Skocz do zawartości
Dragon

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 01.08.2018 uwzględniając wszystkie działy

  1. Jak widać po moich wpisach, to zawziąłem się na okonie. Ubiegłoroczne postanowienie konsekwentnie realizuję. Metodycznie, raz za razem obławiam kilka wytypowanych miejsc. Sprawdzam o różnych godzinach i używając różnych przynęt. Bardzo często sięgam po poppery. Przynęty te bardzo przypadły mi do gustu w poprzednim sezonie i postanowiłem, że sprawdzę, czy sobie z nimi poradzę. W poniedziałek był bardzo dobry dzień dla mnie. Złowiłem kilkanaście okoni i to wcale nie małych. Szkoda mi dwóch, które już miałem pod ręką. Mogły mieć spokojnie po 35 cm. Dzień wcześniej i dzisiaj (wtorek) miałem razem kilka solidnych zbiórek poppera, ale ostatecznie na widowiskowym braniu się kończyło. Do tabeli zgłaszam dwa większe pasiaki. Jeden 30 cm złowiony na "cykadę 3 SS" - JAZ, drugi 32 cm złowiony na poppera własnej produkcji. Łowisko rzeka Odra. Sprzęt tym razem na lekko, spinning do 7 g, plecionka 0,08 mm, kołowrotek 2000.
    3 punkty
  2. Do Jacka mi daleko, ale od czegoś trzeba zacząć 1/10 do tabeli z wymaganym minimum 25cm. Złapany na jasnego streamera z zielonym grzbietem. Dzięki @jaceen za informacje i rady!
    2 punkty
  3. Łowiłem dzisiaj kilkaset metrów wyżej od Jarka. Woda chyba z najniższym stanem w tym sezonie. Nie jest Łatwo. Tym razem do wody poleciały obrotówki. Na popperka złowiłem jednego pasiaka. Później na cykadkę szczupaczka i okonia. I w kolejnym miejscu, bo kilka odwiedziłem, zapinam kolejnego pręgowanego drapieżnika do tabeli (31 cm) na obrotówkę. Wcześniej spadł mi podobny rozmiarem. Przy blaszkach pozostałem, ale nic większego nie złowiłem. W taki oto sposób mam wszystkie ryby z trójką z przodu.
    1 punkt
  4. Jacku drogi, jesteś Kozak! W taką pogodę, w takim ryżowisku, to nieliczni potrafią. Ja się nie odzywam, bo byłem ze trzy tygodnie temu i dostałem lanie. Czwartą rybę z pewnością dołowię. Może szczęście dopisze, to jeszcze któryś wynik poprawię, ale na obecną chwilę skoncentrowałem się na Odrzańskich okoniach. Wiele wysiłku mnie to kosztuje. Lata lecą a innych sportów niż wędkarstwo nie uprawiam:) Chociaż w gałę grałem dobrze i niejednemu młodemu jeszcze siateczkę w tą i z powrotem bym założył. Nie spoczywaj na laurach, bo Twój wynik może być szybko ogarnięty przez czołówkę;)
    1 punkt
  5. @tomek1 jakbyś miał jeszcze jakieś wątpliwości to poniżej "mała" motywacja Cały upocony, śmierdzący, z ugotowanymi na twardo jajami w woderach, podawałem dzisiaj (jak zwykle) sucharka. Efekt - gruby klenik 55cm.
    1 punkt
  6. Przymierzałem się od jakiegoś czasu, a teraz już chyba klamka zapadła. Na towarzyskich zawodach karpiowych wygrałem kołowrotek muchowy i sznur tonący, więc już chyba się nie wywinę. Potrzebuję więc jakiejś wędki muchowej na start i chyba pływającego sznura do suchej muchy. Przepraszam za post niezgodny z tematem, ale wiem, że tu przeczytają go muszkarze. Gdyby ktoś miał na zbyciu kij dla początkującego, to dajcie znać. Liczę na Waszą poradę, bo dla mnie to na razie czarna magia. Na początek chcę połowić pstrągi na stojącej wodzie i popróbować na górnej Wiśle, czyli łatwe technicznie łowiska, żeby nauczyć się operować wędką.
