Skocz do zawartości
tokarex pontony

Ranking

  1. DAWID

    DAWID

    Redaktor


    • Punkty

      5

    • Liczba zawartości

      2 843


  2. Elast93

    Elast93

    Użytkownik


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      2 857


  3. wojtt

    wojtt

    Użytkownik


    • Punkty

      2

    • Liczba zawartości

      536


  4. Marienty

    Marienty

    Moderator Grand Prix haczyk.pl


    • Punkty

      2

    • Liczba zawartości

      1 554


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 23.05.2017 uwzględniając wszystkie działy

  1. Ja dziś dla odmiany pojechałem ze spinem na jedną z podkrakowskich żwirowni. Wędkowałem od 4:30 do 11:20, przerzuciłem około 25 szczupaków ale zdecydowana większość drobnica 30-50 cm. Tylko jeden rodzynek 58 cm
    3 punkty
  2. Z Tatą łowiłem swoje pierwsze bolenie. Teraz przy braku czasu i dzielących kilometrach, łowimy razem coraz rzadziej. Jednak zawsze udaje nam się ładnie połowić. Tym razem to był mój dzień. Trafiłem kilka ładnych rapek w tym rodzynka ze zdjęcia. Ryba wzięła na mojego ulubionego woblera 7cm ze sterem Basońskiego od Tomka Janeczka. Pobrała na wysokości rzutu, dlatego walka była emocjonująca. Wzięła w klasycznym miejscu na przerwanej opasce. Wobler prowadziłem z prądem. Łowiłem kijkiem Lavida 270 do 25gr z podłączonym kręciołkiem Sicario z OctaBraid 0,10mm. To był dobry dzień.
    3 punkty
  3. bolek 62 cm z piatku byly jeszcze 50 i 57
    2 punkty
  4. Bolenie gryzą w najlepsze Jednak większość rybek sportowych rozmiarów
    2 punkty
  5. Pierwsze wyjście ze spinningiem w tym roku. Popołudniowe dwie godziny, Odra poniżej Wrocławia. Za dużo sie nie działo, jeden klenik i bloto prawie po pas. Bolenie było słychać, ale bez kontaktu.
    2 punkty
  6. Pod koniec października zeszłego roku udało mi się ustanowić nową życiówkę klenia – równe 60cm. Byłem wtedy świadomy, że nie prędko będę miał okazję zmierzyć się z podobnym przeciwnikiem bo przecież na takiego klenia człowiek potrafi czekać całe życie i się nie doczekać. Los bywa często okrutny ale potrafi również uśmiechnąć się do człowieka więcej niż raz. No ale od początku… Ile razy było już tak, że po tygodniu ciężkiej pracy nadchodził ten jeden dzień, w którym można sobie pozwolić na dłuży wypad i regenerację a wtedy co? A i owszem! Załamanie pogody. Nie inaczej było tym razem. Cały tydzień piękna pogoda a przychodzi sobota i mamy przejście frontu nad Dolnym Śląskiem. Temperatura spada o 10 stopni, skok ciśnienia, duże zachmurzenie a wiatr taki, że beret zrywa. Jechać czy nie jechać, jechać czy nie jechać, jechać czy nie jechać. Jechać w to samo miejsce i po raz trzeci nic nie złowić!?!?!?! Pojechałem. Nad wodą melduję się przed 20:00. Co by było jeszcze „fajniej” to okazuje się, że woda nadal mętna. Od 2 tygodni nie może się oczyścić. Teraz następuje żmudne biczowanie wody. Różne techniki – wolno, szybko, z prądem i pod prąd, wachlarzem i przy brzegu. Bankowe miejscówki i bankowe w tych miejscach przynęty. Mimo zapadających ciemności nadal skradałem się jak kot. Wiatr nie osłabł, dalej beret zrywa, jest 22:00 a ja podchodzę do kolejnej miejscówki z myślą o „ostatnim” rzucie. Wiecie jak to jest. Po tym ostatnim następuje jeszcze seria 30 ostatnich rzutów ;-). Miejscówka obiecująca bo na większym kamieniu po ostatniej dużej wodzie zatrzymał się duży konar. Woda za nim ładnie kręciła i nie była mocno zmarszczona przez wiatr. Widzę jakiś ruch w wodzie. Małe oczkowanie drobnicy, która od czasu do czasu ucieka przed „garbem” tworzącym na wodzie literkę V. Obserwuje spektakl jakiś czas po czym posyłam moją ulubioną zeszłoroczną przynętę – żabkę Dorado (nie wiem co jest w tej przynęcie ale mam jeszcze 4 dokładnie takie same i widać nie takie same bo zupełnie inaczej pracujące). Po tym jak żabka wylądowała w wodzie nie musiałem czekać długo. 3-4 obroty korbą i jest! Branie takie, że w łokciu poczułem. Chwila, moment i wiedziałem, że z żabką przywitał się generał. Na wodzie na której łowię generał od podporucznika różni się tym, że podporucznik po zacięciu rozpoczyna paniczną walkę a generał stoi sobie w nurcie jak kamień dobre kilka sekund oceniając co to się właściwie stało. Dopiero po tych dobrych 10 sekundach generał zaczął swój taniec ruszając z prądem jak torpeda i wysnuwając kilkunastometrowy odcinek żyłki. Chwilę później nastąpiła wędkarska klasyka czyli on wysnuwa a ja odbieram. Za konarem nurtu prawie nie było więc było dużo łatwiej i już po ok minucie generał melduje się w podbieraku. Wiedziałem, że nie jest mały ale dopiero na miarce zobaczyłem, że poprawiłem swoją życiówkę dokładnie o 1cm. Miarka wskazała dokładnie 61cm! W dalszym ciągu muszę popracować nad robieniem zdjęć ale zawsze mi szkoda męczyć tych moich przeciwników więc nawet nie sprawdzałem jakie zdjęcia zrobiłem. Zatem po kilkusekundowej reanimacji kleń odpływa w głębiny na pożegnanie ochlapując mi buty. Jedno jedyne branie tego dnia ale i tak JEST SUPER! Kotwiczki w przynęcie zdemolowane. Jest to kolejny przypadek, kiedy w kotwiczce vmc wyłamuje mi się jeden hak. Na szczęcie druga była ownera i ta jedynie się wygięła.
    2 punkty
  7. Ja też nie złowiłem - ale miejsce dobre
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.