Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 25.04.2018 uwzględniając wszystkie działy
-
A tu już ciut więcej ale musiałem podzielić na pół Cztery dni w skrócie Vah Cześć 1 Cześć 25 punktów
-
W piątek 20.04 pojechałem z tatą, bratem i kolegą na komercję do Łazów, w województwie Lubuskim na Łowisko "Karp". Spędziliśmy tam cały weekend, od piątku wieczorem do Niedzieli do popołudnia. Jeździmy tam co roku od 2013r kiedy to złapałem tam na spławik i 3 białe robaki, jesiotra który widnieje na zdjęciu. Był to już mój 9 raz na tym łowisku, nastawiałem się przede wszystkim na małe karpie od kilograma do dwóch i pół. Moim celem było złapanie 100 sztuk karpi i karasi przez cały wyjazd. Ryba bardzo dobrze brała, mimo jeszcze tak wczesnej pory jak na karpia. Niestety 100 nie udało się złapać, skończyłem na 48 karpiach i 35 karasiach czyli łącznie 83 rybach. Karasie oscylowały w granicach od 0,5 kg do 0,8kg, a karpie od 1kg do 2,5 kg. Niestety nie mam wielu zdjęć, ponieważ ryby których się stamtąd nie bierze trzeba od razu wypuszczać. Mam tylko 2 zdjęcia losowych karpi, tych około 2 kilogramów. Fajnie czasami, zrelaksować się nad wodą trochę w inny sposób niż przyzwyczaiło nas do tego PZW. Oprócz tego była to świetna okazja by poćwiczyć trochę swój hol i jego technikę.5 punktów
-
Pierwsza moja produkcja mocno amatorska jak biegam za pstragiem Patryka3 punkty
-
Wczoraj, jak to bywa na co dzień pojechałem rowerem na stawik w mojej miejscowości. Tym razem wybrałem się razem z tatą i bratem. Pojechaliśmy dość wcześnie bo o około 16 miałem zarzucone już wędki. Jak na ten staw to bardzo wczesna pora, brania zazwyczaj zaczynają się tam około 18, a ich kulminacja następuje między 18:30 a 19:30. O 17:30 złapałem pierwszą rybę, był to mały leszczyk. Potem złapałem jeszcze 2 małe leszczyki i 3 małe jazie. Dopiero jakoś po 19 przyszło to na co czekałem, czyli branie większej ryby. Kiedy zaciąłem wiedziałem że mam na wędce coś większego niż poprzednio. Kiedy ryba była już blisko brzegu, zobaczyłem że to karaś srebrzysty. Byłem trochę zaskoczony, ponieważ u mnie w okolicach nie ma zbytnio takich karasi i nikt nimi raczej nie zarybia. Pewnie ktoś z zewnątrz musiał go wpuścić, albo kiedyś spadł komuś z żywca i urósł do tego stopnia, że kiedy go złapałem miał 36 cm i około kilograma wagi, jak nie ponad kilogram, bo był strasznie gruby. Zrobiłem kilka zdjęć, niestety trochę nie wyraźnych. Potem stwierdziłem z tatą i z bratem, że zabierzemy go do stawu znajomego, bo szkoda by było żeby za tydzień czy dwa wylądował u kogoś na patelni.1 punkt
-
Chciałbym napisać, że było fajnie, miło, przyjemnie, udanie, rewelacyjnie itp. Niestety...... .............nie znam takiego ładnego, kulturalnego słowa, które oddałoby choć w części jak WYK$$$$$TY był ten WYJAZD! DZIĘKI PANOWIE !!!1 punkt
-
