota i mamy przejście frontu nad Dolnym Śląskiem. Temperatura spada o 10 stopni, skok ciśnienia, duże zachmurzenie a wiatr taki, że beret zrywa. Jechać czy nie jechać, jechać czy nie jechać, jechać czy nie jechać. Jechać w to samo miejsce i po raz trzeci nic nie złowić!?!?!?! Pojechałem. Nad wodą melduję się przed 20:00. Co by było jeszcze „fajniej” to okazuje się, że woda nadal mętna. Od 2 tygodni nie może się oczyścić. Teraz następuje żmudne biczowanie wody. Różne techniki – wolno, szybko, z prądem i pod prąd, wachlarzem i przy brzegu. Bankowe miejscówki i bankowe w tych miejscach przynęty. Mimo zapadających ciemności nadal skradałem się jak kot. Wiatr nie osłabł, dalej beret zrywa, jest 22:00 a ja podchodzę do kolejnej miejscówki z myślą o „ostatnim” rzucie. Wiecie jak to jest. Po tym ostatnim następuje jeszcze seria 30 ostatnich rzutów ;-). Miejscówka obiecująca bo na większym kamieniu po ostatniej dużej wodzie zatrzymał się duży konar. Woda za nim ładnie kręciła i nie była mocno zmarszczona przez wiatr. Widzę jakiś ruch w wodzie. Małe oczkowanie drobnicy, która od czasu do czasu ucieka przed „garbem” tworzącym na wodzie literkę V. Obserwuje spektakl jakiś czas po czym posyłam moją ulubioną zeszłoroczną przynętę – żabkę Dorado (nie wiem co jest w tej przynęcie ale mam jeszcze 4 dokładnie takie same i widać nie takie same bo zupełnie inaczej pracujące). Po tym jak żabka wylądowała w wodzie nie musiałem czekać długo. 3-4 obroty korbą i jest! Branie takie, że w łokciu poczułem. Chwila, moment i wiedziałem, że z żabką przywitał się generał. Na wodzie na której łowię generał od podporucznika różni się tym, że podporucznik po zacięciu rozpoczyna paniczną walkę a generał stoi sobie w nurcie jak kamień dobre kilka sekund oceniając co to się właściwie stało. Dopiero po tych dobrych 10 sekundach generał zaczął swój taniec ruszając z prądem jak torpeda i wysnuwając kilkunastometrowy odcinek żyłki. Chwilę później nastąpiła wędkarska klasyka czyli on wysnuwa a ja odbieram. Za konarem nurtu prawie nie było więc było dużo łatwiej i już po ok minucie generał melduje się w podbieraku. Wiedziałem, że nie jest mały ale dopiero na miarce zobaczyłem, że poprawiłem swoją życiówkę dokładnie o 1cm. Miarka wskazała dokładnie 61cm! W dalszym ciągu muszę popracować nad robieniem zdjęć ale zawsze mi szkoda męczyć tych moich przeciwników więc nawet nie sprawdzałem jakie zdjęcia zrobiłem. Zatem po kilkusekundowej reanimacji kleń odpływa w głębiny na pożegnanie ochlapując mi buty. Jedno jedyne branie tego dnia ale i tak JEST SUPER! Kotwiczki w przynęcie zdemolowane. Jest to kolejny przypadek, kiedy w kotwiczce vmc wyłamuje mi się jeden hak. Na szczęcie druga była ownera i ta jedynie się wygięła.
    17 punktów
  2. Dzięki Panowie! Sprytne! Sam bym na to nie wpadł! Dzięki!
    2 punkty
  3. Ustawiam telefon opierając go o coś, najczęściej o kołowrotek i włączam nagrywanie filmu, pokazuje się z rybka chwile w obiektywie, później wycinam z tego filmu zdjęcia, wybieram jaki chce moment filmu:) wydaje mi sie że jest to duzo lepsze niź samowyzwalacz, bo samowyzwalacz nie wybacza błędów a przecież nie bedziemy w rybą na brzegu robić 10 zdjec..
    2 punkty
  4. Na przyujsciowym odcinku tydzien temu klenie zaczeły tarlo,dzisiaj po 22 pojechalem sprawdzić czy juz skonczyły.Na miejscu okazało się, że są już po.Zacząłem łowić ale zaliczyłem tylko jedno branie na sendala. Na brzegu wyladował wychudzony kluchon 40+.W poniedzialek znow spróbuję bo w trakcie tarła widzialem kilka kabanów.
    2 punkty
  5. Nieco spóźniona relacja ze zbiornika zaporowego Dobromierz. Piątkowa, piękna pogoda, sliczna woda. Po początkowych mękach ze spławikiem na wietrze uzbroiłem niezawodne pickery z pinką i kukurydzą. Brały dość duże płotki 30+ i leszczyki 35-40.
    1 punkt
  6. Brak słów! Piękna sztuka. Jeszcze tak trzy razy po 1 cm i chyba wyśrubujesz nowy PB Polski Gratulacje za zwierza
    1 punkt
  7. No to pozamiatales kolego Gaty!!!
    1 punkt
  8. @Marienty miazga... Gratuluje!
    1 punkt
  9. Buuuuuum... Nowe PB:)
    1 punkt
  10. To w ogóle jest jakiś pic na wodę. Na swojej stronie wielce piszą, że ryby drapieżne są traktowane jako ważny element w procesie uzdatniania wody, piszą o zarybieniach milionami sztuk które rosną w ekspresowym tempie, a pod spodem publikują zdjęcia ze skrzynkami w których widać piękne dorodne sandacze, z brzuchami aż napiętymi od ikry, a miedzy nimi szczupaki. I to w czasie okresu ochronnego. Druga rzecz jaka mnie zastanawia. Co roku jest wielka feta z okazji zarybień szczupakiem, foty, artykuły i wzmianka, że w najbliższym czasie będzie również zarybienie sandaczem. A potem nagle cisza... Czyżby sandacz nie zasługiwał aby pochwalić się nim na stronie? Chyba nie, wystarczy, ze sklep nazywa się tak ja ta piękna ryba, niestety dla niej z dobrym mięsem... Łowię na tym jeziorze od 1999 roku. Były lepsze i gorsze lata w tym okresie. Ale teraz wg mnie jest tragicznie. Kiedyś po każdej większej wodzie można było śmiało liczyć na spotkanie na niezłym klockiem poniżej zapory. Rozbitki płynęły regularnie (nie żeby mnie one interesowały ale widać było tubylców którzy nawet w kwietniu potrafili rozbierać się i po nie wypływać). Teraz już tego nie ma. Owszem, czasem się coś trafi przy konsekwentnym jeżdżeniu ale w z moich obserwacji wynika, że jest to cień tej wody sprzed lat. A przecież kłusownictwo, powodzie, rybacy, wędkarze nie pojawili się tam rok czy dwa temu wstecz. Gdzie zatem tkwi błąd?
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.