Skocz do zawartości
Dragon

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 08.02.2018 uwzględniając wszystkie działy

  1. Dzisiaj parę godzin na Bystrzycy w poszukiwaniu kleni a i może jakiś przyłów, nie pogniewałbym się. Nie jest regułą że tam gdzie wczoraj lub parę dni temu coś wydłubiemy spod krzaczka lum głębszej burty dzisiaj będzie też tam stać, choć warto próbować. Ja przekonałem się o tym dzisiaj na własnej skórze, "moje" miejscówki były puste, lecz schodząc w dół rzeki na nowych miejscach coś się działo. Udało mi się złowić 4 klenie, jeden z nich miał 20 cm więc nie pozował przed aparatem, reszta od 32 do 35 cm pokazały swoje wdzięki. Spotkałem kolegę po kiju na przeciwległym brzegu, narzekał że chodzi dłuższy czas i nic, nawet skubnięcia, był zniechęcony. Podpowiedziałem mu że musi zastosować większy wobler, taki 4-5 cm w ciemnym kolorze a nie mikruska, bo ryby o tej porze roku słabo żerują a żeby je zachęcić do ataku musimy odpowiednio zaprezentować wabik. Małe woblerki mają sens....mówię to z własnego doświadczenia... gdy woda jest cieplejsza a ryby takie jak kleń przestawiają się na pokarm w postaci żuczków, koników polnych czy wszelkiego robactwa. Musimy też pamiętać że mamy dopiero luty, więc ryb szukamy na wszelkich spowolnieniach nurtu, w głębszych partiach wody, tuż przy dnie ciągnąc woblera jak najwolniej, bez pośpiechu a efekty przyjdą same. W jednej miejscówce widziałem resztki po kleniu jakim się posilała wydra lub norka, łuski były tak ogromne że moim zdaniem ryba miała z 50-60 cm....szkoda takiego okazu, no ale taka jest przyroda.
    5 punktów
  2. Bystrzycy ciąg dalszy;) Nad wodą jestem po 14:00. Mam trzy godziny łowienia. Pierwsza mija bez jakiegokolwiek szturchnięcia. Kilka miejsc musiałem odpuścić, bo wolniejsze odcinki pokryły się lodem. Gdybym nawet zapiął coś po drugiej stronie nie byłoby szans doholować ryby pod nogi. Zrobiłem obchód dalszego kawałka rzeki. Tam, gdzie kiedyś za pan brat z dzikami przedzierałem się przez chaszcze, teraz jest po "ludzku". W końcu znalazłem sobie miejsce i ponownie zacząłem łowić. Na agrafce zawisł łamaniec od szymm-a i sruuu pod przeciwległy brzeg. Piękna praca. Napięta linka i drobniutkie drgania są przenoszone przez blank wędki do ręki. Szerokim wachlarzem sprowadzam woblera pod siebie. Kolejny rzut i jest trącenie. Powtarzam. Znowu przytrzymanie i ryba spada po ułamku sekundy. Przykładam się bardziej. Kolejny rzut i po kilku sekundach mocniejsze przytrzymanie. W końcu jest kleń. Fajnie walczy. Chyba już większy kaliber ryby. Z tego miejsca wyjmuję dwie ryby na trzy brania. Pierwszy czterdziestak w sezonie zaliczony. Już czuję się pewniej. Tylko czas szybko ucieka i robi się szarawo. Zdążę jeszcze coś ciekawego wyczarować? Kolejne obiecujące miejsce. Nie zawiodłem się instynktowi. Złowiłem dzisiaj 6 kleni. Wszystkie na tego różowego łamańca. Brania były zdecydowane. Nie takie "złodziejskie" podskubywanie jak w ostatnie wyprawy. Jak poczułem ciężar na kiju, to kleń był na brzegu. Kotwice z zagiętymi zadziorami dają mi możliwość szybkiego odczepiania. Niestety, tracę woblera na zatopionym konarze. Zmieniam na srebrnego podwójnego łamańca, też z ręki szymm-a. Jeszcze mam dwa porządne targnięcia, ale niestety, już nie ten refleks:) i ryb nie zapinam. Ale fajny dzień. W poprzednim sezonie Bystrzyca mocno mnie lekceważyła. Teraz mam szansę trochę się odkuć.
    4 punkty
  3. Gdzieś w oddali słyszałem pogaduchy i domyślałem się, że Darek1 śmiga nad wodą. Wcześniej spotkałem Budka. Chwilę pogadaliśmy. Na rozchodne szepnął coś do woblerka A.Lipińskiego i pac do wody! Kilka ruchów korbką i już się gnie White Bird pod ciężarem klenia. Czarodziej, czy co?:))) U mnie skończyło się na 5 kleniach. Dwa największe po 40cm. Brały praktycznie na każdą przynętę, jaką założyłem. Decydował sposób prowadzenia. Wspomniał o tym Darek. Woda bardzo zimna. Wykres temperatury wody może zaprzeczać aktywność ryb. Udało się mi zejść na sam brzeg i sprawdzić na własnej skórze. Jak one to wytrzymują?
    3 punkty
  4. Nie dopisałem , że po mojej poradzie wędkarz " sąsiad" złowił 4 klenie. Odpowiednia metoda połowu plus determinacja dają efekty.
    1 punkt
  5. Jacku gratulacje Ja dzisiaj nie dałem rady być nad wodą, ale nic straconego...jutro powalczę z klenikami, a może jakiś przyłów? Do następnego spotkania nad wodą
    1 punkt
  6. jaceen widzę tam w paszczy słuszny kolor?
    1 punkt
  7. Pojawiały się u mnie jak u znacznej rzeszy wędkarzy, za czasów lat dziecięcych. Być może znowu dziecinnieję, bo po wielu latach powracam do ich łowienia. A na poważnie, łowienie okoni potrafi uzależnić nawet „starego wyjadacza” wędkarskiego. Tym razem staram się z rozmysłem podchodzić do tej ryby. Okonia można łowić na wiele sposobów. Ja koncentruję się na metodzie spinningowej i muchowej. Nie podam recepty na duże okazy. Chodzi mi o zwrócenie uwagi, że ryby te, można łowić wieloma rodzajami przynęt. Ograniczenia są tylko w naszych głowach. Obrotówki, wahadełka, woblery, jigi, mormyszki, to podstawowe przynęty i często po nie sięgamy. Chyba nie popełnię błędu, jak powiem, że najczęściej łowimy je na silikonowe gumki. Przeglądałem ostatnio Internet i sporo okoni łowionych jest na powierzchniowe woblery. Okazuje się, że nie ustępuje boleniom w widowiskowych gonitwach za przynętami. A metoda muchowa? Jak znajdziecie kawałek okoniowej wody, to gwarantuję niezłe emocje. Są wędkarze, że najbardziej cenią sobie jigi. Jak ktoś ma smykałkę, to w kilka minut można wykonać bardzo skuteczną przynętę. jaceen
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.