Vah River Wrocławska ekipa na Słowacji. Na początku to podziękuję towarzyszą wyprawy za chyba najlepszy wypad wędkarski jaki do tej pory zrobiliśmy! Wystartowaliśmy ze środy na czwartek w nocy 2:00. Siedmiu wariatów, dwa wozy, sama droga była już ciekawa! Troszkę popiliśmy płynów rozweselajacych 😎 ze dwarazy troszkę pomyliliśmy drogę a raczej Baca i jego nawigacja👍. Koło 9 rano kupjemy rybarckie listki, szybkie zakupy w lokalnym wedkarskim, zezwolenia w rybarckiej karczmie, przebierando i do wody. Dzielimy się na dwie ekipy dzieli nas most odcinek złów i zgriluj oraz odcinek chyć i puść. Woda wysoka wyniki słabe zmiany kombinowanie streamer, mokra, krótka, długa nimfa i bardzo słabo ale u ekipy na chyć i puść nieco lepiej wyjeżdżają już pierwszego dnia ryby pokaźnych rozmiarów. Dzień kończyliśmy piwem w rybarckiej karczmie przy okazji zakupu pozwoleń na dzień kolejny. Piątek cała ekipą chwilę po 6 rano meldujemy się na odcinku chyć i puść nieco wyżej jak dzień wcześniej. Strzał w dziesiątkę od samego rano ryba gryzie Patryk ustala swoje PB 66,5 cm Tęczaka walczył z nim jakieś 15 min. a i tak musiałem pomagać podebrać potwora. Baca po drugiej stronie piszczy z radości wytargał potwora o podobnych rozmiarach. Tomacha przed nami coś ciągnie. Ja się nie mogę wstrzelić z przynęta i tak większość dnia. Przyjechałem na Tęczaki a wyciągam małe Lipienie. Jakiś czterdziestak pstrąga się wiesza a chłopaki już po sporo większym mieli. A chu... Z tym myślę sobie jutro też jest dzień. W dwa dni cała ekipa z uśmiechem na twarzy pobija, ustala swoje PB. Po łowieniu i piwie w karczmie szybkie dokręcania much i spać bo Gucek biega od 5 i goni żeby wstawać! Więc 22 jak dzieciaki wszyscy padają! Sobota i niedziela już słabiej woda trochę opada i oczyszcza więc trzeba się trochę wyśilć żeby przechytrzyć pstrucha. Mimo to kokejne dwa dni łowimy i się nie nudzimy, widowiskowe odjazdy świece spinki. Można by pisać i pisać. Reszta ekipy pewnie coś dopisze od siebie. I jeszcze kilka foto 👍 Wyjazd bardzo udany szkoda że o Polskie wody tak nie dbają.1 punkt
-
1 punkt
-
Wróciłem właśnie z nad wody. W pełnym słońcu nie wysiedzi się długo. Przedramiona tak zjarane że aż boli. Mogłem coś z długim rękawem zabrać. Niebo bez chmurki i tylko leciuteńki wietrzyk na ochłodę Słabe brania, ryb mało. Nie ma czym się pochwalić. Miejscówka gdzie kleń rządzi Jedno mocne uderzenie w silnym nurcie, kleń na pewno ale nie koniecznie duży, nie zapiął się . Jak by organizowano konkurs na najmniejszego klenia złowionego na spining to zgłaszam się. Woblerek był większy niż jego głowa I fotki konkurencji w połowach Ten "forfiter" miał ponad metr długości Na końcu Leszcz 52 cm złowiony przedwczoraj .na przepływankę. Zanęcone miejsce , kilka godzin łowienia, sporo płotek 20-24 cm, kilka małych kleni i jaź ponad 40 cm ale ostatecznie się spiął.1 punkt
-
Wczoraj dla odmiany wybrałem się ze znajomymi nad stawy w okolicach Braniewa, aby odpocząć od drobnicy, która na rzece bierze jak głupia. Naszym głównym celem był karp i karaś srebrzysty. Kontaktu z karpiem nie było, ale udało się złowić parę pięknych karasi srebrzystych. Po za tymi na zdjęciach były jeszcze trzy spinki. Warto czasami wybrać się nad taką wodę i się odchamić Hol takich kilowych karasi, to na prawdę fajna frajda jak przy holu kleni1 punkt
-