    1 punkt
  7. Jak sobie obiecałem, tak powoli realizuję moje plany. Pozostanie mi tylko skasować trzy okonie 29 cm i będę miał całą dziesiątkę po 30 i powyżej. Poranek w środę obdarzył mnie okoniami 30 i 29 cm. Tego większego wstawiam do tabeli. Właśnie tym sposobem osiągnąłem 300pkt i daje mi to średnią po trzydzieści punktów na okonia. Tym razem ryby złowione na poppera. Staram się łowić okonie na różne sposoby. Gumki, mucha, woblery i jeszcze pozostały w odwodzie obrotówki i blaszki. Kiedyś pasiaki łowiłem na obrotówki i nawet dobrze mi to wychodziło. Teraz, gdy mam wytypowane dwie fajne miejscówki, to któregoś dnia zmierzę się z nimi. Sprzęt dość mocarny, jak na połowy okoni. Travel cw5-18g, plecionka 0,14+przypon stalowy, chiński popper za 4zł:) Wabik jest zarąbisty:)
    1 punkt
  8. Obiecana relacja z wyjazdu do Hiszpanii zorganizowanej przez przewodnicywedkarscy.pl. Nasza ekipa spotyka się na lotnisku Chopina. Jest trochę czasu, więc obserwując duży ruch na lotnisku dyskutujemy o rybach. W samolocie pozytywne zaskoczenie. Sebastian zarezerwował świetne miejsca- z dużą ilością miejsca na nogi. Szybko się przydało, bo samolot został opóźniony o godzinę ze względu na zbyt duży tłok w powietrzu... Wreszcie ruszamy i po trzech godzinach lotu podchodzimy do lądowania w Barcelonie. Ale gdzie to lotnisko? Mgła jak w Londynie. Oprócz mgły, dużo chłodniej niż u nas! Idziemy wypożyczyć samochód i tu przykra niespodzianka. Nie zarezerwowaliśmy wcześniej a na miejscu cena dużo wyższa niż w internecie . Wreszcie pakujemy się i ruszamy w drogę ok. 280 km. Hiszpania wita nas ulewnym deszczem i silnym wiatrem. I tu od razu dobra rada. Lepiej skorzystać z transferu z bazy, bo ta nocna podróż była naprawdę męcząca- po całym dniu w podróży. Padamy w łóżka i dopiero rano rozglądamy się po bazie. Kwatera bardzo komfortowa. Całość w drewnie + klima, trzy sypialnie + duże pomieszczenie wspólne z wyposażoną kuchnią. Nie trzeba nic więcej. Na placu duży zapas łodzi, gotowych do zwodowania. Przystań- ze względu na duże wahania poziomu wody, nie ma mowy o podestach. Pogoda nie rozpieszcza, nadal zimno i silny wiatr, ale ruszamy spinningować. Podziwiamy piękno otoczenia. Człowiek czuje się jakby płynął wzdłuż obrazu. Docieramy do mostu znanego z dobrych efektów. Niestety tego dnia nie notujemy ryb. Ja zaliczam tylko jedno sandaczowe pstryknięcie. Po dwóch dniach prób ze spinningiem siadamy na karpiową zasiadkę. Nadal wieje solidnie. Wreszcie jest odjazd- Darek wyciąga karpia ok. 14 kg. Sprzęt uzupełniamy w świetnie wyposażonym sklepie w Caspe. Również artykuły spożywcze można kupić w miasteczku np. w markecie "Orangutan". Wieczorem z rezydentem bazy Adamem ruszamy na nocną zasiadkę sumową. Po drodze Adam proponuje- macie ochotę na czereśnie? Dzwoni do właściciela- kumpla Hiszpana i po chwili objadamy się czereśniami. Siadamy w przepięknym miejscu. Od kilku dni siedzi tu świetna ekipa z naszej bazy- mają już na koncie suma 180 cm i dwa mniejsze. Łowią też sporo karpi. Wędki ustawione. Nie czekamy długo i na mojej wędce gwałtowne branie! Niestety sum nie trafił dobrze. Nawet go nie poczułem... Niestety więcej brań u nas nie