Obiecałem sobie, że jeszcze zapnę odcinek od ujścia Żurawki do Galowic. Dokładnie, to do progu przed Galowicami.
Wyżej nie mam zamiaru sprawdzać. Chyba, że przypadkiem gdzieś mnie jeszcze poniesie. Bardzo się umęczyłem. Pokrzywy już po pas, gorąco, woda prześwietlona i ryby uciekały tylko wystawiłem głowę zza traw. Parę fajnych kleni widziałem, ale tylko widziałem. Nie podnosiły się do moich much. Zrobiłem piankowe ważki, koniki i myślałem, że od ryb się nie opędzę.
Bardzo się myliłem. Ledwo cztery kleniki złowiłem. Nawet trzydziestu centymetrów nie przekroczyły. Największe zainteresowanie wzbudzały żuki.