No, Fido pojechałeś :), ale to w dużej mierze prawda. Młody jesteś (duchem) to nie wiesz jeszcze, że na starość się dziecinnieje J (Jak ja) i daleko od domu się ruszać nie chce.
Rzeczka z kaczkami ma tą eksperymentalną zaletę, że można tam namierzyć, i przez jakiś czas „mieć swoje ryby”. Na Odrze to trudne – nigdy nie wiesz, czy były w łowisku, czy nie były, czy prowadziłeś wabik 100 razy obok pyska czy ani razu itp.
Na tym siurku możesz być pewien, że rybka „pod krzaczkiem siedzi” (albo kilkadziesiąt metrów dalej ale i tak w zasięgu wobka czy muchy) i ulegać ciągłemu zdziwieniu, czemu dziś wzięła na x w pierwszym rzucie a w innym dniu w ogóle nie reagowała na 50 rzutów. Dlaczego brała jak był paskudny dzień a nie brała kiedy była „piękna” wędkarska pogoda itp. Masz pewność że rybka nie uciekła i jest bo za x dni znowu ją tam złapiesz – właśnie jak w tym przydomowym kaczym/żabim dołku. Wiesz też że jak jej nie wypuścisz to padaka – jutro jej już tam nie będzie.