było. Koledzy obok zaliczają suma 130 cm. Adam mówi, że niestety sum jest na spóźnionym tarle, stąd słabe efekty. Kolegom karpie przestały brać. Wkrótce dowiedzieliśmy się dlaczego. Wiatr się uspokoił, słońce przygrzało a woda podniosła się do końca naszego pobytu o dobry metr. Zaczął się spektakl- tarło karpia. Na każdej płyciźnie kotłowały się cielska wielkich karpi. Wręcz można było ich dotknąć ręką. Niesamowity widok. Niestety dla nas oznaczało to wędkarską klapę. Mimo tego nadal próbujmy łowić. Siadamy na karpie i sumy. Wyprawa całodobowa wymaga kupy sprzętu. Nęcimy pelletem kupionym w Caspe. Można go nabyć również u Adama w bazie. Wreszcie i ja zaliczam rybę. Darek łowi dwie ładne płocie. Próbujemy jeszcze z Mrukusem dalekiej wyprawy w stronę Mequinenzy. Obławiamy przepiękne zatoczki. Między zatokami przelatujemy nawet nad głębiami 25-30 metrów! Robimy mnóstwo kilometrów, ale jedyne efekty to puste branie Marcina i mój okoń ok. 35 cm, który spiął się przy podbieraniu i nie zapozował. Tymczasem Darek siedzi tuż koło przystani i przez telefon mówi nam o jednym wyjętym karpiu i zerwanym sumie, który po braniu na karpiowym kiju, nie dał się zatrzymać i wszedł w zaczep. Dosiadam się wieczorem i łowię kolejnego karpia. W dzień wyjazdu notuję jeszcze jedną rybę. I już musimy się zwijać. Podsumowując. Baza- na najwyższym poziomie. Adam z tatą i żoną- zawsze pomocni, dostępni od rana do nocy. Adam- człowiek dusza o wielkiej wiedzy o rzece. Słuchaliśmy go z przyjemnością! Na miejscu basen, bar z lanym piwem, świeżymi bagietkami, napojami i dla chętnych- obiadami. Sprzęt wypożyczony w cenie wyjazdu spokojnie wystarcza. Każdy z nas dostał przyzwoity komplet na karpie, spinningi i sumy. Ilość sprzętu dostępnego w bazie jest imponująca. Jeżeli coś nie działa jak należy- zgłaszamy ekipie- natychmiast dostajemy nowy element ekwipunku. Łódki solidne i stabilne. Silniki wystarczające. Przy dwóch osobach na pokładzie łódka z silnikiem 10 KM staje w ślizgu i osiąga ok. 30 km/h. Echosondy z GPS. Paliwo dostępne w bazie. Ryby. To jedyny element, który nie dopisał tak jak liczyliśmy. Późna wiosna spowodowała, że tarło suma i karpia przesunęło się z marca na maj. Dodatkowo poziom wody był wyjątkowo wysoki. Stali bywalcy podkreślali, że o ryby jest bardzo trudno. Mało kto z naszej bazy był zadowolony z efektów. Mimo licznych prób nie udało nam się złowić sandacza. W całej bazie słyszeliśmy o jednym złowionym sandaczyku przez cały pobyt. W tym roku ponoć sandacze zupełnie nie współpracują. Mieliśmy dwa kontakty z sumem- bez sukcesu. W całej bazie przez tydzień złowiono 3-4 sumy. W ostatnich dniach ekipa stałych bywalców miała jeszcze dwa inne na kiju, ale nie udało się wygrać walki. Jeszcze raz potwierdziło się, że nie ma 100% pewnych łowisk. Podkreślają to stali bywalcy- jest równe prawdopodobieństwo połowić do oporu, jak i przeżyć wielkie rozczarowanie. Świetna przygoda, doskonałe towarzystwo- zarówno w naszej niewielkiej ekipie, jak i w całej bazie. Super ludzie, dużo się dowiedzieliśmy i nauczyliśmy. Być może będzie jeszcze okazja zawitać na Rio Ebro i wykorzystać te doświadczenia
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.