Dzisiaj zamarzyły mi się tęczaki a że najbliższa woda z taką rybą oddalona jest o ponad 60 km to wyprawa na cały dzień. Łowisko to stawy w Rzemieniu, siedziałem na No Killu. Łowiłem od 10-19.30 Miałem 2 kijki, jeden pod DS a druga przemiennie, woblerki, małe kopytka, jigi i wirówki. Na DropShota nawet nie trąciło , różne robale i jaskółki próbowałem i nic. Cała zabawa była na drugim delikatnym kijku. Hirameki do 8g z żyłką 0,12 mm. Zaczęło się od małego okonia, może z 15 cm miał ale z ciemnej leśnej wody to pięknie ubarwiony. Później trafił się szczupak taki 50-parę cm bo go nie mierzyłem nawet i mały niewymiarek. Następne branie i mocny odjazd z kołowrotka, ryba z uporem maniaka ciągnęła tylko w jednym kierunku, w zwalone do wody drzewo. Ponad 10 minut przeciągałem kilka metrów żyłki na kołowrotek i znowu z kołowrotka wychodziło. Nawet nie widziałem co to było , w pewnej chwili błystka po prostu wyskoczyła z wody. Obstawiam podhaczoną jakąś rybę , albo (ze względu na to że ciągnęło tylko w jedną stronę w zwalone drzewo) bobra . Później jeszcze trafił się niewymiarowy szczupak, kolejny taki pod 60 cm i około 17 nastąpiło mocne walnięcie i daleki odjazd. Ryby nie mogłem zatrzymać, robiła co chciała. Delikatny kijek i żyłka 0.12 nie pozwalały na siłowy hol. Byłem pewny że to duży sum odjazdy były prawie na 100 metrów, w pewnym momencie myślałem że już będzie koniec bo ryba płynąc wzdłuż brzegu wjechała żyłką w zwisające do wody gałęzie. Doszedłem do drzewa i koniec, nie da się wędki przełożyć za drzewo więc za rybą nie pójdę , nikogo na mojej stronie nie było , nikt nie mógł pomóc przepłoszyć ryby żeby wyjechała na środek, pozostało mozolne podciąganie ryby wzdłuż brzegu do siebie. Po jakiś 50 minutach zobaczyłem ja w końcu. Karp sazan taki na oko z 8 kilo i jakieś 80 cm zapięty za ogon Powietrza nie mógł łyknąć bo dupa wychodziła najpierw z wody dlatego miał tyle siły i tak walczył. Żadna ryba mnie tak nie zczołgała w życiu jak on Do ręki go nie podbiorę , do podbieraka próbowałem ze 3 razy i się nie mieści , mały spinningowy, nie na takie ryby, w końcu przy kolejnej próbie podebrania kotwiczka zaczepiła o siatkę i karpik się uwolnił sam w wodzie po ponad godzinnym przeciąganiu liny. Cel wyprawy został złowiony tylko jeden, już na sam koniec około 19. Tęczak 40 cm , którego przy samym brzegu zaatakował szczupak taki koło metra już go miałem do podbieraka wprowadzać a tu nagle wir na wodzie , ja cały ochlapany i wielka paszcza łapie pstrąga i znika w wodzie. Kilka mocnych targnięć i po około 20 sekundach puścił pstrąga. Na fotce widać jaki jest poszarpany. Łowisko No Kill więc wrócił do wody ale życia w nim było mało i poszedł na dno. Podejrzewam że ten szczupak jednak go zjadł na kolację . Wszystkie brania nastąpiły (było w ciągu łowienia kilkanaście niezaciętych ) i ryby zostały złowione na srebrnego Meppsa 1 w czerwone kropki.1 punkt
-
O tej porze roku nie jest zaskoczeniem przyłowić leszcza na spinning. Szczególnie jak umie się łowić na małe jigi. Ja jednak łowiłem na 2"ripperki z główką 3g. Brania mocne i walka emocjonująca. Sprzęt cw do 7g z nawiniętą plecionką 0,08 mm. Nastawiony byłem na okonie. Jednego dnia miałem sporo brań i całkiem fajne garbusy brały. Drugiego nawet dłoniaka nie złowiłem. Przy tym łowieniu trafiłem dwa fajne leszcze 47 i 40 cm. Ciekawostka w tym taka, że to nie jest duża woda. Jak na Ślęzę, to ciekawy przyłów.1 punkt