To i ja dorzucę coś od siebie. Kilka dni temu, właściwie wracając już z ryb, zdałem sobie sprawę, ze mam jeszcze 30 minut i przystanąłem na chwile porzucać na Ślęzy. Pomimo, że mam do niej bardzo blisko, to jednak nigdy mi nie było po drodze, może też przez jej poziom trudności. I tym razem się poszczęściło - pierwszy miarowy (31) kleń na spinning ze Ślęzy. Skusił się na malutkiego wobka z AliExpress.